Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

One: 5. "[...] mam jakiś wybór?..."

Obsypywał mnie pocałunkami i komplementami, co sprawiało mi jeszcze większą przyjemność pomiędzy każdym z naszych aktów niespodziewanego uwielbienia. Kończyliśmy dopiero, gdy siły całkowicie nas opuszczały, a ciało ledwo wytrzymywało napięcie.

- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo przydatne jest to zaklęcie - zaśmiał się, składając pocałunki na moim brzuchu, podczas gdy przeczesywałam mu włosy palcami.

- Ale nikomu nic się nie stanie z powodu tego zaklęcia, tak? - przesunęłam wzrok po jego widocznej części twarzy.

- Jedyne, co może im się stać, to lekka dezorientacja.

~

Po jakimś czasie w swoim towarzystwie staliśmy się tak zmęczeni, że ułożyliśmy się w pozycji na łyżeczke i zasnęliśmy. Jako pierwszy wstał Loki, żeby się ubrać i wziąć prysznic. Ja spałam jeszcze chwilę, ale w końcu zwlekłam się z łóżka i ubrałam swój długi, szary sweterek zapinany na jeden guzik na wysokości piersi, ale darowałam go sobie. Oprócz tego założyłam czarny zestaw bielizny, który nawet nie wiedziałam skąd mam.

- Księżniczka się obudziła -powitał mnie w kuchni lekkim pocałunkiem i sokiem z pomarańczy.

Odkąd dajesz mi buzi na dzień dobry?

- Dziękuję - usiadłam na krześle, aby zobaczyć, że Loki bierze z blatu drugą szklanke soku i upija łyk. - A co z Nathallie? - odstawiłam napój na stół.

- Bawi się w pokoju.

- Znaczy, że nas nie widziała? -uniosłam brwi w szczerym zaskoczeniu.

Ona zawsze najpierw idzie do mnie do pokoju, bo to ja zajmuję się jej koszmarami i pomagam, gdy nie może spać.

- Ależ widziała, ale tylko jak się przytulamy - wyznał, mierząc moje ciało wzrokiem, który przyznam, że trochę mnie skrępował.

- I co jej powiedziałeś? - zapytałam, wstając z krzesła, aby do niego podejść.

- Nic. Udałem, że śpię, a ona sama odeszła do swojego pokoju - wziął kolejny łyk, najwyraźniej próbując udawać, że wcale nie podchodzę do niego będąc w samej bieliźnie i narzutce, która nic nie zakrywa. - To dziecko doskonale wie o wszystkim i jest mądrzejsza niż myślisz.

- Wiem - uśmiechnęłam się przenosząc na chwilę wzrok na swoje dłonie - W końcu to moja siostra - zagryzłam warge, a jego oczy pociemniały na ten widok.

Twoje ciało cię zdradza mój książę.

- Loki, ani się waż - roześmiałam się, kiedy złapał mnie za pośladki, brutalnie do siebie przyciągając. Nie byłam tym zaskoczona.

Samokontrolę to on ma poniżej zera.

- Dobrze, już, spokojnie - zaśmiał się unosząc ręce w geście obronnym. Nie byłam pewna, czy to przez to, co mu powiedziałam, czy słyszał moje myśli.

~

- Nathallie, idź się bawić.-obróciłam siostrę w stronę placu zabaw, a jak tylko zobaczyła swojego kolege, pognała niczym szalona. - Ugh... - westchnęłam, siadając obok psotnika i oparłam łokcie na swoich kolanach, a dłonie na czole.

- W porządku? - zapytał, jakby ze zmartwieniem, lub czułością do czego w ogóle nie byłam przyzwyczajona z jego strony.

To nie jest ten Loki, przed którym ostrzegali mnie rodzice.

- Tak - odchyliłam się na oparciu i zamknęłam oczy. - Głowa mnie boli od tego wrzasku.

- Nie musimy tu siedzieć, możemy iść do domu -zaproponował, obejmując mnie ramieniem, ale nie dałam się zmylić. Wiedziałam, że chciał wrócić do domu, bo nie lubi siedzieć wśród "midgardzkich pomyłek Odyna".

- Nie, spójrz tylko na Nat, dobrze się bawi. Przynajmniej chwila spokoju.

- W tym masz rację - zakpił odrywając ode mnie wzrok i wbił go w moją siostrę na zjeżdżalni.

Mój telefon zaczął wibrować w kieszeni. Wyjęłam go szybko i odebrałam połączenie od mamy.

- Tak, mamo? - rzuciłam okiem na zielonookiego, który w dalszym ciągu patrzył na moją siostrę. Lub udawał, że się nią interesuje a tak naprawdę podsłuchiwał o czym i z kim rozmawiam. - Nie, jesteśmy na placu zabaw... Tak, Loki jest z nami -spojrzał na mnie, ale szybko odwrócił wzrok, licząc, że nie zobaczę u niego tej chwili, gdy ciekawość przejęła nad nim władzę. - Jak to jeszcze tydzień?! -zmarszczyłam brwi, próbując opanować emocje. - Mamo, ja ledwo sobie z nią radzę, a to dopiero drugi dzień! Błagam cię... Misja nie może zaczekać? Okej, okej, nie krzycz na mnie... A mam jakiś wybór?... No, pa... Ja ciebie też - rozłączyłam się i schowałam telefon w kieszeń. Musiałam wyglądać jakbym zgubiła los na milion dolców.

- Nie cieszysz się, że zostanę jeszcze tydzień? - zakpił, przenosząc na mnie wzrok.

- Też zostajesz? - zapytałam z nutką nadziei w głosie.

Może mi pomoże z siostrą, no i nie powiem, spodobało mi się to, co robimy po nocach.

- Thor i Odyn napewno skorzystają z okazji, aby móc się mnie pozbyć na jeszcze choćby kilka dni - wzruszył ramionami, jakby w ogóle nie ruszałk go to, że własna rodzina się nim nie przejmuje. - Oczywiście jeśli mnie przyjmiesz.

- Tak! - odpowiedziałam zanim wysłałam te słowa do mózgu, ale widząc jak spojrzał na mnie z uśmiechem, chrząknęłam. - Znaczy tak, jasne -poprawiłam, rumieniąc się jak wściekła.

Roześmiał się, a ja zanim, ale szybko miny nam zrżędły, gdy dobiegł do nas głośny płacz Nathallie. Zerwałam się z ławki i pobiegłam do mojej siostry, która spadła z huśtawki i obtarła dłonie oraz kolana.

- Nie płacz, wiem, że boli -wymamrotałam, wtulając ją w siebie i wstałam z siostrą na rękach.

Loki momentalnie znalazł się naprzeciwko mnie i wyciągnął z kieszeni paczkę chusteczek, z której wyciągnął jedną, aby mi ją wręczyć do ręki.

- Dziękuję - powiedziałam do psotnika, a potem pocałowałam małą w główkę i udałam się z nią na ławkę. - Nie płacz - prosiłam. -Już dobrze, pokaż.

Dała mi swoje rączki, a ja zabaczyłam, że wnętrze dłoni ma zdarte do krwi, więc przyłożyłam do niej chusteczke.

~

Cicho zamknęłam drzwi od pokoju siostry i wtuliłam się w ciało Lokiego, który stał oparty o szafki w kuchni. Po dwóch godzinach wreszcie udało mi się ją uśpić. Płakała i skomlała, że ją boli, a ja nie mogłam nic na to poradzić. Loki był zbyt wyczerpany zaklęciem uśpienia Ziemi, żeby zregenerować rany dziewczynki, więc pomagał mi jak mógł na inne sposoby. Na przykład podniósł mnie jak pannę młodą i zaniósł na moje łóżko, gdzie przykrył moje wyczerpane ciało kołdrą i pocałował mnie w czoło, mrucząc ciche "dobranoc"

Dziękuję wam za tyle wyświetleń i wszelkie gwiazdki oraz komentarze😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro