Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

One: 12. "[...] nie jest Midgardczykiem"

Rosalia's P.O.V

Pocałowałam jego czoło i wyszłam, żeby mógł odpocząć, ale i po to, aby zapytać co dalej, albo chociaż się dowiedzieć o co tu w ogóle chodzi. Kiedy zamknęłam drzwi od pokoju Lokiego, zobaczyłam jak Hogun ostrzy swój sztylet o coś szarego, a Fandral leży na kanapie przed kominkiem i patrzy w sufit. Westchnęłam, siadając na krześle obok czarnowłosego.

- Loki? - zapytał Hogun, chowając sztylet za pas swojej zbroi, po czym spojrzał na mnie.

- Nie jest źle - zaczęłam, patrząc na swoje ręce. - Oczyściłam ranę i nałożyłam opatrunek, ale Loki jest... Jakby to ująć? - popatrzyłam w jego zaciekawione oczy. - Boi się -wydusiłam wreszcie, co spowodowało powstanie wielu sprzecznych emocji na jego twarzy.

- Loki się boi? - zakpił Fandral. - Zabawnaś - spojrzał na mnie oczami pełnymi kpiny, ale i próśb o wyjaśnienie.

Wzruszyłam ramionami, ponieważ nie miałam ochoty na sprzeczki z nim, a podobno on je uwielbia i prawie zawsze je wygrywa.

- Odpocznij - polecił Hogun, na co kiwnęłam głową i udałam się s z powrotem do pokoju maga, gdzie wyżej wymieniony spał twarzą do wejścia.

Patrzyłam na niego chwilę... Miał taki błogi wyraz twarzy i dopiero wtedy zwróciłam uwagę na jego mięśnie. Sześciopak na brzuchu, a jego bicepsy prężnie się prezentowały nawet nie zmuszone do wysiłku. Ciekawe, że jak jest ubrany, to wcale po nim nie widać, że jest tak mężny. Zawsze to Thor był tym silnym, a o Lokim słyszałam wiele plotek. Na przykład, że spłodził go kurczak.

Odważyłam się nawet powiedzieć, że przeważał siłą samego Thora, który pomimo swojej masy mieśniowej wcale nie jest tak silny na jakiego wygląda.

- Będziesz tak stać? - mruknął nagle, a ja zorientowałam się jak długo stałam wgapiona w jego ciało.

Po chwili otworzył oczy i uśmiechnął się szarmancko.

- Jak się czujesz? - uklękłam przed nim, a on  próbował się podnieść, ale mu to uniemożliwiłam, popychając jego ramię w dół. - Nie próbuj -ostrzegłam.

-Dobrze. Czuję się jak na łożu śmierci, ale poza tym nawet nie jest źle - powiedział z humorem, czyli było lepiej. - Co się wtedy stało? - zapytał, patrząc głęboko w moje oczy.

- No więc... - westchnęłam, spuszczając wzrok na swoje ręce. - Zemdlałeś mi w zamku zaraz po wyjściu na szczyt schodów -kiwnął głową. - Ten... Ta... To coś -nie wiedziałam jak to nazwać. - Zaatakowało nas, ale wzięłam twój sztylet, cisnęłam w oko tej kreatury, a ta dała nam na chwilę spokój. Mogłam cię przenieść chociaż za wrota, gdzie spotkałam Hoguna i Fandrala -wyznałam, siadając wygodnie na podłodze.

- Są tu?

- Tak, pomogli mi cię zabrać do tej komnaty z ogniskiem i tam przynajmniej w małym stopniu mogłam oczyścić ci rane na plecach - spojrzałam w jego oczy, które uważnie mi się przyglądały. - Fandral i Hogun poszli po wode, żebym wykorzystała ją do przemycia ci rany, ale Hogum zostawił mi swój drugi miecz.

- Zostawili cię samą? - zapytał z wyrzutem, ale nie wiedziałam czy skierowanym do mnie czy do chłopaków.

- Byłam z tobą.

- Nieprzytomnym.

- Loki - mruknęłam, mając dość.- Oni cię uratowali - dodałam już łagodniej, bo wow, opanowałam się.

- Ty to zrobiłaś. Mów dalej.

Westchnęłam ciężko, ale wiedziałam, że z Lokim nie ma co się wykłócać.

- Kiedy wrócili bestia przyszła za nimi, a ja kazałam im cię zabrać i sama wzięłam miecz, żeby pójść po siostrę.

- Nat, co z nią?

- Jest bezpieczna - postanowiłam nie mówić mu na razie o jej nowym wyglądzie i zdolnościach. - No i znalazłam ją, lecz potem zorientowałam się, że nie wiem gdzie jesteście wy. Na szczęście miecz Fandrala wskazał mi gdzie możecie być - wyjaśniłam, pomijając fakt z atakiem tego mężczyzny.

- I to na pewno jest cała historia? - zapytał podejrzliwie, a mnie się zrobiło gorąco.

- T-tak - wychrypiałam, więc musiałam odchrząknąć w dłoń.

- Dlaczego mnie okłamujesz?

Westchnęłam, na nowo obserwując swoje ciekawe dłonie. Trudno jest kłamać kłamcy.

- Bo... Chodzi o to, że... Nat ma... Ma jakieś dziwne zdolności.

- Zdolności powiadasz? - uniósł niezrozumiale, ale i w zaciekawieniu brew.

- Może ja ci ją po prostu pokażę, co? - spotkałam się z jego spojrzeniem.

Kiwnął głową, więc udałam się do pokoju, w którym Nathallie oglądała swoje szare kosmyki włosów, leżąc plecami na łóżku.

- Nat - powiedziałam cicho, na co dziewczynka na mnie spojrzała. - Loki chciałby się z tobą zobaczyć - uśmiechnęłam się lekko.

Siostra bez słowa udała się ze mną do maga, a ten na jej widok uniósł brwi jak najwyżej umiał.

- Boli? - zapytała dziewczynka, dotykając zaschniętej rany na czole psotnika.

- Nie. No... Może trochę - rzucił jej uśmiech, którego nie odwzajemniła. - A powiesz mi jakie masz te nowe... Zdolności?

On ma podejście do dzieci.

Cóż, sam jest takim dużym dzieckiem w środku.

Dziewczynka niepewnie spojrzała na mnie, a potem wyciągnęła rękę w stronę lustra, które po prostu pękło, przyprawiając mnie o zawał, ale po Lokim nie było widać większego zdziwienia.

- Świetnie - pochwalił mag. - Masz śliczne włosy, kto ci je takimi zrobił?

- Dziadek Odyn.

- Ah tak - spojrzał na mnie pytająco, a ja wzruszyłam ramionami. - No dobrze, a jak to zrobił?

- Kazał mi coś powiedzieć, ale ja nie zrozumiałam co to było.

- Inny język?

- Tak - kiwnęła kilka razy głową.
- To brzmiało jak bełkot - dodała, bawiąc się rąbkiem swojej koszulki.

- Rozumiem. Zmęczona jesteś, prawda? Idź spać - polecił, a mała jeszcze pocałował jego czoło i wyszła z pokoju.

Zamknęłam powoli drzwi i oparłam się o nie plecami, ciężko wzdychając.

- To co? - zapytałam, podnosząc na niego wzrok.- Masz jakiś pomysł na to, co się z nią stało?

- Moje podejrzenia się sprawdziły -westchnął, patrząc na podłogę. - Mała, to Cerse - podniósł na mnie wzrok.

- Chwila - wyciągnąłem dłoń przed siebie, jakbym chciała go zatrzymać. - Cerse? Czy nie to mówił ten dostawca w mieszaniu?

- Dokładnie.

- Ale co to jest to Cerse?

- Nie co, ale kto. Cerse, to królowa Moertheimu, a ten z kolei, to zapomniany i obalony przez Odyna, dziesiąty świat -wyjaśnił, podnosząc się do siadu, przez co sapnął z bólu, a ja mu pomogłam wygodnie się ułożyć

- I Nat, to Cerse? Królowa? -niedowierzałam własnym uszom.

- Jej potomek, ale to by się nie zgadzało z jej Midgardzkim pochodzeniem.

- Tata nie jest Midgardczykiem -wyznałam.

- To kim?

- Jötunem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro