Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. "Najleniwszy" dzień świata. (Naruto)

22 września, godz. 21:30

Shikamaru - ninja bez ambicji, bez zaangażowania ani nawet żadnego powodu, żeby zostać ninją - tak myśleli wszyscy. A przecież wrócił właśnie z kolejnej, przydzielonej mu przez hokage misji! I to nawet bez szwanku...

Aktualnie, to szedł główną drogą Konohy, porzucając właśnie swój wcześniej przydzielony mu zespół, by udać się do Tsunade-sama wraz z raportem!

- Do zobaczenia Shikamaru - pożegnał się Lee.

- Tak, i nieźle ci poszło - pogratulował Kiba - jako przywódcy.

- Tak - przytaknął Rock, po czym obaj chłopcy ruszyli w swoje strony.

Shikamaru stał jeszcze chwilę, machając do nich, co w sumie nie miało żadnego sensu. No chyba, że chciał odwlekać zdawanie raportu.

"Rany, dlaczego zawsze to ja muszę to robić?" - pomyślał, idąc zwolna ulicą Konohagakure. - "Eh... beznadzieja".

Na miejscu, u hokage, okazało się, że młody Nara będzie jeszcze bardziej niezadowolony z dzisiejszego dnia. A dlaczego?

- Jejku. Ona wykończy mnie na śmierć tymi misjami - marudził sobie pod nosem, kierując się teraz dokładnie na drugi koniec wioski.

- Jakimi misjami? - usłyszał głos jakiejś dziewczyny.

Na szczęście nie musiał się obawiać, ponieważ była to tylko Tenten, a nie należała ona do tych marudnych.

- Eh. Piąta kazała mi uwolnić "coś" lub "kogoś" z jakiejś chorej sadzawki - zaczął jej tłumaczyć. - Podobno jest niebezpieczna i mam zabrać ze sobą kogoś po drodze. - Spojrzał na nią pytająco.

- Niestety, nie mogę - odpowiedziała pospiesznie. - Zaraz mamy trening drużynowy i nie mogę się na niego spóźnić. To narazie! - krzyknęła, po czym wskoczyła na pobliski sklep i tyle ją chłopak widział.

"Tak. Nikt już nie chce iść na misję rangi D, nawet jeśli jest oznaczona rangą C".

- No nic, trzeba iść dalej - powiedział do siebie i ruszył w dalszą drogę.

Shikamaru miał nadzieję, że akurat dzisiaj zdoła się uwolnić od misji, a bynajmniej takich, które zajmowały zbyt wiele czasu i sił (czyli każdych), a ponadto były nudne i bezsensowne (czyli wróć do nawiasu poprzednio).

No ale niestety - jak mus, to mus.

Miał tylko nadzieję, że nie będzie musiał się z tym męczyć sam i że zanim tam dotrze, znajdzie kogoś chętnego do pomocy.

I nagle, jak na własną prośbę, usłyszał znajomy mu dźwięk. A mianowicie hordę małych owadów, chodzących po pobliskim drzewie. Obejrzał się w tamtą stronę.

Shinobi, stojący na drzewie, skinął mu na przywitanie.

- Witaj Shikamaru-kun - odezwała się cicho Hinata.

"A gdzie Kiba? Gdzieś niedaleko słychać szczekanie psa, więc musi być. A biorąc pod uwagę, że Shinobi przywołuje swoje robaki, a Hinata używa byakugana, ta trójka musi wykonywać jakieś zadanie, swoje własne. Czyli żadne z nich mi nie pomoże" - wydedukował i poszedł znów przed siebie, chowając ręce w kieszeniach.

Ponieważ Shikamaru nie dawał za wygraną i uparcie poszukiwał kogoś, kogo mógłby zabrać ze sobą, (chyba by go podręczyć łażeniem po bagnach) szedł powoli, nie spiesząc się właściwie w ogóle.

Choć tak w sumie, to może robił to z przyzwyczajenia, albo dlatego, że ubzdurał sobie, że ten dzień będzie taki spokojny.

"Ale nie jest".

- Shikamaru - usłyszał za sobą głos kolejnej dziewczyny, ale ta również wyjątkowo go nie wkurzała. To znaczy, do czasu.

- Hej Sakura - powiedział, odwracając się w jej stronę. - Co robisz?

- Właśnie idę do Ino - oznajmiła.

"No tak, żadna z nich raczej też nie będzie chciała mi pomóc. Chociaż z drugiej strony, utknąć z dwoma marudnymi dziewczynami, to byłaby już... totalna beznadzieja".

I tak, Shikamaru Nara - geniusz - ponownie musiał odbyć następny kawałek drogi, jedynie w towarzystwie... niczego.

"Został jeszcze Choji, ale on od rana jest zajęty. No i jest jeszcze..."

Jego wzrok nagle skierował się na przechodzącego obok, roztaczające go ponurą aurę (jeszcze bardziej niż on sam), Sasuke.

Po chwili zastanowienia, Nara doszedł tylko do jednego wniosku:

- Nie.

Teraz, Shikamaru szedł prosto do jednego miejsca: Ichiraku ramen. Tylko dlaczego, skoro miał przecież dojść w okolice sadzwki? W środku wioski, to raczej bagien nie znajdzie...

W ogóle, on szedł jakoś dziwnie! Zamiast ruszać prosto na misję, a później do domu, żeby zaznać chwili spokoju w tym "pięknym" dniu, lazł jakoś, krętymi ścieżkami Konohy, żeby chyba specjalnie spóźnić się z wykonaniem zadania.

- Nie, po prostu jest tu jakoś zbyt spokojnie.

Czy ty się właśnie że mną kłócisz?

"W wiosce nigdy nie jest tak cicho. Ale wiem, gdzie mogę znaleźć głośnego rozmówcę".

Już z odległości kilkunastu metrów, zobaczył siedzącego przed ladą Ichiraku, dzieciaka w pomarańczowo-granatowej kurtce... No, przewiązanej w pasie, bo wieczór był dzisiaj bardzo ciepły.

Podszedł do niego od lewej strony i jak on, klapnął na siedzenie.

- Cześć Shikamaru! - krzyknął radośnie, przyciągając do siebie kolejną miskę ramenu i zamawiając przy tym jeszcze jedną.

Nara spojrzał na pozostałe trzy, puste pewnie już dawno.

- Taa - odpowiedział smętnie.

- A ty coś taki zmęczony? Czasami przydałby ci się trening...

- Dostałem dzisiaj już dwie misje. Chociaż myślałem, że... - przerwał i ziewnął sobie - ...że akurat dzisiaj będę miał spokój.

- Hmm? - Naruto spojrzał na niego znad swojej miski.

- Eh, nikt nie pamięta, co dzisiaj jest - mruknął Shikamaru, opierając głowę na rękach.

- Co? Przecież ja wiem co dzisiaj jest! - krzyknął oburzony Uzumaki. Nara spojrzał na niego znudzony. - Masz dzisiaj trzynaście lat! Prawda? A teraz trzymaj i jedz! - Shikamaru ożywił się, słysząc huk stawianej przed nim, dużej michy z ramenem.

Przez chwilę patrzył to na nią, to na swojego przyjaciela. Zaraz jednak odezwał się:

- Dzięki Naruto.

I obaj spokojnie zjedli sobie ramen.

--------------------------------------------

Hej! No i wiem, że numeracja rozdziałów jest narazie dosyć... niekompletna że tak powiem, ale po prostu mam tam z tyłu parę niedokończonych albo... po prostu mam tam one-shoty, których jeszcze nie wstawiłam i tak jakoś...

Pewnie kiedyś się to zmieni.

No a jak wam się podobał rozdział z tej bajki? Jakoś mnie tak inspiracja doszła. Ale mam jeszcze kilka planów, których jakoś totalnie nie chcę mi się ruszyć... masakra i ten... beznadzieja. No nie?

A skapnął się ktoś po co była ta data na początku?

Przedstawię wam (i zapiszę sobie przy okazji), co jeszcze mam napisać (tak żeby nie zapomnieć).

A więc tak: (będę tu sobie odchaczać)

1. Young Avengers - głównie z Wiccanem i wymyślonym przeze mnie gościem.

2. Pościg Spider-mana za bandziorami-motorzystami.

3. Spotkanie Kapitana Ameryki z pewną dziewczynką, lubiącą pisać wiersze. ✓

4. Coś tam w dzikiej krainie, ale zapomniałam co, bo wymyśliłam dawno w aucie.

5. Kankuro ma pokazać komuś co to jest "prawdziwy strach".

6. Amadeus Cho ma znaleźć i śledzić pewnego zamaskowanego przestępcę.

7. Kontynuacja Shrink.

8. Kontynuacja "Dwóch braci".

9. Co tu robi to kasyno?! cz.2

I 10, to oczywiście wasze pomysły i zamówienia.

Możecie napisać co chcielibyście z tego przeczytać (chyba że nic), albo dajcie swoją własną propozycję. Albo olejcie ten akapit :)

No i to tyle.

Pa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro