Jak pisać o... #13 [Buddyzm]
Kreując bohatera, tworzymy jego historię, osobowość, nawyki. Umieszczamy go w wybranej kulturze i dajemy mu pewne wierzenia. Choć to ostatnie często jest pomijane, mogłoby stanowić ciekawy wątek poboczny dodający naszej postaci realizmu. O ile w przypadku religii wyznawanej przez nas samych przemycenie elementów takich jak codzienna modlitwa będzie zwyczajnie proste, o tyle przy wyborze innych wierzeń potrzebny jest już mały research.
Ja do niego usiadłam i dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o buddyzmie.
Zachęcam do lektury również tych, którzy nie planują bohatera-buddysty (jest to pewnie zdecydowana większość czytelników), bo religia ta jest niezwykle fascynująca.
Najwięcej wyznawców buddyzmu znajdziemy w krajach Azji, głównie Mongolii, Korei, Japonii, Wietnamu, Birmy, Tajlandii czy Nepalu, ale także Chin, Sri Lanki, Kambodży i Indii.
Wszystko zaczęło się około VI wieku p. n. e. od księcia indyjskiego miasta Kapilavastu (obecnie znajdującego się na terenie Nepalu) - Siddharthy Gautamy.
Ten w wieku 29 lat porzucił żonę, bogactwo i dom ojca, by poszukać sposobu na wyzwolenie się wszystkich czujących istot z cierpienia.
Początkowo pobierał nauki u wielu mistrzów, jednak nurtujące go pytania ciągle pozostawały bez odpowiedzi. Zaczął się surowo umartwiać, czym zyskał podziw pięciu innych ascetów. W pewnym momencie jakiekolwiek jedzenie przyjmował raz na siedem dni. Wkrótce jednak zaobserwował, że głód utrudnia mu koncentrację i zszedł z tej ścieżki. Jego towarzysze opuścili go wtedy, uznawszy, że ich zdradził.
Rozwiązaniem okazała się medytacja. Siddhartha usiadł pod drzewem bodhi (właściwa nazwa to figowiec pagodowy, nazywany przez buddystów bodhi, co znaczy oświecenie, przebudzenie) w Bodh Gaya z postanowieniem, że nie przerwie, póki nie pozna prawdy. Po 49 dniach skupienia i zadumy, podczas których był nieustannie kuszony przez buddyjskie wcielenie zła - Marę - do zaprzestania, doznał oświecenia i od tamtej pory nazywany jest Buddą, czyli Przebudzonym.
Sam nie był pewien, czy powinien podzielić się ze światem tym, czego się dowiedział, ale jego wątpliwości zostały rozwiane przez Brahmę, najwyższego z bogów, który wezwał go, by nie zachowywał tej wiedzy dla siebie. Pierwsze kazanie o chwytliwej nazwie Dharmaćakraprawartana-sutra (czyli sutra o puszczeniu w ruch koła Prawdy) wygłosił swoim dawnym towarzyszom ascezy, którzy, usłyszawszy je, również porzucili umartwianie się i przyłączyli do niego.
Zanim skończymy omawianie historycznej części, chciałam jeszcze wspomnieć o dalszych losach drzewa, pod którym Siddhartha doznał oświecenia. Raczej nie będzie wielkim zaskoczeniem, jeśli powiem, że dokładnie ta roślina, pod którą medytował Guatama, nie przetrwała do naszych czasów. Mimo tego można zobaczyć okazy z nią spokrewnione: na przykład w dawnej stolicy Sri Lanki - Anuradhapurze - wciąż rośnie drzewo ze szczepu wziętego z „oryginału". Natomiast to, które teraz można zobaczyć w Bodh Gaya, wyrosło ze szczepu z Anuradhapury.
Jak zaraz będzie można się przekonać, buddyzm jest wyznaniem całkowicie innym od tego, w które wierzy większość Europejczyków. Tym, co je odróżnia, jest między innymi waga boga czy bóstw. Mimo że ich postacie pojawiają się w przekazach (co widać już na przykładzie historii Buddy), w żadnym razie nie stanowią fundamentu religii. Jest to podkreślane przy każdym omawianiu buddyzmu, ale i ja podkreślę: Budda nie był bogiem!
Zaś kwestia bóstw w buddyzmie jest dość śliska i również szczegóły zależą od szkoły. Czasem ich istnienie jest całkowicie negowane; czasem uznaje, że są, ale nie podaje się ich imion, jako że cechuje je przemijanie i nieprzerwanie się zmieniają, czasem zaś wymienia się konkretne imiona. Są to wtedy jednak bóstwa charakterystyczne dla hinduizmu, jak Wisznu, Śiwa i wspomniany już Brahma.
Jak możemy wyczytać w encyklopedii PWN: „w założeniu buddyzm jest systemem ateistycznym; bogowie nie mają żadnego znaczenia wobec samodzielnej drogi jednostki do doskonalenia się i wyzwolenia". Tym, wokół czego kręci się wiara, jest cierpienie i droga do wyzwolenia się od niego.
Istotę tego cierpienia Budda zawarł w czterech szlachetnych prawdach"
1. Prawda o cierpieniu.
Cała egzystencja łączy się z cierpieniem. Żyjąc, ciągle napotykamy przeciwności losu, żadne doczesne doświadczenia nie zagwarantują nam wiecznego szczęścia.
2. Prawda o przyczynie cierpienia.
Przyczynami cierpienia są żądza, pragnienie, pożądanie. Winnego własnych kłopotów i nieszczęścia nie powinniśmy szukać na zewnątrz, bo mają one źródło w nas samych, w naszych umysłach. Żądze występujące w postaci pragnienia doznawania przyjemności, pragnienia istnienia i pragnienia niszczenia stanowią też przyczynę ciągłych odrodzeń - reinkarnacji.
3. Prawda o ustaniu cierpienia.
Po uwolnieniu się od pożądania cierpienie ustaje. Jako że w nas jest powód naszego cierpienia, my sami możemy się od niego wyzwolić.
4. Prawda o ścieżce prowadzącej do ustania cierpienia.
Istnieje ścieżka wiodąca do wyzwolenia się z cierpienia. Jest to szlachetna ośmioraka ścieżka, znana też jako ośmiostopniowa czy ośmioaspektowa.
Muszę zaznaczyć, że cierpienie jest najbliższe znaczeniowo występującemu w oryginale słowu dukkha, ale nie pokrywają się one w stu procentach. Dukkha to cierpienie, udręka, ból, stres lub niezaspokojenie. Może też coś pomiędzy, a może wszystko to razem. Nawet oxfordzkie słowniki nie są w stanie podać jednoznacznej odpowiedzi. Cierpienie jest więc umownym odpowiednikiem; to określenie znajdziemy w większości polskich przekładów, ale należy pamiętać, że dukkha ma szersze znaczenie.
Szlachetna ośmioraka ścieżka wspomniana w czwartej szlachetnej prawdzie:
1. Właściwy pogląd.
Co to oznacza? Zrozumienie i przyjęcie czterech szlachetnych prawd, wiedzę na temat cierpienia, jego ustania i praktyki do tego prowadzącej. Przyjęcie, że to w nas tkwi źródło naszego cierpienia.
Jest to swego rodzaju akceptacja wiary buddyjskiej i chęć wyzwolenia się z cierpienia w sposób głoszony przez Buddę. Wiąże się to również z pierwszymi naszymi działaniami, z czytaniem o buddyzmie, słuchaniem mów dharmy (które można przedstawić jako odpowiedniki katolickich kazań, tyle że nie są one wygłaszane w świątyniach, a można znaleźć je nawet w internecie).
2. Właściwa intencja.
Definiowana jest jako swoista chęć bycia lepszym człowiekiem. Wyrzeczenie się nieżyczliwości, szkodzenia innym. Intencja wyrzeczeń fizycznych, niekrzywdzenia i uwolnienia się od złej woli.
3. Właściwa mowa.
Przede wszystkim chodzi w niej o brak kłamstwa. Choć nie tylko... Należy też unikać obrażania innych, oszczerstw, słów mających na celu sianie niezgody lub ranienie uczuć, ogółem kłótni i obelg czy bezsensownego, czczego gadania. Jednak nie chodzi tylko o unikanie. Właściwa mowa nie polega na milczeniu. Polega na dobrych słowach - wzbudzających zaufanie, pocieszających, niosących pokój, uczących. Będących „darem dla innych", zasługujących, by trafić do serc słuchaczy.
4. Właściwe działanie.
Aspekt, w którym na pierwszy plan wysuwają się takie wskazania jak nie zabijać, nie kraść, powstrzymać się od bezwstydu. Chodzi jednak o bycie dobrym człowiekiem, myślenie o innych na każdym kroku. Ale także życie tak, by nie szkodzić naturze. Życie dla świata.
5. Właściwy sposób życia lub właściwe zarobkowanie.
Innymi słowy - właściwy sposób zarabiania, na przykład: niehandlowanie bronią, narkotykami, ludźmi; prowadzenie uczciwego życia. Praca powinna być nie tylko źródłem utrzymania, ale też podczas niej powinniśmy przestrzegać właściwego działania. W miarę możliwości powinniśmy robić coś dla innych. Uczyć, leczyć, opiekować się.
6. Właściwy wysiłek.
Jest nim wysiłek włożony na przykład w podążanie ośmioraką ścieżką. Włożony w to, żeby nieustannie podejmować refleksję nad sobą, swoim umysłem, swoimi myślami (czy są one dobre? czy złe?).
7. Właściwa uważność.
Pod tymi słowami kryje się koncentracja na sobie i swoim ciele. Przyjrzenie się swojemu oddechowi, skupienie myśli. Medytacja. Trwanie w uważności ciała, uczuć, umysłu.
8. Właściwe samādhi.
I tutaj rezygnuję z tłumaczenia. Nie uważam jednak, żeby dało się je uprościć tak, jak było w przypadku dukkha, więc spróbuję nakreślić Wam jego znaczenie, ale będę posługiwać się nieprzetłumaczonym samādhi. Mówi się o nim jako o medytacyjnym pochłonięciu, wchłonięciu, ale nie brzmi to dobrze ani tym bardziej jasno. Chodzi w zasadzie o uwolnienie i oddzielenie się od wszystkich zewnętrznych bodźców podczas medytacji, o stan, w którym świadomość doświadczającego łączy się z tym, czego ten doświadcza, o świadomość, w której dostrzega się tożsamość duszy. Brzmi skomplikowanie. Słownik oxfordzki trochę upraszcza i porządkuje to pojęcie, pisząc, że „jest to stan intensywnej koncentracji osiągnięty przez medytację; w jodze uznany za ostateczny poziom medytacji, gdzie osiąga się jedność z boskością (ma to miejsce przed lub w momencie śmierci)"*, zaś w słowniku PWN wyczytamy, że jest to „stan ciała i umysłu, w którym możliwe jest rozpoznanie prawdziwej natury człowieka i świata; w jodze klasycznej jest to ostatni, ósmy stopień ćwiczeń psychofizycznych".
No dobra, ale na czym polega właściwe samādhi? Na medytacji i kolejnym osiągnięciu wszystkich czterech poziomów skupienia medytacji, medytacyjnego wchłonięcia. Jest to oświecenie.
Znalazłam również schemat, który dość dobrze oddaje ideę ośmiorakiej ścieżki.
Oprócz czterech szlachetnych prawd i ośmiorakiej ścieżki istnieje kilka wskazań, które powinny być przestrzegane. Tutaj jednak pojawiają się różnice i w zależności od kierunku wskazania się różnią.
Theravada (najstarsza szkoła buddyjska) zakłada pięć wskazań dla osób świeckich:
1. Nakaz powstrzymywania się od zabijania.
2. Nakaz powstrzymywania się od kradzieży.
3. Nakaz powstrzymywania się od uprawiania niewłaściwego seksu (cudzołóstwo, gwałt).
4. Nakaz powstrzymywania się od kłamania i oszukiwania innych.
5. Nakaz powstrzymywania się od spożywania alkoholu i narkotyków.
Dla mnichów, ich pomocników i osób posiadających bardziej zaawansowaną praktykę lista jest poszerzona o dodatkowe wskazania.
Późniejszą szkołą buddyjską (powstałą około I wieku naszej ery) jest mahajana. Zakłada ona dziesięć wskazań:
1. Nie zabijać.
2. Nie kraść.
3. Nie pragnąć seksu.
4. Nie pić alkoholu.
5. Nie używać narkotyków.
6. Nie mówić o błędach innych.
7. Nie chwalić się.
8. Nie być skąpym.
9. Nie popadać w gniew.
10. Nie oczerniać Trzech Klejnotów - Buddy (założyciela religii), Dharmy (zasad etycznych) i Sanghi (wspólnoty buddyjskich mnichów).
A skąd się to wszystko wzięło? Na czym właściwie polega wiara buddyjska?
Jeśli sami szukacie w głowie odpowiedzi na to pytanie, wielu z Was pomyślało pewnie o reinkarnacji. Słusznie. Jest wiara w istnienie samsary, czyli nieustannej wędrówki. Po śmierci inkarnujemy się, odradzamy w nowym ciele. Przeżywamy kolejne życie, znów umieramy i znów się odradzamy. Przypomnę jednak prawdę o cierpieniu - każda egzystencja się z nim łączy. Dlatego buddyści dążą do wyzwolenia się od niego, przerwania tej wędrówki, osiągnięcia nirwany (ale o niej za chwilę).
Dopóki nie przerwiemy samsary, będziemy się odradzać. Możemy inkarnować się w jednym z sześciu światów.
1. Świecie bogów - żyje im się dobrze, lecz to życie cechują przemijalność i nietrwałość.
2. Świecie półbogów - im również wiedzie się dobrze, lecz nieprzerwanie przepełnieni są zazdrością o to, co mają bogowie.
3. Świecie ludzi - ci przeżywają cierpienia związane z narodzinami, chorobami, starością, posiadają zaś współczucie.
4. Świecie zwierząt - gdzie zjadają inne zwierzęta lub same są przez nie zjadane.
5. Świecie duchów - doskwiera im niemożliwy do zaspokojenia głód.
6. Świecie paranoi czy też piekle - tamtejsze istoty dotyka straszliwe cierpienie, czują się gotowane żywcem lub zamarzają.
Jeśli wizja bogów, tytanów i duchów do Was nie przemawia, nie uciekajcie. Wcale nie trzeba tego brać dosłownie! Te światy możemy również znaleźć w obrębie naszych ludzkich egzystencji. Choroby psychiczne mogą być paranojami z piekła, głód i bieda cierpieniami duchów, zaś wielkie bogactwa i życie „jak z bajki" - światem bogów.
To, gdzie się odrodzimy, zależy od emocji, cech, które dominowały w nas w poprzednim wcieleniu.
Nie doznawszy oświecenia, mamy umysł, który cechuje niewiedza, głupota. Z niej wynika podział przez nas na „ja" i „ty", na to co wewnątrz i to co na zewnątrz, na to co tam i to co tu. Podział ten skutkuje pożądaniem - gdy chcemy czegoś, co odbieramy jako oddzielone od nas - i niechęcią - gdy czegoś chcemy uniknąć. Pożądanie z kolei przekształcić się może w skąpstwo lub przywiązanie, a niechęć - w zazdrość i gniew. Niewiedza zmienia się w dumę.
Świat bogów jest konsekwencją dumy, świat półbogów - zazdrości, świat ludzi - przywiązania i pożądania, świat zwierząt - głupoty, świat duchów - skąpstwa, a piekło - gniewu.
Dla buddystów podążających za naukami Buddy najlepsze będzie odrodzenie się w świecie ludzi. Tylko wtedy istota jest w stanie przerwać samsarę. Bogom i półbogom powodzi się zbyt dobrze, by chcieli coś zmieniać, zaś zwierzęta, duchy i istoty piekielne zbyt cierpią, by mogły się rozwijać czy uczyć.
Jeśli człowiek zrozumie potrzebę zmiany, będzie praktykował i podążał za ośmioraką ścieżką, może osiągnąć wyzwolenie (inaczej małe oświecenie, czyli stan, w którym rozumie się nietrwałość i przemijalność), a następnie oświecenie.
Staje się wtedy buddą.
Pragnę zwrócić Waszą uwagę na rozróżnienie na pisownię wielką literą, gdy mamy na myśli Siddhartę Guatamę, i małą, gdy mamy na myśli po prostu oświeconego. Podczas gdy Budda odnosi się do założyciela buddyzmu, budda odnosi się do każdej przebudzonej osoby. Ilu ich było? W zależności od odłamu podaje się inne dane. Możemy wyczytać, że było ich siedmiu, a Siddharta Guatama był z nich ostatni, lub że ich liczba jest mierzona w tysiącach.
Wróćmy do oświecenia. Jest ono stanem czystej, niezmąconej świadomości. Zanika dualizm i niewiedza, nie ma rozróżnienia na „ty" i „ja", na to co tam i na to co tu. Pojawia się wizja świata takim, jakim jest, bez złudzeń, i wiedza. Oprócz tego oświecenie jest stanem wielkiej, intensywnej miłości i niepowstrzymanego współczucia oraz doświadczeniem niewyczerpanej energii umysłowej i duchowej. Jest wolnością od wszelkich ograniczeń.
Po oświeceniu następuje nirwana. Według theravady nie możemy jej osiągnąć, póki trwa nasza egzystencja, zaś mahajana twierdzi, że jesteśmy w stanie ją osiągnąć jeszcze za życia.
Obie szkoły zgadzają się natomiast co do znaczenia tego słowa. Osoba, która osiągnęła nirwanę, przerwała samsarę i uwolniła się od cierpienia. Po śmierci już się nie odrodzi.
Innym terminem, który pewnie kojarzy Wam się z buddyzmem, jest karma. Pojęcie dość dobrze znane i powszechnie używane. Kto z Was nigdy nie słyszał, że „karma wraca"? Warto jednak upewnić się co do jego znaczenia. W buddyzmie rozumie się je jako prawo przyczyny i skutku. Nasze działania bezpośrednio wpływają na to, co nas spotyka. Łączy się to z odpowiedzialnością - to od człowieka zależy, co go czeka. Gdyby sprowadzić to do cierpienia - w nas tkwi jego źródło (prawda o przyczynie cierpienia) i my sami przez dobre uczynki możemy się od niego uwolnić (prawda o ustaniu cierpienia).
W dodatku karma nie kończy się, gdy umieramy. W momencie narodzin nie mamy czystej karty. Ciągnąca się za nami karma przechodzi z jednego życia na drugie. W sformułowaniu: „dobre uczynki wrócą prędzej czy później" słowo później może oznaczać dziś, jutro czy nawet następne wcielenie.
Ciekawym zagadnieniem jest też pytanie o duszę. Czy buddyści wierzą w jej istnienie? Nie. A mimo że nie ma duszy jako takiej i nie ma nic stałego i niezmiennego, wierzy się w reinkarnację.
Są tutaj dwie skrajności. Pierwsza - niezmienna dusza, ta sama w każdym wcieleniu, i druga - brak czegokolwiek wspólnego dla dwóch kolejnych wcieleń. Buddyzm nie pozwala nam popaść w żadną z tych skrajności, wynajdując złoty środek.
Chciałabym przytoczyć dwa cytaty, które mogą pomóc zobrazować sobie ten, na pierwszy rzut oka, paradoks.
„Skoro w buddyzmie uważa się, że nie istnieje nic stałego, co więc mogłoby się odradzać? W najprostszy sposób wyjaśnia to metafora: o ile powszechnie rozumianą transmigrację duszy można przyrównać do kolejnych koralików nanizanych na jedną nić, o tyle w buddyjskiej doktrynie proces ten przypomina raczej ustawianie wieży z klocków, jeden na drugim. W tym drugim przykładzie utrzymana jest ciągłość przyczynowo-skutkowa nie wymagająca wprowadzenia niezmiennego bytu, podczas gdy w pierwszym całość opiera się na istnieniu niezmiennej i trwałej konstrukcji - duszy (nić)."
„Król spytał: <Czcigodny Nagaseno, czy osoba, która odrodziła się jest tą samą osobą (która zmarła), czy też kimś innym?>
- Nie jest ona tą samą osobą, ani też inną.
- Wytłumacz mi to na przykładzie.
- (...) Przypuśćmy, Wasza Wysokość, że człowiek zapalił lampę. Czy ta lampa będzie płonąć przez całą noc?
- Tak, Czcigodny Panie.
- A zatem, Wasza Wysokość, czy płomień palący się podczas pierwszej straży nocnej jest tym samym płomieniem, który pali się podczas drugiej?
- Nie, Czcigodny Panie, z pewnością nie.
- A czy płomień, który pali się podczas drugiej straży, jest tym samym, który płonie w trakcie trzeciej straży?
- Oczywiście, że nie. Czcigodny Panie.
- A zatem, Wasza Wysokość, czy lampa płonąca w trakcie pierwszej straży była inna niż lampa płonąca w czasie straży środkowej i trzeciej?
- Nie, Czcigodny Panie, światło przez całą noc pochodziło od tej samej lampy.
- W taki sam sposób, Wasza Wysokość, ludzkie istnienie jest nieprzerwanym następstwem fizycznych i umysłowych stanów. Gdy jeden odchodzi, rodzi się inny i dzieje się to tak, że nie ma żadnego oddzielenia pomiędzy poprzedzającymi i następującymi stanami. Dlatego to, co pojawia się jako końcowy wynik świadomości, nie jest ani tą samą ani też inną osobą". ~Milinda Pańha
Samo odradzanie się jest też porównywane do klocków domina. Popychamy jeden z nich, on popycha drugi, drugi popycha trzeci, trzeci popycha czwarty i tak dalej. Pierwszy klocek nie jest równoznaczny piątemu, a jednak gdyby nie on, tamten nie zostałby popchnięty. Wszystkie przewrócone klocki nie są jedną istotą, a jednak upadają, bo każdy klocek przekazuje kolejnemu swoją energię, pęd, które mogą być w tej metaforze równoznaczne karmie.
Przy okazji wskazań pojawił się też termin dharma. Wyjaśniłam go w nawiasie, ale przydałoby się rozwinąć to lekko. Jest to nauka Buddy. Dzielimy ją na:
· sutry - nauki samego Buddy.
· winaje - zasady i wskazania podane przez Buddę.
· oraz abhidharmy - komentarze i rozważania dotyczące sutr i winaj; napisane przez mnichów i późniejszych uczonych.
Jak wspomniałam, dharma jest jednym z Trzech Klejnotów buddyzmu.
Jak widać, wszystkie wskazania wynikają z buddyjskich wierzeń, ośmiorakiej ścieżki czy szlachetnych prawd.
Nie zabijaj, bo rozdeptany przez Ciebie insekt lub zjedzony przez Ciebie kurczak mogą być zmarłym członkiem Twojej rodziny. Nie kłam - tak, jak zakłada właściwa mowa. Nie używaj narkotyków czy alkoholu, by nie mącić umysłu, uważności, nie zakłócać swojego skupienia.
Przy omawianiu buddyjskich wskazań pojawiło się też rozdzielenie na dwie szkoły buddyjskie. Jednak wspomnienie, że buddyzm dzieli się na theravadę i mahajanę i zakończenie na tym tego tematu byłoby sporym niedopowiedzeniem. Odłamów jest o wiele, wiele więcej. Z tych wartych uwagi jest jeszcze wadżrajana (pochodząca od mahajany). W jej obrębie możemy wyróżnić między innymi Diamentową Drogę (będącą przewodnim odłamem buddyzmu na terenach europejskich) czy buddyzm tybetański.
Właśnie o tym ostatnim chciałabym coś więcej powiedzieć. Znany dziś buddyzm tybetański ma swoje początki około IX wieku, kiedy do Tybetu zaczęto sprowadzać mnichów. Jego wyróżnikami są celibat, surowe wychowanie czy ascetyczne życie. Wyznawcy tego odłamu mają również swojego przywódcę duchowego, znanego jako Dalajlama. Człon „Lama" oznacza nauczyciela duchowego, a Dalajlama jest najważniejszym.
Wierzy się, że każdy kolejny Dalajlama po śmierci może świadomie wybrać swoje kolejne wcielenie. Dlatego też Dalajlamowie przed śmiercią mówią, gdzie narodzą się ponownie. Według wierzeń od końca XIV wieku (kiedy żył pierwszy Dalajlama) tytuł ten posiada ciągle jedna osoba, zmieniająca jedynie swoje ciało.
Tym, którzy czytali „Ziemiomorze", a konkretniej część „Grobowce Atuanu", to powinno się z czymś kojarzyć. Różne są źródła inspiracji...
Obecnym czternastym Dalajlamą jest Tenzin Gyatso. Aktualnie przebywa na emigracji w Indiach.
Dlaczego? Już na początku XVIII wieku Tybet został wcielony do Chin (z zachowaniem autonomiczności). Na samym początku XX wieku wojska chińskie wycofały się z Tybetu, a sytuacja rozluźniła. W roku 1950 Tybet znów został najechany. Rok później podpisano układ o „pokojowym wyzwoleniu Tybetu" mający gwarantować autonomiczność regionu, jednak Chiny nie do końca się do niego stosowały. W 1959 roku miało miejsce powstanie, które zostało przez Chińczyków krwawo stłumione. Dalajlama jako tybetański władca musiał uciekać.
Niechęć Chin do tybetańskiego przywódcy nie osłabła. Zresztą nic dziwnego, skoro prócz działalności religijnej Tenzin Gyatso opowiada o trudnej sytuacji Tybetu czy nieustannie zwraca się z prośbą o pomoc do różnych organizacji międzynarodowych i rządów innych państw. Chiny chciałyby również, by następny Dalajlama popierał politykę Chin wobec Tybetu, zaś Tenzin Gyatso powtarza, że może odrodzi się jako pszczoła, obcokrajowiec, dziewczynka lub nie odrodzi się w ogóle.
Konflikt urósł do takiego rozmiaru, że są osoby mające zakaz wstępu na teren Chin ze względu na to, że rozmawiali z Dalajlamą. Przykładem takiej osoby jest Lady Gaga. Państwa środka nie zwiedzą też Brad Pitt (za rolę w filmie „Siedem lat w Tybecie"), Martin Scorsese (za reżyserię filmu „Kundun - życie Dalaj Lamy") czy Harrison Ford (gdyż wyraził publicznie swoje poparcie dla Tybetu).
A na sam koniec została kwestia codziennej praktyki. Zakłada ona przede wszystkim stosowanie się do wszystkich wskazań, czterech szlachetnych prawd, ośmiorakiej ścieżki. Oprócz tego nie może zabraknąć medytacji czy złożenia ofiary Buddzie (zazwyczaj w formie kwiatów).
Warto również obchodzić buddyjskie święta. Najważniejszymi są:
· Wesak, inaczej obchody rocznicy oświecenia Buddy, to majowa lub czerwcowa pełnia księżycowa (w tym roku: 19 maja);
· Dzień Dharmy, polegający na świętowaniu początków buddyzmu i pierwszych nauk Buddy, to lipcowa pełnia księżycowa (w tym roku: 16 lipca);
· Dzień Sanghi, czyli oddanie szacunku i wyrażenie wdzięczności wspólnocie duchowej, to listopadowa pełnia księżycowa (w tym roku: 12 listopada);
· Dzień Parinirwany, inaczej obchody rocznicy śmierci Buddy, to pełnia księżyca w lutym (w tym roku miała miejsce 19 lutego).
Mam nadzieję, że choć w części udało mi się oddać niezwykłość i inność tej religii. Liczę też, że zauważyliście jej uniwersalność, bo tym, co ma największe znaczenie, nie są bóstwa czy nawet karma i samsara, a miłość i szacunek do całego otaczającego nas świata. Z tą refleksją Was zostawię.
*tłumaczenie autorki artykułu. Oryginalna definicja: „a state of intense concentration achieved through meditation. In yoga this is regarded as the final stage, at which union with the divine is reached (before or at death)"
Źródła:
abcindie.pl
bbc.co.uk
bodhiczitta.pl
buddyzm.edu.pl
buddyzm.info.pl
buddyzm.pl
dharma.pl
en.oxforddictionaries.com
encyklopedia.pwn.pl
forum.e-budda.pl
gazeta.us.edu.pl
joemonster.org
kalendarz-365.pl
madeinzen.pl
mahajana.net
oxfordbibliographies.com
sasana.wikidot.com
sjp.pl
szkolnictwo.pl
theravada.i.mahajana.net
wikipedia.org
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro