{ 3 } rozdział 7
- Nadal nie jestem pewna czy to dobry pomysł.-powiedziała do swojego męża, ubierając na siebie swoje balerinki.
- Będzie fajnie, zobaczysz.-zapewnił z ciepłym uśmiechem, łapiąc za bagaże, które małżeństwo spakowało dzień wcześniej.
Ich córka już wczorajszego wieczora została zabrana przez Starka do siedziby Avengers. Persi była bardzo tym podekscytowana, ponieważ uwielbiała towarzystwo swojego wujka jak i innych bohaterów.
- Malediwy.-prychnęła wychodząc z domu zaraz przed swoim mężem.- Czemu akurat Malediwy?
- Nie podoba ci się ten pomysł?-spojrzała na nią z obawą, kiedy zakluczał dom.
- Nie, nie, jest świetny, ale zastanawiam się dlaczego akurat na Malediwy?
- Ponieważ Tony mi to polecił.
- A odkąd ty go słuchasz?-zapytała zadziornie, łapiąc dłoń ukochanego.
- Odkąd zaczął mówić z sensem.
Małżeństwo zdążyło na lot w ostatniej chwili, a cała podróż minęła im spokojnie na przytulaniu się do siebie oraz rozmowie i wzajemnych zaczepkach. Loki był bardzo szczęśliwy widząc szczery uśmiech swojej lubej. Świadomość, że odpoczną od życia była dla niego na tyle pocieszająca, że zdecydował wyłączyć swoją czujność i po prostu cieszyć się z odczucia. Jedyny minus pojawił się zaraz po wydostaniu się z wnętrza samolotu. Gorąco i skwar były nie do wytrzymania przy pierwszych minutach, a nawet godzinie. Pot lał się z czół wszystkich pasażerów, ale nie zniechęciło to małżeństwa. Pozostałą drogę na wyspę mieli pokonać promem i tu drugi problem - Freya bała się pływać statkami.
- Umre.-jęknęła kurczowo się trzymając dłoni ukochanego,podczas wchodzenia na pokład.
- Nie umrzesz, kochanie.-mruknął rozbawiony zachowaniem swej lubej.- Spójrz tylko na te wodę.-powiedział przyciągając blondynke do siebie, dzięki czemu znalazła się przyciśnięta do barierki.
- Piękna, chce na ziemię.
- Spokojnie.-objął ją od tyłu, a głowę umieścił na ramieniu kobiety.
Patrzył w krystalicznie czystą wodę i wyobrażał sobie ciało swej lubej skompane w tym krysztale. Nic nie zdołałoby się przed nim ukryć.
- Loki?
- Tak?
- To był dobry pomysł.
Mężczyzna uśmiechnął się na te słowa i już mógł się kompletnie zrelaksować. Okazało się, że ich domek jest umieszczony na wodzie, a jedyną drogę do niego stanowi drewniany pomost. Małżeństwo lubiło taki obrót spraw. Będą mieli kompletną prywatność, zwłaszcza, że są na tej wyspie jednymi z pięciu osób. Prawie niemożliwe było spotkać jakiegoś człowieka, co napawało Lokiego optymizmem. Zdążyli się wypakować i zaznajomić z domkiem w szybkim tempie, więc jeszcze o piętnastej wyszli na plaże. Zielonooki nie mógł oderwać wzroku od ciała ukochanej, która ubrała na siebie tylko krótkie, jeansowe szorty oraz stanik od zestawu kompielowego. Sama Freya również mogła zaznać rozkoszy ciała męża, ponieważ ubrany był tylko w koszykarskie szorty. Oczywiście zielonego koloru.
- Ciekawe czy noce też tu są takie gorące.-mruknęła blondynka patrząc w dal na bezkresny ocean.
- Nie wiem, ale zapewne będzie wilgotno tej nocy.-odparł, a kobieta spojrzała na niego wyczytując dwuznaczność słów mężczyzny.
- Oh błagam.-parsknęła śmiechem widząc uśmiech na twarzy zielonookiego.
Spacerowali długie godziny aż w końcu mieli dość skwaru jak i samego wysiłku. Wrócili do domu akurat na schyłek słońca.
- Czuję się taka wolna.-sapnęła opierając się na drewnianym parapecie.
- Bo jesteś wolna.-powiedział zdejmując swoje spodenki, dzięki czemu został w samych bokserkach czarnego koloru.
Freya odwróciła się, aby mieć lepszy widok na swojego męża, który zajął się wybieraniem lektury ze swojego bagażu. Chciała zrobić wodę z mózgu swego ukochanego, przez co wpadł jej do głowy pomysł.
- Kochanie.-zamruczała, a gdy Loki spojrzał leniwie na kobietę, ta zrzuciła z siebie stanik.
Mężczyzna popatrzył tempo na zrzucone ubranie, po czym zawiesił wzrok na ciele swej lubej. Blondynka usiadła na łóżku, ale szybko wpadła na lepszy plan, więc położyła się nań bokiem i oparła głowę dłonią. Loki nie mógł się napatrzeć na atuty swojej żony, która potrafiła się zaprezentować. Kruczowłosy zagryzł warge zaciągając więcej powietrza do płuc.
- Nie gorąco ci w nich?-zapytała patrząc na bokserki mężczyzny z kuszącym błyskiem w oku.
Loki spojrzał w dół na bokserki, jednak szybko przeniósł spojrzenie na kobietę, do której stanowczo zaczął się kierować. Tak jak się można było spodziewać, ta noc była jedną z pamiętnych w małżeństwie Freyi oraz psotnika.
- Zdecydowanie trzeba to kiedyś powtórzyć.-mruknęła blondynka z uśmiechem wtulona w pierś swojego męża, który gładził jej piękne, długie włosy.
- Mamy dwa tygodnie.-powiedział zielonooki zerkając w dół, gdzie napotkał niewinne spojrzenie niebieskich oczu.- Całe dwa tygodnie dla nas.-uśmiechnął się, schylając do ust ukochanej, aby musnąć je z czułością.
- To co robimy jutro?
- Chciałbym cię w końcu zobaczyć w tym nowym bikini, które kupiłaś na ten wyjazd.
- Ale wiesz, że tutejsze prawo wymaga, żeby kobiety zakrywały swoje ciała przynajmniej w trzydziestu procentach?
- Wiem, dlatego wydaje mi się, że odpowiednio będzie jeżeli zakryjesz swoje dolne partie jakąś spódnicą, albo ręcznikiem.
- Mhm, a teraz możemy iść spać?-mruknęła sennie, otulając się szczelniej kołdrą oraz ramionami psotnika.
- W takim razie dobranoc.
Z tymi słowami oboje zasnęli w swoich ramionach. Następny dzień okazał się być początkiem wszystkiego. Loki i Freya po zjedzeniu śniadania, które zostało im podane przez obsługę, wyszli na plażę. Blondynka była w ósmym niebie, kiedy pływała w krystalicznej wodzie, która była cudownie nagrzana przez promienie słoneczne. Loki za to obserwował swoją lubą z brzegu, gdzie leżał na piasku i wodził wzrokiem za ciałem swej ukochanej.
- Loki!-krzyknęła chcąc, żeby kruczowłosy na pewno ją usłyszał.- Chodź do mnie!
Psotnik westchnął udając zamyślenie, aczkolwiek tak na prawdę tylko czekał na zaproszenie od kobiety. W końcu się doczekał i mógł wejść do wody, która otuliła jego ciało niczym jedwab. Dzięki temu, że woda robiła się głęboka dopiero kilka metrów od brzegu, Loki i Freya mogli stanąć na własnych nogach. Woda sięgała zielonookiemu do pasa, podczas gdy jego żonie do połowy brzucha.
- Chcę tu zostać na zawsze.-powiedziała zarzucając ręce na barki swego księcia.
- Będę musiał podziękować Starkowi.
- Ja też. Ciekawe co teraz robi on i Persi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro