Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ II

Szybkim krokiem szłaś przez korytarz. W głowie dudniły ci twoje własne kroki niosące się echem po pustym korytarzu. Krążyłaś już tak od godziny. Czemu to robiłaś?

Chciałaś porozmawiać z siódmym protoplastą. Myślałaś, że sprawa z tym człowiekiem pójdzie mu szybko lecz grubo się pomyliłaś. Myślałaś o tej sytuacji z przed kilku dni. Co lepsze, przed twarzą miałaś cały czas tę scenę, kiedy ten człowiek się stawiał. Nie mogłaś o tym zapomnieć, do tego jeszcze ten rozbrajający zapach. Lekko uderzyłaś się w czoło. O czym ty myślisz? Przecież, nigdy nie zachowywałaś się w ten sposób widząc, czy czując krew. Czułaś się zupełnie jak niedoświadczony krwiopijca.  Westchnęłaś ciężko kręcąc głową. Naprawdę nie poznawałaś sama siebie. Z tych rozmyślań wyrwał się inny stukot butów. Te rozpoznałabyś nawet na drugim końcu miasta. Odwróciłaś się w stronę dobiegającego hałasu. Ferid szedł pewnym krokiem nucąc coś pod nosem. Gdy jednak zobaczył ciebie, uśmiechnął się jeszcze szerzej.

-Oh, witaj kochana! Coś cię do mnie ważnego sprowadza?- Spytał nawet się obok ciebie nie zatrzymując. Po chwili złapał za najbliższą klamkę, prowadzącą do korytarza, który miał wyprowadzić was na zewnątrz budynku.

-W sumie to tak Ferdzie- Powiedziałaś lekko przyspieszając by dorównać mu kroku. Cóż, nie byłaś niska ale nie dorównywałaś wzrostem Bathoremu w szczególności kiedy nosił buty, które miały nieco wyższy obcas.

-A zatem słucham cię moja droga- Powiedział znów zaczynając nucić coś pod nosem. Nabrałaś głęboko tchu, zastanawiając się jak do tego podejść.

-Chodzi o tego człowieka- Zaczęłaś, nie widząc żadnej reakcji w jego mimice, kontynuowałaś- Czemu go oszczędziłeś?

Ferid w końcu stanął a ty zaraz za nim wpatrując się w jego plecy. W końcu jednak się do ciebie odwrócił. Nie widziałaś po nim jakiejkolwiek zmiany, ale doskonale zdawałaś sobie sprawę, że coś jest na rzeczy.

- Jeśli przeżyje nasze....zabawy, dostarczy nam wiele cennych informacji moja droga- Odpowiedział po chwili znów odwracając się do ciebie plecami.

-Co?! Nie może zginą....- Nie dokończyłaś swojego protestu. Czasami po prostu nie umiałaś się pohamować.

-A to niby dlaczego?- Spytał szlachcic znów odwracając się do ciebie lecz tym razem był szczerze zainteresowany.- Chcesz wiedzieć jak smakuje krew dorosłego człowieka, mam rację?

Niechętnie i powoli przytaknęłaś a słysząc jego niepohamowany chichot odwróciłaś wzrok zażenowana.

- Przy okazji będziesz mógł wyciągnąć z niego trochę więcej mam rację?

-Cóż, tak będzie. Jest jednym z wyżej postawionych w tej ich....organizacji.

-Organizacji?- Powtórzyłaś zdziwiona na co Ferid znów parsknął śmiechem.

- Wybacz kochana, zawsze zapominam, jak mało wiesz o ludziach.

-Może wiedziałabym nieco więcej, gdybyś nie zamknął mnie pod ziemią- Mruknęłaś, jednocześnie tego żałując bo poczułaś na sobie jego przeszywające na wskroś spojrzenie.

-Nie robiłbym tego, gdybym nie miał konkretnego powodu.-Powiedział już trochę poważniej.- Idź do Crowleya, jeśli zechce to poopowiada ci o ludzkiej anatomii i radzeniem sobie z ranami. Jeśli jednak nie, masz do dyspozycji bibliotekę.- Mruknął po czym zostawił cię przy wyjściu. Wpatrywałaś się jeszcze przez chwilę w jego plecy, nie do końca zdając sobie sprawy, że w niedługim okresie czasu odwiedzisz interesującego cię człowieka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro