{4} rozdział 15
Freya's P.O.V
Byłam w trakcie wkładania naczyń z obiadu do zmywarki, kiedy mój telefon wydał z siebie dźwięk, oznaczający, że przyszedł mi SMS. Westchnęłam, myśląc, że to kolejne powiadomienie ze sklepu, ogłaszające, że trwa promocja. Jednak numer był nieznany.
Nieznany:
Mówiłem.
Zmarszczyłam brwi na te wiadomość. Co ona mogła oznaczać? Czemu ktoś wysłała ją mnie? Ostatecznie stwierdziłam, że to pewnie jakaś pomyłka albo żarty dzieciarni i zajęłam się naczyniami. Niedługo potem usłyszałam trzask drzwi frontowych, a mój synuś wszedł do kuchni, rozglądając się po garnkach na kuchence gazowej.
- Co tam głodomorze?-szturchnęłam go palcem w brzuch, przez co złapał się dłonią za tamto miejsce, ale jego wzrok ciągle skanował naczynia.- Głodny?
Pokiwał głową, więc podgrzałam mu obiad, który zniknął w mniej niż pięć minut.
- Apetyt to ty masz po mnie.-zaśmiałam się, kiedy on zajął się telefonem.- Jak było w szkole?
- Fajnie.-odparł zdawkowo, wciąż patrząc w ekran. Norma. Dnia nie mógł wytrzymać bez tego urządzenia, więc nie dziwiłam się, że wzrok miał ciągle przyklejony do telefonu.
- Robiliście coś ciekawego? Może jakaś ocena? Sprawdzian?-dopytywałam jak mogłam, ale jedyne, co z niego wyciągnęłam, to to, że dostał jeden z matematyki.
Ojciec się ucieszy.
Zdecydowałam, że powiem o tym Lokiemu jak najszybciej, dlatego jak tylko wyczułam, że zmaterializował się w sypialni, udałam się tam. Stał tyłem do drzwi, wyciągając świeże bokserski z komody. Przytuliłam się do jego pleców, starając się być jak najciszej, ale wiedziałam, że mnie wyczuł jeszcze zanim weszłam do pokoju.
- Kochanie.-zamruczałam, wtulając policzek w jego twarde plecy i mając zamknięte oczy.- Wiesz jak bardzo cię kocham, prawda?-kontynuowałam, rozmasowywując jego spięty tors. Odmruknął mi coś.- Tak bardzo, bardzo.-mocniej przytuliłam się do jego torsu.- Misiu... Ranve dostał jeden z matematyki.-zagryzłam wargę, oczekując jego reakcji.
- Żartujesz?-mruknął, a jego mięśnie wyraźnie się napięły. Ocho. Tatuś się wkurzył.- Która to już z kolei?-wyplątał się z mojego uścisku i spojrzał na mnie z gniewem w oczach.- On musi się w końcu przyłożyć do tego, co robi. Inaczej nic z tego nie będzie-idę pod prysznic.-powiedział na jednym wdechu i jak powiedział tak zrobił.
Nie mogłam nic poradzić na jego gniew, ale widziałam, że najlepszym rozwiązaniem na takie sytuacje jest zostawić go samego sobie i czekać aż sam się uspokoi.
Ewentualnie dać mu talerz i pozwolenie na użycie mocy.
Nie miałam za bardzo co ze sobą zrobić, więc postanowiłam trochę popracować. Do tego celu włączyłam laptopa i polożyłam go na łóżku, chcąc się jeszcze przebrać dla wygody. Wstałam z łóżka i jednym, płynnym ruchem pozbyłam się spodni, zostając tylko w białej koszuli i zestawie perłowej bielizny.
Prezent od męża.
Już miałam zabrać się za pozbywanie się górnej części garderoby, gdy mój telefon wydał z siebie dźwięk SMSa. Kolejny tego dnia. Zmarszczyłam brwi, myśląc, że to pewnie znowu jakiś żart.
Nieznany:
Wolniej, maleńka.
Aż serce mi mocniej zabiło, gdy to przeczytałam. Żart? Ale skąd ta osoba wie, że się rozbieram? Nerwowo się rozejrzałam po pomieszczeniu, szukając czegoś, co było by podejrzane. Jednak nic nie zauważyłam.
Wariujesz-pomyślałam, ale tyle rzeczy mi się nie zgadzało w tej sytuacji, że to było wręcz normalne. Pisnęłam, czując czyjeś ramiona na swoich biodrach.
- Spokojnie.-odezwał się Loki, którego naprawdę w tamtej chwili chwaliłam za jego obecność. Czułam się przy nim bezpiecznie.- Czemu się boisz?-zadał pytanie, bo jego uwadze nie mogło ujść to, jaka spięta wtedy byłam.
- Nie, nic.-obróciłam się w jego uścisku i stanęłam na palcach, żeby móc objąć rękami jego szyję. Natychmiast obkręcił swoje ramiona wokół mojej talii, a ja poczułam się dobrze w takiej pozycji. Nawet mogłabym tak zasnąć, gdyby nie fakt, że stoimy.
- Jak nic, jak przecież czuję?-ach, jego przeklęta magia i umiejętność posługiwania się emocjami innych ludzi.
- To nic, naprawdę. Po prostu jestem zmęczona i tyle.-uśmiechnęłam się, chcąc przekonać go do swojej wersji, jednak jego mina nie wyrażała zrozumienia, a jedynie zaciekawienie.
- Nie wiem co ukrywasz, ale ja się i tak dowiem.-przyznał i poklepał mój tyłek, potem odchodząc do komody. Wyjął z niej czarny podkoszulek i założył go na siebie.- Idę do Ranve, chciał, żebym mu wyjaśnił na czym polega rozmaterializowanie.-wyjaśnił, na co skinęłam głową.
Kiedy tylko odszedł, dokładnie przeanalizowałam numer, z którego zostały wysyłan wiadomości. I nic mi to nie dało. Nie znałam tego numeru i nawet go nie kojarzyłam. Westchnęłam bezradnie, rzucając telefonem o łóżko. Zaczęłam rozbierać się też z góry. Kiedy byłam w samej bieliźnie zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy by czasem nie pójść do spa na jakieś zabiegi odmładzające. Zauważyłam pewne niechciane zmiany w moim ciele, których chętnie bym się pozbyła. Na przykład rozstępy na brzuchu po ciążach. Lata lecą, a wiek nie czeka. No może u Lokiego, który nie starzeje się w ogóle na ciele i twarzy.
Wzdrygnęłam się, słysząc kolejny dźwięk SMS.
Nieznany:
Niedługo dotknę tego ciała.
Dobra, teraz się boję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro