Wpis pierwszy
Moje życie zostało zaplanowane w dniu, który stał się dniem moich narodzin. Mama zrobiła mi bliznę w kształcie kropli, która ciągnie się przez połowę mojej twarzy i oddała pozostałym mówiąc by zrobili ze mną co uważają za stosowne. No, to postanowili wychować mnie na swoje podobieństwo. Inaczej rzecz ujmując miałam zostać kolejną creepypastą.
Zaczęli nawet przyzwoicie, jak na nich: tępe noże, plastikowe siekiery i topory, młotki wystrugane z drewna... To były moje zabawki. Oswajali mnie z tematem od kołyski.
Potem przyszedł czas na ćwiczenia. Radziłam sobie nawet dobrze, jak na kilkuletnie dziecko. Trenowałam ze wszystkimi oprócz mamy, która nie mogła na mnie patrzeć.
-Mary, może potrenowałabyś dzisiaj z Lily? To w końcu twoja córka- mawiał, najczęściej, wujek Toby przy śniadaniu.
-Ja nie mam dziecka!- warczała wtedy kobieta-duch lub prychała i ulatniała się z pomieszczenia.
Nie rozumiałam tego, ale myślałam, że tak musi być. Nie znałam innego życia, bowiem obowiązywała mnie jedna zasada... Nie wolno przekraczać granicy lasu. Poza tym mogłam robić co chciałam.
Wbrew tej jednej zasadzie Jason the Toy-Maker często opowiadał mi (w tajemnicy, oczywiście) o "świecie zewnetrznym". Fascynowało mnie to do tego stopnia, że zapragnęłam wyjść z lasu. Okazja nadarzyła się w dniu moich dziesiątych urodzin, 4 lipca.
-Chciałbym ci coś pokazać, laleczko- Jason złapał mnie za rękę i zaprowadził na skraj lasu. Usiedliśmy na niewielkim pagórku, a niebo rozświetliły fajerwerki.
-Wow...- wyrwało mi się. -Jakie to jest piękne.
Ledwo zdążyłam to powiedzieć, gdy ktoś nakrył mi usta ręką i wciągnął do lasu. Wyrywałam się, aż spostrzegłam, że to wujek Jeff.
Później rozległa się debata i Jason został skazany na śmierć. Wyrok wykonał Puppeteer przeszywając serce skazańca nożem z kolekcji wujka Jeffa.
Płakałam. Przez pół roku nie opuszczałam pokoju. W tym czasie poznałam Vivi i zaufałam jej. Wyciągnęła mnie z rozpaczy, ale za jaką cenę? Teraz dzielę z nią ciało. Jeśli czuję strach lub gniew ona przejmuje kontrolę. Jest psychopatką lubiącą rozlew krwi. Jest moją mroczną stroną, na którą nie mam żadnego wpływu. Przychodzi i odchodzi kiedy zechce. Znoszę ją już od ośmiu lat. Muszę ją znosić. A wszystko przez to, że Jason sprawił, iż złamał zasadę. Sprawił, że wyszłam z lasu. Lecz ja sama chcę teraz wyjść. Uciec z tego miejsca i być kimś innym. Zacząć od nowa, gdzieś daleko.
Zasady są po to, żeby je łamać...
~Lily
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro