#3 Peron 9 i 3/4
- To już dzisiaj! - zawołała z entuzjazmem czarnowłosa.
Wstała z łóżka pełna energii i zaczęła się ubierać. Chwyciła pierwsze lepsze jeansy i sweter. Zeszła na dół, gdzie jak zwykle czekał na nią jej ojciec.
- Ten czas tak szybko leci... Gotowa? - zapytał czule.
- Trochę się denerwuję - odparła. - Co mamy dobrego na śniadanie?
- Twoje ulubione! Pancakes w czekoladzie.
- Będzie mi tego brakować... - posmutniała.
- Nie martw się! Ministerstwo pozwoliło nam zachować sowę, która przyniosła twój list. Będę często pisał.
- No ja myślę! - wtuliła się w opiekuna.
Po zjedzeniu śniadania, dziewczyna pobiegła do swojego pokoju spakować ostatnie rzeczy.
- Eris! Pośpiesz się! Już przyjechali! - zawołał z dołu jej ojciec.
- Zaraz zejdę!
Chwyciła dwie walizki, do których spakowane miała ciuchy i potrzebne książki. Zeszła na dół, pożegnała się z tatą i wyszła. Przed domem czekała na nią rodzina Evansów w komplecie - Zayada, jej rodzice i czterej bracia.
- Ostatni raz zlot Evansów widziałam w zeszłe święta - zażartowała Eris.
Dziewczyna podała bagaż Edmundowi - najstarszemu z braci Zayady. Był bardzo wysoki, miał ciemne włosy i oczy, tylko cera była jaśniejsza niż u innych członków rodziny.
Nie wspominałam o tym, ale rodzina Zayady ma pochodzenie Polskie od strony ojca, jednak większość cech wyglądu odziedziczyli po matce arabce.
Eris spojrzała ostatni raz w kierunku swojego domu i wsiadła do pikapa. W ciągu kilku minut znaleźli się na dworcu PKS.
- Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi - zagadała Zayadę Eris - ale na biletach napisane jest, że odjeżdżamy z peronu 9 i 3/4.
- Bo to jest peron dla czarodziejów - wtrącił się Marcko, jeden z bliźniaków.
- Tylko czarodzieje mogą z niego korzystać - dokończył drugi bliźniak, James.
Bliźniacy byliby jak dwie krople wody gdyby nie ich oczy. Obaj cierpieli na heterochronię - James miał (od lewej) brązowo niebieskie, a Marco niebiesko brązowe oczy. Czarne emo grzywki przysłaniały niebieskie oko. Jakby postawić ich naprzeciw siebie, byliby jak swoje odbicia.
- Domyśliłam się, ale w takim razie jak dostaniemy się na ten peron, nie wzbudzając niczyich podejrzeń?
- Poprawka! Mugolskich podejrzeń - zareagował Bogdan, średni z braci.
Bogdan był typowym molem książkowym - czytał nawet kiedy szedł. On jedyny najbardziej wyróżniał się na tle rodziny. Po pierwsze cichy i spokojny, po drugie miał jasno brązowe oczy i brązowe włosy.
- To jest akurat łatwe - odparł z uśmiechem pan Adam, głowa rodzimy. - Mugole nawet nie zauważą, kiedy będziemy przechodzić.
- To już nie daleko - odrzekła pani Evans.
Eris z zaciekawieniem rozglądała się we wszystkie strony, by zobaczyć przejście, o którym była wcześniej mowa. Pośród tłumu wypatrzyła znajomą sylwetkę blondwłosego chłopaka, na którego miała okazję wpaść już jakiś czas temu. Dziewczyna tak się zapatrzyła, że wpadła na kogoś.
- Przepraszam, zagapiłam się! - odparła wstają i otrzepując się z ziemi.
- Nie, to moja wina. Szukałam swojego peronu i totalnie odcięłam się od rzeczywistości.
Naprzeciw Eris stanęła dziewczyna w podobnym do niej wieku, miała długie brązowe włosy spięte w kok samuraja. Jednak najbardziej uwagę przyciągały jej oczy o bardzo intensywnej barwie błękitu.
- Jestem Elisabeth, ale mów mi Liz - uśmiechnęła się szczerze. - To ja wracam do poszukiwań swojego peronu. Bay!
- Pa... - Eris nieśmiało pomachała i zaczęła się rozglądać dookoła za swoją grupą. - Zaczekaj!
Brunetka odwróciła się i spojrzała na koleżankę pytającym wzrokiem.
- Bo widzisz, zgubiłam swoją grupę i nie wiem gdzie mam teraz iść.
- Oczywiście, że ci pomogę! W końcu, co dwie głowy, to nie jedna, prawda! - krzyczała entuzjastycznie. - To powiedź mi, gdzie zmierzasz?
- Do Ho...szkoły! Tak szkoły! - zaśmiała się niepewnie.
- Do szkoły? Pociągiem? - położyła swoją dłoń na brodzie i zaczęła myśleć. - Nie mów mi tylko, że zmierzasz do tej super uper tajnej szkoły, o której istnieniu nie wie nikt normalny?!
- Eee... Chyba... nie wiem czy mówimy o tym samym?
- Mugol czy karnawał?
- Jaki karnawał?!
- Ja nie wierzę! Jeszcze nie zaczęłam szkoły, a już poznałam przyjaciółkę po fachu! - energicznie przytuliła zdezorientowaną dziewczynę. - W takim razie szukasz tego samego peronu co ja, ale nie martw się, doskonale wiem gdzie to jest.
- Czekaj! Skąd ta pewność?!
- Bo nie zapytałaś się mnie, co to mugol, czyli należysz do wtajemniczonych.
- A gdybym zapytała cię, co to mugol?
- Powiedziałabym, że to taki mało znany rodzaj pączka na dalekim wschodzie.
- To ma sens. - ruszyły przed siebie. - A powiesz mi, gdzie musimy iść? Na wypadek gdybym znowu się gdzieś zgubiła?
- A myślałam, że to ja mam talent do gubienia czegokolwiek - zaśmiała się. - Musimy znaleźć przejście między peronem dziewiątym, a dziesiątym. Dość charakterystyczne przejście między peronami. Tam będzie ściana, w którą będziemy musiały wbiec.
- Jak to wbiec?
- Jak chcesz możesz przejść, grunt to wejść w ścianę. Ta ściana, to taki zamaskowany portal. Wiesz, mugole i te sprawy.
- Aha. Wszystko ładnie i pięknie, ale powiedź mi jeszcze jedną rzecz, dlaczego jesteś sama? Ja się odłączyłam od grupy, a ty?
- Brat mnie zostawił w tyle, bo jak to powiedział - zaczęła udawać męski głos. - "Zrobisz mi siarę przed dziewczynami". Niby jest ode mnie starszy o trzy lata, a zachowuje się gorzej od bliźniaczek, które są młodsze o pięć.
- Widzę, że nie masz lekko w rodzinie.
- Skąd? Świetnie się przy nich bawię i nie tylko! Mimo, że Jack zostawił mnie w tyle, to jednak wciąż ma na mnie oko.
- Jak to?
- Bo aż stąd widzę tą jego białą czuprynę - zachichotała. - Dzielnie stoi i czeka na mnie koło przejścia.
- Gdzie? Nie widzę! - czarnowłosa stawała na palcach, żeby cokolwiek zobaczyć przez tłum.
- Patrz! - brunetka przysunęła Eris do siebie, dzięki czemu miała czysty widok. - Chłopak w niebieskiej bluzie, właśnie rozmawia z jakimś blondynem. To chyba Yogi.
- Yogi? Znasz go?
- Znać nie znam, ale kojarzę, bo brat często opowiadał o swojej drużynie quidditcha.
Eris usłyszała kolejne nowe dla siebie słowo, ale stwierdziła, że już nie będzie męczyć koleżanki pytaniami i w ciszy doszły do chłopaków. W tym czasie znajomy Eris blondyn zniknął w ścianie.
- Eliśa! Ile można na ciebie czekać? - powiedział Jack poirytowanym głosem.
- Przepraszam, ale wpadłam na Eris, która zgubiła swoich opiekunów i tak jak my wybiera się do Hogwartu, więc postanowiłam jej pomóc.
- Ty chyba musisz być adoptowana - uśmiechnął się pod nosem.
Chłopak zrobił krok w tył i zniknął w ścianie. Nowo poznana koleżanka bez słowa złapała Eris za rękę i pociągnęła ją za sobą, przechodząc przy tym przez portal. Tak jak wcześniej mówiła Liz, w ścianie znajdowało się przejście na magiczny peron, a którym stał ogromny czerwony pociąg.
- Witaj na peronie 9 i 3/4! - powiedzieli w tym samym momencie Jack i Liz, jakby ćwiczyli to całe życie.
- Eris! - z oddali było słychać rozpaczliwe wołanie czarnowłosej przyjaciółki.
- Zayada! Tutaj! - czarnowłosa również zaczęła wołać i machać, ale bez skutku. - Nawet ich nie widzę, żebym mogła do nich podejść.
- A są inni członkowie twojej rodzinki, których możesz zawołać? - zapytał troskliwie Jack.
- Jest ktoś taki... Zawsze reaguje... MARCO!
- POLO! -w oddali było widać śmiejących się bliźniaków.
Eris bez słowa wskazała na chłopaków palcem po czym ruszyła w ich kierunku, a za nią pobiegli Eli z bratem.
- O! Cześć Eris! - powiedzieli przez łzy śmiechu bliźniacy. - Właśnie cię szukamy i w sumie to już znaleźliśmy, więc można uznać misję za wypełnioną!
- Tu jesteś! - z zaskoczenia Zayada rzuciła się Eris na szyję. - Masz mi się nigdy więcej samej oddalać od grupy! Głupia!
-Eliśka, twoja "misja" również zakończona, więc możemy wsiadać do pociągu - odparł starszy brat dziewczyny.
- A mogę jechać z dziewczynami? - spojrzała błagalnym spojrzeniem na brata.
- Rób ta co chce ta, byle byś wsiadła do pociągu - machnął ręką i poszedł w swoją stronę, a dziewczyna z radości aż podskoczyła.
- Zayada, poznaj Elisabeth, pomogła mi dostać się na ten peron.
- Wielkie dzięki za przypilnowanie tego kurdupla - odparła arabka z szerokim uśmiechem.
Zayada wraz z braćmi pożegnali się z rodzicami i Edmundem i wsiedli do pociągu, a za nimi Eris z Lisą. Dziewczyny zajęły miejsca w odpowiednim wagonie i zaczęły dyskusję.
- Nie mogę się doczekać, aż w końcu przekroczę bramy Hogwartu, brat mi tyle opowiadał o tej szkole! - mówiła bez wdechu Elisabeth.
- Mnie to najbardziej ciekawi, do jakich domów nas przydzielą - odparła Zayada.
- Jakich domów? To będziemy jeszcze dzieleni na jakieś grupy? - zapytała z zaciekawieniem Eris.
- W prawe każdej szkole magii jest podział na różnego rodzaju domy. W Hogwarcie jest ich cztery...
- Griffindor,Slytherin, Ravenclaw i Hufflepuff - weszła w zdanie Zayadzie Eli.
- I o co chodzi z tymi domami?
- Każdy dom charakteryzuje się poszczególnymi cechami... - mówiła arabka. - Griffindor odwagą, męstwem, szczerością i szlachetnością. Slytherin ambicją, sprytem, przebiegłością i braterstwem. Ravenclaw inteligencją, mądrością, kreatywnością i oryginalnością. A Hufflepuff sprawiedliwością, wiernością, uprzejmością i pracowitością.
- Domy posiadają również własne barwy i godła - brunetka wyjęła kartkę i rozpisała na niej nazwy domów i informacje na ich temat, pozwalając tym samym Zayadzie tłumaczyć dalej.
- I po co cały ten podział?
- Hogwart założyło czterech potężnych czarodziejów: Godryka Gryffindora, Helgę Hufflepuff, Rowenę Ravenclaw oraz Salazara Slytherina. To właśnie od ich nazwisk powstały cztery domy. - Zayada wyjęła książkę i kontynuowała swoje prawienie.
Wyjaśniła Eris na jakiej zasadzie zaistniały i funkcjonowały domy. Powiedziała również o ceremonii przydziału, która odbywa się podczas uczty powitalnej i jest to oficjalne rozpoczęcie roku szkolnego w Hogwarcie. Dziewczyny ochoczo rozmawiały jeszcze długi czas, dopóki nie dotarli we wskazane miejsce.
____________________________________
He he... I'm back muderfuker... He he...
Tak na zakończenie weekendu (i ferii dla co poniektórych) oraz rozpoczęcie nowego tygodnia (i ferii dla co poniektórych) ;") Mam nadzieję, że się podoba...
Dla ciekawskich - rozdział ma 1600 słów (z czego 400 miałam gotową już tak od tych 2 lat (bo chyba wtedy to zawiesiłam xd)), a resztę dopisałam dziś (wystarczyło dostać kopa z patelni (i nudy na tubach), by zacząć tworzyć).
To dobranoc/dzień dobry/miłego dnia/ miłego wieczora*.
*odpowiednie zaznacz
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro