Rozdział 2
Właśnie w moją stronę idzie Matthias Wrona. Jestem wkurzona. W sumie mogłam się domyślić. Ale czemu akurat on ??? No to się zapowiadają długie godziny z nim. Czemu nie przyjechałam swoim samochodem? Bo moi rodzice wszystko obmyślili. Wiedzieli dobrze, że nie chce z nim siedzieć w jednym miejscu i powiedzieli, że po co jechać osobnymi autami? I im uległam, a mogłabym teraz w każdej chwili wrócić do domu.
- Hej Ross! Jak ty urosłaś i wyładniałaś ! - krzyknęła ciocia. Rodzice Matta nazywają się Clara i Gabriel Wrona. Mają jeszcze córkę i syna Aurorę i Matthiasa Wronę. Z dziewczyną dogaduję się świetnie po mimo różnicy wiekowej. Z Matthiasem też się dogadywałam ale się zepsuło. Znaczy on zepsuł bo zaczął zadawać się z elitą no i się zmienił.
- Cześć ciociu. Dziękuję. - powiedziałam i przytuliłam kobietę a następnie przywitałam się z wujkiem.
- Hej Aurora ! No powiem ci, że się bardzo zmieniłaś. - powiedziałam z uśmiechem i ją przytuliłam. Na końcu stał Matt. Powiedziałam mu szybkie cześć i wróciłam na miejsce. Po jakichś 10 minutach przyszedł kelner i przyjął zamówienie. Ja zamówiłam sobie krewetki i herbatę mango. Aurora i ja cały czas gadałyśmy. co jakiś czas przyłapywałam, że Matt się na mnie patrzał ale to ignorowałam.
- Za dwa dni idę do szkoły. - odpowiedziałam na zadane pytanie od cioci.
- A do jakiej ? - zapytała
- Tam gdzie Lucy i Matt. - odpowiedziałam. Około godziny 20:30 stwierdziliśmy, że wracamy do domu. Niestety albo stety musiałam prowadzić. Trochę się bałam prowadzić autem mojego taty.
- Kto będzie u was prowadzić ? - zapytał się wujek.
- Ja. - odpowiedziałam i zaczęłam się zbierać do auta.
- Umiesz? - zapytał z zdziwieniem wujek.
- Tak, nauczyłam się w Hiszpani. Ale trochę się boję, bo to auto mojego taty a ja nie mam takiego sportowego auta. - odpowiedziałam i szukałam kluczyków w marynarce taty. po 2 minutach w końcu znalazłam.
- Porsche? No pięknie. - powiedziała ciocia jak zobaczyła logo samochodu. - A ty jakie masz?
- Ja mam białe BMW M5 E60. - odpowiedziałam i udaliśmy się do samochodu.
- To też fajne auto. - powiedziała ciocia. - To powodzenia !
- Ross, pomóc ci wycofać? Bo mało miejsca. Znaczy nie wątpię w twoje w twoje umiejętności prowadzenia autem ale to delikatne auto i ...
- Matt, spokojnie. Wiem o co ci chodzi. I tak możesz mi wycofać bo ja się boję. - przerwałam mu i podałam kluczyki. Matt wycofał i wysiadł z auta. Po chwili zauważył, że nigdzie nie ma samochodu jego rodziców.
- Kurde. Chyba zapomnieli o mnie. - powiedział po chwili i zaczął odchodzić.
- Matt czekaj! - zawołałam na co ten się odwrócił. - podwiozę się w ramach podziękowania za wycofanie auta. - powiedziałam. - wsiadaj.
Podczas drogi nikt się nie odzywał tylko leciała piosenka w radiu. Akurat moja ulubiona ,, Faded" Alana Walkera więc sobie ją nuciłam.
You were the shadow to my light
Did you feel us
Another start
You fade away
Afraid our aim is out of sight
Wanna see us
Alight
Where are you now?
Where are you now?
Where are you now?
Was it all in my fantasy?
Where are you now?
Were you only imaginary?
Where are you now?
Atlantis
Under the sea
Under the sea
Where are you now?
Another dream
The monsters running wild inside of me
I'm faded
So lost
I'm faded
These shallow waters,
never met what I needed
I'm letting go a deeper dive
Eternal silence of the sea I'm breathing
Alive
Where are you now?
Under the bright
But faded lights
You set my heart on fire
Where are you now?
Atlantis
Under the sea
Where are you now?
Another dream
The monsters running wild inside of me
I'm faded
So lost
I'm faded
Jak skończyłam usłyszałam ciche brawa. Popatrzałam w lusterko i Matt się uśmiechał i klaskał.
- Nie wiedziałem, że tak ładnie śpiewasz. - powiedział.
- Dziękuję. Jesteśmy. - odpowiedziałam i on wysiadł oczywiście wcześniej dziękując. Po chwili odjechałam i zaparkowałam pod domem. Jak weszłam do domu od razu udałam się do łazienki aby się umyć i przebrać. Później poszłam spać. Kolejne dwa dni minęły spokojnie. Przygotowywałam się do szkoły i spotykałam się z Lucy. Zostałam obudzona o 6:30 przez ukochany budzik. ( wyczujcie ten sarkazm ) Nie nawidze szkoły. Dzisiaj zobacze się z Carterem moim chłopakiem i Issabell moją przyjaciółką z Hiszpani. Carter jest blondynem o niebieskich oczach, ma 185cm. Ja przy nim wyglądam jak krasnal. Dzisiaj postanowiłam się jakoś ładnie ubrać więc ubrałam szarą bluzę z znaczkiem nike i bordową spódniczkę. Na oczy dałam cień błyszczący, rzęsy pomalowałam tuszem i zrobiłam kreski. Włosy zostawiłam rozpuszczone ale i tak miałam lekkie loki.
Ubrana i pomalowana zeszłam na dół z plecakiem. Zrobiłam sobie kanapki na śniadanie do szkoły i do domu. Zjadłam i wyszłam. oczywiście zapomniałam kluczyków od samochodu więc musiałam się wrócić. W końcu wsiadłam i pojechałam po Lucy i razem udałyśmy się do szkoły.
- Stresujesz się ? - zapytała się Lucy.
- Trochę. Ale mam nadzieję, że wszystko będzie git. - odpowiedziałam i spojrzałam na nią kątem oka. Po 15 minutach byłyśmy pod szkołą. Oczywiście wszystkie oczy zostały skierowane na moje auto i trochę to było krępujące. Zaparkowałam i wysiadłyśmy z samochodu. Już miałyśmy się udać w kierunku szkoły ale ktoś mnie zawołał. Jak się odwróciłam zobaczyłam Cartera i Issabel. Przytuliłam ich oboje i w czwórkę udaliśmy się do sekretariatu. Niestety byliśmy w osobnych klasach. No ale będziemy przerwy spędzać przy najmniej razem. Po chwili zobaczyliśmy szkolną elitę. Każdy odsuwał im się z drogi ale ja z Lucy zostałyśmy.
- A wy co ? Nie wiecie, że macie się nam odsunąć ? - zapytała jakaś blond laska co się przyczepiła do boku Matthiasa.
- Nie. I nie będziemy tego robić. - odpowiedziałam z złośliwym uśmiechem.
- Tak? To zaraz się przekonamy. - powiedziała i już miała ruszyć ale ktoś ją mocno trzymał, że nie umiała podejść do mnie. - A ty co ? Puścisz mnie czy co ? - zapytała zła Matta.
- Nie, nie będziesz krzywdzić innych. - powiedział przez zaciśnięte zęby. Coooo??? Matt staje w mojej obronie? Okej nie wnikam, zostawię to bez komentarza. - Uspokój się. - powiedział. Po chwili dziewczyna mu się wyszarpnęła i wyminęła mnie oczywiście szturchając ramieniem przez co o mały włos bym się nie przewróciła.
- Wszystko w porządku? - zapytał podnosząc mój plecak, który mi spadł.
- Tak, dzięki i pa. - powiedziałam i poszłam z Lucy. Nadal nie umiem mu wybaczyć po tym jak mnie potraktował. 4 lata temu zaczął się zmieniać i mnie wyzywać. Raz mnie nawet uderzył i wtedy powiedziałam sobie, że go nienawidzę. Od tamtej pory nie umie przeprosić więc go unikam. Rozległ się dzwonek na lekcje. Popatrzałam na plan i zobaczyłam, że mamy wychowawczą. O nie najgorsze zło. Będę musiała się przedstawić. Nienawidzę tego. Ruszyłam do sali 125 gdzie czekała na mnie Lucy. Weszłyśmy do sali i usiadłyśmy w ostatniej ławce pod oknem. Po chwili weszła nauczycielka. Wyglądała tak na oko 25 lat. Wysoka, szczupła brunetka w okularach.
- Słyszałam, że mamy nową uczennicę w klasie. Mogłabyś wstać i opowiedzieć kilka słów o sobie?- powiedziała i popatrzała na mnie uśmiechając siebie. Już wiem, że tą panią lubię.
- A więc nazywam się Rossa Sanderson ale wolę jak się do mnie mówi Ross lub Rossie ( Rołzi), przez 3 lata mieszkałam w Hiszpani. Lubię śpiewać, tańczyć i grać w siatkówkę. - powiedziałam i usiadłam.
- Dziękuję. Dzisiaj chciałabym was poinformować że w przyszłym miesiącu organizujemy 2 tygodniową wycieczkę do Bułgarii. Będą jechać z nami również klasa 3b. - przez 45 minut kobieta mówiła o wycieczce na którą chce jechać. Tylko na nią również będzie jechać klasa Matta. Po chwili rozległ się dzwonek na przerwę. Następny mamy angielki, później matematyka, lunch, geografia i fizyka.
- Ross! Za dwa tygodnie są zawody z siatkówki. Jedziemy ? - zapytała Lucy.
- I ty się jeszcze pytasz??? - odpowiedziałam z uśmiechem. Udałyśmy się pod salę z angielskiego gdzie na lekcji musiałam powiedzieć coś o sobie po angielsku. Po tej lekcji matematyka. Jak ja nienawidzę tego przedmiotu. Na szczęście udało mi się przeżyć. Teraz idę na lunch gdzie siadam z Lucy, Issabel i Carterem. Issabel to blondynka o szarych oczach, ma 170 i jest szalona.
-Jak ci lekcje mijają kochanie? - zapytał Carter.
- Dobrze. A wam? - odpowiedziałam i zaczęłam jeść. Cały czas czułam na sobie czyjś wzrok.
- Nawet dobrze. - odpowiedzieli.
POV MATTHIAS
Kiedy ją zobaczyłem na tej kolacji wszystkie wspomnienia wróciły. Żałuję, że ją tak wyzywałem. Chciałbym znowu odbudować naszą relację, ale ona chyba nie chce. Przez cały dzień ją obserwowałem. Wtedy kiedy Caroline chciała się na nią rzucić nie pozwoliłem jej na to. Wiem sam ją skrzywdziłem i nie pozwolę już nikomu innemu tego zrobić. W przyszłym miesiącu jedziemy na wycieczkę z jej klasą i mam nadzieję, że ona też pojedzie.
- Co ty się tak gapisz na tą nową ? Chyba się nie zakochałeś w niej. - powiedział Luke, jest to mój przyjaciel.
- Nie. Ale pamiętasz Rosse Sanderson? - zapytałem po chwili na co on kiwnął głową. - To jest właśnie ona. Wróciła z Hiszpani i dwa dni temu byliśmy na kolacji. Nasi rodzice ją zorganizowali. I żałuję tego co jej zrobiłem. - powiedziałem na co ten zaczął się dusić.
- ŻARTUJESZ SOBIE ZE MNIE ?!?!?!?!?!? - krzyknął na co wszyscy spojrzeli na nas w tym Ross i jej znajomi. Zresztą nie podoba mi się ten jej chłopak. Myślę, że ma złe zamiary do niej razem z tą blondi.
- Zamknij ryj i się tak nie drzyj. - powiedziałem. - I nie, nie żartuje.
- Boże. Ale ona się zmieniła. Widzisz jak każdy chłopak się za nią ogląda? - powiedział.
- Wiem, widzę i mi się to nie podoba. A szczególnie ten blondyn i ta blondynka. Myślę, że mają złe zamiary. Musimy dowiedzieć się co chcą zrobić Ross. Mnie pewnie znają ale ciebie nie. Pogadasz z nimi i dowiesz się? Nie chcę żeby Ross cierpiała.- powiedziałem na co ten kiwnął głową następnie wstałem i ruszyłem pod salę. Po 5 minutach przyszedł Luke z złym wyrazem twarzy.
- Stary jest grubo. - powiedział i zaczął opowiadać. Ja słysząc co oni chcą zrobić postanowiłem z tym coś zrobić.
POV ROSS
Po lunchu udałam się pod salę na geografię. Po chwili dołączyła Lucy. Przez całą geografię i historię gadałam z Lucy na różne tematy. Po lekcjach udałyśmy się na parking gdzie przy aucie czekał na mnie Matthias. Ciekawe co on chce.
- Ross, musze ci coś powiedzieć...- zaczął ale mu przerwałam.
- Nie Matt. Nie chcę nic od ciebie słuchać daj mi spokój.
- Ale tu chodzi o twojego chłopaka i przyjaciółkę. Oni zamierzają cie upokorzyć na całą szkołe... - mówił ale ja go ominęłam i chciałam wsiąść do samochodu jednak Matt mnie pociągnął za rękę. - Zobaczysz, że mam rację. Oni cię upokorzą ale ja będę przy tobie. Nawet jak będziesz się ukrywała to pamiętaj, że znam cię na wylot. - powiedział i mnie puścił a następnie odszedł. Oczywiście każdy się na nas gapił. Nie zwracając uwagi na nikogo wsiadłam do samochodu i wróciłam do domu. W domu zrobiłam zadania domowe i posiedziałam na social mediach. Oczywiście już cała szkoła wie, że jestem z Carterem i piszą komentarze typu ,,Jakie słodziaki" itp. Przez ten tydzień nic się nie działo. Kolejny tydzień wstałam jak zawsze ubrałam spodnie cargo i do tego czarną obcisłą bluzkę z długim rękawem.
Włosy zostawiłam rozpuszczone i udałam się do szkoły. Lekcje jak zawsze. Nudne. Za tydzień mamy zawody i się do nich przygotowujemy. Pora na lunch. Idę z Lucy na stołówkę i dziwię się że dzisiaj nie spotkałam Cartera ani Issabel. Może już czekają na nas na stołówce.
- Ross! Czekaj! Nie idź tam. - krzyknął Matt ale ja go zignorowałam i poszłam. Już wiedziałam, że mogłam się posłuchać Matta. To co tam zobaczyłam było okropne...
******
1942 słów.
To już drugi rozdział ,,Nueva Vida" Jesteście ciekawi co zobaczyła Ross? To zapraszam do kolejnej części, która pojawi się niedłuugo. buziaki i do następnego <33
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro