Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{ 2 } rozdział 23

- Tatusiu?-zapytał zmęczony malec, kiedy jego ojciec przykrywał go ciepłą kołdrą w jego pokoju.

- Tak, skarbie?

- Kim jest Frydzyk?

Na to pytanie Loki na chwilę osłupiał, jednak nie mógł pokazać swemu synowi zakłopotania, dlatego wolał udawać, że nie wie o co chodzi.

- Nie znam żadnego Frydzyka.

- A mamusia zna?

- Nie wiem.

- Mówiła, że go spotkała.

- Tak, rzeczywiście tak mówiła.-przytaknął zielonooki.

- Czyli go zna.

- Czyli jest późno, a ty musisz iść spać.-zakończył ich rozmowę pocałunkiem w czoło synka.- Dobranoc.-rzucił i wyszedł z pokoju.

Mężczyzna od razu pokierował się do pokoju obok, gdzie jego żona właśnie wiązała włosy do snu.

- Śpi?-zapytała kierując swoje spojrzenie na męża podchodzącego właśnie do niej wolnym krokiem.

- Śpi.-potwierdził układając swoje dłonie na biodrach kobiety.

Ta w odwecie splotła palce na karku mężczyzny i uśmiechnęła się do niego.

- Mamy czas dla siebie.-dodał pochylając się nieco nad kobietą.

- Właściwie, to chciałam jeszcze iść do biblioteki i nową książkę wziąć.-uśmiechnęła się uroczo.

- Zabijasz.-jęknął opierając czoło na jej czole.

- Wiem, jestem okrutna, ale nie wytrzymam bez książki rano, a latać o świcie mi się nie chcę.

- No dobrze, dobrze, tylko wróć tu do mnie szybko.-mruknął zachęcająco.

- Wrócę.-zachichotała opuszczając pomieszczenie.

Kobieta udała się prosto do biblioteki królewskiej, gdzie zaczęła poszukiwania swojej lubianej książki. Nagle ktoś połaskotał jej boki, przez co dziewczyna się zaśmiała i runęła na ziemię.

- Tak jak pamiętam.-powiedział uśmiechnięty brunet zwisając nad kobietą.

- Frydzyk! Ile razy ci mówiłam, że nie lubię kiedy się mnie łaskocze.-trzepnęła go w ramię rozbawiona.

- Dlatego lubię to robić.-odgryzł się i pomógł jej wstać.- Jakiej książki szukasz? Może pomoge?

- Um, "Miedzianka Odyna".-wyjawiła poprawiając swój wygląd.

- Czytałaś to, kiedy byłaś w ciąży, racja?-uśmiechnął się sięgając na górę regału.

- Pamiętasz.-odwzajemniła jego grymas.

- Zawsze lubiłaś legendy.-podał książke kobiecie, która przytuliła ją do swej piersi.- Pamiętam też, że czytałaś książki każdego ranka, przed wyjściem z łóżka.

- Tak dużo o mnie pamiętasz, a ja nawet nie pamiętam dnia, kiedy się poznaliśmy.-rzuciła mi przepraszające spojrzenie.

- To nawet lepiej, przecież twój mąż nie byłby zadowolony, gdybyś to pamiętała.

- Może i racja.-uśmiechnęła się lekko.- Co jeszcze pamiętasz?

- Wszystko.-odparł poszerzając swój uśmiech.- Jak śmiałaś się ze mnie, bo pomyliłem przyprawy i zamiast zupy owczej wyszła pieprzna; jak płakałaś, kiedy wywróciłaś się w domu na schodach i ja przestraszyłem się jak kurcze.-wymieniał, na co kobieta była coraz bardziej zdziwiona.- Albo kiedy Ranve się urodził i ty tak bardzo się bałaś go wsiąść na ręce...

- Wtedy ty go wziąłeś i pomogłeś mi go podtrzymać.-wtrąciła.- Pamiętam, ale czemu tak dużo rzeczy z tego pamiętasz?

- Ponieważ szczerze cię kocham-kochałem.-poprawił się szybko kręcąc głową.

- Um, ja-no jaj chyba też.

- Szkoda nas.-uśmiechnął się niemrawo.- Mogłoby być nam tak dobrze, nie sądzisz?

- Um...

- Freya.-usłyszeli z progu drzwi, gdzie stał książę Asgardu skanując wzrokiem postacie swojej żony oraz bruneta.

- Coś się stało?-zapytała patrząc na niego przez ramię.

- Z tego co widzę, to nie, ale długo cię nie było, pomyślałem, że coś ci się mogło stać.-wyjaśnił podchodząc do kobiety, aby objąć jej talie dłonią.- Frydzyk.-uniósł pewniej podbródek.

- Książę.-ukłonił się.

- Zagadaliśmy się.-wtrąciła kobieta chcąc uniknąć niepotrzebnej konfrontacji między mężczyznami.- Muszę już iść, ale było miło. Dziękuję za pomoc.-wskazała z uśmiechem na książkę.

- Nie ma za co, może zobaczymy się jutro po obiedzie, co ty na to?-zaproponował.

- Chętnie...

- Ale jest zajęta.-warknął książę powodując szersze otwarcie oczy przez blondynke i zakłopotanie ze strony chłopaka.

- Loki.-skarciła go.- Wybacz.-przeprosiła bruneta.

- Nic nie szkodzi, powinienem już chyba iść zanim królowa mnie skarci, dobranoc.-ukłonił się i odszedł, a Loki odpowiedził go wzrokiem.

- Co to miało być?-stanęła gwałtownie przed nim i oparła dłonie na biodrach.

- O to samo miałem zapytać ciebie.-zmarszczył brwi patrząc gniewnie na swoją małżonkę.

- O co ci z nim chodzi, co?

- Nie lubię go, przyczepia się do ciebie.-fuknął zakładając ręce na piersi.

- My tylko rozmawialiśmy, na litość Odyna.-wypuściła powietrze odchylając głowę w tył.

- Widziałem jaka to rozmowa "szkoda nas", "mogłoby nam być razem tak dobrze".-zacytował.

- Może faktycznie za daleko to zaszło, ale ja z nim nic nie robiłam.

- A gdybym nie przyszedł...

- To co? Zdradziłabym cię myślisz?-uniosła brew.- Bo jeżeli tak, to to małżeństwo nie ma sensu, Loki.

- Tak sądzisz? W takim razie dobrze.-prychnął.- Zobaczymy kto będzie się przed kim płaszczył na przeprosiny.

- No na pewno nie będę to ja.-wyminęł go, jednak zatrzymała się w progu po otwarciu drzwi.- Och i nie wracaj dzisiaj do komnaty, bo skoro to małżeństwo nie ma sensu, to spać też razem nie musimy.-fuknęła i wyszła trzaskając za sobą drzwiami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro