Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Two: 7. "Osąd?"

Loki's P.O.V

Siedziałem na tym balkonie wpatrzony w ogrody królewskie aż nie zaczęło padać.

Aha, Thor się wkurzył.

Szczerze mnie to nie obchodziło, jak na ten moment. Cały czas po głowie krążyły mi słowa Freyi. Mam o nią walczyć, nie poddawać się, ale jak ja mam się do niej zbliżyć? Usiadłem na łóżku wpatrzony w ogień kominka. Jednak szybko moje myśli zostały rozproszone przez pewien widok, a mianowicie tyłu Freyi.

Merlinie siwobrody...

Wciągnąłem więcej powietrza widząc jej krągłe walory blondynki. A ja jestem tylko facetem!

- Coś się stało? - zapytała, kiedy już stałem przy drzwiach mojej komnaty.

- N-nie, ja tylko... Muszę się przejść - powiedziałem i nie czekając na jakąkolwiek reakcje ze strony dziewczyny, wyszedłem.

Nie mogłem tam stać i patrzeć, jak mnie nieświadomie kokietuje. Zdecydowanie musiałem ochłonąć, więc w tym celu udałem się na spacer korytarzami zamkowymi. Przechodziłem obok wrót prowadzących do sali tronowej, gdy dobiegły mnie czyjeś krzyki. Jak to ja, moja ciekawość i ognik mamy w naturze - podsłuchaliśmy.

- Kiedy to nie ja! Przysięgam! -krzyknął czyjś znany mi głos, jednak nie mogłem ustalić jego właściciela.

- Łżesz! - odkrzyknął mój brat, od razu go rozpoznałem, a raczej jego głos - Są dowody! Świadkowie! Nie masz już co prosić nawet o łaskę!

W tym momencie wszedłem i ujrzałem mego brata na złotym tronie oraz niemalże płaczącego ukochanego Freyi. Zmarszczyłem brwi na chłopaka, który na mnie spojrzał oczami pełnymi łez.

- Bracie - odezwał się blondyn, przez co zwróciłem na niego swoje oczy. - Jestem zajęty, jeśliś jeszcze nie zauważył.

- Owszem, zauważyłem. Czemu wydzierasz się na cały zamek, który prawdopodobnie już śpi? - przechyliłem głowę lekko do boku i uniosłem brew.

- Mam tu wyjątek prawa, potrzebujący natychmiastowego osądu - zgromił wzrokiem chłopaka.

- Osąd? Beze mnie? Dlaczeguż odbierasz mi taką przyjemność? -podszedłem bliżej całej afery, a gdy już stanąłem obok skazanego, obleciałem go wzrokiem.

Wyglądał, jak siedem nieszczęść, przysięgam.

- Loki, to nie są żarty - rzucił oschle blondyn w moją stronę.

- Dla mnie wszystko jest żartem -parsknąłem śmiechem, co nie spodobało się jednak mojemu bratu. - No dobrze, dobrze, o co chodzi?

- Ta szumowina jest odpowiedzialna za zniszczenie mienia królewskiego, uszczerbek na zdrowiu strażnika oraz próbe włamania się do ogrodów królewskich - wyjaśnił, na co rzuciłem skazanemu spojrzenie pełne powątpienia.

- Przysięgam na wszystko, co żywe, że to nie byłem ja! - bronił się chłopak.

- Jakie są dowody? - uniosłem brew patrząc na swojego brata wyczekującym spojrzeniem.

- Służka, ogrodnik no i strażnik. Wszyscy mówili, że widzieli właśnie jego - skinął głową na bruneta, który zaś głową pokręcił.

- To czego ty się wypierasz? -odwróciłem się w stronę skazanego.

- B-bo... - nie dokończył, ponieważ nie miał pojęcia co powiedzieć w swojej obronie.

- Dlaczego chciałeś się dostać do tych ogrodów? - zadałem kolejne już pytanie czując, że coraz bardziej wewnątrz mnie szaleją demony.

Przed oczami cały czas miałem obraz jego i Freyi całujących się. Złość czy zazdrość... Nie interesowało mnie to, ja tylko chciałem, żeby cierpiał. Tak dawno nie czułem tego, co w tamtym momencie.

- Ponieważ moja ukochana chciała tam zawsze pójść, a ja zrobię dla niej wszystko i próbowałem znaleźć jakieś wejście poboczne...

Emocje się we mnie gotowały do tego stopnia, że niemal poczerwieniałem.

- I strażnik cię przyłapał -skończyłem za niego, a on tylko przytaknął głową w milczeniu.

- Przysięgam, że nie chciałem nikogo skrzywdzić...

- Loki, trzeba wydać wyrok -wtrącił Thor.

Miałem okazję, żeby się wyżyć na tym słabiaku.

- Pomyślmy - mruknąłem z szatańskim uśmiechem na ustach. - Pobicie strażnika, zniszczenie własności królewskiej do tego kłamstwa przed królem i próba, nie udana z resztą i to fatalnie; włamania do ogrodów, gdzie wstęp ma tylko i wyłącznie rodzina królewska - podsumowałem. - Jaką karę powinienem ci wydać, hm? - uniosłem brwi.

- Błagam o wybaczenie, ja zrobię wszystko, ale błagam... Ja mam narzeczoną, dzie...

- Kara prac na polach Elizejskich w krainie Hell - warknąłem już wściekle czerwony.

- Nie! - krzyknął zapłakany brunet.

- Bracie - zwróciłem się do mojego brata, który wyraźnie myślał nad właściwością mej kary.

- Nie sądzisz, że...

Zanim król zdążył się sprzeciwić mojej decyzji, zahipnotyzowałem go tak, aby mieć całkowitą kontrole nad jego umysłem. Kazałem mu wezwać strażników, którzy pojawili się niemal od razu i zabrali skazańca. Wyrywał się, błagał i płakał, aczkolwiek dla mnie była to tylko czysta przyjemność. Po wszystkim wróciłem do spacerów korytarzami, jak gdyby nigdy nic. W pewnym momencie się zatrzymałem, niczym moje serce.

Co ja zrobiłem?

Przecież Freya mnie zabije...

Kocham kocham kocham i jeszcze raz kocham was!!!
4 tysie!!
Chryste Panie, powietrza😱
💗💗💗

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro