{ 3 } rozdział 12
Wakacje małżeństwa dobiegły końca i para wróciła do normalności. Persi nie mogła skończyć opowiadać o tym, jak fajnie było u wujka. Dzień i noc chodziła i gadała. Za to Tony miał serdecznie dość dziewczynki.
- Persi, obiad!-zawołała blondynka nakładając na talerze spaghetti.
- Pomału!-krzyknął Loki widząc jak dziecko zbiega ze schodów z prędkością światła.- Szatan.-mruknął rozbawiony.
- Co na obiad?-zapytała wskakując na krzesło, ale ostatecznie tata musiał jej w tym pomóc.
- Zupa rybna.-odparł Loki wiedząc, że dziewczynka widzi co jest nałożone na talerzach.
- To nie jest zupa rubna!-zaprotestowała.
- Skoro wiesz co to, to czemu się pytasz?
- Bo lubię się pytać. A mama mówi, że nie ładnie jest kłamać!
- A mnie mówiła, że nie ładnie jest pyskować.
- To czemu pyskujesz?
Loki spojrzał zaskoczony na swoją żonę, która usiłowała się nie roześmiać.
- Mama, tata łamie zasady!
- Masz rację, trzeba go wstawić do kąta.-powiedziała Freya patrząc cwaniacko na męża.
- O, o! Teraz ja jestem wrogiem?-mruknął.
Po obiedzie Persi pobiegła pobawić się do dzieci Clinta, dlatego małżeństwo miało chwilę dla siebie. Przynajmniej Loki tak myślał, bo Freya była zajęta zmywaniem naczyń.
- Kochanie.-mruknął obejmując swoją ukochaną od tyłu.- Jesteśmy sami.-zauważył.
- Mhm.
- Nie wykorzystamy tego?
- Mówiłam, że ci wybaczam?-zapytała sarkastycznie.
- Co mam zrobić, żebyś mi odpuściła?
Freya odwróciła się do mężczyzny przodem, wycierając dłonie w szmatke.
- Na zaufanie trzeba sobie zasłużyć. Ty je nadwyrężyłeś, więc teraz udowodnij mi, że nadal mogę ci ufać.
- Jak mam to zrobić?
- Nie wiem, staraj się. Na przykład możesz iść napoić konie.
Loki westchnął, ale powędrował wykonać zadanie. Freya w tym czasie zajmowała się dbaniem o czystość i ogólny ład domu. Odkurzanie mebli w salonie przerwał jej dźwięk telefonu.
- Halo?-zapytała przytrzymujący telefon przy uchu ramieniem.
- Freya, mogłabyś przyjść po Persi?
- Jasne, a co? Daje wam w kość?-zakpiła rozbawiona.
- Nie, ale... Po prostu przyjdź.
- Stało się coś?
- Przyjdź.
I zakończył rozmowę. Zdziwona kobieta odłożyła słuchawkę i zeszła na dół, aby wyjść z domu. Zauważyła swoje męża dosiadającego kasztanowego konia. Mężczyzna podjechał bliżej kobiety.
- Gdzie pędzi moja Pani?
- Clint dzwonił, żebym przyszła po Persi, ale coś mi tu nie gra.
- Czemu?
- Bo był jakiś zestresowany? Sama nie wiem.
- Może daje mu w kość?
- Nie, zaprzeczył, gdy o to zapytałam. Powiedział, żebym po prostu przyszła.
- Iść z tobą?
- Może na wszelki wypadek.
Loki i jego żona udali się do domu łucznika, gdzie zapukali w drzwi wejściowe. Musieli poczekać chwilę na ich otwarcie, ale to była najdłuższa chwila w ich życiu, co spowodowało, że wymienili się spojrzeniami. W końcu drzwi otwarła Laura. Była blada.
- Laura, co jest?-zapytała blondynka.
Kobieta uchyliła drzwi, aby małżeństwo mogło wejść do środka. Przywitał ich widok Persi bawiącej się klockami.
- I co? Co jest nie tak?-zapytał Loki patrząc na zdziwionego Clinta.
- To.-rzucił, gdy warkoczyki dziewczynki zaczęły lewitować.
Wszyscy patrzyli na to jak zaczarowani i nie mogli oderwać wzroku.
- Ranve, ile razy mam ci mówić, żebyś mi tak nie robił?-mruknęła blondyneczka, po czym jej warkocze opadły spowrotem ja jej ramiona.
- Co to kurwa jest?-szepnął łucznik do ojca dziewczynki, który już analizował całą swoją wiedzę, jaką posiadał w poszukiwaniu odpowiedzi na kilka pytań dotyczących tego zjawiska.
- Lewitacja.-szepnął były mag bardziej do siebie niźli do łucznika.
- Powiedziała "Ranve"?-zapytała Freya łapiąc swojego męża za ramię.
- Freya.-mruknął Loki, a kobieta spojrzała na jego profil.- Podejdź do niej.
Kobieta zawahała się, aczkolwiek po chwili namysłu wykonała polecenie. Uklękła przy dziewczynce, a ta posłała jej uroczy uśmiech. Blondynka spojrzała na swojego męża poszukując pomocy w dalszych działaniach.
- Kochanie, z kim rozmawiasz?-zapytała po tym, jak spostrzegła, że nie doczeka się żadnej pomocy.
- Z Ranve.
- Ale kotku, Ranve nie ma.
- Jest.
- Gdzie?
- Za tobą.-powiedziała, a blondynka odruchowo spojrzała za swoje ramie, jednak nic nie zauważyła, dlatego swoje spojrzenie skierowała spowtorem na dziewczynkę.- Mówi, żebyś go przytuliła.
- Przestań.-powiedziała stanowczo, ale w jej głosie można było usłyszeć przerażenie.
- Tęski za tobą i chcę cię przytulić, czemu go nie przytulisz?
- Persi, dość.-wtrącił Loki.
- No dalej, mamusiu.-mówiła, a jej głos zmieniał się w bardziej dojrzały. Oczy zmieniły kolor w błękit.
Przerażona Freya podniosła się z ziemi i podbiegła do męża, w którego się wtuliła trzęsąc się z emocji.
- Czy zostawisz go tak jak mnie?-mruknęła zmieniając swoją postać w dorosłą kobietę.
- Nathallie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro