34
Olivia, Paryż
Ostatnie zajęcia na dziś, jak dobrze. Czekaliśmy z Phillem w sali. Profesor się spóźniał. Ogólnie nie przepadałam za tym przedmiotem. Był nudny.
-Może sobie pójdziemy?-zapytał z nadzieją w głosie Phill robiąc słodkie oczka. Chociaż gdy wepchnął sobie ciasto do buzi wcale nie wyglądał tak uroczo. Raczej jak chomik przygotowujący się na trudne czasy.
-Dajmy mu jeszcze 5 minut-powiedziałam bez większego entuzjazmu, upiłam łyk kawy żeby pobudzić swój mózg do myślenia. Kawa to chyba mój jedyny ratunek na tą lekcje aby nie zasnąć.
Nagle do sali wszedł starszy mężczyzna w brązowym garniturze z czarną teczką i to nie był nasz wykładowca.
-Witam wszystkich-spojrzał na chłopaka, który za nim wszedł-i tych spóźnialskich też. Nazywam się Leonel Utah. Jestem w zastępstwie. Nie znam się na tym co uczy pan Qluney dlatego zrobimy sobie krótką lecz ważną lekcje psychologii.
Po sali rozbrzmiały ciche pomruki powitania dla przybyłego. Siedziałam wyprostowana w piątym rzędzie od dołu. Nasza aula nie była zbyt duża.
Nauczyciel postawił na stole słoik. Wszyscy spojrzeli po sobie zdziwieni.
-Wszyscy mamy jedno życie do przeżycia-zaczął mówić a ja zaczęłam uważnie słuchać, wcale nie przeszkadzało mi to że Phill mnie zaczepiał. Zaczął się bawić moimi włosami nawijając je sobie na palec.
-Przelotne cienie wśród wszystkiego, co istnieje w tym ogromnym wszechświecie. Jesteśmy w stanie osiągnąć wszystko naprawdę, jeśli mądrze wykorzystamy nasz czas.
Wrzucił pudełko piłeczek golfowych do słoika. Oparłam się łokciami o półeczkę na której zazwyczaj robiłam notatki, chciałam dzięki temu lepiej widzieć co robi mężczyzna.
-Czy ten słoik jest pełny?
-Tak-wszyscy odparli chórem zgodnie. Profesor znowu szukał czegoś w swojej torbie. Wyciągnął pojemniczek z kamieniami i wsypał je do słoika.
-A jak teraz?
Usłyszał to samo co wcześniej. W kolejnym pojemniczku był pasek, który również znalazł się w słoiku. Profesor musiał mim lekko potrząsać żeby wszystko się ubiło i reszta się zmieściła.
-A może teraz? Czy słoik jest teraz wypełniony?
-Tak-odpowiedzieli a ja patrzyłam na tą scenę zaintrygowana. Profesor wyciągnął i postawił na biurku butelkę piwa. Kilka osób się zaśmiało. Jacyś chłopcy zaczęli się do siebie głupio uśmiechać. Po sali rozbrzmiało się ciche pstryknięcie otwieranego kapsla. Mężczyzna wlał piwo do pełnego już słoika. Ludzie się śmieli, lekko przepychali jakby wcale nie byli na lekcji. To była luźna forma nauki.
-Teraz chcę, żebyś poznał ten słoik reprezentujący twoje życie. Piłki golfowe. Są ważnymi rzeczami. To twoja rodzina, przyjaciele, twoje zdrowie i twoje pasje. Kamyki. Są innymi ważnymi rzeczami. To twój samochód, twoja praca, twój dom. Piasek. Wszystko inne -to tylko małe rzeczy.
Spojrzał po nas uważnie, lustrując każdą twarz. Chciał nam wyjaśnić istotę rzeczy. Tego co jest naprawdę ważne w życiu.
-Teraz, jeśli najpierw włożysz piasek do słoika, nie będziesz miał miejsca na kamyki lub piłki golfowe... Jeśli w prawdziwym życiu, tracisz całą swoją energię i swój czas na małe rzeczy-zatrzymaj się. Nie będziesz miał czasu na wszystkie, naprawdę ważne rzeczy, które mają znaczenie, aby zwrócić uwagę na rzeczy, które są krytyczne dla twojego szczęścia. Zajmuj się piłkami golfowymi najpierw, niezmiernie ważnymi rzeczami. Ustal swoje priorytety, ponieważ wszystko inne jest po prostu.
Jakiś chłopak podniósł rękę.
-Tak?
-Profesorze a co reprezentuje piwo?-zapytał chłopak a po sali poniósł się śmiech, nawet mężczyzna uśmiechnął się pod nosem, dał chwilę dla klasy żeby się uspokoiła.
-Cieszę się, że zapytałeś. To pokazuje, że bez względu na to, jak pełne jest twoje życie, zawsze jest miejsce na parę piw z przyjacielem.
Znowu wszyscy się zaśmiali w tym też i ja. Takich zajęć nigdy nie miałam i przyznam szczerze że to były jedne z najciekawszych i najbardziej uczących w moim życiu.
-Koniec zajęć. Możecie już iść-powiedział profesor na co wszyscy niechętnie zaczęli się podnosić. Co prawda jeszcze powinny trwać przynajmniej z piętnaście minut ale każdy się chyba z tego cieszył. Wyszliśmy z auli w dobrych humorach.
-To co jedziemy do mnie?-zadałam pytanie dla idącego obok mnie Philla. Dzisiaj był jakiś cichy, jakby o czymś intensywnie myślał.
-Muszę coś załatwić. Wpadnę do ciebie wieczorem-powiedział nie patrząc w moim kierunku. Ruszył w kierunku samochodu a ja stacji metra. Jeśli nie chciał ze mną teraz rozmawiać to prędzej czy później i tak się złamie.
***
Doczłapałam się do mieszkania. Chciałam zrobić sobie krótką drzemkę ale nie zdążyłam się położyć na kanapę bo rozbrzmiał dzwonek do drzwi. To nie możliwe, żeby Phill zakończył już swoje spotkanie.
Ruszyłam ku drzwi i stanęłam jak wmurowana kiedy po drugiej stronie zobaczyłam jego matkę.
-Dzień dobry?
-Witaj kochana. Przyjechałam was odwiedzić-cmoknęła mnie w oba policzki i weszła w głąb mieszkania.
-Was?-zapytałam ogłupiała.
-A Philla nie ma? Myślałam, że razem kończcie zajęcia-położyła reklamówkę na blat w kuchni-Zrobiłam obiad, jeszcze ciepły. Nałóż sobie dziecko.
-Musiał coś załatwić na mieście-powiedziałam nadal stojąc w miejscu i ignorując jej "polecenia:. Byłam u siebie w domu i nie zamierzałam jej się słuchać.
-Ładnie tu macie. Chociaż przydało by się tu kilka kolorowych akcentów-powiedziała lekko kręcąc przy tym nosem.
-Przepraszam ale nie bardzo rozumiem.
Zmarszczyła delikatnie czoło a na jej porcelanowej skórze zrobiły się zmarszczki. Zignorowała to co powiedziałam i zaczęła dalej trajkotać.
-Olivio, ja wszystko rozumiem. Wcale nie będę zakłócać waszej prywatności. Po prostu chciałam zapytać jak sobie radzicie.
-Ale z czym?-uniosłam brwi, o czym ona do cholery pieprzy? Przestaje mi się podobać ta cała sytuacja.
-No zamieszkaniem razem. To duży krok. Wiem jaki Phill potrafi być trudny. Mam jednak nadzieję, że przy tobie się zmieni.
Chyba się kurwa przesłyszałam. Czy ten głupek powiedział rodzicom, że ze mną zamieszkał? Chyba urwę mu jaja. Czy on myślał, że ja się o tym nie dowiem?
Już miałam jej odpowiedzieć bolesną prawdę ale przerwał mi kolejny dzwonek do drzwi. Kogo znowu niesie?
-Przepraszam, muszę otworzyć.
Tak też zrobiłam. Mój ojciec stał z walizką przy nodze i szampanem w ręce.
-Niespodzianka!
-Kurwa-jęknęłam przerażona. Akurat dziś?
-Nie cieszysz się, że widzisz staruszka?-zrobił zbolałą minę. Mylnie odczytał moje emocje.
-Bardzo się cieszę. Wejdź-zaprosiłam go do środka mocno przytulając.
Pani Bonnet stała w korytarzu i na nas patrzyła.
-Jednak mogłeś mnie uprzedzić-powiedziałam lekko zirytowanym głosem. Przecież mogłam mieć inne plany, mogło nie być mnie w domu!
-Córko nie pouczaj mnie-jego wyższość mnie wkurzała, lustrował wzrokiem matkę Philla. Chryste, to było obrzydliwe. Patrzył na nią jakby mu się podobała. Hola hola ojczulku, to mężatka.
Jak ja ich mam sobie przedstawić, żeby wyszło najkorzystniej? Przecież tak się nie da!
-Jestem Gregory Clark-ojciec nie potrzebował przewodnika, sam ruszył w kierunku kobiety przedstawiając się po angielsku, francuski nie był jego mocną stroną. Znał tylko kilka podstawowych słów. Będąc blisko złożył pocałunek w jej rękę.
-Fleur Bonnet. Miło Pana poznać-odpowiedziała mu w jego ojczystym języku, lekko dygnęła i nieśmiało się uśmiechnęła. Co to było?
-Liv, przynieś kieliszki, napijemy się szampana.
-Chyba nie ma konkretnej okazji-zaczęłam cicho ale ojciec machnął ręką.
-Każda okazja jest dobra, kochanie.
Nie kłóciłam się dłużej. Poszłam do kuchni po szkło a oni usiedli w salonie.
-Jest Pani rodowitą paryżanką?
-Tak-odpowiedziała mu kobieta zakładając nogę na nogę.
-Olivia jest zakochana w tutejszym mieście. Kompletnie nie wiem skąd jej się to wzięło.
Matka Philla kiwała tylko głową. Nie byłam pewna czy do końca rozumie angielski. Oby tylko nie palnęła nic o moim "rzekomym" związku z jej synem.
-Teraz muszę częściej ją tu odwiedzać. Może i ja zakocham się w Paryżu-spojrzał na nią z czarującym uśmiechem. Muszę ostudzić jego zapędy w kierunku tej kobiety, bo to nie skończy się dobrze. Przewidziało mi się czy ta kobieta się zaczerwieniła? O mamo..
Tata otworzył szampana i nalał do kieliszków.
-Jak ci idzie w balecie, kochanie?-zwrócił się do mnie upijając łyka. Odstawiłam kieliszek na stolik i położyłam poduszkę na kolana skubiąc jej brzeg.
-Jeszcze się klimatyzuje. W następnym tygodniu mamy przesłuchanie do przedstawienia.
-Och, to fantastycznie. Na pewno, dostaniesz główną rolę-powiedział tata z wielkim przekonaniem w głosie. Zawsze mnie wspierał, to miłe z jego strony. Pani Bonnet wstała.
-Na mnie już czasu.
-Ależ proszę zostać-nalegał mój tata. Ta jednak uparcie trzymała się swojego zdania.
-Pozdrów Philla, kochana-powiedziała i z poddenerwowanym wyrazem twarzy wyszła nie czekając aż ją odprowadzę.
-Więc kim była ta piękna kobieta?-tata się chyba za bardzo rozmarzył.
-Zacznijmy od tego że jest zajęta. Reszta nie powinna cię interesować.
***
Zaczął się wczesny wieczór. Tata postanowił się odświeżyć. Nie minęła nawet minuta a wrócił z łazienki z flakonikiem perfum i maszynką w ręce. Jego mina nie zwiastowała niczego dobrego.
-Co to jest?-zapytał jakby nie wiedział.
-Woda toaletowa i maszynka do golenia-odpowiedziałam leżąc na kanapie. Moja głowa idealnie pasowała do tej mięciutkiej poduszki.
-Chcesz mi powiedzieć, że tego używasz?
-Nie, dlaczego tak myślisz? Przecież to męski zapach. Nie jestem jakąś dziwaczką.
-Więc nocuje tu jakiś mężczyzna?-moje zabawne komentarze wcale nie uspokajały taty, wręcz przeciwnie.
-Czasem-powiedziałam znudzona wzruszając ramionami.
-Olivia!
-Ale to nie tak jak myślisz-zaczęłam powoli, wcale nie chciałam go dręczyć takimi myślami.
-A jak? Miało nie być facetów przez najbliższe 100lat!-tata wyrzucił ręce ku górze jakby prosił Boga o cierpliwość.
-Nie gorączkuj się tak. Phill jest tylko przyjacielem-zapewniłam go szybko.
-Który na pewno będzie chciał ci się dobrać do majtek-fuknął wściekły, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Tato, Phill jest gejem. Nie zrobi tego. Spokojnie.
-Oh, to zmienia postać rzeczy-powiedział już normalnym głosem. Telefon zawibrował mi na brzuchu. Przeczytałam wiadomość.
-O wilku mowa. Chce żebym wyszła na kilka minut pod kamienicę-wstałam i ubrałam na siebie gruby ciemnozielony golf.
-Zaraz wracam, a ty nie zwlekaj z tym prysznicem bo za dwadzieścia minut przywiozą kolację-powiedziałam naciągając na głowę czarną czapkę a na nogi znoszone martensy.
-Chce go poznać-tata rzadko stawiał warunki, zazwyczaj nie podlegały one negocjacji. Tak miało być i koniec.
-Innym razem.
***
Phill czekał przy samochodzie. Miał założony kaptur od czarnej bluzy. Jaensowa kurtka nie pasowała do jego stylu. W ogóle chłopak wyglądał jakby zapożyczył ciuchy od kogoś innego.
-Heeej...-przywitałam się cicho, chyba nie miał ochoty na głębszą rozmowę bo nawet się nie odezwał.
Wyciągnął paczkę papierosów w moim kierunku. Wyciągnęłam jednego i podpaliłam go od razu. Phill zrobił to samo. Potrzebował wyciszenia i kogoś bliskiego. Oparłam się o samochód. Strąciłam popiół z papierosa i patrzyłam jak dalej się upala. Phill równomiernie oddychał. Głowę miał ciągle zawieszoną w dół. Nie wiedziałam jak mu pomóc.
Wypuszczał chmary dymu rozkoszując się ich widokiem. Czasem tak niewiele było potrzeba.
-Wszystko okej?-zapytałam w końcu przerywając tą okropną ciszę, już nie mogłam jej znieść. Chłopak spojrzał na mnie. W słabym świetle latarni dostrzegłam jego podbite oko.
-Co ci się stało?-moje oczy przypominały teraz dwa wielkie spodki, chyba tego się obawiał. Nie chciał zbędnych pytań. Stanęłam znowu przed nim i uniosłam jego podbródek tak żeby patrzył mi w oczy.
-Nie musisz nic mówić-zaciągnęłam się papierosem i przybliżyłam się do jego rozchylonych ust. Dmuchnęłam mu dymem. Przyjął go w swoje płuca. Byliśmy tylko przyjaciółmi a ten widok na pewno tego nie potwierdzał. Przejechałam palcami po jego policzku. Wzdrygnął się jakbym obudziła go z jakiegoś snu.
Nagle się do mnie przytulił i zaczął trząść. To była ta chwila w której pozwolił uwolnić się emocjom. Płakał w moich ramionach a ja po prostu przy nim byłam. To mu wystarczyło.
***
Doświadczenie z wykładu zainspirowane na podstawie:
&feature=share&fbclid=IwAR3B32rt4tOnr6jcHQEChj06Tqi1eW_TNSCgYMqZEjp-BAIbz2lQ0E3hpMw
Uważam, że jest to na tyle ważne, że powinno znaleźć się w tym opowiadaniu. Kiedy natrafiłam na to w internecie już jakiś czas temu utkwiło mi to w głowie, że ponownie to odnalazłam. Tak krótki filmik zmienia całkowicie myślenie człowieka. Ukazuje nam najważniejsze wartości, które powinny mieć znaczenie w naszym życiu.
Mam nadzieję, że i wam to się spodoba i wyciągniecie coś z tej lekcji...
Pozdrawiam,
xUla :)
Ps. Dziś dzień Wiosny więc oby zaczęła nas bardziej rozpieszczać! Czekam na dużo słoooooneczka :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro