Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Wtedy uświadomiłem sobie, że... zakochałem się w tobie już wtedy kiedy bawiliśmy się w piaskownicy. Zawsze byłaś taka idealna, ładna, ułożona. A ja? Ja to byłem taki bad boy których nigdy nie lubiłaś. Uświadomiłem sobie, że ja potrzebuję twojej bliskości żebym nic sobie nie zrobił ani nie odwalił czegoś głupiego. To wszystko poczułem wtedy kiedy wyjechałaś i mnie zostawiłaś. Popadłem w depresję. Nocami gadałem do twojego zdjęcia mając nadzieję, że to wszystko było chorym snem. Pomogło mi się z tego wyleczyć myśl, że jeszcze uda mi się ciebie zobaczyć. Pomyślałem, że jak będę tym całkowitym bad boy'em to żadna nie będzie mnie chciała i, że jak wrócisz to ty nagle mnie zmienisz. Ja nie potrafię bez ciebie normalnie funkcjonować. Co ty ze mną zrobiłaś dziewczyno ? - powiedział Matt, a ja nie mogłam w to wszystko uwierzyć. - Teraz jestem wściekły, bo pozwoliłem aby jakiś frajer był twoim chłopakiem. Wtedy kiedy wróciłaś do domu i jak powiedziałaś, że masz chłopaka to uświadomiłem sobie, że cię straciłem. Najgorsze jest to, że zachowałem się jak dupek. Nie pozwoliłem zbliżyć się żadnemu innemu chłopakowi do ciebie a sam nie potrafiłem ci wyznać swoich uczuć. A miałem cię na wyciągnięcie ręki. Teraz to straciłem cię na zawsze. - mówiąc to łzy spłynęły mu po policzkach. Kiedy zorientował się, że płacze wstał i wyszedł trzaskając drzwiami. Siedziałam na tym łóżku oszołomiona. Te całe spławianie innych chłopaków on to robił bo mnie kocha i nie chce stracić. Po 5 minutach napisałam do niego, żeby wrócił do jego pokoju. Stałam na balkonie i wpatrywałam się w gwiazdy. Po chwili poczułam jak jego ręka oplata moją talię. Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z nim. Widziałam jego ból w oczach. 

- Nie straciłeś mnie i nie stracisz. Jesteś dla mnie bardzo ważny i ja nie wiem co czuję. Jednak obiecaj mi, że całe twoje wyznanie nie zmieni naszej relacji. Chcę cię mieć przy sobie, na wciągnięcie ręki. Wiemy o sobie wszystko i potrafimy wyczuć kiedy któreś z nas kłamie. Na początku myślałam, że zmyślasz ale kiedy zobaczyłam jak cierpiałeś przez te lata kiedy mnie nie było coś we mnie pękło. Nie wiedziałam, że popadłeś w depresję, bo mi nic nie powiedziałeś. Jednak ja wyczuwam, że to wszystko te całe imprezy, laski na jedną noc było po to abyś mógł o mnie zapomnieć. Jednak nie potrafiłeś, bo znowu wtargnęłam w twoje życie niespodziewanie. Przepraszam, że mnie nie było przy tobie gdy cierpiałeś. Nie chcę już sprawiać ci bólu, jednak niestety muszę. Wiem, że cierpisz kiedy masz świadomość, że osoba, którą kochasz ma swoją drugą połówkę. Jednak druga połówka to nie bratnia dusza. Każdy ma swoją tylko musi ją znaleźć. Ja jeszcze szukam swojej chociaż domyślam się kim ona może być. Niestety ale nie mogę ci powiedzieć. Może dowiesz się niedługo. - powiedziałam i wtedy zdałam sobie sprawę jak blisko znajdują się nasze twarze. Ominęłam go i wyszłam. Chciałam wrócić już do domu i następny dzień. Za dużo tego wszystkiego jak na jeden dzień. Rodzice jeszcze nie chcieli wracać to zadzwoniłam do Alex'a. Po chwili siedziałam już w jego samochodzie. 

- Pięknie wyglądasz słońce. - powiedział i dał rękę na moje udo. - To co jedziemy do mnie i tam porobimy jakieś fajne rzeczy. 

- Dziękuję. Alex zawieź mnie do domu Lucy. Ja muszę z nią porozmawiać. - powiedziałam a jego ręka zastygła.

- Ale czemu? Nie widzieliśmy się bardzo długo i ty teraz kiedy jest okazja na zrobienie wszystkiego chcesz jechać do koleżanki?!? - krzyknął wściekły.

- Nie rozumiesz, że muszę coś przemyśleć i potrzebuje rady PRZYJACIÓŁKI ?!?! - również krzyknęłam. Podałam mu adres i po chwili byliśmy pod domem przyjaciółki. Bez słowa wysiadłam i zapukałam do drzwi. Otworzyła mi mama Lucy.

- Cześć Ross! Lucy mówiła, że przyjdziesz. Powiedziała, że masz przyjść na górę. - przywitała mnie kobieta.

- Cześć ciociu. Dziękuję. - mówiąc to szłam do pokoju przyjaciółki. Weszłam i przytuliłam dziewczynę. Po chwili poczułam ciecz na moim policzku. Łez było coraz więcej.

- Hej, co się stało? - zapytała Lucy i mnie przytuliła.

- Matt, oon mmnie kocha. - powiedziałam i wybuchłam niekontrolowanym płaczem. Dziewczyna nic nie mówiła tylko kołysała przytulając. Po 5 minutach uspokoiłam się i wstałam aby się przebrać w ciuchy które dała mi Lucy. 30 minut później leżałyśmy na łóżku z laptopem i żelkami. 

- A więc opowiadaj dokładniej. - powiedziała Lucy.

- Byłam na urodzinach wujka Gabriela i poszłam do łazienki. Gdy wychodziłam Matt wziął mnie do pokoju a później powiedział, że on mnie kocha, jak wyjechałam popadł w depresję..... A później zadzwoniłam do Alex'a, który był nachalny i chciał abyśmy pojechali do niego. Mówił, że możemy robić wszystko a kiedy powiedziałam mu, żeby zawiózł mnie do ciebie powiedział czemu. Kiedy mamy szanse aby zrobić wszystko to ja chcę jechać do koleżanki. Później się nie odzywałam do niego przez całą drogę i wysiałam bez słowa. - opowiedziałam jej wszystko co do wyjścia z samochodu.

- O kurde! Laska jest poważnie. No to zacznijmy od Alex'a. Wiadomo czego chciał. Chciał seksu i cię zaliczyć. W końcu każdy chłopak w tym wieku ma takie pragnienia. A co do Matt'a. To wiem, że miał depresję. Powiedziałabym ci ale mi zabronił mówić to komukolwiek. On naprawdę cię kocha. W życiu nie był w takim stanie jak wyjechałaś. Mówił do zdjęcia, że cię kocha, w przyszłości będziecie mieć gromadkę dzieci, weźmiecie ślub i będziecie razem aż do śmierci. On wam życie układał Ross. Całe noce przepłakał. Mówił, że żałuje. Żałuje jak cię potraktował i, że nie wyznał wcześniej swoich uczuć. On chciał polecieć do ciebie nawet rozumiesz to? Pakował się mówiąc, że on nie pozwoli abyś miała innego chłopaka niż on. Ross, nie chcę ci wybierać z kim masz być, ale ty i Alex to nie jesteście bratnimi duszami. Powiedzieć ci kto jest twoją bratnią duszą? To wszystko widać gołym okiem. - mówiła Lucy. 

- Lucy, ja wiem, że Alex i ja nie pasujemy do siebie. Chciałam zobaczyć czy ktoś jeszcze mnie pokocha. Nie wiedziałam, że Matt mnie kocha. Teraz utwierdziłaś mnie w przekonaniu kto jest moją bratnią duszą. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.

- Matt. - powiedziałyśmy równocześnie. - Muszę jutro spotkać się z Alex'em i zerwać z nim. A w poniedziałek pogadam z Matt'em. - kontynuowałam. Około godziny 2 zasnęłyśmy. 

* Następny dzień.

Obudziłam się o 11. Widziałam, że Lucy też śpi więc wstałam po cichu i wzięłam jakieś ubrania rudowłosej. Kiedy wróciłam do pokoju dziewczyna już nie spała. Zeszłyśmy na dół i poszłyśmy do garażu abym mogła wrócić do domu. Lucy miała prawo jazdy tylko nie miała swojego samochodu. Rudowłosa postanowiła pożyczyć auto swojego brata. Po 15 minutach byłam już w domu. Rodzice i Kate jeszcze spali. Wzięłam Bajkę i Rockiego zapięłam na smycz i poszłam na spacer. W między czasie napisałam do Alex'a żeby przyszedł do tego parku. Siedziałam na ławce kiedy poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy.

- Zgadnij kto. - powiedział Alex.

- Alex. - odpowiedziałam na głupie pytanie. Chłopak usiadł na ławce obok mnie.

- Ross, przepraszam. Poniosło mnie, ale nie chcę być też nachalny. Nie wiem co we mnie wstąpiło, nie chciałem cię zranić i oddalić od siebie. - powiedział i dał mi różowe goździki.

- Alex, to nic nie zmieni, że dasz mi kwiatki. Myślisz, że nie zapomnę tego co powiedziałeś? Zraniłeś mnie i oddaliłeś od siebie. Nie przekupisz mnie kwiatuszkami i pustymi słowami. Niestety ale ty i ja nie jesteśmy sobie pisani Alex. - powiedziałam. 

- Co chcesz przez to powiedzieć. Mam nadzieję, że nie chcesz zerwać ze mną. - powiedział i spojrzał na mnie pytająco. 

- Alex ja nie mogę tego tak dłużej ciągnąć. Nie pasujemy do siebie. Powinniśmy się rozstać. - odpowiedziałam mu. 

- Ale Ross. Ja cię kocham! Pasujemy do siebie i to jak ulał. Tak źle ci ze mną? - zapytał.

- Alex zrozum, to było chwilowe. Jesteś wspaniały, przystojny i romantyczny. Po prostu chłopak ideał. Jednak zasługujesz na kogoś lepszego niż ja. - odpowiedziałam i wstałam. On uczynił to samo. - Proszę, jeżeli mnie kochasz nie zatrzymuj mnie. - powiedziałam a łza spłynęła po moim policzku. 

- Dobrze, to jest twoja wola. Ale pamiętaj. Możesz zawsze na mnie liczyć. Mogę chociaż przytulasa? - zapytał i rozłożył ramiona. 

- Jasne. Nie musisz się pytać. NIGDY nie pytaj czy możesz przytulasa. - odpowiedziałam i go przytuliłam. Zawołałam moje psy i wróciłam do domu. Rodzice już nie spali tylko chodzili po domu. Poszłam na górę do pokoju aby się pouczyć. Dzień minął bardzo szybko i nim się obejrzałam zasnęłam. 

*******

1393 słów. 

Jesteście team Alex, team Carter czy team Matt? Obiecałam, że wynagrodzę tamten krótki rozdział 9. Jak obiecałam tak zrobiłam. Dwa rozdziały w jeden dzień. 

Buziaki i do następnego misie <33 

P.S. Zostawcie komentarz i gwiazdkę a będzie mi bardzo miło <3 :) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro