Kou Mukami x Reader
Młoda [kolor] włosa dziewczyna przemierzała w pośpiechu ulice Tokyo. Była zdesperowana i zrozpaczona.
Ciągle zadawała sobie pytanie... Dlaczego on to zrobił?
Przecież byli cudowną parą.
Co z tego, że on był idolem, w którym kochały się nastolatki?
Co z tego, że był wampirem?
Co z tego, że był dwulicowy i samolubny?
Co z tego, że go kochała....
Związek nad, którym pracowali dwa lata przepadł przez dziesięć minut.
Dlaczego było jej tak przykro?
Przez gardło nie chciało jej przejść te parę słów.
Był ciepły dzień, poniedziałek. Większość uczniów marzyła tylko o powrocie do domu i odpoczynku, jednak nie ona. [Imię] i Kou przez rodziców dziewczyny nie mieli szans spotykać się po szkole. Jedynie ten zatłoczony budynek, wytwór szatana dla niektórych, był ich fortecą, w której nikt im nie mógł przeszkodzić w spotykaniu się. Dzwonek szybko obwieścił koniec matematyki, uczniowie zaczęli zbierać się do wyjścia z sali, jednak [kolor]oka dalej czytała książkę pożyczoną z biblioteki. Czytała ,,Romeo i Julię".
Z westchnieniem schowała książkę do torby widząc karcące spojrzenie nauczycielki, która spieszyła się na dyżur. Nastolatka szybko zabrała plecak i z wymuszonym uśmiechem wyszła na korytarz. Omiotła wzrokiem hol i zobaczyła standardowy widok. Jej ukochanego otoczonego wianuszkiem jego wiernych fanek. Przeniosła wzrok na samego chłopaka, stał na górze schodów z wielkim uśmiechem przyglądał się swoim adoratorką. Dziewczyna westchnęła i podeszła do chłopaka. Na jej widok blondyn zaczął machać wesoło na wszystkie strony sygnalizując gdzie się znajduję , ona nie mając wyboru podeszła do niego, ze szczerym uśmiechem i pocałowała go w policzek.
-Witaj M-Neko-chan!- pocałował ją przelotnie w usta i pomachał do dziewczyn u dołu schodów.- Do zobaczenia panienki!
Kou pociągnął dziewczynę na dach. Było to ich miejsce spotkań. Jedyne miejsce, w którym mogli być sobą. Niebieskooki przyparł [Imię] do barierki i przytrzymując ją za nadgarstki. Jego oko szybko zmieniło barwę na czerwień i zapytał z łobuzerskim uśmiechem.
-Tęskniłaś?
-Tak. - dziewczyna uśmiechnęła się, a chłopak złączył ich usta w słodkim pocałunku.
-Ja bardziej.- mruknął schodząc pocałunkami na szyję.
W pewnym momencie dziewczyna poczuła delikatne ukłucie w ramię.
-Kou...- wyszeptała wiedząc, że chłopak coraz mniej się powstrzymuję.
-Jesteś moja.- warknął zaciskając mocniej palce na jej nadgarstkach, powodując tym samym czerwone ślady.
-Kou!- krzyknęła [Imię] wyszarpując się z jego uścisku.
Chłopak zamrugał i w pierwszym odruchu zamierzał do niej podejść, jednak po chwili zrezygnował, wyparował. Nastolatka złapała się za krwawiącą ranę, miała tam dwa małe kółeczka. Chłopak ją ugryzł i wypił sporawą ilość jej krwi.
Dlaczego to zrobił?
Potraktował ją jak rzecz..
Dziewczyna westchnęła i chwiejnym krokiem zeszła z dachu. Nagle usłyszała charakterystyczny dźwięk obwieszczający koniec lekcji, tym razem już jej klasa kończyła zajęcia. Udała się ona w stronę lasu, gdzie znajdowało się przejście do jej domu. Przemierzała gęstwinę cicho szlochając. Nagle nadepnęła swoją czarną baleriną w coś lepkiego i ciepłego, schyliła się i dotknęła tajemniczej mazi. Była krwisto czerwona... podniosła rękę do światła. Tajemniczą mazią okazała się krew. Całe bajoro krwi. Im dalej dziewczyna szła przez las, tym bardziej świat pokryty był szkarłatem. Na polanie przez, którą musiała przejść aby dotrzeć do domu zobaczyła coś co łudząco przypominało jezioro tylko, że zamiast wody w świetle księżyca połyskiwała krew. Na środku niego siedział Kou, wysysał życie z kolejnego człowieka. Dziewczyna stała jak sparaliżowana. Blondyn, który tym razem był oblepiony czerwoną mazią odrzucił ciało, które poturlało się prosto pod nogi [Imię]. Popatrzyła na nie z przestrachem. Człowiek, martwe ciało, zwłoki, z dwoma kropeczkami na szyi. Jednak to był nie byle jaki człowiek.
Jej brat.
Kou zabił jej jedynego przyjaciela, jedyną rodzinę, jedynego opiekuna.. Łzy cisnęły się jej na zmęczone oczy. Pocałowała martwego brata w policzek i zamknęła jego nienaturalnie otwarte oczy. Zamknęła je już na zawsze.
-Dlaczego?- wyszeptała do blondyna, który patrzył czerwonymi oczyma w jej stronę.
-[Imię] ja...- zaczął, ale nie dane było mu skończyć.
-Ty?! Czy ty kiedykolwiek myślisz o kim innym niż o sobie?! Ufałam ci!- wykrzyczała dziewczyna.- Kochałam cię...
Nastolatka nie oglądając się za siebie uciekła w głąb Tokyo.
Teraz przechodząc przez pasy nie miała innego wyjścia.. Straciła brata, jej jedyną rodzinę, jej ,,prawdziwych przyjaciół" i ukochanego.. To była jedyna rzecz, która przyniesie jej ukojenie w bólu..
Stojąc twardo po ziemi pozwoliła łzą lecieć. Miała po wyżej uszy wszystkiego, wszystkich, fałszywych przyjaciół. Rozejrzała się po okolicy, stacja kolejowa.
To jest miejsce, w którym skończy swoją egzystencję na ziemi.
Ze smutnych uśmiechem dała upust smutku i pozwoliła skapywać małym słonym kropelką na ziemię. Pociąg ruszył z peronu, coraz bardziej się zbliżał.
[Imię] zrobiła krok do przodu.
Jej ostatni krok.
Ostatnie co widziała to świat w szkarłacie i bieli..
Została strzepnięta z powierzchni ziemi przez pędzący pociąg jak zalegający kurz..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Shota zamówiła AnnieMel :)
Pisałam go niemal cztery godziny...
Mam nadzieję, że chodziarz w najmniejszym stopniu moje "arcydzieło" ci się spodobało.
Liczę na waszą opinię w komentarzu :)
~~Yume
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro