Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

One: 34. "Muszę żyć [...]"

- Co chcesz, żebym zrobił? -zapytałem, unosząc pewniej podbródek, chociaż w tamtej chwili ostatnia rzecz, jaką można było o mnie powiedzieć, to to, że byłem pewny siebie.

- Nic. Masz dwa wyjścia, poddać się mi i nie kombinować, albo umrzeć z mojej ręki.

- Jeśli ci się poddam, co będzie z Rosalią?

- Zapewne to, co ze wszystkimi. Będzie mi posłuszna.

- A jeżelibym się nie zgodził być ci podwładny?

- Umrzesz, a ona i tak będzie moja - uśmiechnął się złowieszczo.

- Czyli co bym nie zrobił, będzie źle - skwitowałem. - Mam jeszcze jedną opcje - wzruszyłem ramionami, a on wyraźnie zbity z tropu zmarszczył brwi.

Mężczyzna uniósł brew w pytającym spojrzeniu, a ja wówczas niezauważalnie dla niego ścisnąłem sztylet w dłoni.

- Umrzesz - rzuciłem, po czym szybkim ruchem posłałem sztylet w kierunku mężczyzny.

Nie zobaczyłem, czy dostał, ponieważ poczułem okropny ból w piersi. Spojrzałem w dół, gdzie z mojej piersi wystawał koniec noża.

Jak to się mogło stać? Ktoś mnie podszedł? Dlaczego go nie wyczułem?

Zobaczyłem mroczki przed oczami, a potem tylko ciemność i pustke. Zacząłem się zastanawiać, czy żyję. Jeżeli nie, to czy Hell okaże się łaskawa i przyjmie moją duszę? Zobaczyłem ogień, piekielny ogień Hell, który trawił moje ciało, przez co czułem wielki ból. Chciałem krzyczeć, jednak nie mogłem się nawet ruszyć, czy otworzyć oczu.

- Jeszcze chwilę - powiedział delikatny, kobiecy głos, a ja od razu rozpoznałem jego właścicielke.

Nieustraszona, okrutna i zabójczo piękna, Hell - ogniska królowa piekieł.

- Loki, wstawaj, Loki - mówiła do mnie, ale nie chciałem otwierać oczu w obawie o to, co zobaczę.

Jednak sama ciekawość zmusiła mnie do uchylenia powiek. Ujrzałem ją. Rzeczywiście była piękna. Miała długie, gęste włosy utworzone z ognia, a także ognistą suknię, a w jej oczach tańczyły ogniki. Siedziała na tronie, podczas gdy ja leżałem przed nią i nie bardzo kontaktowałem.

- Co...? - zapytałem, unosząc swoją głowę, aby się rozejrzeć.

Byłem w sali tronowej, w to nie wątpie. A więc Helleim... u
Umarłem.

- Książę Loki - odezwała się królowa głosem pełnym wyższości.

Hell była jedyną, do której miałem szacunek godny królowej. Nie dlatego, że mogłaby mnie wypędzić na wieczne cierpienie, ale dlatego, że jest silna, niezależna, nie ulega nikomu.

- Królowa Hell - powiedziałem, unosząc się na łokciach, bo wstać jeszcze nie byłem w stanie.

- Co ty tu robisz? Myślałam, żeś nieśmiertelny - rzekła.

- Cóż, nieśmiertelny, ale zabić się mnie da - wyjaśniłem, powoli wstając z ziemi.

- Widziałam. Umarłeś w próbie obrony ukochanej, szlachetnie, lecz głupio.

- Do niedawna też tak myślałem -wstałem i prawidłowo spojrzałem na kobietę.

- Co zmieniło twoje poglądy?

- Ona.

- Ah, Midgardka zawładnęła twoim sercem, doprawdy uroczo - zakpiła.

- Hell, możesz nie wierzyć w miłość, ale poczekam aż sama jej doświadczysz. Wtedy zrozumiesz - powiedziałem z niebywałą dumą.

- Obawiam się, że coś takiego, jak miłość nie jest dla mnie, ale ty wierz sobie w nią ile chcesz. W końcu masz wieczność.

- Doskonale wiesz, że nie zamierzam jej spędzić w twoim królestwie - uśmiechnąłem się kącikiem ust.

- Oj wiem. Tylko ciekawi mnie co zamierzasz - oparła łokieć o podłokietnik tronu, a policzek na pięści.

- Wykorzystać to, co mi należne -uniosłem pewniej podbródek, patrząc nieugięcie w oczy kobiety.

- O czym mowa? - zapytała, unosząc brew.

- O przysłudze, jaką jesteś mi winna - sprostowałem.

- Winna? Tobie? - wyprostowała się w siadzie jak strzała, przy czym wypięła dumnie piersi. - Też coś... - prychnęła, a swawolny płomyk spadł z jej loków na złotą posadzkę, która zasyczała w kontakcie z nim.

- Nie przypominasz sobie kto ci pomógł powstrzymać ragnarok? - uniosłem brew, bo doskonale o tym wiedziała. Grała na zwłokę, żebym jeszcze trochę pocierpiał.

Doprawdy... Diablica

- Och, o tym mowa - przewróciła oczami w lekceważący sposób.

Wiedziałem, że Hell spełni przysługe, ponieważ jest słowną kobietą. Zawsze dotrzymywała obietnic, a zwłaszcza tych danych mnie. Nikt nie wie, że ja i Hell jesteśmy w przyjaźni. Nie widujemy się często, ale pozostają rozmowy w myślach.

- Dobrze, a więc czego pragniesz? - zapytała z niechęcią, że musi mnie wypuścić.

- Muszę żyć, Hell.

- Żyć? Nie mogę cię wypuścić. Chcę, ale nie dam rady. Jestem pod kodeksem.

- Wiem, nie proszę cię o złamanie go, ale wyminięcie.

- Mów dalej - mruknęła niezbyt zadowolona z moich kominacji.

Nie wiem czemu...

Zwykle udają się w 43%...

- Co gdyby Wszechojciec wezwał mnie do życia? Musiałabyś spełnić jego rozkaz jako podwładna, nieprawdaż?

- Loki, masz łeb, jak mało kto. Taki doradca by mi się przydał -mruknęła zachęcająco, uśmiechając się do mnie.

Zaśmiałem się, rzucając spojrzenie pod moje buty, po czym popatrzyłem na nią przyjaźnie.

- Jeżeli Odyn nie będzie skłonny przyjąć mnie jako księcia Asgardu, to do ciebie wrócę i pomyślę o twej propozycji -rzekłem, czym zadowoliłem królową.

- U mnie zawsze znajdziesz miejsce - zapewniła z uśmiechem.

Kiwnąłem tylko głową. Dalej pozostało mi czekać na Odyna, wezwanego przez Hell. Trochę to trwało, ale w końcu przybył.

- Wszechojcze - powitała Hell siwobrodego mężczyzne, który wszedł do sali tronowej w towarzystwie strażnika.

- Królowa Hell...Loki? - zapytał, widząc mnie tuż obok tronu kobiety.

- Odynie, prosiłam cię o wizytę właśnie ze względu na twojego syna - powiedziała, a ja spojrzałem na nią niezrozumiale, ale szybko wzrok odwróciłem.

- Lokiego? Coś ty znowu nawyczyniał? - zapytał zrezygnowany, na co przewróciłem oczami.

- Loki zmarł próbując uratować swoją ukochaną, Rosalie. Jego dusza i ciało należą do mnie -oznajmiła Hell. - Lecz on musi wrócić do żywych, aby ocalić swoją ukochaną.

- I co ja tu mogę? - zapytał, patrząc w moje oczy z błyskiem, który widziałem tylko raz w życiu. Wtedy, gdy wyszło na jaw kim jestem z krwi.

- W tym rzecz. Ja nie mogę przywrócić Lokiego do żywych o tak sobie, wiąże mnie kodeks, aczkolwiek z rozkazu Wszechojca mogłabym go złamać - wyjaśniła.

- Czyli mam ci wydać rozkaz przywrócenia Lokiego do życia, tak?

- Owszem - zgodziła się.

Odyn spojrzał po mnie, to znowu wrócił wzrokiem do Hell. Myślał, a jak on myśli, to jest nie dobrze.

- Nie - odparł.

Dajcie mi godzinkę i będzie następny rozdział 😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro