Prolog
Jestem Yuki i mam 4 lata. Jestem z rodzicami w regionie Sino.
Dziśiaj biwakujemy na przepięknym kamiennym wzgóżu.
***
Około godziny pierwszej obudził mnie huk.
Najwidoczniej słyszałam go tylko ja. Bo rodzice i ich Ambreon śpią.
Ide to sprawdzić. Mimo iż mam 4 lata jestem bardzo ostrożna i nigdy nie daje się kusić losowi, ale ten jeden raz. Czuje że coś lub ktoś potrzebuje pomocy. Właśnie mojej...
***
To co zobaczyłam ścisło mi serce.
Na ziemi leżał ogromny pokemon, co mnie martwiło....Był ledwo żywy.
Podbiegłam do jego głowy i sprawdziłam dłonią czy mogę mu zaufać.
Pokemon nagle otwożył swoje oczy.
-Kim....Kim jesteś?.....-Zapytał słabym głosem.
-Jestem Yukimoto, ale mów mi Yuki.-Odpowiedziałam zdziwiona tym że potrafi mówić.
-Yuki.....Jestem Arkeus....-Przedstawił się słabym głosem pokemon.
-Poczekaj tu chwilę.-Powiedziałam po czym pobiegłam do obozowiska.
Zabrałam pare super mikstór , jakieś jegody i wróciłam do pokemona.
-Zaraz poczujesz się lepiej.-Powiedziałam po czym zacząłam leczyć rany Arkeusa mikstórami.
Pokemon troszke syczał z bólu
***
Już opatrzyłam rany pomemona, ale tan nadal nie wyglądał dobrze.
Dopiero teraz zauważyłam że miał przy sobie tarcze. Z czego jedna była pęknięta w połowie. Ona wydawała naj jaśniejsze światło.
Powoli, tak aby nie zrobić krzywdy pokemonowi, wspiełam się na jego grzbiet.
-C-Co ty robisz Yuko?...-Zapytał wciąż słabym głosem.
-Jedna tarcza którą masz pękła. Chce spróbować ją naprawić.-powiedziałam i ściągłam z Arkeusa ową tarcze.
Pokemon patrzył na mnie z zainteresowaniem.
Ja wziełam z pola nie opodal jagode która jak mama mówiła potrafi skleić wszystko do "kupy".
Zgniotłam ją tak że został z niej miąsz i skleiłam tarcze.
-Gotowe.-Powiedziałam z uśmiechem patrząc na stworzenie.
Pokemon ostatkiem sił usadowił tarczę na swoim miejscu.
Po chwili wszysciutkie tarce wchłonoło ciało Arkeusa.
-Dziękuje.-Powiedział pokemon po czym wstał.-Jesteś bardzo dobroduszną dziewczynką Yuki.-Mówił spokojnie.-Możliwe że już się nie spotkamy.-Powiedział, a ja posmutniałam.
-Dlaczego?-Spytałam smutna.
-Widzisz Yuko ja mieszkam wysoko. Wyżej niż kosmos. Na Ziemie schodze tylko w najtrudniejszych sytuacjach. Więc chce abyś miała coś co ci będzie o mnie przypominać.-Powiedział.
Kiwnął głową a na mojej szyji pojawił się przepiękny naszyjnik w kształcie serca ze słotym znakiem nieskączonośni w środku.
-Dziękiuje.-powiedziałam z uśmiechem.
Zdięłam ze swoich włosów czerwony sznurek. Wspiełam się na Arkeusa i na jednej z obręczy, których wystawały z jego ciała zawiązałam sznureczek.
Zsunełam się po nodze pokemona.
-A to będzie ci przypominać o mnie.-Powiedziałam.
-Więc, żegnaj Yuko.-Powiedział i wleciał w chmury.
-Żegnaj...-Szepłam...
***
Jutro kącze 12 lat, ale już nic nie jest takie jak wcześniej.
Mieszkam w domu dziecka.
Moi rodice nie żyją od kąt skączyłam 5 lat.
Moje życie mimo iż ciężkie jakoś się wiedzie.
Jutro opuszczam dom dziecka i wyruszam w swoją podróż pokemon. Wiem, że puźno się za to zabrałam, ale nie byłam pewna swojej decyzji.
I mam nadzieje że zdobęde przyjaciół na całe życie
#########################
Książka o pokemonach!!!!!!!!!!!!!!!
Zapraszam do czytania!!!!!!
-Oszczegam tutaj imiona bohaterów, pokemonów oraz regionów pisze tak jak się czyta lub według mnie powinno się czytać-
~by~
Wasza Zauri💗💗💗
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro