Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{ 3 } rozdział 8

- Kochanie, wiesz, że cię kocham ponad życie, ale odłóż to.

Blondynka spojrzała na zielonookiego stojącego zaraz za nią. Mężczyzna uważnie przeglądał się swojej ukochanej, która w wejściu do plażowej jaskini znalazła muszelke i zaczęła się jej bliżej przyglądać.

- Oj nie marudź.-przewróciła oczami i powróciła do zabawy z muszelką.

Zmrużyła oczy przybliżając się do muszelki. Miała różowy kolor i była na tyle duża, że ledwo mieściła się w dłoni kobiety. Nagle z głębi muszli wyłonił się krab, strasząc blondynkę, która pisnęła rzucając muszle na ziemię. Cofnęła się do swojego męża, którego kurczowo się złapała. Loki zaśmiał się chrypowato.

- Nie mówiłem?

- Ugh, chcę już iść, możemy już iść? Proszę.-jęknęła błagalnie, patrząc na kraba, który zdecydowanie kierował się w ich stronę.

- Czemu? Popatrz jaki fajny kolega.-zagruchał podchodząc do zwierzęcia.

Wziął kraba na ręce, ale tak, aby nie zdołał zrobić mu krzywdy.

- Spójrz.-powiedział obracając się do swej żony, ale zauważył, że nie było jej w pobliżu.

Zaśmiał się widząc, że jego żona kierowała się spacerem w stronę domku. Tymczasem w Avengers Tower zaba trwała w najlepsze.

- Persi, zaczekaj chwilę.-wysapał Tony opierając dłonie na ugiętych kolanach.

Zabawa w berka nie była ulubioną Starka, ale za to Persi śmiała się w najlepsze. Salon wyglądał jakby tonrnado przez niego przeszło.

- Hej, Tony...-Natasha urwała widząc co się dzieje w pomieszczeniu.- Co ty się stało?

- Zapytaj tego szatana. Ja nie wiem czy Loki był taki ruchaty w dzieciństwie, czy Freya, ale powiem wam jedno. Z połączenia diabła Lokiego i szatana Freyi nic dobrego nie mogło wyjść.

- Ciekawy co by wyszło z połączenia ciebie i Pepper.-mruknął Banner wchodząc właśnie do pomieszczenia z tabletem w ręku, do którego miał przyklejony wzrok.

- Cóż, chyba nigdy sie nie dowiemy.-odparł miliarder, a jego dziewczyna spojrzała na niego wymownie.

- Ciociu?-zagruchała mała blondynka stając tuż przed rudowłosą.

Kobieta uśmiechnęła się do dziecka i przykucnęła, aby być na równi z jej oczami.

- Co tam szkrabie?

- Bo tatuś mi mówił, że jest pani szparagiem, czy to prawda?

Rosjanka zmarszczyła brwi, po czym posłała Pepper pytające spojrzenie.

- A nie szpiegiem, słonko?-zapytała dziewczyna miliardera.

- O! Szpi... Szap...

- Szpiegiem.-zachichotała Pepper biorąc małą na ręce.- Tak, ciocia jest szpiegiem, a wiesz kim jest wujek Tony?

- Irona Menam!-wykrzyknęła podekscytowana, a Stark spojrzał na nią..

- Chyba muszę zmienić pseudonim.-stwierdził.

Nastała pora spania, aczkolwiek tylko dla młodej Laufeyson, która nie miała zamiaru odpuszczać zabawy pomimo swojego zmęczenia.

- Persi, do łóżka.-mruknął zirytowany Stark nie chcąc dłużej użerać się z blondynką.

- Nie!-fuknęła zakładając ręce na piersi.

- Jeżeli w tej chwili nie...-urwał kiedy młoda wpadła w głośny płacz.

Tony przełknął ślinę wpadając w panike, ponieważ  nie miała najmnieszego pojęcia co powinien zrobić w takiej sytuacji jak ta.

- No i co zrobiłeś?-zapytał Steve, który właśnie wszedł do pokoju wiedziony dźwiękami szlochu dziecka.- Nie dobry wujek cię straszy, co?-zagruchał biorąc dziecko w swoje ramiona.- Wiem, mnie też lubi straszyć.

- Ale ja wcale...

- Akysz.

- No ale...

- Albo wyjdziesz przez drzwi, albo wylecisz przez okno.

Miliarder westchnął i wybrał opcje z drzwiami, dzięki czemu kapitan mógł w spokoju położyć Persi spać. Dziewczynka zasnęła bardzo szybko, ponieważ jej zmęczenie było bardzo mocne. W tym czasie Wanda w swoim pokoju wreszcie dodzwoniła się do Lokiego, z którym chciała porozmawiać już od dłuższego czasu.

- Jak tam wakacje?-zapytała będąc uśmiechniętą, ponieważ bardzo chciała usłyszeć w końcu głos psotnika, za którym się stęskniła.

- Dobrze, czemu dzwonisz?

- Jak to? Nie mogę już nawet do ciebie zadzwonić?

- Możesz, ale...-urwał, ponieważ westchnął zrezygnowany.- Freya jest w łazience.

- Nie musi wiedzieć z kim gadasz.

- Wanda, jesteś nie uważna. Wiesz co się stanie, jeżeli wyda się to, czego się dopuściliśmy?

- Oj wiem, ale nie wyda się, spokojnie, tak? Poza tym.nawet jeżeli, to co?

- Co?! Mam rodzinę, żonę...

- Którą zdradziłeś.-wtrąciła.

- To był jeden raz. Jeden cholerny, pijany raz i więcej się nie powtórzy.-zapewnił.

- Jasne.-prychnęła.

- Co masz na myśli?

- Mówię tylko, że jeżeli ci było ze mną dobrze, to wrócisz. I to nie raz.

- Wanda...

- Nie ma, Loki. Nie dam się wykorzystać na marne. Muszę mieć z tego jakieś korzyści, nie?

- Więc taka jest postawa bohatera? Szantaż?

- Nie jestem bohaterem. Jestem dzieckiem Hydry. Dlatego radzę ci uważać, gdzie i z kim się spotykasz.

- Nie będziesz mnie szantażować.

- Bo co? Powiesz Capowi? Wtedy ja wymarze mu pamięć. Przegrałeś, Loki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro