Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{ 3 } rozdział 12

Wakacje małżeństwa dobiegły końca i para wróciła do normalności. Persi nie mogła skończyć opowiadać o tym, jak fajnie było u wujka. Dzień i noc chodziła i gadała. Za to Tony miał serdecznie dość dziewczynki.

- Persi, obiad!-zawołała blondynka nakładając na talerze spaghetti.

- Pomału!-krzyknął Loki widząc jak dziecko zbiega ze schodów z prędkością światła.- Szatan.-mruknął rozbawiony.

- Co na obiad?-zapytała wskakując na krzesło, ale ostatecznie tata musiał jej w tym pomóc.

- Zupa rybna.-odparł Loki wiedząc, że dziewczynka widzi co jest nałożone na talerzach.

- To nie jest zupa rubna!-zaprotestowała.

- Skoro wiesz co to, to czemu się pytasz?

- Bo lubię się pytać. A mama mówi, że nie ładnie jest kłamać!

- A mnie mówiła, że nie ładnie jest pyskować.

- To czemu pyskujesz?

Loki spojrzał zaskoczony na swoją żonę, która usiłowała się nie roześmiać.

- Mama, tata łamie zasady!

- Masz rację, trzeba go wstawić do kąta.-powiedziała Freya patrząc cwaniacko na męża.

- O, o! Teraz ja jestem wrogiem?-mruknął.

Po obiedzie Persi pobiegła pobawić się do dzieci Clinta, dlatego małżeństwo miało chwilę dla siebie. Przynajmniej Loki tak myślał, bo Freya była zajęta zmywaniem naczyń.

- Kochanie.-mruknął obejmując swoją ukochaną od tyłu.- Jesteśmy sami.-zauważył.

- Mhm.

- Nie wykorzystamy tego?

- Mówiłam, że ci wybaczam?-zapytała sarkastycznie.

- Co mam zrobić, żebyś mi odpuściła?

Freya odwróciła się do mężczyzny przodem, wycierając dłonie w szmatke.

- Na zaufanie trzeba sobie zasłużyć. Ty je nadwyrężyłeś, więc teraz udowodnij mi, że nadal mogę ci ufać.

- Jak mam to zrobić?

- Nie wiem, staraj się. Na przykład możesz iść napoić konie.

Loki westchnął, ale powędrował wykonać zadanie. Freya w tym czasie zajmowała się dbaniem o czystość i ogólny ład domu. Odkurzanie mebli w salonie przerwał jej dźwięk telefonu.

- Halo?-zapytała przytrzymujący telefon przy uchu ramieniem.

- Freya, mogłabyś przyjść po Persi?

- Jasne, a co? Daje wam w kość?-zakpiła rozbawiona.

- Nie, ale... Po prostu przyjdź.

- Stało się coś?

- Przyjdź.

I zakończył rozmowę. Zdziwona kobieta odłożyła słuchawkę i zeszła na dół, aby wyjść z domu. Zauważyła swoje męża dosiadającego kasztanowego konia. Mężczyzna podjechał bliżej kobiety.

- Gdzie pędzi moja Pani?

- Clint dzwonił, żebym przyszła po Persi, ale coś mi tu nie gra.

- Czemu?

- Bo był jakiś zestresowany? Sama nie wiem.

- Może daje mu w kość?

- Nie, zaprzeczył, gdy o to zapytałam. Powiedział, żebym po prostu przyszła.

- Iść z tobą?

- Może na wszelki wypadek.

Loki i jego żona udali się do domu łucznika, gdzie zapukali w drzwi wejściowe. Musieli poczekać chwilę na ich otwarcie, ale to była najdłuższa chwila w ich życiu, co spowodowało, że wymienili się spojrzeniami. W końcu drzwi otwarła Laura. Była blada.

- Laura, co jest?-zapytała blondynka.

Kobieta uchyliła drzwi, aby małżeństwo mogło wejść do środka. Przywitał ich widok Persi bawiącej się klockami.

- I co? Co jest nie tak?-zapytał Loki patrząc na zdziwionego Clinta.

- To.-rzucił, gdy warkoczyki dziewczynki zaczęły lewitować.

Wszyscy patrzyli na to jak zaczarowani i nie mogli oderwać wzroku.

- Ranve, ile razy mam ci mówić, żebyś mi tak nie robił?-mruknęła blondyneczka, po czym jej warkocze opadły spowrotem ja jej ramiona.

- Co to kurwa jest?-szepnął łucznik do ojca dziewczynki, który już analizował całą swoją wiedzę, jaką posiadał w poszukiwaniu odpowiedzi na kilka pytań dotyczących tego zjawiska.

- Lewitacja.-szepnął były mag bardziej do siebie niźli do łucznika.

- Powiedziała "Ranve"?-zapytała Freya łapiąc swojego męża za ramię.

- Freya.-mruknął Loki, a kobieta spojrzała na jego profil.- Podejdź do niej.

Kobieta zawahała się, aczkolwiek po chwili namysłu wykonała polecenie. Uklękła przy dziewczynce, a ta posłała jej uroczy uśmiech. Blondynka spojrzała na swojego męża poszukując pomocy w dalszych działaniach.

- Kochanie, z kim rozmawiasz?-zapytała po tym, jak spostrzegła, że nie doczeka się żadnej pomocy.

- Z Ranve.

- Ale kotku, Ranve nie ma.

- Jest.

- Gdzie?

- Za tobą.-powiedziała, a blondynka odruchowo spojrzała za swoje ramie, jednak nic nie zauważyła, dlatego swoje spojrzenie skierowała spowtorem na dziewczynkę.- Mówi, żebyś go przytuliła.

- Przestań.-powiedziała stanowczo, ale w jej głosie można było usłyszeć przerażenie.

- Tęski za tobą i chcę cię przytulić, czemu go nie przytulisz?

- Persi, dość.-wtrącił Loki.

- No dalej, mamusiu.-mówiła, a jej głos zmieniał się w bardziej dojrzały. Oczy zmieniły kolor w błękit.

Przerażona Freya podniosła się z ziemi i podbiegła do męża, w którego się wtuliła trzęsąc się z emocji.

- Czy zostawisz go tak jak mnie?-mruknęła zmieniając swoją postać w dorosłą kobietę.

- Nathallie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro