Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*24* Urodzinowe newsy

Gemini wysłał Fourth'a po zamówiony wcześniej tort do ich ulubionej cukierni, a sam przy pomocy Pond'a i Joong'a zaczął dekorować swój własny pokój. Phuwin dostał zadanie zajęcia się Dunk'iem, by ostatecznie przyprowadzić go na miejsce. Gem zadzwonił do First'a, którego numer telefonu dostał, gdy P'First pomagał im zdobyć informacje w sprawie Hearta i LiMinga.

– Cześć P'First – Przywitał się z nim.

– Cześć nong Gemini!

– Wszystko już prawie gotowe. Phuwin zaraz przyprowadzi Dunk'a. Chcę, żeby nasza niespodzianka się udała.

– Uda się na pewno. Wyślij mi emotkę na IG, jak tylko Dunk dotrze na miejsce, będę czekał.

Gemini uśmiechnął się. Jego plan był dobry, wręcz doskonały. Pośrodku swojego pokoju umieścił wielki ekran telewizora, który zakupił niemal wyłącznie na tą okazję(Fourth trochę marudził, że to marnowanie pieniędzy, ale Gem nie zamierzał rezygnować ze swojego pomysłu, w dodatku uznał, że na tak dużym ekranie fajnie będzie oglądać wyścigi Formuły 1). Na meblach rozwiesili kolorowe łańcuchy świetlne, głównie czerwone i niebieskie. Gem podłączył telewizor do internetu, by w odpowiednim momencie odebrać połączenie video od znajdującego się niemal na drugim końcu świata First'a.

First wyjechał już z powrotem na kolejne wyścigi Formuły 1, przez co nie mógł osobiście uczestniczyć w świętowaniu urodzin Dunk'a, ale zamierzał mimo to złożyć mu życzenia. Prezent wysłał już wcześniej pocztą na nowy adres Fourth'a i Fourth dostarczył wielki karton owinięty szczelnie ozdobnym srebrnym papierem w czerwone serduszka godzinę wcześniej.

– Na pewno o niczym nie zapomnieliśmy? – Upewnił się podekscytowany Pond, rozglądając się wokół.

Prezenty zostały ustawione w niewielki stos na komodzie, przekąski i napoje, w tym również te alkoholowe, umieszczone zostały na stole oraz na biurku. Zapadł już zmrok, a Joong, dla lepszego efektu, zasłonił długie od sufitu do podłogi szare zasłony, co podkreślało tajemniczość wydarzenia.

Fourth wszedł do pokoju, ustawił tort na stole i dołożył prezent od siebie do pozostałych.

Rozległo się pukanie do drzwi: dwie serie szybkich uderzeń po trzy, znak rozpoznawczy, sygnał, na który umówił się z Phuwinem. Gemini dał wszystkim znak, aby się schowali. Joong i Pond uciekli razem aż do łazienki, Fourth kucnął za kanapą, a Prim ukryła się za stołem zastawionym jedzeniem. Gem upewnił się, że nikogo nie widać, wysłał emotkę do First'a, włączył kolorowe światełka, po czym otworzył drzwi swoim braciom. Ku jego zdumieniu towarzyszył im ktoś jeszcze, ktoś, kogo nie spodziewał się już ujrzeć na oczy. Ktoś, kto od wielu tygodni nie rozmawiał z nimi.

Doktor Khaotung wyglądał naprawdę dobrze w nieco zbyt dużym, liliowym, włochatym sweterku oraz jasnych jeansach. Gemini dopiero teraz zauważył, że miał przekute ucho, a w nim srebrny kolczyk z podobizną węża. Włosy miał idealnie ułożone, a na twarzy lekki makijaż. Nie przypominał w ogóle dawnego doktora, którego poznał Gemini w szpitalu. Ten Khaotung wyglądał na odważniejszego, bardziej pewnego siebie i zadziornego. Uśmiechał się, ale w jego uśmiechu krył się jakiś cień, który nie spodobał się młodemu Tangsakyuenowi. Mimo złych przeczuć odnośnie wizyty doktora, Gemini przywdział na twarz maskę szczęśliwego i zadowolonego organizatora imprezy i przywitał się z nimi, wprowadzając ich do środka.

– Cześć doktorze. Miło cię znów widzieć. Dawno nie rozmawialiśmy.

– Witaj nong Gemini. Ja też się cieszę, że cię widzę. Miałem ostatnio bardzo dużo pracy. Wiesz, jak to jest w szpitalach. W dodatku wziąłem zastępstwo za kolegę, który musiał gdzieś pilnie wyjechać. Przepraszam. Ale ty też się nie odzywałeś.

– Nie chciałem się narzucać. Poza tym my też pracowaliśmy nad pierwszym wspólnym serialem z Fourth'em i... No jakoś tak się nie złożyło.

– Rozumiem.

Doktor Khaotung nie wyglądał na zmartwionego. Gemini zaprowadził ich do środka, idąc przodem. Za jego plecami na ekranie telewizora First wyraźnie pobladł. On także nie wierzył, że jeszcze kiedyś zobaczy doktora Khaotung'a. Nieświadomi niczego pozostali goście wyskoczyli wesoło ze swoich kryjówek, śpiewając głośne „Sto lat!"

Dunk spojrzał na wszystkich ze wzruszeniem w oczach.

– To dla mnie? Naprawdę dla mnie?

– Tak, braciszku, to dla ciebie. Niespodzianka! – Gemini krzyknął głośno i obsypał brata deszczem konfetti. Phuwin zabrał ze stołu przyniesiony przez Fourth'a tort, a Pond pozapalał wszystkie świeczki.

– Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, bracie! Wiedz, że jesteś najlepszym starszym bratem pod słońcem – Gemini uściskał Dunk'a, omal nie przewracając go na stół za nimi.

– Dziękuję, nong Gemini. Nie wierzę, że dożyłem chwili, w której usłyszałem takie słowa właśnie z twoich ust.

– No widzisz, jednak potrafię cię jeszcze czymś zaskoczyć. Daj mi szansę, a na pewno nie jeden raz cię jeszcze zaskoczę.

– W to nie wątpię – Dunk zaśmiał się.

– Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki – Phuwin przypomniał bratu o najważniejszym punkcie tego wydarzenia. Dunk wpatrzył się w drgające lekko niewielkie płomyczki świeczek, przymknął oczy i zamyślił się na chwilę, po czym otworzył oczy i zdmuchnął wszystkie świeczki. Rozległy się głośne oklaski. Każdy po kolei uściskał Dunk'a, a dopiero na koniec przyszedł czas, aby to First złożył mu życzenia.

– Drogi przyjacielu – First zaczął swoją przemowę bardzo uroczystym tonem. Ubrany był również odświętnie, mimo iż nie towarzyszył im osobiście. Gemini wiedział, że First za pół godziny będzie musiał wyjść ze swojego apartamentu w hotelu, by udzielić kilku wywiadów i wziąć udział w nagrywaniu Grill the Grid. Dlatego zależało mu, żeby First porozmawiał z Dunk'iem jako pierwszy.

– Przyjacielu?! – Doktor Khaotung i Gemini wymienili zaskoczone spojrzenia, wykrzykując to słowo jednocześnie. Na twarzach obu odmalował się ten sam szok.

– Tak, Dunk jest moim przyjacielem jeszcze z czasów, kiedy zaczynałem moją karierę w motorsporcie. Był wtedy jedynym moim kibicem, jedyną osobą, która we mnie wierzyła – First wyjaśnił spokojnie, delektując się wyrazem zmieszania i zagubienia na twarzach niemal wszystkich gości.

– Dunk jest twoim przyjacielem? – Khaotungowi trudno było zrozumieć, dlaczego poczuł lekką ulgę, gdy to usłyszał.

– Tak, przyjaźnimy się. Myśleliśmy, że wiecie! – Dunk był równie zaskoczony ich zaskoczeniem. Wyglądało to raczej komicznie. Fourth zaśmiał się cicho pod nosem.

– A te wasze zdjęcia na internecie?! – Gemini koniecznie chciał to wiedzieć. Spojrzał na Fourth'a przelotnie i dotarło do niego, że mimowolnie stał się częścią intrygi, o której Fourth na pewno wiedział. Fourth rozłożył bezradnie ręce, udając, że o niczym nie wiedział, ale jego uśmiech go zdradził.

– Porozmawiamy o tym później – Gemini szepnął mu wprost do ucha, a po chwili pogroził mu palcem. – O mało przez was nie zszedłem na zawał!

– Dlaczego? – Zapytał zaciekawiony First.

– Bo chcieliśmy wyswatać doktora z Dunk'iem! Myśleliśmy, że popsułeś nam cały nasz misterny plan! – Powiedział nieco zbyt szybko i zbyt głośno Gemini.

– Co chcieliście zrobić?! – Khaotung i First wykrzyknęli to niemal równocześnie. Gemini miał ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu. Co on narobił? Po co to powiedział? Żeby zmienić temat, zabrał z komody prezent, który przygotował dla Dunk'a i chciał mu go już wręczyć, gdy Phuwin chwycił go za ramię i powstrzymał.

– Poczekaj, gdzie ty się tak spieszysz, braciszku? P'First nadal nie złożył Dunk'owi życzeń.

– Co? Oooo... Och! Tak. Sorki, zapomniałem.

– Ty to kiedyś głowy zapomnisz – Phuwin pokręcił głową. – Na prezenty będzie czas za chwilę. P'First, jesteś gotowy?

– Tak, nong Phuwin. Na czym to ja skończyłem? Aha, już wiem. Dunk, mój drogi, wspaniały, cudowny przyjacielu, z okazji twoich urodzin życzę ci, abyś w końcu znalazł kogoś dla siebie, kogoś, kto będzie twoim osobistym źródłem energii. Zawsze byłeś przy mnie, kiedy cię potrzebowałem, więc życzę ci, aby dookoła ciebie było mnóstwo takich ludzi, którzy będą przy tobie. Życzę ci też, żeby twoi bracia nie grali ci na nerwach zbyt często i żebyśmy mogli wreszcie poznać szczegóły twojego projektu. A, no i na koniec życzę ci jeszcze, żebyś na następny wyścig przyjechał ze swoją drugą połówką.

Dunk nabrał ochoty na kopnięcie First'a w tyłek i udał, że zamierza kopnąć w telewizor. Gem, obawiając się lekko, że Dunk mógłby naprawdę zniszczyć urządzenie, złapał go za ramiona i przytrzymał.

– Tylko bez agresji, P'Dunk, bo inaczej będziesz musiał mi odkupić wszystko, co zniszczyłeś i nie będę dbał o to, że są twoje urodziny.

Pond nagrywał wszystko telefonem, aby mieli później pamiątkę. Każdy po kolei złożył życzenia Dunk'owi, a potem nareszcie nadeszła pora by wznieść toasty i zabawa rozkręciła się na dobre. Prim zajęła się muzyką, a Joong poprosił Dunk'a do tańca.

– Zatańcz ze mną panie solenizancie – Joong wyciągnął dłoń przed siebie w kierunku stojącego przed nim Dunka i ukłonił się w iście królewskim stylu. Rozbawiony Dunk podjął jego grę.

– Z przyjemnością panie Archen.

– Wyczuwam między nimi dziwne wibracje – Duch Heart'a nie mógł sobie wybrać lepszej chwili na pojawienie się, ale nikt poza Fourth'em i Gemini'im nie zwracał na niego uwagi. Gem podejrzewał, że tylko ich dwójka go widzi.

– Heart! O czym mówisz?

– O twoim bracie i tym przystojniaku, który z nim tańczy. Są parą?

– Nie. Dunk nie ma nikogo, o ile dobrze się orientuję – Gemini, chociaż udawał, że tak nie jest, lubił ploteczki i zawsze chciał wiedzieć wszystko. Zdarzało mu się zachowywać jak typowy, osiedlowy monitoring, który obserwował szczególnie dokładnie ludzi bliskich sobie. – Ale jeśli oni zostaną kiedyś parą, to zaśpiewam wybraną przez ciebie piosenkę podczas zajęć na uniwersytecie ubrany w różową perukę i wściekle żółte, krótkie spodenki.

– Dobra, zgoda! Ja ci mówię, że oni są lub wkrótce będą parą.

– Nie ma szans, więc... Deal! – Gemini chciał uścisnąć rękę Heart'a i dopiero, gdy usiłował to zrobić, a jego własna dłoń trafiła w pustkę, przypomniał sobie o tym, że Heart nie miał ciała jak zwykły człowiek. – Eeeee, przepraszam. Zapomniałem.

– Nic nie szkodzi. Tak właściwie to nawet fajnie, kiedy ktoś traktuje mnie tak, jakbym nadal żył. To przyjemne.

Gemini kiwnął głową. Fourth nie odzywał się w ogóle, bardziej zainteresowany swoim drinkiem. Gdy rozmowa Heart'a i Gem'a się urwała, trącił Gemini'iego w bok i zapytał:

– Kiedy powiemy im o nas? Nie uważasz, że to dobry moment?

– O nas?

– Tak, o nas. O tym, że jesteśmy razem.

– Poczekam, aż sami zaczną zadawać pytania. Nie zamierzam niczego przed nimi ukrywać, ale uważam, że będzie zabawniej, jak trochę się z nimi podroczymy. Chodź, zatańczymy.

Gem porwał Fourth'a do tańca, gdy tylko rozpoczęła się następna piosenka.

Phuwin nie chciał być wścibski, ale Prim wykazała ogromne zainteresowanie tym, co się dzieje pomiędzy Gemem a jego partnerem do pracy. Zmusiła Phuwin'a, by to on podszedł do swojego brata i zaczął go wypytywać. Gemini był w siódmym niebie. Uwielbiał być w centrum uwagi, uwielbiał, gdy ludzie o nim rozmawiali z podziwem, a teraz właśnie tak było. Z dumą splótł palce swojej dłoni z palcami Fourth'a i uniósł w górę.

– Chcecie wiedzieć, co jest między nami?

Rozejrzał się po twarzach zgromadzonych braci i przyjaciół. Prim złożyła ręce jak do modlitwy i czekała z niecierpliwością na to, co powie jej przyjaciel.

– Jesteśmy razem.

– Nie jesteście już tylko wyobrażoną parą? – Joong wolał się upewnić. W jego głowie już układał się plan zdobycia serca najstarszego z braci Tangsakyuen, Dunka, i jeszcze do teraz obawiał się, że Gem mógłby go pokrzyżować. Teraz jednak, jeśli Gem sam miał chłopaka, szanse Chen'a na powodzenie jego akcji wzrosły.

– Nie. Jesteśmy całkowicie prawdziwą parą – Gemini uśmiechnął się. – Ach, nie wierzycie mi, prawda? Dobrze, udowodnię wam.

I Gem pochylił się w kierunku Fourth'a, by pocałować go w policzek. Fourth kokieteryjnie trzepnął go w ramię, co miało znaczyć, że podobało mu się to, co zrobił jego chłopak, ale jednocześnie czuł się leciutko zażenowany. Gem był odważniejszy, miał więcej doświadczenia i pewności siebie. Fourth, chociaż pewny swoich uczuć i tego, że chciał być z Gem'em, trochę obawiał się tego, jak niewiele wiedział na temat związków i miłości. A Gem jakby czytał mu w myślach, bo przysunął się bardzo blisko i szepnął, łaskocząc jego skórę swoim oddechem:

– Nie martw się, nong Fifi, ja też nie mam wielkiego doświadczenia. Czyż to nie cudowne, że będziemy mogli wszystko odrywać razem?

Fourth doskonale wiedział, o co chodzi Gemowi, wyobraził sobie, na czym to całe „odkrywanie" miałoby polegać i zaczerwienił się.

– Ai Gem!

Ai Gem był zachwycony tym, do czego sam doprowadził. Z wyraźną satysfakcją obserwował, jak zarumieniony Fourth uciekł do łazienki.

– Uroczy, on jest naprawdę cholernie uroczy. Jaki tam z niego mafiozo? Zwykły nastolatek ot co! I za to go kocham. Jest po prostu sobą – Powiedział, nie zdając sobie sprawy z tego, że wypowiada te słowa na głos. Nagle ktoś położył mu dłoń na barku. Odwrócił się gwałtownie i uderzył brodą w czoło nieco niższego od siebie doktora Khaotung'a, który wybrał sobie akurat ten moment, by z nim porozmawiać.

– Oj doktorze, uważaj! Nie wiedziałem, że tu stoisz!

– Nic nie szkodzi, to nic takiego. Tak właściwie to chciałem cię przeprosić.

– Przeprosić? Mnie? Za co?

– Za to, że byłem dla ciebie wredny. Pozwolisz, że będę szczery?

– Oczywiście, proszę mówić, co doktorowi leży na sercu, może będę mógł pomóc. Jeśli chodzi o sprawy sercowe innych, to podobno jestem w tym całkiem dobry. Wyswatałem już kiedyś mojego kolegę z moją kuzynką.

– Ach, to stąd ten pomysł ze swataniem mnie z Dunkiem!

– Uuuups!

– Nie gniewam się. Twój brat jest naprawdę miły, nie dziwię się, że chcesz, żeby był z kimś wartościowym, ale obawiam się, że nie można komuś narzucić uczuć, które powinien czuć.

– Tak, doktorze, masz rację. To było głupie. Powinienem był najpierw was o to zapytać. Po prostu widziałem was tamtego dnia w szpitalu, wyglądało, jakbyście się świetnie dogadywali, więc wpadłem na pomysł...

– Wpadłeś na pomysł, żeby wyswatać mnie z Dunkiem. Jestem zaskoczony twoją pomysłowością, ale właśnie to jest powód, dla którego do ciebie przyszedłem.

– Huh?

– Pamiętasz, jak wysłałeś naszą czwórkę razem na wyścig F1 do Singapuru?

Gemini kiwnął głową, słuchając uważnie. Do czego zmierzał przystojny lekarz?

– Więc właśnie. Fourth to brat First'a, prawda?

– Zgadza się. Jest ich troje, P'First jest najstarszy, a potem są bracia bliźniacy, Gun i Fourth.

– Uważaj na Fourth'a. To niebezpieczny chłopak. Martwiłem się o ciebie, więc go sprawdziłem w naszej bazie danych szpitala. Trafiał do nas, odkąd skończył siedem lat: poparzenia, samookaleczenia, zwichnięcia. Raz trafił do nas nawet w stanie poważnej hipotermii. W Tajlandii w stanie hipotermii, rozumiesz? Nie wiem, do czego zmuszali go jego ojcowie, ale jeśli plotki są prawdziwe, to chłopak może sprowadzić na całą twoją rodzinę niebezpieczeństwo. Lepiej trzymaj się od niego z daleka.

– Czemu mi to mówisz? – Gemini zrobił się podejrzliwy.

– Ponieważ jestem pewien, że to jego brat bliźniak, Gun, zamordował trzeciego bliźniaka, LiMinga.

– Trzeciego bliźniaka? O czym ty mówisz, doktorze?

– Było ich trzech, nie dwóch. Nie dziwi cię, że najstarszy z braci to First, czyli pierwszy po angielsku, a najmłodszy to Fourth? Czy według logiki nie powinien nazywać się Third, czyli trzeci?

Khaotung zamierzał powiedzieć Gemini'iemu wszystko, czego sam się dowiedział, lecz właśnie w tym momencie przerwało im pojawienie się nieświadomego niczego Fourth'a. Fourth nie wyczuł niczego, uśmiechnął się do doktora, jednocześnie obejmując Gem'a zaborczo w pasie, jakby chciał podkreślić, że Gem jest jego. Gem nie chciał wierzyć doktorowi. Wtulił się ufnie w swojego chłopaka.

– Rób, jak uważasz, tylko żeby nie było później, że cię nie ostrzegałem – Doktor Khaotung powiedział i odszedł, by porozmawiać chwilę z Dunk'iem. Gem zastanawiał się, czy lekarz już poinformował o tym samym jego braci.

Wszystko się komplikowało, ale jemu było dobrze tam, gdzie był, w ciepłym i ciasnym uścisku Fourth'a. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro