Rozdział 7
Obudziłam się o 9:26. Wstałam i poszłam się ubrać. Dzisiaj postawiłam na coś luźnego. Padło na czarne dresy i bluza tego samego koloru co spodnie. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam lekki makijaż.
Wzięłam torebkę i kluczyki do samochodu a następnie udałam się po Matt'a. Razem mieliśmy jechać po Rockiego. W aucie jeszcze odpisałam dziewczynom.
Najlepsze bestie ever<33
Lucy<3:
Laski żyjecie? Pamiętacie o spotkaniu??
Mia<3:
O dziwo żyję. Oczywiście, że pamiętam!
Żyję!!! To o 15 w ulubionej kawiarni tak? Teraz muszę kończyć, bo jadę z Mattem do schroniska :)
Lucy<3 :
Tak! Powodzenia chociaż nie wiem w czym XDD.
Kiedy odczytywałam wiadomość od Lucy do samochodu wsiadł Matt.
- Hej. Co tam? - zapytał.
- Hej, w porządku, a u ciebie. - odpowiedziałam na co powiedział ciche ,,git" i pojechaliśmy do schroniska.
- Hej Jes, my po Rockiego. - powiedziałam do dziewczyny.
- Cześć, chodźcie bo już czeka na was. Tam jest z tą blondynką. - powiedziała. Gdy szczeniak nas zobaczył szarpnął za smycz gdzie dziewczyna nie przygotowała się do tego i nie była gotowa na to. Skutkiem tego było że Rockie biegł w naszą stronę a ona stała jak słup soli.
- Rockie!! Przepraszam was najmocniej. Nie spodziewałam się tego po nim. Wczoraj to się ruszyć z miejsca nie chciał gdy jakieś państwo z dwójką dzieci chciało go zaadoptować. Jednak Jes uratowała sytuacje i powiedziała, że jutro po niego przyjadą osoby, których pokochał od razu. - powiedziała dziewczyna.
- Spokojnie nic się nie stało. Ross jestem, a to Matt.- powiedziałam do dziewczyny i podałam jej rękę, a Matt zrobił to samo.
- Melissa jestem. - powiedziała i uścisnęła nasze dłonie.
- Dziękujemy, my już będziemy się zbierać. Pa! - powiedziałam i poszliśmy do samochodu. W domu Kate trzymała na smyczy Bajkę, a ja Rockiego żeby mogły się poznać. O dziwo szybko się polubili i chcieli się bawić.
- Dobra my pójdziemy z nimi na spacer. - powiedziałam i wzięłam Bajkę, a Matt Rockiego. Siedzieliśmy na ławce obserwując jak się bawią szczeniaki.
S.Rossa.16
Poznajcie Rockiego <3
Polubienia: 8569
* Komentarze wyłączone.
- Słodziaki z nich. - odezwał się po chwili Matt.
- I to bardzo. - odpowiedziałam. Po 30 minutach wróciliśmy do domu i tam gadaliśmy na różne tematy i śpiewaliśmy nasze ulubione piosenki. Kiedy była 14:30 przypomniało mi się, że mam spotkanie z Lucy i Mią.
- Matt! Musisz już iść, bo mam spotkanie z Lucy i Mią. - powiedziałam na co wzięłam torebkę i poszliśmy. Odwiozłam Matt'a do domu, a następnie udałam się do kawiarni. Byłam równo 15:00 pod kawiarnią. Weszłam i skierowałam się do stolika gdzie siedziały już dziewczyny.
- Hejj. Sorki za spóźnienie. Zamawiałyście coś już? - zapytałam i z każdą przywitałam się buziakiem w policzek.
- Hej, nic się nie stało. Nic jeszcze nie zamawiałyśmy. - odpowiedziała Lucy.
- Okej, to zamówimy i później będziemy opowiadać. - powiedziałam na co one kiwnęły głową. Po chwili podszedł do nas przystojny, młody kelner.
- Dzień Dobry. Co podać? - zapytał i puścił mi oczko.
- Będą trzy osobne rachunki. Ja poproszę latte a szarlotką. - powiedziała Lucy.
- Dla mnie będzie czarna z brownie. - powiedziała Mia.
- A ja poprosze flatte white, oraz jakieś ciasto które pan poleci. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Jasne. W takim razie polecam malinową chmurkę. - odpowiedział i odwzajemnił uśmiech.
- To poproszę. Dziękuję bardzo. - powiedziałam na co poszedł. po 5 minutach każda z nas dostała zamówienie.
- A więc ja zacznę. W piątek na imprezie tańczyłam z Lukiem i później na koniec całowaliśmy się. A teraz się nie odzywa. Nie wiem czy dobrze zrobiłam odwzajemniając ten pocałunek. Wszystko zepsułam! Mieliśmy taką dobrą przyjaźń, a ja zamiast powiedzieć stop wolałam go stracić. - żaliła się Lucy.
- Hej! Nie wszystko jest stracone. Myślę, że on czeka do jutra aby porozmawiać z tobą w cztery oczy. Będzie dobrze. - powiedziałam Lucy.
- A ty co chciałaś nam powiedzieć? - zapytała się ruda.
- Ja chcę na koniec. Mia ty też masz nam coś do powiedzenia. - powiedziałam.
- No tak. Kojarzycie tego Dereka z 3a? - zapytała na co kiwnęłyśmy głowami. Derek to 19-letni brunet. Był takim bad boy'em, ale się zmienił i teraz jest miły i romantyczny dla dziewczyn. Ostatnio dziewczyna z nim zerwała, z którą był 5 miesięcy. - No no to on do mnie napisał tydzień temu czy chcę być jego dziewczyną. I mu jeszcze nie odpisałam. Ale boję się, że on mnie wyśmieje, że tak długo go unikałam. A wiecie, że Derek mi się podoba odkąd go poznałam.
( Tak wygląda Derek:)
- COOO?!?!?! - krzyknęłyśmy razem z Lucy w tym samym momencie. - Wyjmuj teraz telefon i pisz do niego czy oferta jest nadal aktualna, a jak odpisze, że tak to napisz, że jutro dasz mu odpowiedź, bo nie chcesz przez telefon. - kontynuowałam. Dziewczyna zrobiła to co jej powiedziałyśmy.
- Dziewczyny!! Odpisał. - powiedziała Mia.
- Co odpisał? No mów kobieto! - powiedziała Lucy.
- Nie wiem, boję się sprawdzić. Ross, sprawdź ty to. - powiedziała i mi podała telefon. Odpowiedź na jej pytanie ,, Czy nadal chcesz żebym była twoją dziewczyną?" jest taka: ,,Czekałem aż napiszesz. Odpowiadając na twoje pytanie, to tak, nadal chcę. Podjęłaś już decyzję?" Stwierdziłam, że nabiorę Mię. Pokazałam SMS Lucy i ona zrozumiała co chcę zrobić bo jej napisałam, że wrobimy Mię na czacie do Dereka. Oczywiście usunęłam ją później. Przybrałyśmy smutną minę.
- I co? Widzę po waszych minach, że odpowiedź nie jest zadowalająca. No trudno. - powiedziała i widać było, że jest zawiedziona.
- Kochana, pisz do niego, że jutro dasz mu odpowiedź na jego pytanie. - powiedziałam i się uśmiechnęłam z Lucy.
- Czyli on nadal chce? - zapytała z niedowierzaniem na co jej oddałam telefon i ona sama sprawdziła. - AAA!! Ale mnie wystraszyłyście! Dobra Ross, teraz twoja kolej na opowiedzenie.
- No to w piątek na imprezie poszłam na górę od toalety i ... A później popłakałam się i zasnęłam. - opowiedziałam im całą historię i miałam łzy w oczach.
- Kochana. Jesteś silna. A tym draniem się nie przejmuj. Ja go dorwę i zabiję. - powiedziała Lucy, a Mia ją poparła. Jeszcze chwilę plotkowałyśmy aż musiałam iść do domu. Wzięłam rachunek i karteczkę z numerem telefonu od tego samego kelnera, bo powiedział : ,, Wpadłem na pomysł, że gdybyś chciała się umówić to będziesz miała mój numer telefonu." Po 10 minutach weszłam do domu.
- Ross, chodź na chwilę do salonu. - zawołała moja mama.
- Słucham. - powiedziałam gdy weszłam do salonu.
- Usiądź. - powiedziała moja mama co zrobiłam. - To nie tak, że ci nie ufamy. Ufamy tobie i Kate w 100%. Po prostu wczoraj jak odpowiadałaś na pytania jak było, czy coś nieciekawego się wydarzyło to nieświadomie zaczęłaś bawić się palcami i spojrzałaś na Matt'a. Wtedy już się skapnęliśmy, że coś się wydarzyło. Powiesz co się stało?
- Macie rację. Przepraszam za mój wybuch. - powiedziałam i zaczęłam im opowiadać. Pod koniec znowu miałam łzy w oczach. Moja mama nic nie powiedziała tylko mnie przytuliła, a kiedy tata chciał coś powiedzieć to uciszyła go gestem ręki. - I odpowiadając na wasze przyszłe pytanie to nie, nie chcę iść do psychologa. Poradzę sobie. I nawet nie próbujcie na siłę, bo to wam nic nie da. A teraz jeżeli pozwolicie to idę spać. Rockie! - zawołałam psa i poszłam spac.
*Następnego dnia.
Obudziłam się o 5:20, bo musiałam iść na spacer z psami. Ubrałam czarne dresy i tego samego koloru zawiązywany top. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy na razie zostawiłam proste. Później na zawody je zepnę.
Zeszłam na dół, zapięłam Rockiego i Bajkę i wyszłam. Po godzinie byłam w domu. Zrobiłam sobie śniadanie, nalałam wody do misek od psów, posiedziałam trochę na Social Mediach i pojechałam do szkoły. Przed wejściem czekali na mnie Lucy, Mia i Matt.
- Hejka! Gotowe żeby wygrać? - zapytałam i z każdym przywitałam się buziakiem w policzek.
- Hej! Oczywiście, że tak! - odpowiedziały w tym samym momencie dziewczyny.
- Dobra, bo zaraz będzie dzwonek więc powodzenia. - powiedział i każdą przytulił. - Powodzenia misia, pokaż im z kim mają do czynienia. - szepnął Matt do mojego ucha i dał buziaka w czoło. Poszłyśmy z dziewczynami do szatni gdzie musiałyśmy się przebrać. Każda dziewczyna miała bialo-czerwony strój, ale ja miałam czarny, bo byłam kapitanem.
Zaczęłyśmy rozgrzewkę. Po chwili zobaczyłyśmy nasze rywalki. Dwie drużyny były z szkół, które były naszymi wrogami. Po chwili rozległ się gwizdek i Każda z drużyn ustawiła się gęsiego ( w 6 rzędów).
- Witam was na tego rocznych zawodach z piłki siatkowej! Dzisiaj mamy zaszczyt gościć wszystkie szkoły w naszej szkole. Macie jeszcze 15 minut na rozgrzewkę i zaczynami. Będziemy losować się na grupy. Ten kto wygra przechodzi dalej do ćwierć finału, półfinału i finału. Życzę powodzenia. - powiedział dyrektor z naszej szkoły. Poszłyśmy poćwiczyć serwowanie, rozegranie na trzy, atak i blok. Oczywiście nie pokazywałyśmy wszystkich umiejętności żeby nie dać się ograć w pierwszym meczu. Na każdy mecz mamy inną strategię. Zaczął się pierwszy mecz. Oczywiście byłyśmy w grupie z naszym największym wrogiem. Szłyśmy łeb w łeb ale wygrałyśmy 1 set teraz pora na drugi. Wygrałyśmy i z drugą drużyną. Przechodzimy dalej. Teraz gramy z jakąś słabą drużyną więc nie musimy się wysilać zbytnio. Pora na moje serwy. Wiem co i jak dokładnie mogę zaserwować żeby zdobyć punkt. Udało się przechodzimy do półfinału!! Do półfinału doszli też nasi wrogowie. ehhh znowu. Dobra gramy. Na szczęście gramy w finale tylko nie wiemy z kim. Gramy z drugim naszym wrogiem.
- Dziewczyny! Jesteśmy w finale. Jestem bardzo z was dumna. Pora na mocne serwy, ataki i bloki. Pamiętajcie o zasłonięciu jak nasza drużyna serwuje. Serwujcie na najsłabsze i tam gdzie jest jakaś luka. Poradzicie sobie. - powiedziała nasza pani trener. Pora na zabawę. Kiedy serwowałam i nadrabiałam punkty usłyszałam jak cała szkoła woła moje imię. Obym tego nie zepsuła. Nadrobiłam punkty i mamy teraz przewagę. teraz pora na Mię i widzę gdzieś w oddali Dereka, który mocno kibicuje. Straciłyśmy punkt. Trudno. Teraz pora na dobry blok i atak i będzie serwować Lucy. W końcu przyszła pora na rudowłosą. Dzięki niej wygrywamy 28:26. Zaczęłyśmy skakać w kółko robiąc cieszynkę. Odpoczęłyśmy i poszłyśmy na rozdanie nagród.
- Wszystkim szkołą gratulujemy. Zapraszamy ponownie na kolejne zawody. - powiedział pan dyrektor i wręczył nam puchar i medale, a następnie zrobił to z dwoma pozostałymi drużynami.
- Gratulacje!!! Wiedziałem, że pokażesz im kto tu rządzi. Jesteś najlepsza misia. - powiedział Matt i mnie podniósł i okręcił wokół własnej osi.
- Dziękuję. - powiedziałam i poszłam się przebrać. Później poszłam do auta i wróciłam do domu. Tam się okąpałam i poszłam na spacer z Rockiem i Bajką.
Kelner z kawiarenki :)
Hej. Czy umówienie się z tobą nadal jest aktualne??
Hej. Tak aktualne. Ty wczoraj byłaś z dwiema dziewczynami ? Rudą i blondynką?
Tak to ja. Ross jestem. Jesteś w pracy? Może bym wpadła?
Alan, tak jestem w pracy. Śmiało możesz wpadać. Zrobić ci flatte white?
* Zmieniono nazwę z ,,Kelner z kawiarenki :)" na ,,Alan:)"
Jasne, będę za 15 minut, bo jestem na spacerze z psami. Do zobaczenia Alan.
Do zobaczenia Ross.
Wróciłam do domu aby napić się wody i pojechałam do kawiarenki. Usiadłam na moim ulubionym miejscu pod oknem i stwierdziłam, że napiszę do dziewczyn. Jednak żadna z nich nie mogła przyjść. Została mi jedna opcja. Zadzwoniłam do Matt'a.
- Halo? - po 3 sygnałach usłyszałam jego głos.
- Hej, chcesz przyjść do kawiarenki obok parku, bo jestem sama a nikt inny nie może przyjść? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- W sumie czemu nie. Jestem niedaleko tej kawiarenki więc będę za 5 minut.- powiedział i się rozłączył. Po chwili drzwi kawiarenki otworzyły się a w nich stanął Matt. Rozejrzał się i gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i szedł w moim kierunku.
- Jestem. Zamówiłaś już coś sobie? - zapytał ale nie zdążyłam mu odpowiedzieć.
- Cześć Ross. Oto twoja flatte white na koszt firmy. Coś jeszcze podać? - zapytał Alan
- Hej Alan. Możesz jeszcze przynieść brownie, szarlotkę i latte. - odpowiedziałam posyłając mu uśmiech, który odwzajemnił.
- Nie ma sprawy. Przyniosę za chwilę. - powiedział i odszedł. Po chwili wrócił z zamówieniem.
- Dla kogo brownie? - zapytał patrząc się na mnie.
- Dla niego brownie i latte. Dla mnie szarlotka. - powiedziałam.
- Proszę bardzo. A i zapomniałbym! Za 30 minut kończę zmianę więc możemy pójść do mnie lub do ciebie albo się przejść. - powiedział Alan. Kiedy miałam odpowiedzieć ktoś się wtrącił.
- Słuchaj Alan, jej nie przelecisz. A jak ją dotkniesz chociaż jednym palcem to będziesz miał do czynienia ze mną. Ona jest zajęta więc radzę ci uważać śmieciu. - powiedział wkurzony Matt. Kiedy Alan chciał się odezwać Matt jeszcze dodał - Zjeżdżaj stąd, bo jak nie to ci tą mordę obiję.
- Możesz mi powiedzieć co to było? Skąd ty niby wiesz jakie on ma zamiary? - zapytałam wkurzona na niego.
- Ross, to jest Alan. Poznałem go dwa tygodnie temu w klubie i mówił mi, że on nigdy nie chce ani nie był w poważnych związkach. Zawsze panienki na jedną noc. Proszę cię zerwij z nim kontakt. On już tyle lasek przeleciał, że połowa dziewczyn jest z nim w ciąży. - powiedział Matt.
- Okej, dziękuję kolejny raz mnie ratujesz. - zaśmiałam się.
- Ja zawsze cię uratuję Ross. Nieważne jaką będziemy mieć relację ja zawszę będę przy tobie i będziesz mogła na mnie liczyć. - powiedział Matt. Kiedy zjedliśmy i wypiliśmy postanowiliśmy wrócić już do domu. Zapłaciliśmy i odwiozłam Matt'a do jego domu, a następnie sama udałam się do swojego. Gdy dotarłam na miejsce poszłam od razu do swojego pokoju. Wykąpałam się, przebrałam się w piżamę i odpłynęłam w krainę Morfeusza.
********
2301 słów!
Kolejny rozdział! Był wcześniej, ale się nie zapisało i się usunął więc musiałam pisać od nowa go.
Buziaki i do następnego misie! <33
P.S. Zostawcie coś po sobie. Gwiazdkę lub komentarz:))
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro