Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Two: 13. "Przepraszam"

Zacząłem mrużyć oczy, kiedy promienie światła zaczęły się przebijać przez korony drzew, pod którymi razem z Freyą spędziliśmy namiętną noc. Chcąc się przytulić do blondynki, obróciłem się na bok, jednak moja dłoń zderzyła się z zimną trawą. Natychmiast otwarłem oczy i zobaczyłem swoją bladą rękę. Czyżbym... O nie. Wstałem na kolana i nachyliłem się nad taflą jeziora, gdzie w odbiciu ujrzałem postać Lokiego. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Wstałem, a dzięki pstryknięciu palców na moim ciele pojawiła się książęca szata. Nigdzie wokół mnie nie było Freyi, dlatego moje serce prawie się zatrzymało. Wyczułem umysł blondynki i już wiedziałem, że jest niedaleko mnie, aczkolwiek kieruje się w stronę bramy. Natychmiast pobiegłem w jej stronę. Zobaczyłem ją w alejce różanej, bawiącą się jedną, czerwoną różyczką. Podszedłem do niej zdyszany i z mocno bijącym sercem.

- Freya, ja przepraszam... Naprawdę mi przykro, nie chciałem cię okłamywać.-mówiłem, a ona jedynie uniosła na mnie pusty wzrok, po czym wstała powoli na nogi.- Zrozum, że nie miałem innego wyjścia, ty nic nie rozumiesz, nie pamiętasz...-tłumaczyłam się jak tylko mogłem i czym mogłem, ale ona jedynie patrzyła mi w oczy.- Ale ja ci to wytłumacze, przysięgam na Merlina, że opowiem ci całą historię, skarbie.

- Skończyłeś?

Uniosłem brwi na jej proste pytanie zadane zmęczonym głosem. Mimo mojego zaskoczenia, skinąłem powoli głową. Wtedy podeszła bliżej, objęła moją szyję swoimi ramionami i pocałowała mnie lekko, delikatnie, aczkolwiek z czymś, czego nie byłem w stanie rozpoznać, ale podobało mi się to. Kiedy już odchyliła głowę, to oparła swoje czoło o moje i zamknęła oczy. Objąłem ją ramionami, kiedy zobaczyłem pojedyncze łzy spływające po jej policzkach.

- Przepraszam - szepnęła załamującym się głosem wciąż na mnie nie patrząc.

- Za co? To ja cię powinienem przepraszać. To ja...

- Zamkniesz się w końcu? -zachichotała, dzięki czemu lekko się uśmiechnąłem. - Posłuchaj mnie po prostu - poleciła, na co przytaknąłem głową. - Przepraszam, że musiałeś przeze mnie cierpieć. Przepraszam, że cię tak torturowałam... -  zapłakała gorzko.

- Chwila, to ty mnie pamiętałaś przez ten cały czas? - zapytałem zszokowany.

- Nie, oczywiście, że nie -zaprzeczyła niemalże od razu. - Obudziłam się rano i na ciebie spojrzałam. Przypomniało mi się wszystko.

- Wszystko?

- Wszystko - pokręciła głową na nowo roniąc łzy. Schowała głowę w mojej piersi, a ja przycisnąłem ją do siebie.

- Jak to jest możliwe? - zapytałem sam siebie, jednak odpowiedź równie szybko przyszła mi do głowy.

Odsunąłem dziewczyne od siebie na długość moich ramion, po czym ująłem jej drobną dłoń w swoje. Odwróciłem maleńką dłoń blondynki wnętrzem do góry i położyłem swoją na wierzchu. Tak jak myślałem. Pomiędzy naszymi dłońmi zaczął się tlić niebieski płomyk, a oczy blondynki zmieniły kolor na biały.

- Czyli tak to się stało -mruknąłem i wziąłem dłoń, dzięki czemu wszystko ustało.

- Ale co? Co to było? - pociągnęła noskiem wpatrzona w moje oczy.

- Przypomniałaś mnie sobie rano, czyli pobudziłem twój aether, a pobudziłem go spędzając z tobą noc - wyjaśniłem.

- Ale... Jak?

- Mój i twój aether się zmieszały, dzięki czemu pobudziłem twoją moc.

- Och, to... Fajnie.

- Fajnie? - parsknąłem śmiechem, a blondynka przewróciła oczami.

- Nie oceniaj mnie, tylko przytul -wyciągnęła rączki w moją stronę i dzięki temu wyglądała jak mała dziewczynka, która w tej chwili potrzebuje swojego tatusia.

Jestem, maleńka i już zawsze będę.

Edytor: To na tyle z tego maratonu😗

I jednak druga część się nie kończy na nim, bo Edytor dał mi świetnu pomysł na dalszą fabułę i będę go realizować😉
Chwała ci Edytorze!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro