Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Underkarter x Reader

\\Przepraszam za brak aktywności i w sumie za wszystko, ostatnio cholernie źle się czuje psychicznie... Przepraszam z góry, że tak krótko, ale chciałam, żeby było treściwie... Oraz za błędy, które moga zawitać w pisowni, tekst nie sprawdzony przez problemy z komputerem. Liczę na wasze komentarze.

-*-


Jednak tutaj przeszedł, nikt nigdy nie spodziewał się, że się pojawi. Wszystko dla niego działo się zbyt szybko.
Krótkie poznanie, zwykła rozmowa w niezwykłym otoczeniu, spotkał ją nocą, na dachu jednego z postarzałych budynków.

Siedział przypatrując się księżycowi, przechodził tak jak zwykle swą niekończącą się drogę, był tak bardzo podobny do niego. Sprawiał, że nie czuł się samotny, nie czuł się inny. Jednak było to zwykłym złudzeniem, na które nie miał wpływu, omotało jego mózg całkowicie. Od tego momentu księżyc był przyjacielem, więc często pojawiał się nocą, aby przeprowadzać ciche rozmowy z jedyna osobą, która go rozumiała, dokładnie...On traktował go jak istotę równą sobie. Uważano go za szaleńca, brano jego zachowanie za nieodpowiednie. Dlatego przestał rozmawiać z ludźmi, brał wszystko dosłownie i stał się tym za kogo go uważano. Bał się odrzucenia, które z każdym małym słowem łamało mu serce. Najprościej mówiąc...

Odizolował się od społeczeństwa.

Kochał za mocno, uważano go za idiotę do puki nie spotkał jej. Zwykłej dziewczyny, sprawiającej, że na jego twarzy pojawiał się szczery uśmiech, nie smutny pomieszany z udawanym śmiechem, a coraz bardziej ludzki.
Miłość się prezentowała z każdym momentem, kochał ją oddając się całym sobą, usiłował naprawić wszelkie jej smutki, z wyjątkiem jednego.

Depresji.

Ciężka choroba, dla innych zwykłe zaburzenie, a dla niej? Coś co zostało spowodowane wielkim bólem psychicznym i wyniszczeniem, przez niepokojącym ból w sercu. Kochała, jednak nie potrafiła tego okazać. Bała się najzwyczajniej na świecie. Martwiła się, że to właśnie on zostanie jej przysłowiowym gwoździem do trumny.
Nie wiedziała dlaczego zaufała ten jedyny raz, jednak los się do niej uśmiechnął.
Nie trwało to jednak długo. Musiała ukrywać całe uczucia, stać się skorupą pozbawioną marzeń, a co na to jej ukochany?
Najzwyczajniej w świecie milczał.
A ona?
Starała się zapomnieć, że istniał.
Taki ból pozostał z ich wielkiego prawdziwego uczucia, a teraz on stoi właśnie tam...Gdzie wszystko się skończyło.

Mężczyzna poraz ostatni poprawił kaptur zdobiący jego głowę. Z bólem serca obserwował twarze ludzi, których jeszcze nie spotkało nic złego. Złego..?
Ale czy jego można nazwać całkowicie złym?

Przyjżał się kamiennej płycie, na którym wyryty byl napis.

[Imię] [Nazwisko]

[Data urodzenia] - 13. 07. 2017

Morderstwo, brak sprawcy.

Niech anioły Cię prowadzą.

Mężczyzna pochylił głowę, ściągając nakrycie. Położył przed napisem na zapomnianym nagrobku, co można było wywnioskować z poszarzałych liter, jeden kwiat

Ten który prowadził ich miłość.

Różę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro