Test
Wstałam jak zwykle o godzinie siódmej. Za oknem świat budził się do życia, a poranna rosa ślicznie odbijała promienie wschodzącego słońca.
Poszłam zmienić fioletowe body na mój codzienny strój. Zerkając do szafy, natknęłam się na moje ostre wachlarze i kimono... Raz się żyje. Zmienię trochę wygląd.
Pod dłuższym dobieraniu kreacji zdecydowałam się na białą koszulkę, czarną spódnicę i czerwoną bluzę z kapturem. Nosiłam ją, gdy żyła jeszcze moja kotka. W kieszeni nadal miałam dzwoneczke od jej obróżki.
Spojrzałam na zegarek. O mój hokage w stroju wróżki!
Wybiegłam z domu z prędkością światła, lecąc na złamanie nóg na plac treningowy. Tylko gdzie on jest! Wyczułam woń ramenu mieszaną z mokrym psem. To Naruto! Pobiegłam za jego zapachem. Po chwili poczułam kolejny. Mieszanka męskich perfum z bułkami. To Sasuke! Jestem blisko. Mam dwie minuty.
Wbiegłam na plac z prędkością ninja z Wioski Mgły uciekającego przed Deidarą... Długa historia. Wpadłam na Naruto. Oboje się wywaliliśmy na trawę. Gdy wstaliśmy, blondyn obejrzał mnie i spojrzał ze zdumieniem.
- Dlaczego zmieniłaś ubranie?
- Nie wiem.
- Ładnie ci w tym- po chwili dodał Naruto z typowym dla siebie uśmiechem. Ucieszyłam się, a nawet pozwoliłam sobie na lekki, prawie niewidoczny uśmiech.
***
Skoczyłam na kolejne drzewo. Sensei, gdzie jesteś? Po chwili usłyszałam krótki krzyk. Spojrzałam w tamtą stronę. Naruto wpadł w pułapkę. Skakałam po gałęziach i gdy byłam nad Naruto, przecięłam linę kunai'em. Złapałam drugą ręką blondyna, aby nie wytworzył niepotrzebnego hałasu.
Gdy zeszliśmy z drzewa, zaatokowaliśmy Hatake zgodnymi ruchami. Uzumaki zrobił podział cieni. Muszę przyznać, że to wysoki poziom jak na genina. Ustałam za nim, ciskając w sensei'a każdym rodzajem broni w mojej kaburze. Każdy odbijał lub unikał przy okazji. Bronił się przed Uzumakim z dziecinną łatwością. W pobliżu wyczułam zapach Sasuke. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale nie przerywałam natarcia. Nagle Uchicha stał trzy metry od Kakashi'ego z dzwoneczkami. Zdziwłam się, że nie zauważyłam tak prostego posunięcia. Były dwa. Hatake delikatnie się uśmiechnął.
- Są tylko dwa. Co zrobisz Sasuke?- spytał sprytnie.
Uchicha wydawał się zamyślony. Wtedy sobie coś przypomniałam.
- Daj ten dzwoneczek Naruto- powiedziałam i wyjęłam z kieszeni inny. Dzwoneczek po kotce Moji wydał miły dla ucha dźwięk, gdy nim potrząsnęłam. Czarnowłosy rzucił dzwonek Naruto z obojętnym wyrazem twarzy. Chyba nie był zbyt radosny.
- Wyyyyyy- powiedział sensei. Co, to oszustwo? Źle zrobiliśmy?- zdaliście!- dodał po chwili.
Naruto krzyknął z faktu, że udało nam się przejść trudny test, Sasuke uśmiechnął się pod nosem, a poszłam w jego ślady. To zwykłe uniesienie kącików ust, ale sprawia przyjemność.
- Jutro nasza pierwsza miasja. O dziewiątej trzydzieści na moście we wschodniej części wioski- powiedział, po czym zniknął, zostawiając po sobie trzy pojemniki z obiadem. Naruto zabrał się za jedzenie, Uchicha spokojnie połykał kawałki, a ja oddałam porcję Uzumakiemu. Niech się chłopak naje. Nie byłam głodna. Zapewne zajdę po drodze po pączki z czekoladą.
Chłopak szybko zabrał się za moją porcję. Sasuke bez słowa poszedł w stronę swojego domu, nie zwracając na nas uwagi.
- Ej, Shiro-chan... Lubisz ramen?- spytał się Naruto. Zapewne chciał mnie zaciągnąć na tą pyszną zakąskę, ale miałam zgoła inne plany.
- Tak- odpowiedziałam krótko i szybko pobiegłam w stronę bramki. Gdy ją przeskoczyła, ruszyłam w stronę sklepu. Wychodząc z moimi pączkami, prawie wpadłam na blondyna, który dopiero mnie dogonił.
- To idziemy na ten ramen?
Sasuke POV
Gdy upewniłem się, że Shiro nie ma w domu, cicho tam się wślizgnęłem.
- Czemu włamujesz się do domu panienki Shiro?- spytał się meski głos. Odwróciłem się, napotykając wzrok chłopaka w chyba moim wieku.
Miał niebieskie oczy i brązowe włosy. Od razu wkurzył mnie jego uśmieszek, co kompletnie skreśliło go z listy ewentualnych kolegów. Jego biała koszula była wyprasowana. Tylko brązowa kamizelka miała małą plamkę przy kieszonce.
Nie jego ubiór zwracał jednak uwagę. Katana, którą trzymał, była dobrze naostrzona i gotowa odciąć komuś głowę.
Rozejrzałem się po pokoju. Nie zauważyłem pułapek i wiekszej ilości przypuszczalnych wrogów.
- Kim jesteś?- zadałem konkretne pytanie.
- Kim. Pomocnik panienki Shiro. A ty?
- Uchicha Sasuke- odpowiedziałem, a ten natychmiastowo schował katanę. Nie wiem, co tu się dzieje.
- Panienki Shiro nie ma w domu.
-Mogę zadać ci parę pytań?
- Nie odpowiem na wszystkie, ale proszę siadać- wskazał na kanapę. Zignorowałem jego prośbę, oparłem się o jasną ścianę i myślałem nad pytaniem.
- Od kiedy jesteś w wiosce?
- Od godziny. Panienka nie wie, że tu jestem.
- Dlaczego ,,panienka"?
- Bo kiedyś uratowała mnie i moją małą wioskę. Od tamtej pory chciałem jej służyć i nadal chcę.
- Co was sprowadza do wioski?
- To te pytanie, na które nie mogę odpowiedzieć.
Ciekawe... Zaraz pewnie ona wróci. Muszę się śpieszyć. Te zakupy akurat po jej przeprowadzce do Konohy, dziwny wygląd i charkter, to wszystko jest podejrzane.
- Dlaczego zrobiła mi zakupy?- spróbowałem, ale byłem niemal pewny, że nie uzyskam satysfakcjonującej odpowiedzi.
- Co?- spytał się Kim zbity z tropu. Jego oczy nie kłamały.
Chciałem zadać jeszcze parę pytań, ale usłyszałem skrzypienie drzwi. Szybko wyskoczyłem przez okno. Muszę wiedzieć kim jest, co tu robi, jakie ma zamiary. Tak, taki zarąbisty ninja jak ja też może być ciekawski.
Shiro POV
Wbiegłam do domu, czując zapach Sasuke i pewnego, posłusznego chłopaka.
- Kim, jesteś tu!?
Z kuchni wyszedł zadowolony sztayn z tacą z kanapkami.
- Jestem, panienko.
Usiadłam na kanapę. Byłam zmęczona po bójce przed knajpką. Kto by pomyślał, że jakiś gościu w szerokich worach na nogach przyczepi się do biednego Naruto? Nie wiedziałam, o co chodzi, ale nie jestem zbyt pokojowa.
- Częstuj się- powiedziałam przed wsadzeniem kanapki do buzi. Kim zadowolony usiadł obok mnie i pomógł mi dojeść kolację. W takim tempie będę ważyła więcej od baniaka z wodą. Ninja toczący się na prostej drodze. To brzmi świetnie...
- Dużo powiedziałeś Sasuke?- spytałam się po chwili, wiedząc, że Uchiha przyszedł tylko po to.
- Nie.
- To dobrze. Będziesz spał na kanapie w salonie. Nie mam pokoju gościnnego. Przy ludziach udawaj mojego ciotecznego brata, czy coś podobnego.
- Oczywiście.
Wstałam i poszłam do mojej jaskini. Ciekawe jaka jutro będzie misja... Czy na niej ktoś umrze? Zdecydowanie tak się nie stanie. Wielka szkoda, ale misje dla początkujących geninów są nudne i męczące.
Usiadłam przy biurku, aby zapisać kolejną stronę w moim dzienniczku. Raz straciłam pamięć po przemianie w Akame, ale Itachi przywrócił mi wspomnienia. Teraz jestem w Liściu, a więc on raczej mi nie pomoże, dlatego mam dzienniczek i Kima, który mi go da jak zapomnę.
Przebrałam się w fioletowe body. Wskoczyłam pod zimną kordłę. Blask księżyca padał na moją twarz, a szum liści sprawiał, że szybko się odprężyłam. Nie minęło wiele czasu nim zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro