Two: 13. "Przepraszam"
Zacząłem mrużyć oczy, kiedy promienie światła zaczęły się przebijać przez korony drzew, pod którymi razem z Freyą spędziliśmy namiętną noc. Chcąc się przytulić do blondynki, obróciłem się na bok, jednak moja dłoń zderzyła się z zimną trawą. Natychmiast otwarłem oczy i zobaczyłem swoją bladą rękę. Czyżbym... O nie. Wstałem na kolana i nachyliłem się nad taflą jeziora, gdzie w odbiciu ujrzałem postać Lokiego. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Wstałem, a dzięki pstryknięciu palców na moim ciele pojawiła się książęca szata. Nigdzie wokół mnie nie było Freyi, dlatego moje serce prawie się zatrzymało. Wyczułem umysł blondynki i już wiedziałem, że jest niedaleko mnie, aczkolwiek kieruje się w stronę bramy. Natychmiast pobiegłem w jej stronę. Zobaczyłem ją w alejce różanej, bawiącą się jedną, czerwoną różyczką. Podszedłem do niej zdyszany i z mocno bijącym sercem.
- Freya, ja przepraszam... Naprawdę mi przykro, nie chciałem cię okłamywać.-mówiłem, a ona jedynie uniosła na mnie pusty wzrok, po czym wstała powoli na nogi.- Zrozum, że nie miałem innego wyjścia, ty nic nie rozumiesz, nie pamiętasz...-tłumaczyłam się jak tylko mogłem i czym mogłem, ale ona jedynie patrzyła mi w oczy.- Ale ja ci to wytłumacze, przysięgam na Merlina, że opowiem ci całą historię, skarbie.
- Skończyłeś?
Uniosłem brwi na jej proste pytanie zadane zmęczonym głosem. Mimo mojego zaskoczenia, skinąłem powoli głową. Wtedy podeszła bliżej, objęła moją szyję swoimi ramionami i pocałowała mnie lekko, delikatnie, aczkolwiek z czymś, czego nie byłem w stanie rozpoznać, ale podobało mi się to. Kiedy już odchyliła głowę, to oparła swoje czoło o moje i zamknęła oczy. Objąłem ją ramionami, kiedy zobaczyłem pojedyncze łzy spływające po jej policzkach.
- Przepraszam - szepnęła załamującym się głosem wciąż na mnie nie patrząc.
- Za co? To ja cię powinienem przepraszać. To ja...
- Zamkniesz się w końcu? -zachichotała, dzięki czemu lekko się uśmiechnąłem. - Posłuchaj mnie po prostu - poleciła, na co przytaknąłem głową. - Przepraszam, że musiałeś przeze mnie cierpieć. Przepraszam, że cię tak torturowałam... - zapłakała gorzko.
- Chwila, to ty mnie pamiętałaś przez ten cały czas? - zapytałem zszokowany.
- Nie, oczywiście, że nie -zaprzeczyła niemalże od razu. - Obudziłam się rano i na ciebie spojrzałam. Przypomniało mi się wszystko.
- Wszystko?
- Wszystko - pokręciła głową na nowo roniąc łzy. Schowała głowę w mojej piersi, a ja przycisnąłem ją do siebie.
- Jak to jest możliwe? - zapytałem sam siebie, jednak odpowiedź równie szybko przyszła mi do głowy.
Odsunąłem dziewczyne od siebie na długość moich ramion, po czym ująłem jej drobną dłoń w swoje. Odwróciłem maleńką dłoń blondynki wnętrzem do góry i położyłem swoją na wierzchu. Tak jak myślałem. Pomiędzy naszymi dłońmi zaczął się tlić niebieski płomyk, a oczy blondynki zmieniły kolor na biały.
- Czyli tak to się stało -mruknąłem i wziąłem dłoń, dzięki czemu wszystko ustało.
- Ale co? Co to było? - pociągnęła noskiem wpatrzona w moje oczy.
- Przypomniałaś mnie sobie rano, czyli pobudziłem twój aether, a pobudziłem go spędzając z tobą noc - wyjaśniłem.
- Ale... Jak?
- Mój i twój aether się zmieszały, dzięki czemu pobudziłem twoją moc.
- Och, to... Fajnie.
- Fajnie? - parsknąłem śmiechem, a blondynka przewróciła oczami.
- Nie oceniaj mnie, tylko przytul -wyciągnęła rączki w moją stronę i dzięki temu wyglądała jak mała dziewczynka, która w tej chwili potrzebuje swojego tatusia.
Jestem, maleńka i już zawsze będę.
Edytor: To na tyle z tego maratonu😗
I jednak druga część się nie kończy na nim, bo Edytor dał mi świetnu pomysł na dalszą fabułę i będę go realizować😉
Chwała ci Edytorze!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro