Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

Samantha

Głupi uśmiech nie schodził z moich ust, gdy jechaliśmy za wujkiem. Po tym, jak niemal zostaliśmy przyłapani na czułościach Nickolas z trudem utrzymywał opanowany wyraz twarzy, ale teraz, gdy znowu zostaliśmy sami, nie ukrywał grymasu poddenerwowania.

- Mogłabyś, chociaż spróbować udawać, że nie cieszy cię mój ból w spodniach. - burknął, wywołując u mnie śmiech.

- Biedulek, jeśli cię pocałuję, to pomoże? - spytałam, siląc się na spokojny ton.

Szybko odwrócił głowę i zaczął świdrować mnie spojrzeniem.

- Gdzie?

- Nie tam gdzie myślisz.

- Skoro nie w usta to chociaż w policzek, co ty na to?

- Pomyślę nad tym. - odparłam, co zrodziło na jego ustach uśmiech zadowolenia.

Naszą rozmowę przerwał dzwonek telefonu Nicka. Ustawił urządzenie na stojaku między nami i odebrał.

- Cześć, coś się stało Aleck?

- Nic, ale właściwie to dzwonię do twojej żony. Jesteś tam Sam?

Nick przewrócił oczami, ale nie przerwał połączenia. Pamiętając jeszcze okolicę z dzieciństwa, wiedziałam, że zostało nam jedynie kilka minut.

- Jestem, a w czym mogę ci pomóc?

Nastąpiła chwilowa cisza.

- Znalazłbym kilka rzeczy...

- Cześć, Aleck. - przerwał mu mój mąż i zakończył połączenie. Widziałam, jak zaciska zęby i robił głębokie wdechy. Nie rozumiałam, co się dzieje, ale wierzyłam, że gdy w końcu wejdziemy do domku, będziemy mogli spokojnie porozmawiać.

Wreszcie dotarliśmy, wujek już czekał przy najdalej odsuniętym domku pośród innych. Wysiadłam, zostawiając Nickolasa w samochodzie i objęłam krewnego.

- Dziękuję, że mi pomogłeś i nie zadzwonisz do rodziców.

- Nie ma sprawy, skoro moja siostra wam dopinguje, to ja nie widzę przeszkód. Wierz mi, ta kobieta poza nieograniczonym optymizmem ma jeszcze instynkt, z którym nie zadzieram. Zostawiam was, w środku na stole jest klucz. Gdybyś czegoś potrzebowała, dzwoń od razu, okej? - kiwnęłam głową. - Do zobaczenia na kolacji młoda.

Uścisnął mnie jeszcze raz nim odjechał swoim Jeepem. Przez chwilę patrzyłam, jak odjeżdża i ruszyłam do samochodu, gdzie za kierownicą nadal siedział Nick z głową opartą o szybę. Zapukałam i otworzyłam od jego strony drzwi.

- Co jest? Nick? Powiedz, co cię trapi?

Wzięłam go za rękę i wyciągnęłam z samochodu. Nie odzywał się, a ja na niego nie naciskałam, ale zaczynałam się martwić. Jego nastrój w mgnieniu oka się pogorszył, a na nie znałam jego źródła.

Gdy tylko przekroczyliśmy próg domku Nick pokazał swoją nową twarz . Przyparł mnie do ściany i jak bestia zaatakował moje usta. Wcześniejsza apatia zniknęła zastąpiona nagłym przypływem energii.

Jego palce zaczęły szarpać za zamek u spodni. Chciałam się poruszyć, ale jedyne na co pozwalał mi Nick, było łapczywe chwytanie powietrza.

- Nick? - próbowałam go powstrzymać, jednak przynosiło to odwrotny skutek. Jego usta, palce, całe ciało jeszcze bardziej zapamiętale zaczęły na mnie napierać.

- Proszę, Sam. - odezwał się, gdy udało mu się ściągnąć ze mnie spodnie. - Ten jeden raz po prostu pozwól mi. Proszę.

Nie rozumiałam z tego ani słowa, ale to, w jaki sposób to powiedział, sprawił, że zamarłam, zaprzestając dalszych prób. Błagał mnie o to, co bałam się mu dać, ale troska o niego przesłoniła częściowo mój strach. Mój bezruch Nick przyjął za milczącą zgodę i jakby nigdy nic zerwał ze mnie majtki i bluzkę zostawiając mnie jedynie w staniku. Wziął mnie na ręce i zaczął gorączkowo przeszukiwać pokoje, prawdopodobnie sypialni.

Położył mnie na łóżku i sam zaczął się szybko rozbierać. Patrząc na niego, czułam, że się roztapiam, a to ciepłe uczucie, które pojawia się za każdym razem, gdy go dotykam, zapewniało mnie cicho, że robię dobrze.

Zawisł nade mną, mając na sobie jedynie bokserki i po chwili wahania znowu zaczął mnie całować, ale tym razem poczułam ledwie zauważalną różnicę.

- Sam...- szepnął głosem, który wydawał się odległy i niemal nierealny. Odsuwał się, a ja nie rozumiałam dlaczego.

Na moim profilu znajduje się terminarz kolejnych rozdziałów 😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro