Pseudonimy
Otworzyłem oczy. W pokoju wciąż było ciemno, ale nie miałem pewności, która jest godzina. Moje dłonie przesunęły się po miękkim łóżku, szukając telefonu, żeby to sprawdzić. Po chwili, był już w moich rękach. Włączyłem go i szybko zmrużyłem oczy, na światło bijące z ekranu urządzenia, mimo że było przyciemnione.
5:31 rano.
Westchnąłem i zamknąłem oczy, próbując znowu zasnąć, co mi się nie udało. Wciąż przewracałem się w łóżku, nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji. Ale nie jest źle, uznałem, w końcu się wyspałem. Noc bez koszmarów. Uśmiechnąłem się do siebie, z nadzieją, że będzie tak przez resztę mojego życia. Potrzebowałem, by te tortury wkrótce się skończyły.
Poszedłem do łazienki cicho, ponieważ Jin-hyung i Yoongi-hyung jeszcze spali. Kiedy wszedłem do pomieszczenia, wspomnienia ostatniej nocy wróciły.
Jin-hyung musiał być smutny, ponieważ zmarnowałem jego ciężką pracę, wymiotując na jego oczach. Muszę później przeprosić.
Otrząsnąłem się ze wspomnień i skończyłem wszystkie poranne czynności. Później poszedłem do salonu. Usiadłem zamroczony, nieruchomiejąc. Wciąż było wcześnie. Chciałem pójść poćwiczyć taniec, ale powiedziano mi, że niektóre partie choreografii uległy zmianie, a ja nie znam nowych kroków. Pobawiłem się chwilę telefonem, zanim zdecydowałem się wziąć jabłko z kuchni. Nie powinno bardzo dołożyć mi wagi.
Cóż, nawet gdybym zjadł coś innego, i tak w końcu skończyłbym wymiotując w toalecie. Mam tylko nadzieję, że Jin-hyung nie zechce mnie zmusić do jedzenia. Naprawdę wątpię, że oni wiedzą o moich przyzwyczajeniach. Może tylko menadżer i CEO są poinformowani? Nie mogę jednak zachowywać ich w tajemnicy wiecznie. Sekrety nie są wieczne. Chyba że zabijesz się zaraz po tym, jak ktoś zdradzi ci swój.
Skończyłem jabłko, wpatrując się w przestrzeń. Dorm był pogrążony w ciemności, ponieważ nie podniosłem rolet ani nie włączyłem światła. Wyrzuciłem pozostałości owocu i nalałem sobie szklankę soku jabłkowego. Minęło dużo czasu od kiedy piłem coś takiego. Mam nadzieję, że nie zobaczą ubytku.
Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Osoba, która weszła do pomieszczenia, włączyła światło i drgnęła, widząc mnie. To musiało być zaskakujące, zważywszy na to iż siedziałem w całkowitej ciemności, bez włączonych świateł.
Odwróciłem głowę w kierunku nowoprzybyłego.
- Dzień dobry, Jin-hyung - przywitałem go, kłaniając się.
- Nie ma potrzeby na takie uprzejmości, Kookie - odpowiedział i poszedł do kuchni.
Zarumieniłem się, słysząc pseudonim. Nikt nigdy nie nazywał mnie żadnym. Większość nazywała mnie pełnym imieniem, po prostu Jungkook. Może wyrwało mu się, ponieważ wciąż był śpiący.
Zobaczyłem, że wyciąga z lodówki jajka, kiełbaski i kilka innych rzeczy. Wciąż miałem nadzieję, że nie zobaczy ubytku soku. Upewniłem się, by użyć tylko odrobinę.
Na szczęście zamknął drzwi lodówki, gdy tylko wyjął wszystko, czego potrzebował.
- Kookie, pomógłbyś mi gotować śniadanie dla nich? - zapytał.
Pokiwałem wolno głową i podszedłem do niego.
Wyjął nóż i deskę do krojenia, stawiając je przede mną.
- Po prostu ponacinaj kiełbaski, dobrze? Dasz sobie radę, prawda? - Wziął jedną z nich i pokazał mi, o co chodzi.
- Musisz tylko podążać za tym, co robię, okay?
Znowu kiwnąłem głową, zaciskając mocno dłoń na nożu.
Powoli zająłem się moim zadaniem, próbując zwalczyć potrzebę przeciągnięcia nożem po moich nadgarstkach.
Otrząsnąłem się z takich myśli i skończyłem resztę. Zajęło mi to chwilę ze względu na ilość mięsa. Rzeczywiście sporo jedzą. Mam nadzieję, że Jin-hyung pozwoli mi pominąć posiłek. Jabłko jest wystarczające na dzień. Nawet napiłem się trochę soku zamiast wody!
Obserwowałem, jak miesza jajka z mlekiem. Wyglądało to apetycznie, ale nie mogę nic zjeść. Znowu przytyję. Jak oni mogą zostać tak szczupli, jedząc aż tyle?
Zapach jedzenia szybko rozniósł się po dormie, budząc wszystkich oprócz Yoongi'ego hyunga. Musi naprawdę mocno spać. Jin-hyung ustawił talerze dla siedmiu osób i poszedł go budzić.
Chwila, siedem talerzy? Nie może zmusić mnie do jedzenia tego obrzydliwego... znaczy, przygotowanego z matczyną miłością, jedzenia!
Powoli poszedłem do salonu, kładąc się na kanapie tak, by nikt mnie nie widział. Sofa była naprawdę duża, nie kłamię, jakby zaprojektowana dla dziewięciosobowej rodziny.
Leżałem wygodnie, dopóki Jin-hyung nie zaczął mnie wołać.
- Kookie, chciałbyś zjeść? Zrobiłem coś dla ciebie.
Znowu z pseudonimem. Powinien być już rozbudzony. I tak, jednak chcą mnie zmusić do jedzenia. Jego głos wskazywał bardziej na polecenie, niż pytanie. Ale nawet gdyby zapytał, nie mógłbym odmówić, skoro nie chcę marnować jego ciężkiej pracy.
Wstałem i niechętnie podszedłem do stołu. Siedem krzeseł. Co oni mają na myśli? Nie mam już pojęcia.
Otrząsnąłem się z myśli, siadając. Dwie kiełbaski i jajka leżały na talerzu przede mną. Jednak wszystko co widziałem, to dodatkowe kalorie, które nie były mi potrzebne.
Podniosłem widelec i zacząłem jeść, czując ich spojrzenia na mnie. Mój umysł mówił "nie", ale ciało krzyczało "tak". W kilka sekund wepchnąłem jedzenie do buzi. Dopiero wtedy zacząłem żałować.
- J-ja... m-muszę do toalety - przeprosiłem, odchodząc do stołu z ich spojrzeniami wlepionymi w moje plecy.
Pobiegłem do łazienki w naszym pokoju, żeby nie usłyszeli żadnych dzianych dźwięków i nie przyszli mnie powstrzymać.
Szybko wepchnąłem dwa palce do gardła, wymiotując całe śniadanie.
Spłukałem wodę i umyłem zęby, ale smak wciąż się nie zmienił. Nie chciałem, żeby zobaczyli czerwone oczy, więc powstrzymałem się od płakania.
Uspokoiłem się i uśmiechnąłem. A później wyszedłem, by znowu stawić im czoła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro