Rozdział II
– Dziadku, jesteśmy! – krzyknęła Videl, wchodząc do mieszkania.
Było niesamowicie cicho i duszno. Jakby nie otwierano okien od kilku dni. Dziewczynka rzuciła swoją torbę na łóżko w pokoju i pobiegła do salonu.
Jej tata siedział przy stole i gdzieś dzwonił, a mama wpuszczała do pomieszczenia odrobinę świeżego powietrza i sprawdzała co z jej roślinami. Oboje wyglądali na zmartwionych. W dodatku odłożyli walizki, nic z nimi nie robiąc. Videl zrozumiała, że stało się z dziadkiem coś złego.
Poszła do jego pokoju. Gdy otworzyła drzwi, usłyszała cichy dźwięk telefonu. Leżał na szafce nocnej, a na wyświetlaczu było zdjęcie jej taty.
– Telefon dziadka jest tutaj!
Rodzice od razu się pojawili. Gohan chwycił urządzenie i próbował coś znaleźć. Usiadł ze smutkiem na łóżko i przeglądał wiadomości, historię przeglądarki. Zrozumiał, że przedmiot nie był używany od czterech dni.
– Dziadek odszedł? – wydukała Videl z zaszklonymi oczami.
– Pewnie poleciał coś załatwić i zapomniał komórki.
Ojciec wstał i pocałował córkę w czoło. Dziewczynka wiedziała, że chciał ją tylko uspokoić, a sam się martwił. Dziadek zawsze informował gdzie i z kim jest, a teraz milczał, do tego nie można było się z nim skontaktować.
Kiedy Videl została sama w pokoju, zaczęła się rozglądać, szukając jakiś podpowiedzi. Chwyciła album, który mężczyzna tak często przeglądał, zawsze robił to w samotności. Wiedziała o tym, ponieważ podglądała go czasami. Nie rozumiała magii tych fotografii.
Na podłogę wyleciało zdjęcie. Zobaczyła tam swojego dziadka na plaży, trzymał jakąś dziewczynkę. Poczuła ukłucie w sercu. Nigdy na nią nie patrzył jak na to dziecko, zresztą nigdy nie byli w takim miejscu razem. Nie spędzali wspólnie wakacji, bo dziadek zawsze miał inne zajęcia. Mówił, że turnieje i treningi, ale doszło do niej, że te „ważne sprawy", to tak naprawdę inna rodzina.
Postanowiła porozmawiać z tatą, może chociaż on wiedział. Wyszła do salonu i na stole położyła fotografię. Ojciec chwycił zdjęcie i zmarszczył brwi, lecz po chwili rozszerzył kąciki ust.
– Babcia Pan – wyszeptał. – Zapomniałem o tym zdjęciu.
Videl czekała na jakieś wyjaśnienie, jak jej prababcia mogła być na jednym ujęciu z Juniorem? Mama chwyciła album i zaczęła go spokojnie przeglądać. Dziewczynka obserwowała ojca z naburmuszoną miną, a on milczał i tylko patrzył na zdjęcie. Uśmiechał się pod nosem. W przeciągu zaledwie momentu jakby się ocknął.
– Ta fotografia przedstawia moją prababcię i jej dziadka. – Odłożył odbitkę, tak aby córka mogła się przyjrzeć. – Podobno właśnie to uratowało przyszłość. – Pokazał palcem na małą dziewczynę. – To mała Pan, a ten, który ją trzyma, to jej dziadek, miał na imię Goku.
– Wygląda jak...
– Ten, którego znasz – przerwał jej. – Videl, opowieści dziadka nie są bajkami, to się działo.
– Saiyanie nie istnieją – wydukała. – Sam to mówiłeś.
Gohan sam nie wiedział, co może jej odpowiedzieć. Nie znał naukowych faktów, więc wpajał córce to, co nie było mu obce, przy okazji sam to czuł. Mężczyzna w końcu był gotowy na wyznanie prawdy, tej, którą niegdyś poznał i zapamiętał.
– Jak wiesz, na placu turnieju są dwa posągi – zaciął się, chcąc zebrać myśli. To jego ojciec dbał o wspomnienia, nie on. – Pierwsza to Herkules, masz imię po jego córce. To mama prababci Pan. – Pokazał na kobietę ze zdjęcia, która stała obok Goku. Po chwili jego palec przesunął się właśnie na mężczyznę. – To Son Goku, który obronił Ziemię kilka razy. Druga figura jest upamiętnieniem jego działań. – Spojrzał na córkę, która wszystko wręcz chłonęła. – Według Pan umarł i pojawił się na debiutanckim turnieju mojego taty.
– To opowiastki dziadka – prychnęła pod nosem.
Gohan ponownie spojrzał na fotografię. Jego córka miała rację, ale mężczyzna wiedział, że są prawdziwe. Był naukowcem, więc zawsze wypierał tę historię, ale zdawał sobie sprawę, że to prawda. Pamiętał, gdy siedział u ojca na kolanach, a babcia Pan snuła opowieści. Miał dreszcze na myśl, jak wtedy to postrzegał.
– Tato, co z dziadkiem? – zapytała Videl, odrywając ojca od rozmyślań. – Dzieje mu się krzywda?
– Da sobie radę – odpowiedział. – Na Ziemi nie ma nikogo, kto by go pokonał.
Mężczyzna wierzył w to, co mówił, jednak bał się o ojca. Ostatnio ciągle mówił o przeszłości, jakby chciał im uświadomić, jaka jest ważna. Bał się, że nie zrozumiał, że Junior się z nimi żegna. Musiał go szukać tak, żeby Videl się nie zorientowała. Musiał chronić córkę.
– Jak dziadek wróci, to pójdę z nim na karuzelę – wyszeptała nagle. – Dziwnie było, jak nie dzwonił, a teraz wracamy z wakacji i go tu nie ma.
– Mogłem się tego spodziewać.
Gohan wstał i poszedł do pokoju ojca. Dziewczynka chciała pójść za nim, ale mama chwyciła jej dłoń, dając znać, aby odpuściła.
– Dlaczego mi nic nie mówicie? – Spojrzała na kobietę ze zdenerwowaniem. – Gdzie dziadek?
Usiadła obok niej i na nią patrzyła, oczekiwała odpowiedzi. Może była niemiła dla dziadka, ale teraz zniknął, a oni coś ukrywali. Tworzyła w głowie różne wersje, w każdej staruszek odchodzi. Zaciskała mocniej dłonie na myśl, że gdyby była milsza, to by wyglądało to inaczej. Goku by nie odszedł, bo byliby razem na wakacjach.
– Dziadek jest w miejscu, które sam wybrał – odparła cicho jej mama, otwierając album. – Myślę, że tu się ukrywa.
Położyła palec na fotografii. Spojrzała na córkę z uśmiechem. Wskazywała domek. Na zdjęciu była kobieta, dwójka młodzieńców i mężczyzna, który wyglądał jak jej dziadek dziewczynki. Ta zwróciła szczególnie uwagę na to, co pokazywała mama — tę małą budowlę w tle.
– Dziadek na coś odkłada pieniądze i myślę, że chce to miejsce naprawić... – Kobieta popatrzyła na nią. – Dla ciebie.
– Wygląda pięknie...
– To stare zdjęcie – przerwała jej. – Chi Chi zamieszkała z synem, a tam nikt nie był od lat. Dopiero twój dziadek postanowił przywrócić piękno temu domkowi.
– Dlaczego?
– Urodziłaś się. – Pogłaskała ją po policzku. – Chciał, abyś miała swoje własne, ciche i spokojne miejsce.
– Więc udajmy się tam po niego!
Wstała i czekała, aż mama zrobi dokładnie to samo. Kobieta jedynie przeglądała dalej fotografie. Dziewczynka koniecznie chciała spotkać dziadka i z nim porozmawiać. Przede wszystkim musiała przeprosić za to, jaka wobec niego była.
– Mamo... – zachęciła.
– Nie wiemy, gdzie to jest, kochanie.
Videl usiadła ponownie na swoje miejsce. Obserwowała mamę, która była spokojna, jakby nic się nie działo, a przecież nie wiadomo było co z dziadkiem. Zerkała na wejście od salonu i chciała, aby mężczyzna w nich stanął z uśmiechem. Zniosłaby każde pytanie, każdą historię. Miał po prostu się zaśmiać.
– Gdzie dziadek? – wydukała, pociągając nosem. – Boję się o niego, zawsze czuję, że jest szczęśliwy.
Jej matka spojrzała na nią, marszcząc brwi. Nigdy nie słyszała o czymś takim. Jednak zaczęła łączyć kilka mało istotnych faktów.
– Videl, skąd zawsze wiesz, że zaraz wejdziemy do domu?
– Zawsze czuję energię, zanim was zobaczę.
Dziewczynka nie rozumiała zaskoczenia kobiety. Była pewna, że jej zdolność była czymś normalnym. Przecież się tego nie uczyła, to dla niej naturalne, tak jak oddychanie. Sama nie wiedziała, jakby miała to wyjaśnić, to się zwyczajnie działo. Kiedy ktoś bliski był niedaleko, ona to czuła. Podobnie nie umiała wyjaśnić dlaczego mruga, kocha i czuje. To tak automatyczne, że właściwie nawet nad tym nie panowała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro