Cole X Nya (Lemon)
Shot zamówiony przez Kocia_Pisarka przepraszam, że musiałaś aż tak dłuuuugo czekać, ale szkoła dała się we znaki. Mam nadzieję, że zrozumiesz.
™™™™™™™™™™™™™™™™™™
*Cole*
Odkąd Nya rzuciła Jay'a, zaczęła chodzić ze mną. Przez co mój przyjaciel bardzo na tym ucierpiał. Martwię się, że coś mu się stanie, coś sobie zrobi. Nie mogę go tak po prostu stracić.
Podeszłem do drzwi od jego pokoju i wahając się chwilę, zapukałem. Odpowiedział mi zachrypnięty głos mojego niebieskiego przyjaciela:
- Właź, skoro musisz.
Otworzyłem niepewnie drzwi i zacząłem szukać wzrokiem Jay'a. Wszedłem do pokoju już całkowicie i zamknąłem za sobą drzwi. Ujrzałem go w kącie pokoju. Podeszłem do niego i położyłem rękę na jego ramieniu.
- Przepraszam, to nie maiło tak wyglądać. Nie mogę patrzeć jak chodzisz niewyspany i zmarnowany - szeptałem.
On podniósł na mnie wzrok i zaczął mocniej płakać. Nagle rzucił mi się na szyję tuląc. Nie wiedziałem dlaczego tak zareagował, ale myślałem, że nakrzyczy na mnie.
- Nie przejmuj się mną, idioto! Idź do niej! Zapomnij o mnie! Deklu, idź i się z nią ruchaj! Ty głupi! Może chcesz się ze mnie jeszcze pośmiać!?
Czułem jak jego palce wbijają mi się w skórę. Zdjąłem go z siebie i zdenerwowany jego zachowaniem odpowiedziałem:
- A wiesz, z przyjemnością!
Nie wiedziałem co w tedy mną kierowało, ale wyszedłem z jego pokoju i trzasnąłem drzwiami za sobą.
Wszedłem do pokoju obok, który należał do mnie. Zastałem tam Nye. Rzuciłem się na dziewczynę, po drodze się rozbierając. Załączyłem nasze usta w pocałunku.
Jako iż byliśmy teoretycznie sami - Nya może trochę pokrzyczeć. Praktycznie to w domu był - oprócz nas - tylko Jay.
- Cole nagle ci się tak zebrało na amory?
- Nie marudź tylko współpracuj.
Zdjąłem z niej jak najszybciej ubrania, co podobnie uczyniłem ze swoimi. Pozwoliłem jej się wygodnie rozłożyć na łóżku i dopiero w tedy wszedłem.
*Jay*
Po pewnym czasie, jak Cole wyszedł, usłyszałem jęki rozkoszy Nyi. Nie myślałem, że mój przyjaciel może coś takiego uczynić. A jakby było tego mało, zrobił to specjalnie!
Zacząłem wypłakiwać soje - i tak już zmęczone płaczem - oczy. Nie mam pojęcia dlaczego, czy to z emocji, czy czułem się po prostu zdradzony przez przyjaciela i byłą dziewczynę?
Moj płacz wzrastał wraz z ich stosunkiem. Nie mogłem tego przeżyć. Nie mogłem uwierzyć własnym uszą.
<<trzy dni później >>
*Cole*
Do dzisiaj żałuję, że zrobiłem to z Nyą tylko dlatego, żeby dokuczyć niebieskiemu ninji. Czułem się potwornie.
Nya dowiedziawszy się o tym od razu mnie rzuciła. Kai przyszedł mnie ochrzanić. Jay również przyszedł gratulować mi "niezwykłego czynu" - wszystko mi wtedy "wypluł", wszystko.
Nienawidzę siebie za to, że jestem takim debilem.
Wtedy wieczorem, wyszedłem z klasztoru. Odetchnąć odtatnim, świeżym powietrzem tego życia. Siedziałem na dachu klasztoru około godziny.
Zszedłem z dachu i udałem się w moje, nasze! ulubione miejsce spotkań z Jay'em. Był to cudny dom między górami, do którego można było dostać się przez bujne mosty.
Szedłem przez nie zamyślony, nie zauważyłem kiedy doszedłem do domku. Usiadłem na ganku znajdującym się przed domem.
Wspominając wszystkie chwile, - dobre i złe - które przeżyłem z najlepszym przyjacielem...
W końcu podeszłem do krawędzi i nie myśląc już o niczym więcej - skoczyłem.
Czułem, że lecę, że jestem wolny. Aż poczułem ból i nic już potem nie było...
*Jay*
Widziałem, że Cole gdzieś wychodzi. Nie wracał długo albo to ja nie słyszałem, kiedy przyszedł. Udałem się do jego pokoju i już, bez płukania, wszedłem.
Nie było go, a zamiast niego była kartka z zawartą treścią:
Jeśli to czytasz znaczy, że jestem martwy. Nie chciałem tego, ale już nie mogłem. Zranilem najlepszego przyjaciela i swoją "dziewczynę". Strasznie przepraszam...
Nie chciałem.
Ale co się stanie, już się nie od-stanie. Mam nadzieję, że mi wybaczcie, a ja tym czasem będę w (mam nadzieję) lepszym miejscu.
Przepraszam
Cole
Nie, nie! Nie mogło to się stać, on nie mógł się zabić! Dlaczego!? Przecież mógł powiedzieć, mogłem mu wybaczyć, mogliśmy żyć tak jakby to się w ogóle nie stało.
Zacząłem panicznie płakać, najwyraźniej dość głośno, żeby wszystkich obudzić. Pokazałem im list Cole'a, nie mogąc nic powiedzieć tuliłem się do Kai'a, kiedy Wu czytał list. Zapłakłem się prawie na śmierć.
Zacząłem podejrzewać, że mógł zabić się tylko w jednym miejscu. Podbiegłem tam szybko, pod domek stojący ma wysokim balu, między dwiema górami.
Zastałem tam martwe ciało Cole'a. Wziąłem je na ręce i zacząłem nad nim płakać. Za sobą usłyszałem, jakby jego głos: "Przepraszam".
Reszta przybiegla za mną, a ja tuląc się do ciała mojego przyjaciela, płakałem...
™™™™™™™™™™
Miało być smutne i miło być Lemon. Mam nadziej, że udało mi się to połączyć. Powiedz co o tym myślisz. Paaa~
30.09.2018
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro