Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5~Podejrzany typ

Nastał nowy dzień. Poniedziałek. Pierwszy dzień treningu. Nie mogłam być lepsza niż reszta bo od razu by mnie zdemaskowano a w najlepszym wypadku zaczęto podejrzewać. Przez noc myślałam o jakimś sabotażu albo dywersji by pozbyć się tej organizacji, ale nie mogłam działać tak szybko i bez namysłu. Najlepiej najpierw wybadać wszystko a dopiero potem wyciągać miecz. Szybko się ubraliśmy, zeszliśmy na śniadanie a potem ruszyliśmy do Lwiego Dołu. Szybko pokazano nam chwyty, które mieliśmy trenować. Straszna amatorszczyzna. Ćwiczyłam z Tiffany. Raz ja atakowałam a ona blokowała a potem role się odwróciły.

-Tiff, jak dowiedziałaś się o tej organizacji?-spytałam.

-Dostała zaszyfrowaną wiadomość-odparła.- Jestem córką żołnierza więc to nic nadzwyczajnego.

-A inni?-ciągnęła.- Jak dowiedzieli się o O.N-dze?

-Istnieje taka strona internetowa z zabezpieczeniami.

-Och, policja wie o wszystkim. Tylko nic nie robi bo uważa to za dobre działanie. Sami nie są w stanie poradzić sobie ze Stopy więc m odgrywamy tak jakby obrońców miasta.

Kurczę, to wszystko było tak pokręcone, że ledwo co rozumiałam.

-A czemu inni ludzie nie wiedzą o tej organizacji?-dociekałam.

-O.N.G.A chce być anonimowa by nie wzbudzać paniki ani niezdrowej sensacji-tłumaczyła.- A jak ty się tu dostałaś i skąd wiesz o organizacji?

Zatkało mnie. Co ja jej miałam powiedzieć. Nagle Tiff uderzyła mnie w wycięty krzyżyk na dłoni zakryty bandażem Poczułam ból i gwałtownie się skuliłam.

-Przepraszam, Aishi-powadziła trochę wystraszona.

-Spoko, to tylko rana- odparłam.

-Skoczek 7 i skoczek 15 na arenę!-krzyknął Christophe.

Super. Skoczek 7 to ja. Zeszłam z maty a potem poszłam na podwyższoną arenę z podświetlaną podłogą. Skoczkiem 15-tym był Braian.

-Wszystkie chwyty dozwolone-dodał Chris.

Świetni. Za chwilę Braian będzie zbierał żeby z podłogi. Nie lubiłam umięśnionych blondynów, którzy kochają tylko siebie i bez przyczyny krzywdzą innych. Ruszył nam nie. Odskoczyłam w tył i zafundowałam mu pięść w policzek. Miał najwyraźniej mocną szczękę bo nie minęła sekunda jak mnie odkopnął. Dostrzegłam, że nie walczy jak normalny, przeciętny szesnastolatek, ale jakby trenował karate albo był Ninja. Podniosłam się ,ale nim zaatakowałam Braian znów powalił mnie na podłogę i tym razem dołożył jeszcze stopą a potem nastała ciemność.

Obudziłam się na swoim łóżku a przy mnie siedzieli Kal i Tiff. Czułam, że głowa mi eksploduje a do tego okropnie bolała mnie szyja.

-Co się stało?-spytała.- Jak długo tu leżę?

-Cały dzień-odparł Kal.- Braian nieźle cię skopał. Masz podbite oko.

-Co?-przeraziłam się.- Które?

-Lewe-odparła Tiff.- Ale ogólnie Christophe pochwalił twoją determinacje.

-Że się dałam skopać?-dociekałam z sarkazmem.- Dziękuję za taką pochwałę. Niech się nią wypcha!

Tiff i Kal wymienili zdziwione spojrzenia.

-Choć na kolację-wyrwała Tiffany.

Przyjaciele pomogli mi się podnieść. Poszliśmy do stołówki a tam okazało się, że jedyne wolne miejsca zostały naprzeciw Braiana. To jakaś ironia losu czy co? Siedliśmy nakładając jedzenie. Znowu to samo co wczoraj. Starałam się nie podnosić głowy by nikt nie widział mojego sińca.

-Jak tam, śliweczko, wyspałaś się?-spytał złośliwie Braian.

-Zobaczysz, jeszcze ci dołożę tak, że nie będzie co zbierać- syknęłam podnosząc głowę.

-Chcesz rewanżu? I ciekawe co mi zrobisz?-ciągnął.

-Chcesz się przekonać?!-ryknęłam.

-Chce-odparł spokojnie.

-To zacznijmy teraz!-krzyknęłam podrywając się na równe nogi.

On zrobił to samo. Już bym się na niego rzuciła gdyby nie interwencja Fiony.

-Spokój!-zawołała ostro.

Spojrzałam na nią i wzdychając ciężko usiadłam. Mój „przeciwnik" uczynił podobnie. Braian wcale nie wyglądał na zwykłego chłopaka ani tak nie walczył. Czyżbym nie była jednym szpiegiem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro