{4} rozdział 10
Rozdział zawiera sceny erotyczne🔞❗
Freya's P.O.V
Stałam przed lustrem wmątowanym w szafę, oglądając swoje ciało ze wszystkich stron. Niedawno Loki sprezentował mi zestaw bielizny od Victoria's Secrets, a ja nie mogłam się tym nacieszyć. Radował mnie nie tyle sam zysk materialny, co fakt, że mąż kupił mi taki prezent bez okazji. Pamiętał o mnie.
Kochałam go za takie drobne podarunki, całusy i rozczulania.
Nie wiele jest w tych czasach mężczyzn, co potrafią przytulić kobietę bez powodu.
Ranve oraz Lucas byli razem w pokoju i z tego co wydedukowałam zamierzali razem nocować. Nie miałam nic przeciwko. Zwłaszcza, że Lucas to bardzo miły, młody gentleman i w odróżnieniu od Ricka, dobrze działa na Ranve.
Loki go za to nie lubi.
Sądzi, że jest zbyt spokojny, a tacy ludzie według niego ukrywają najwięcej.
Hm, ja nie zauważyłam, żeby coś ukrywał czy kręcił, ale Lokiemu nie przetłumaczysz.
Apropos mojego ukochanego; leżał sobie na łóżku i czytał książkę. Wróć... Udawał, że czyta, ale ja w odbiciu lustra widziałam jego wzrok na moim prawie nagim ciele.
Prawie, bo okrywał je jedynie stanik i figi w czarnych kolorach.
Zerknęłam ukradkiem na mojego męża, który akurat spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się zwycięsko.
- Nah, masz mnie.-mruknął, odkładając książkę na bok i na dobre wlepił we mnie swoje oczy.
- Loki, wiesz, że nie musisz się kryć z patrzeniem na swoją własną żonę, prawda?-upewniłam się będąc jednak rozbawiona jego niewinnym zachowaniem nastolatka.
- Wiem, ale wolę patrzeć na ciebie kiedy nie udajesz modelki, a robisz tak zawsze, kiedy wiesz, że na ciebie patrzę.-uśmiechnął się krzywo, a ja przewróciłam oczami.
- Po prostu chcę być ponętna dla męża.-podeszłam do łóżka od strony, gdzie leżał i stanęłam z rękami opartymi na biodrach.
- Jesteś dla mnie ponętna.-obleciał wzrokiem moje ciało.- Nawet kiedy myjesz naczynia czy robisz pranie.-uśmiechnął się kpiąco.
- Robię pranie, bo książę Loki nie raczy ruszyć tyłka i wsadzić swoich szat do pralki.-zakpiłam, uderzając go poduszką w głowę.
- Osz ty mała...-złapał mnie za biodra i przerzucił na materac łóżka, samemu nade mną zawisając.
Pisnęłam jak dziewczynka, kiedy to się stało. Ale potem zagryzłam wargę widząc, że jego oczy zrobiły się malachitowe z podniecenia.
Byłam pewna, że tęsknił za takimi chwilami jak te, gdyż nie było ich za dużo. Jak nie dzieciaki nam przerywały, to zawsze znalazł się inny powód, żeby odłożył taką chwilę na potem.
A to potem nigdy nie nadchodziło.
Nie tym razem mój maleńki...
- Skarbie...-mruknął zdezorientowany, gdy obróciłam go na plecy i usiadłam okrakiem na jego brzuchu.
- Tak?-spytałam niewinnym głosikiem, oblizując lubieżnie swoje wargi, które mrowiły, domagając się styczności z jego ustami.
Nie odpowiedział mi, gdyż uniemożliwił mu to cichy pomruk, wydostający się gdzieś z wnętrza jego klatki piersiowej. A to wszystko przez moje pocałunki, które składałam na jego piersi, pochylona jak kotka nad miseczką mleka.
Ale to było dużo lepsze niż jakieś tam mleczne delicje.
- Jak ja cię kocham.-wymruczał, wplatając palce w moje gęste, jeszcze mokre po prysznicu włosy.
Czułam jak zaciska na nich pięść, gdy wzięłam jego sutek między usta i lekko go zassałam.
Pomimo tego jaki grzeczny i ułożony starał się być na codzień, w łóżku i tak wychodziła jego natura.
Położył dłoń na moich plecach i chciał nas obrócić, ale nie pozwoliłam mu na to, ocierając biodrami o jego biodra, przez co drażniłam jego nabrzmiałą męskość, która była zmuszona gnieść się w chyba lekko za ciasnych dla niej dresach.
Zaraz cię uwolnię mój książę...
Zerknęłam na niego zaraz przed tym jak wpiłam się zachłannie w jego lodowate usta, które tak kochałam. Przyjemny dreszcz rozszedł się po moim ciele, gdy wyobraziłam sobie jego usta na moich piersiach. Takie zimne i delikatne... O mój Boże...
- Tutaj?-spytał, zjeżdzając dłonią na moje podbrzusze, które wyraźnie do niego krzyczało, że tak, że dokładnie tą drogą.
- Uh, mhm.-pokiwałam głową nie mogąc się doczekać aż poczuję tą cudowną przyjemność.
Z niezwykłą łatwością podniósł się do siadu razem ze mną leżącą na jego piersi. Mógł teraz operować swoją dłonią w moich figach bez żadnej trudności i przeszkody. Tak też robił. Gładził moją łechtaczkę zachowując jednak ostrożność, żeby nie sprawić mi za dużo przyjemności. Chciałam odchylić głowę w tył z błogiej rozkoszy, ale zostało mi to uniemożliwione dłonią na tyle mojej głowy. A to po to, aby mógł wpić mi się w usta. Nie narzekałam. A wręcz przeciwnie. Jęczałam.
- Teraz, Loki, teraz.-skomlałam jak pies, który od dawna cierpiał głód.
Ja też byłam na głodzie, ale nie jedzenia...
Poddał się moim błaganiom i zsunął lekko swoje dresy, odsłaniając pokaźnie prężący się członek.
Zagryzłam wargę bezwstydnie wpatrując się w coś, co za chwilę miało dać nam obu niezliczone chwilę rozkoszy.
Najwyraźniej nie miał ochoty na zabawy w pozbawianie mnie bielizny, bo jedyne co zrobił, to ściągnął mi stanik, a figi odchylił do boku. Drażnił żołędziem moje nabrzmiałe od pieszczot wejście, ale długo nie wytrzymał i nadział mnie na siebie, tworząc z naszych ciał jedną, spójną całość.
Byliśmy jak dwa puzzle, jak Yin i Yang; połączeni w pięknym akcie miłości.
Z początku Loki jakby się bał o moją krzywdę, dlatego tylko przyzwyczajał mnie do swojej obecności, kręcąc moimi biodrami w tę i z powrotem.
Kiedy tylko oznajmiłam mu, że już wszystko w porządku i że nie musi na mnie tak uważać, zaczęło się to, co oboje lubimy najbardziej.
On wziął na siebie naszą przyjemność, poruszając biodrami w stałym, szybkim ale nie nachalnym tempie, dzięki czemu również mogłam poruszać się na nim w swoim własnym tempie, które według mnie było najlepsze na ten moment.
Ten moment, gdy Loki jęknął w moją szyję, obejmujac mnie szczelnie swoimi ramionami, oznaczał, że długo to już nie potrwa. Ucieszył mnie to, ponieważ sama byłam cholernie blisko...
I nagle wszystko puściło, zalewając moje wnętrze naszymi esencjami.
Padł na plecy, a ja na niego, nie mogąc złapać tchu przez to, co miało tu miejsce.
- Kocham cię.-sapnęłam w końcu, a on odmruknął mi to samo i to dopełniło moje zadowolenie.
Piszcie co myślicie😅
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro