{ 2 } rozdział 24
Loki's P.O.V
Jako że nie miałem gdzie się udać po kłótni z Freyą, to powolnym krokiem ruszyłem do komnaty królowej Hel. Zapukałem dwa razy, a po chwili otwarła mi sama piekielna królowa ubrana w swoją koszule nocną.
- Loki, co cię do mnie sprowadza o tej porze?-wychrypiała głosem, który wyrażał zmęczenie.
- Mogę wejść?-zapytałem cicho, niejako wstydząc się swojej propozycji.
- Oczywiście.-zgodziła się i wypuściła mnie do środka zamykając za nami drzwi.- Więc?-zapytała.
- Pokłóciłem się z żoną.-wyznałem, na co ona uniosła swoje brwi.
- I wyrzuciła cię z komnaty, co?-uśmiechnęła się pobłażliwie zakładając ręce na piersi.
- Mógłbym u ciebie przenocować?-zapytałem czując się źle z moimi problemami, ale wiedziałem, że Hel nie wyrzuciła by mnie.
- Tak.-kiwnęła głową.- Ale śpisz na leżance.-zachichotała.
- Naturalnie.-odparłem z uśmiechem i podszedłem do jej łoża, z którego kobieta podawała mi poduszke oraz pościel.
- Mów o co poszło.-usiadła na skraju łóżka po turecku i patrzyła, jak ścielę swoje miejsce do snu.
- O jej byłego narzeczonego.-przewróciłem oczami szczerze zmęczony jego osobą.
- U, opowiadaj.-poprawiła się podekscytowana w siadzie.
Tak, Hel zdecydowanie była ciekawską osobą, która wchłonęłaby każdą plotke i zderzenie niczym gąbka wodę.
- No więc Freya poszła wieczorem do tutejszej biblioteki po książkę.-zacząłem siadając na leżance w takiej pozycji, co moja przyjaciółka.- Nie było jej dość długo, dlatego zacząłem się martwić. W końcu nie wytrzymałem i poszedłem ją szukać. Znalazłem ją w bibliotece z byłym.
- Ale zdradziła cię?-uniosła brew.
- Nie, nie.-zaprzeczyłem od razu.- Tylko on mówił jej coś w stylu "szkoda nas" i "było by nam razem tak dobrze".
- Ou, rozumiem cię.
- No i w zasadzie o to poszło.
- Że z nim rozmawiała czy że mówił jej takie rzeczy?
- Że z nim rozmawiała. Nie wiem po co utrzymuje kontakt ze swoim byłym. To niedorzeczne.
- Czyli jesteś zazdrosny.-uśmiechnęła się cwaniacko.
- O niego? Skąd.-prychnąłem.- Ale nie podoba mi się, że moja żona kontaktuje się ze swoim byłym narzeczonym.
- Oj Loki.-przewróciła oczami.- Ufasz jej?-zapytała.
- Oczywiście.
- To co ci nie pasuje? Skoro jej ufasz, to znaczy, że ona cię nie zdradzi. Przestań się zamartwiać i skup się na tym co masz, bo przez te twoje podejrzenia możesz to w końcu stracić.-powiedziała, co mnie przestraszyło.
- Może masz rację.-mruknąłem zamyślony.
- Jestem królową, ja zawsze ją mam.-uśmiechnęła się zwycięsko.
- Oprócz tych kilku razy, kiedy jej nie miałaś.-zakpiłem, przez co dostałem z poduszki w głowę i upadłem plecami na leżanke.
- Cholero jedna.-zaśmiałem się rzucając poduszke w stronę kobiety, która zwinnie ją złapała i podbiegła do mnie, żeby usiąść mi okrakiem na brzuchu i zacząć bić mnie poduszką.
Broniłem się jak mogłem, z czego wyszło to, że przewróciłem nas tak, aby ona leżała pode mną na leżance. Przytrzymałem jej nadgarstki po bokach głowy kobiety, żeby nie miała jak mnie tą poduszką lać.
- Nie próbuj.-zagroziłem rozbawiony naszym zachowaniem.
- Bo co?-wystawiła mi język, przez co przewróciłem oczami.
Nagle drzwi do komnaty się otwarły, a w progu stanęła moja żona. Serce mi się w piersi zatrzymało, kiedy zmierzyła nas spojrzeniem. Łzy zagościły w jej oczach, a ona szybko wybiegła z pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro