Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

One: 16. "[...] pożegnanie [...]"

Nie mieliśmy zbyt dużo czasu na narady, czy coś tego typu, ponieważ zaraz do komnaty wpadło kilka stworów podobnych do mężczyzn, a Loki zamiast z nimi walczyć, chwycił moją rękę i pociągnął mnie gdzieś przez korytarze zamku, schody i aż do komnaty z zielonymi ścianami, złotą posadzką i dużą ilością ozdób oraz udogodnień.

- Co my tu robimy? - zapytałam w momencie, gdy Loki podszedł do dużej szafy z drewna i otworzył ją, dzięki czemu moim oczom ukazała się spora kolekcja broni białej.

- Chyba nie zamierzasz walczyć z nimi wręcz, nieprawdaż?

- Co jeśli tak? - zapytałam sarkastycznie, podchodząc do maga i zerkając co dla mnie wybierze.

Dostałam tradycyjny sztylet, który musiałam oglądnąć zanim przejechałam palcem po ostrzu, ale gdzieś tak w jego połowie ręka Lokiego złapała moją dłoń. Spojrzałam na niego niezrozumiale, a on wziął ode mnie sztylet i przejechał ostrzem po szafie, która po chwili została w pewnej części strawiona przez zielony płomień. Wybałuszyłam na to oczy, po czym mój wzrok przeniosłam na maga, który oddał mi broń do ręki.

- Uważaj - rzucił tylko, obracając się z powrotem do szafy, w której na nowo zaczął grzebać.

- Będę - zapewniłam go, po czym razem ustaliliśmy plan działania i zgodnie z jego instrukcjami, popędziłam w kierunku sali tronowej.

Oczywiście nie obyło się bez przeszkód, jakimi były olbrzymy, smoki i wojownicy, ale na szczęście nie musiałam z nimi walczyć, tylko tak jak polecił Loki, wymijałam ich. Psotnik w czasie, gdy dążyłam do sali tronowej, miał za zadanie odnaleźć umysł swojego brata, albo kogokolwiek, kto mógłby wiedzieć co tu się dzieje i wyciągnąć z niego jak najwięcej informacji. Wreszcie dotarłam do celu, gdzie było pusto, co tylko ułatwiło mi moje zadanie, czyli wezwanie Heimdalla, któremu musiałam złożyć prośbę.

- Heimdallu, jesteś mi potrzebny.

Jednak nawet po kilku minutach czekania nie stało się zupełnie nic. Powtórzyłam jeszcze kilka razy moje przywołanie strażnika, ale nic nie uległo zmianie. Pozostało mi jedno.

- Loki, muszę iść na Bifröst -powiedziałam w myślach i nawet nie czekając na odpowiedź towarzysza, ruszyłam do wyjścia z zamku.

- Nie ma mowy, żebyś sama tam poszła - odezwał się po chwili, ale już miałam ułożony plan w głowie i nie zamierzałam z niego rezygnować.

- Nie mamy wyjścia, Loki. Dam sobie radę. Tylko mi zaufaj.

- Jesteś uparta. Jeśli coś będzie nie tak, to wiedz, że ja nie mogę ci pomóc.

- Wiem - odparłam zdawkowo, wychodząc z pałacu na placyk w złocie.

Rzeczywiście było dość niebezpiecznie zważywszy na wszechobecny harmider, bestie i inne stwory. Postanowiłam obejść bokiem to wszystko, ale zajęło by mi to o wiele więcej czasu, więc nie miałam innego wyjścia, jak skradanie się przez sam środek pola bitwy. Od domu do domu, od osłony do osłony skradałam się jak rasowy szpieg, ale na każdym kroku bałam się, że coś mi nie wyjdzie i się zdemaskuję. W końcu musiałam przechodzić tuż obok tych bestii, które jednym machnięciem ogona były w stanie pozbawić mnie głowy. Jeszcze do tego świadomość, że Loki nie jest w stanie mi pomóc w razie czego, doprowadzała mnie nie raz do stanu paniki. Jednak udało się. Weszłam na most, gdzie zaczęłam biec, aby nie zostać zauważoną. Pomińmy fakt, że omal nie wywaliłam się na prostej drodze.

- Heimdallu?! - zawołałam, lecz nigdzie nie zauważyłam strażnika, ani w sumie żadnej żywe duszy. - Żesz kurwa!

Zaczęłam się poważnie bać o przyszłość tej krainy.

Gdzie wszyscy zniknęli?

Co to za bestie?

Jaki mają cel?

Te wszystkie pytania nie dawały mi spokoju odkąd tutaj przybyłam, ale miałam świadomość, że na odpowiedzi muszę jeszcze trochę poczekać.

Zobaczyłam złote ostrze wbite w taki sam podstument, ale nie było ono do końca wsunięte, więc pomyślałam, że to jest ten klucz do portalu, o którym mówił Loki, podczas jednej z naszych pogawędek. Z tego co pamiętam trzeba podnieść ten klucz i mocno wbić go do samego końca, aby otworzyć portal na Midgard. Stanęłam więc za mieczem i uchwyciłam jego rękojeść, po czym mocno zacisnęłam ręce i uniosłam go w górę. Był tak ciężki, że pod naporem wysiłku warknęłam przez zęby, a potem sapnęłam  rzucając ostrze w dół.
Stało się to, co stać się miało, czyli portal został otwarty. W tamtej chwili sobie uświadomiłam, że jeżeli wrócę na Midgard, a portal się zamknie, to stracę kontakt z Lokim oraz możliwość powrotu na Asgard.

- Loki? - zapytałam ze smutkiem, który na pewno usłyszał w moim głosie.

- Słucham?

- Wiesz, że to nasze pożegnanie?

- Nie na długo, obiecuje, najdroższa - obiecał i potem była już tylko cisza.

Weszłam do portalu, a świetlny promień wciągnął mnie zanim mogłam się zorientować.

Hejoooo!
Wiem, wiem... Długo czekaliśmy, ale nareszcie rozdział się ukazał!
😘😘😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro