Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1~Wtyczka

Środek nocy. Spałam sobie w najlepsze gdy nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu. Od razu wiedziałam kto dzwoni sądząc po piosence Danity Kane „Stay with Me". To był Donnie. Randka w środku nocy? Super, tylko czy będę na siłach by choć ustać na nogach. Oczy same mi się kleiły, ale odebrałam.

-No cześć, Donnie-powiedziałam.- Co tak po nocy?

-Hej, obudziłem cię?-spytał.

-Nie przejmuj się, to nic takiego.- Idiotka. Nie mogłam powiedzieć „Nie martw się. I tak nie spałam."? Że też ja nigdy nie pomyślę zanim coś powiem.- Coś się stało?

-No, jest pewna ważna sprawa-wyjaśnił.- Potrzebna nam twoja pomoc.

-Okay, zaraz będę-odpadałam.

Odłożyłam telefon i zeskoczyłam z łóżka. Błyskawicznie włożyłam ciuchy biegnąć do drzwi. Zatrzymałam się jednak. Nie bez powodu nocowałam dziś w mieszkaniu rodziców. Przyjaciółka mamy wychodziła za mąż i ona wraz z tatą byli teraz na przyjęciu. No i co teraz? Nie mogłam ich ściągnąć z wesela, ale nie mogłam też zostawić braci samych. Postanowiłam więc zabrać ich ze sobą. Nie obyło się oczywiście bez marudzenia, ale i tak udało mi się zaciągnąć rodzeństwo do kanałów. Wchodząc do kryjówki kazałam iść braciom do mojego pokoju by mogli się wyspać. Całe szczęście były wakacje więc bury za zerwanie ich z łóżek nie dostanę. W salonie siedzieli już chłopcy czekając na mnie.

-Cześć chłopaki-powiedziałam ziewając.

-Siemka, Aishi-odparł Mikey z entuzjazmem.

-Co takiego ważnego się stało, że ściągnęliście mnie tu o pierwszej w nocy?-spytałam siadając na kanapie.

-Słuchaj, cały czas przyglądamy się tej dziwnej grupie od tygodnia-zaczął Leo.

Wiedziałam o jaką grupę mu chodzi. Chowają się w cieniu i zapewne nikt poza nami nie wie o jej istnieniu. Chodzą w czarnych kurtkach i spodniach. Byli tam zarówno mężczyźni jak i kobiety. Istniało nawet podejrzenie, że nie jesteśmy jedynymi Ninja w mieście. Nie licząc oczywiście Klanu Stopy.

-Jak na razie nic o nich nie wiemy, tyle tylko, że mają kryjówkę w opuszczonym hangarze na końcu miasta-ciągnął.

-No i co?-dociekałam.

-Musimy się dowiedzieć kim oni tak naprawdę są-tłumaczył Donnie.- To wrogowie albo przyjaciele, ale i tak nie mamy pewności na czym stoimy. Potrzebna nam wtyczka.

-I tą wtyczką mam być jak, zgadłam?-wyrwałam przenikliwie.

-Ja byłem przeciwny temu, ale chłopaki się uparli-dodał.

-Tu chodzi o bezpieczeństwo miasta, Donnie a nie o uczucia-podkreślił Leonardo.- Jutro przyjmują nowych rekrutów więc to dla ciebie idealna okazja-zwrócił się do mnie.

Miałam być szpiegiem? No nareszcie! Zawsze chciałam sprawdzić się w tej roli. Swoją drogą to było dość dziwne, że przyjmowali nowych skoro organizacja byłą tajna. Coś mi tu nie pasowało już na falstarcie. Nagle usłyszeliśmy jakiś hałas dobiegający z którejś sypialni. Pobiegliśmy do mojej. Wiedziałam ,że to moi bracia. Otworzyłam drzwi i zamarłam.

-Minoru?! Jiro?! Co wy tu zrobiliście?!-wkurzyłam się.- Mieliście spać!

Moje łóżko wyglądało jak wyciągnięte z gardła Krathatrogona a wokoło latały pierze.

-Są wakacje a okazja, żeby poprzebywać w kryjówce rzadko się nadarza-odparł Minoru.

-Ale to chyba nie powód żeby demolować siostrze pokój, co chłopaki?-wtrącił Donnie.

-A jej facet zawsze trzyma jej stronę-narzekał Jiro.

-Małolaty poniżej dwunastego roku życia o tej godzinie już śpią-podkreślił Leo.

-Ale wy jesteście drętwi-dalej marudził.

-Mi to mówisz?-dodał Mikey.

-Posłuchajcie, teraz macie dobry powód, żeby nie spać-rzekłam.- Bo jak wrócę tutaj za dwadzieścia minut to ten pokój ma lśnić. Rozumiemy się?

Zatrzasnęłam drzwi. Fakt, może i byłam trochę za ostra, ale w końcu sami narobili tego bałaganu a nie byli u siebie. Westchnęłam ciężko odchodząc razem z żółwiami.

-Ech... bracia-wymamrotałam.

-Wiem-odezwał się Donatello.- Czasami aż krew zalewa.

-A o której zaczną przyjmować tych nowych?-dociekałam.

-Około ósmej wieczorem-odparł Raph.

-Okay.- Pokiwałam głową.

Po dwudziestu minutach zajrzałam do braci. Pokój był posprzątany a oni spali pod kołdrą.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro