Rozdział 8
Obudziłam się o 6:30. Ubrałam się w czarne jeansy i ciemno dzieloną bluzę z odkrywającym brzuchem. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam lekki makijaż.
Standardowo poszłam na spacer z psami. Gdy wróciłam miałam jakąś godzinę do lekcji więc postanowiłam posiedzieć na social mediach.
- Cześć córciu. - powiedziała moja mama gdy weszła do salonu. - Jutro idziemy na kolację, bo twój tata musi załatwić kilka spraw odnośnie pracy. Ma zamiar dorabiać w twojej szkole jako nauczyciel biologii. Wiesz, że twój tata ma skończone studia nauczycielskie i teraz jako iż ma wolne od pracy, bo jego firma na chwilę się zamknęła więc to wykorzystał. Dlatego dzisiaj pojedziesz po szkole do galerii i kupisz sobie jakąś ładną sukienkę. Możesz wziąć dziewczyny, żeby ci pomogły.
- Okej. - odpowiedziałam i udałam się do szkoły. Przy wejściu czekały na mnie Lucy i Mia z o dziwo dobrymi humorami.
- Hej. Coś mnie ominęło? Czemu się szczerzycie jak myszy do sera? - zapytałam się i przywitałam się z nimi buziakiem w policzek.
- Dużo cię ominęło. - powiedziała Mia a Lucy to potwierdziła.
- Mamy czas, a więc słucham. - powiedziałam i usiadłyśmy na ławce.
- Gadałam z Lukiem i nie zgadniesz co! - powiedziała podekscytowana dziewczyna. - Powiedział mi, że przeprasza, że się tak długo nie odzywał ale zdał sobie wczoraj sprawę, że ... Mia daj werble - powiedziała na co blondynka zrobiła to co kazała jej Lucy. - że mu się podobam i czy chcę być jego dziewczyną!! - krzyknęła Lucy.
- Gratulacje!! Udanego związku!! - powiedziałam i ją przytuliłam. - A ty Mia?
- Ja dzisiaj gadałam z Derekiem i jesteśmy razem. - odpowiedziała i się uśmiechnęła.
- Tobie też gratulacje! A ja jak zawsze sama haha- zaśmiałyśmy się z dziewczynami. - W ogóle chce któraś iść ze mną na zakupy dzisiaj? Muszę kupić sukienkę na kolacje.
- Ja mogę iść. - powiedziały równocześnie.
- To super! To dzisiaj po szkole przy moim aucie. - powiedziałam i udałyśmy się na lekcje. Po skończonym dniu w szkole pojechałyśmy do galerii. W chyba sklepie znalazłam piękną bordową sukienkę. Przymierzyłam ją i wyglądałam bosko.
- Bierz i się nawet nie zastanawiaj. Do tego te twoje błyszczące buty, które kupiłaś na kolacje przywitalną jak przyleciałaś i będziesz wyglądać jak milion dolarów! - zagroziła mi Lucy.
- Okej. - powiedziałam i kupiłam ją. Odwiozłam później dziewczyny do domu i poszłam spać.
* Następny dzień.
Wstałam o godzinie 5:40, ubrałam się w jeansy z dziurami i do tego czarną koszulkę. Włosy spięłam w niechlujnego koka.
Poszłam na spacer z psami i pojechałam do szkoły. Na wejściu czekał na mnie Matt.
- Hej, co robisz dzisiaj? - zapytał i dał mi buziaka w policzek.
- Hej, dzisiaj idę na kolację. - odpowiedziałam.
- Z kim? - zapytał lekko zdenerwowany.
- Mój tata ma rozmowę z dyrektorem, bo chce tu pracować. - powiedziałam a mu tak jakby ulżyło.
- To jutro masz zaplanowany dzień przeze mnie. - powiedział i poszliśmy na lekcje. Gdy wróciłam do domu poszłam się szykować. Włosy pofalowałam, zrobiłam makijaż oczu i ubrałam sukienkę.
i do tego moje ulubione buty :
Gdy byłam gotowa zeszłam na dół aby tam poczekać na rodzinkę i pojechać pod restaurację. Po chwili przyszedł dyrektor z swoją żoną i synem, który był nawet BA! nie nawet tylko bardzo przystojny. Był to brunet o piwnych oczach. Wysoki i umięśniony, a w garniturze wygląda bosko!
- Alex jestem - powiedział i podał mi dłoń.
- Ross. - powiedziałam i podałam mu swoją, a on złożył na niej pocałunek.
- Będziemy na siebie skazani przez jakieś 2,5 godziny. - powiedział i odsunął mi krzesło żebym mogła usiąść. Podziękowałam i usiadłam, a on zrobił to samo Kate i usiadł obok mnie.
- Ile masz lat? - zapytał.
- 16 a ty? Do jakiej szkoły chodzisz, bo cię nie kojarzę. - powiedziałam.
- Ja 17 i chodzę do przeciwnej szkoły. - powiedział i się uśmiechnął. Po chwili w drzwiach pojawił się Matt i jego rodzinka. No świetnie! Nawet nie zauważyłam kiedy Matt szedł w moją stronę.
- Hej, pięknie wyglądasz. Możemy pogadać? - zapytał i wystawił dłoń.
- Dziękuję. Przepraszam, zaraz wrócę. - zwróciłam się do Alex'a i chwyciłam dłoń Matt'a żeby później z nim pójść w kierunku toalet.
- Powiedziałaś, że kolacja z dyrektorem. A tu widzę jakiegoś fagasa! - powiedział zły Matt. O co mu chodzi?
- Ale o co ci chodzi chłopie?!? Skąd miałam wiedzieć, że ma syna i go przyprowadzi?! A po za tym co ty się tak wszystkiego czepiasz ! Jesteś zły gdy rozmawiam z innymi chłopakami i ich spławiasz! Możesz mi wytłumaczyć o co ci kurde chodzi??! - krzyknęłam zła. Lecz po chwili dodałam już trochę spokojniej. - Matt, rozumiem, że się martwisz ale nie masz o co. Poradzę sobie. A jak coś się będzie działo to miej pewność, że do ciebie zadzwonię i nikogo innego. Teraz muszę już iść. Pa !
- Pa. - odpowiedział, a ja wróciłam do stolika.
- Kto to był? - zapytał Alex.
- Mój przyjaciel Matt, musiał mi coś powiedzieć ważnego. - powiedziałam i zaczęłam jeść. Mój tata dostał pracę w szkole i od jutra zaczyna. Była godzina 19:30 i postanowiliśmy wracać do domu.
- Ross!! Zaczekaj!- krzyknął Alex gdy miałam już wsiadać do auta. - Chcesz się przejść? Później odprowadzę cię do domu obiecuję. - powiedział i położył dłoń na sercu.
- No okej. Ale jak nie będę umiała już iść w tych butach to będziesz mnie niósł. - zażartowałam.
- Okej. - powiedział i poszliśmy na spacer. Gadaliśmy na różne tematy. Spacer nam tak szybko minął, że nie zauważyłam kiedy byliśmy na mojej ulicy. Gdy się pożegnaliśmy poczułam dłoń na nadgarstku i później pociągnięcie. Alex patrzał w moje oczy jakby szukał pozwolenia na to co chce zrobić jednak ja nic nadal nie rozumiałam. Po chwili poczułam jego luźny uchwyt na talii i jego usta na moich. Całował tak delikatnie jakby bał się, że ucieknę. Jednak ja oddałam ten pocałunek i zarzuciłam swoje ręce na jego kark. Oderwaliśmy się od siebie gdy nam zabrakło tchu.
- Przepraszam, ale nie potrafiłem się oprzeć. Spodobałaś mi się gdy tylko cię zobaczyłem. Wiem, że się nie znamy długo ale jak chcesz to ... - nie dokończył, bo połączyłam nasze usta. Alex trochę zszokowany oddał pocałunek 5 sekund później. Kiedy oderwaliśmy się od siebie dałam mu karteczkę z swoim numerem.
- Zadzwoń potem. - powiedziałam i poszłam w kierunku domu. Kiedy doszłam do domu była jakaś 21:49. Poszłam się umyć i spakować do szkoły. Jutro mam kolejną kartkówkę z matematyki i geografii więc trochę się pouczyłam. Jednak szybko zapomniałam o nauce, bo dostałam SMS.
Nieznany numer.
Hej! Co robisz? Tęsknię już <3 Kiedy się spotkamy???
* Zmieniono nazwę na Alex <33
Hej! Właśnie się uczyłam. Ja też tęsknię. O której jutro kończysz?
o 14:30 a ty? Jak będziesz później kończyła to mogę po ciebie przyjechać.
O 15:20. Śmiało jak chcesz to możesz. Nie będę musiała brać auta :)
To do zobaczenia <3 Dobranoc<3
Dobranoc<33
Postanowiłam się spakować i iść spać. Zasnęłam myśląc o Alexie.
Następnego Dnia,
Obudziłam się o 6:30 i poszłam się ubrać. Postawiłam na jeansowe spodenki i do tego szara bluza z nike'a. Włosy spięłam w luźnego koka i wypuściłam dwa cieniutkie pasemka. Zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół.
Dzisiaj Matt ma po mnie przyjechać więc udałam się jeszcze na szybki spacer z psami. Jak wróciłam do domu zdążyłam wziąć jabłko i wyszłam aby udać się z Matt'em do szkoły. W drodze do szkoły pisałam z Alex'em. Gdy wyszłam z auta szłam w kierunku szkoły z głową skierowaną na telefon. Dopiero gdy usłyszałam swoje imię podniosłam głowę znad ekranu i zobaczyłam Mię i Lucy.
- Hej, zaraz byś się wywaliła o ławkę. - powiedziała rozbawiona Lucy i podeszła aby się przywitać.
- Haha, hej. Dzięki, że mnie zawołałyście. - odpowiedziałam i dałam każdej po buziaku w policzek.
- Z kim tak romansujesz?? - zapytała ciekawska Mia.
- Opowiem wam zaraz tylko nie tutaj. Chodźcie na boisko. - powiedziałam i poszłam. Dopiero teraz zauważyłam, że na parkingu stoi porsche mojego taty. Gdy byłyśmy na boisku usiadłyśmy na trybunach i zaczęłam opowiadać.
- Wczoraj byłam na kolacji i był tam chłopak. Alex, 17 lat brunet, piwne oczy, wysoki i umięśniony.... I później się pocałowaliśmy i dałam mu swój numer mówiąc, żeby napisał potem i poszłam do domu. Potem z nim przepisałam pół nocy. - opowiedziałam Lucy i Mii.
- Brawo kochana! Przy najmniej teraz nie jesteś jako jedyna sama! - powiedziała Lucy i mnie przytuliła, a Mia uczyniła tak samo. Pierwszą lekcję miałyśmy biologię z moim tatą. Weszłyśmy do sali i usiadłyśmy w ostatniej ławce. Ja z Lucy a przed nami Mia z jakąś jej koleżanką.
- Dzień dobry, nazywam się Maximilian i możecie mówić do mnie na ty, bo nie jestem aż taki stary. Będę was uczył biologii i mam nadzieję, że coś umiecie. - mówiąc to spojrzał w moim kierunku. Po biologii miałyśmy matematykę, później geografię, angielski, lunch, dwa hiszpańskie i informatykę. Na lunchu usiadłyśmy z dziewczynami do naszego ulubionego stolika. Po chwili ktoś się odezwał i przerwał nam naszą dyskusję o lekcji mojego taty.
- Mogę usiąść? Nie ma nigdzie innego miejsca. Nie będę się wtrącać do waszej rozmowy. - CHWILA! ja znam ten głos. Issabel. Ona prosi o to żeby usiąść z nami?
- A gdzie twój chłopak, który mnie zdradził z moją najlepszą przyjaciółką? - zapytałam i uśmiechnęłam się do niej złowieszczo.
- Carter, no em jakby to powiedzieć. On miał wypadek i leży w szpitalu. - gdy to powiedziała zamurowało mnie. Faktycznie Cartera nie ma od tygodnia w szkole, ale myślałam, że jest chory a nie w szpitalu!
- Od tygodnia prawda? - zapytałam na co Iss kiwnęła głową. - To dla tego go nie ma. Ja myślałam, że on chory jest. No nic trudno. Dzisiaj go odwiedzę. W którym szpitalu leży?
- Obok galerii. - odpowiedziała i usiadła, bo jej pozwoliłyśmy. - Ross, możemy porozmawiać? Wiem, że źle zrobiłam. Nie oczekuję od ciebie, że przeproszę cię a ty rzucisz wszystko i padniesz mi w ramiona. Wiem jaki ból ci to zrobiło. I gdybym mogła cofnąć czas to bym tego nie zrobiła. Przepraszam, możemy chociaż mówić do siebie cześć jak się mijamy, a nie udawać, że się nie znamy? Jak nie chcesz to nie musisz. Tak tylko pytam =, bo to dla mnie jest przytłaczające. Z Carterem jeszcze nie znamy zbytnio dużo osób.
- Iss, nie wiem co o tym mam myśleć. Masz rację nie padnę ci w ramiona. Daj mi jeszcze czas abym mogła to przemyśleć i dam ci znać. - powiedziałam i udałyśmy się na hiszpański. Reszta lekcji minęła nam szybko i nim się obejrzałam, szłam w kierunku Alex'a, który stał na mnie z kwiatami. Kiedy dobiegłam do niego przytuliłam go a on mnie okręcił wokół własnej osi. Widziałam jak inni patrzą się na nas. W końcu Alex postawił mnie na ziemi a ręce dał na moją talię.
- Przepięknie wyglądasz. - powiedział i dał mi buziaka w policzek i mnie przytulił. - A tutaj mam bukiet różowych goździków dla pięknej dziewczyny, która skradła moje serce kiedy ją zobaczyłem. - kiedy skończył swoją przemowę wręczył mi bukiet.
- Oj, ciekawe dla jakiej pięknej dziewczyny. Ja tu żadnej nie widzę. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- A wiesz, właśnie stoi taka przede mną. - powiedział i zbliżył twarz do mojej, jednak ja się trochę odsunęłam żeby się z nim trosze podroczyć.
- Tak? To dziwne, że jej nie widzę. - szepnęłam do niego.
- A pokazać ci która to jest? - zapytał z uśmiechem.
- Pokaż. - powiedziałam na co połączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam tchu. - Dziękuję, są cudowne. Skąd wiedziałeś jakie kupić?
- Zapytałem się sprzedawczyni i ona mi doradziła. - odpowiedział z uśmiechem.
- To strzał w dziesiątkę, bo to są moje ulubione kwiatki. - powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech. Po chwili zobaczyła idące w naszą stronę Lucy i Mię. Jednak wcześniej zobaczyłam smutnego, zawiedzionego i wkurzonego Matt'a.
- Przedstawię cię moim przyjaciółką. - powiedziałam i poczekałam aż dziewczyny przyjdą do mnie.
- Lucy, Mia. Poznajcie Alex'a. Alex poznaj Lucy i Mię. - powiedziałam i poprzednio wskazałam na odpowiednie osoby. Podali sobie ręce i udaliśmy się na parking.
- A więc od wczoraj jesteście parą? - zapytała Lucy. Ja nie wiedziałam co odpowiedzieć, jednak za nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć odezwał się Alex.
- Myślę, że tak. - powiedział i mnie objął.
- A ja myślę, że nie. - powiedziałam z uśmiechem a on posłał mi zdezorientowane spojrzenie. - No co się tak patrzysz? Nadal nie usłyszałam pytania czy chcę być twoją dziewczyną.
- AA o to ci chodzi. To później. Sorki dziewczyny, ale zabieram moją przyszłą dziewczynę. Na razie. - powiedział i im pomachał a ja zdążyła je przytulić kiedy zostałam pociągnięta za rękę do jego samochodu. Alex ma czarnego mercedesa. Gdy wsiadłam zobaczyłam jak Matt wyjeżdża z piskiem opon z parkingu. Nie wiem czemu się tak zachowuje. Później go zapytam.
- Halo słuchasz mnie? - zapytał Alex machając mi przed twarzą jedną ręką.
- Sorki zamyśliłam się. O czym mówiłeś? - posłałam mu szeroki uśmiech.
- Czy chcesz jechać ze mną do kawiarni aby coś zjeść. - powtórzył pytanie.
- Jasne! - odpowiedziałam i później słuchaliśmy radia. Nuciłam sobie pod nosem na co Alex trochę zwiększył głośność. Uśmiechnęłam się i zaczęłam śpiewać. Po chwili znaleźliśmy się pod kawiarnią w której pracował Alan. Mam nadzieję, że nie będzie miał zmiany teraz i go nie spotkam. Jednak pech chciał, że jeszcze obsługiwał nasz stolik.
- Witam państwa, o cześć Ross, Co podać? - zapytał i puścił mi oczko. Alex to zauważył i zacisnął pięści.
- A więc dla MOJEJ pięknej DZIEWCZYNY poproszę naleśniki z prażonym jabłkiem i cynamonem. Do tego dwa razy Flat White i naleśniki z twarożkiem i truskawkami. - powiedział wrogo Alex akcentując słowa ,, mojej i dziewczyny". Alanowi zrzedła mina i odszedł aby potem powrócić i dać nam nasze zamówienie. Kiedy zjedliśmy pojechaliśmy nad jeziorko.
- Ross, wiesz już, że jesteś dziewczyną którą pokochałem gdy cię zobaczyłem. Dlatego uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał a ja odpowiedziałam.
- Alex ja...
*********
2403 słowa.
DAM DAM DAMMMMM
Jak myślicie zgodzi się? Jak chcecie mogę wam opowiedzieć story time z lekcji w którym mój kolega ,, nie doszedł". tylko napiszcie czy chcecie.
Buziaki i do następnego misie<333
P.S. Zostawcie coś po sobie. Gwiazdkę lub komentarz, a będzie mi bardzo miło <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro