Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Subtelne zmiany

Po pracy Alec wrócił do swojego pokoju, gdzie czekał już na niego Magnus. Na jego kolanach siedział Prezes Miau, którego ten głaskał po miękkiej, puchatej sierści, próbując wyglądać niewinnie, ale Łowca dostrzegł małe zmiany, które mogły świadczyć o jego odmiennych intencjach.

Rolety zostały starannie zasunięte, pomimo wieczorowej pory. Zwykłą białą firanę zastąpiły krwistoczerwone zasłony, pasujące kolorem do nowej pościeli. Na komodzie płonęła świeca w ciemnozłotym odcieniu, roztaczając w pogrążonym w półmroku pomieszczeniu zapach drzewa sandałowego.

- Magnus...?

Starszy uniósł głowę i spojrzał na niego zza czarnej grzywki, opadającej mu na oczy.

- Tak, Alexandrze?

I ten ton... Pod Lightwoodem niemal ugięły się kolana.

- Zmieniłeś wystrój, hę?

Kto umie wyczuć romantyczny nastrój? Z pewnością nie Alec.

- Pomyślałem, że to nieco ociepli surowy klimat naszego lokum. Teraz jest tu o wiele przytulniej i po prostu ładniej niż wy, Nocni Łowcy, przewidujecie w waszych standardach.

- Aha- kiwnął głową, nie wiedząc, co odpowiedzieć, gdy jego partner zaczynał wypowiadać się na temat mody czy wyposażenia wnętrz.

- Męczący dzień w pracy?- Mag wstał z łóżka, a kot zeskoczył z jego kolan i uciekł za drzwi, których młodszy za sobą nie zamknął.

Niebieskooki przytaknął.

- Może masaż?

Nie czekając na odpowiedź, kociooki ustawił się za plecami chłopaka i ułożył dłonie na jego ramionach, pocierając je lekko. Poczuł dreszcze przebiegające przez ciało młodszego, na co uśmiechnął się z zadowoleniem złożył pocałunek na jego karku.

- Jesteś strasznie spięty- stwierdził- Rozluźnij się, co powiesz na lampkę wina?

- Muszę jutro wstać rano...- westchnął, odwracając się przodem do swojego rozmówcy- Znając ciebie, na jednej się nie skończy.

- Przecież to ty jesteś tutaj szefem, nie musisz wstawać rano, jeśli nie chcesz.

- Obiecałem Aline, że wyruszę o  świcie z patrolem specjalnym na poszukiwania Helen, jeśli przez noc zwiadowcy nie zdobędą żadnych nowych informacji. Czuję, że muszę zająć się tym osobiście- chwycił Bane'a za biodra i przyciągnął do siebie w taki sposób, że przylegali do siebie od ud, aż po klatki piersiowe- Jak tylko to wariactwo się uspokoi, to napijemy się razem. Obiecuję.

By przypieczętować obietnicę pocałował go, przymykając oczy i przyciągając do siebie jeszcze mocniej, choć było to niemal niemożliwe.

- W takim razie może pójdę z wami?- zaproponował starszy, oderwawszy się od jego ust.

- Nie, nie ma takiej potrzeby- przeniósł ręce na plecy mężczyzny, badając strukturę jego mięśni, które czuł pod palcami- EJ, czy to nie moja koszula?

- Ta?- Mag odruchowo chwycił czarny kołnierzyk- Tak, twoja. Jesteś zły?

- Nie- odparł, uśmiechając się promiennie- Masz tyle ciuchów, a i tak ubrałeś moją koszulę, która zapewne jest zwyczajna i już dawno niemodna. Dlaczego?

- Pachnie tobą- wzruszył ramionami.

- Magnus...- pocałował go w czoło, potem w nos, a na koniec w usta.

- Czyli nie masz nic przeciwko, gdybym czasem którąś pożyczył?

- Oczywiście, że nie. Wyglądasz pięknie niezależnie od tego, co ubierzesz.

Czarownik chwycił go za kark i tym razem to on zainicjował pocałunek, a potem kolejny.

- Dziękuję, ty również.

Teraz Alec rumienił się wściekle, ale pomimo tego oddał pocałunek, zmieniając jego tempo na nieco szybsze. Potem zaczepnie skubnął zębami dolną wargę partnera. 

Mag pstryknął palcami, po czym drzwi do ich pokoju się zamknęły.

- Nie chcemy nieproszonych gości, prawda?

- Nie chcemy, by nieproszeni goście zobaczyli jak świetny tyłek masz w tych jeansach- mruknął Lightwood, zsuwając dłonie na jego pośladki i ściskając je lekko.

Kociooki w odpowiedzi zagryzł dolną wargę i spojrzał na niego z nieukrywanym pożądaniem.

- Jesteś taki seksowny, kiedy to robisz...- Łowca poczuł znajome mrowienie w okolicy podbrzusza. Nie umiał dłużej się powstrzymywać i zaatakował jego szyję, robiąc na niej dwie ciemne malinki.

Mag wydał z siebie zadowolone mruknięcie, odchylając głowę, by dać mu lepszy dostęp. 

- A ty jesteś seksowny, kiedy przejmujesz inicjatywę- odparł starszy, widząc dłonie męża, rozpinające guziki koszuli, a potem zrywające ją z niego i rzucające w kąt pokoju. 

Sam rozpiął pasek, a potem guzik fioletowych spodni i zamek błyskawiczny. Zaangażowanie młodszego rozpalało go i w głowie widział już kilka scenariuszy, w których kochali się w różnych konfiguracjach, błądząc w czerwonej pościeli przykrywającej ich łóżko.

- Alexandrze...- jęknął, ocierając się o niego.

Potem został przyciągnięty do kolejnego namiętnego pocałunku, który był jeszcze gorętszy niż wszystkie poprzednie razem wzięte. Zadowolony mruczał w usta niebieskookiego, a potem  chwycił za rąbek jego koszulki i ściągnął ją z niego. Przejechał ręką po jego szerokiej piersi, z zadowoleniem czując znajome drżenie pod wpływem tego  dotyku.

Alec popchnął go na łóżko, a potem sam położył się obok. Swoją dłoń ułożył na kroczu Czarownika, z satysfakcją wyczuwając znajomą twardość. Uśmiechnął się łobuzersko, a potem nieznacznie zacisnął palce. Z ust Bane'a wydarł się gardłowy jęk, który tak lubił.

Nagle młodszy zaprzestał pieszczot. Zawiesił wzrok w jednym punkcie, a potem zakrył się ręką.

Mag podniósł się do siadu i zaczął całować go po szyi, należytą uwagę poświęcając runie, którą uwielbiał obserwować i dotykać. 

Wtedy Alec zastygł w bezruchu, spinając mięśnie, a potem odsunął się. Starszy odczytał to jako zabawę w kotka i myszkę, więc znów przystąpił do ataku. Wtedy Alec znów się odsunął.

- Uh, Magnus... Magnus, przestań.

Czarownik osłupiał. Potem jednak uważnie przyjrzał się zaróżowionej twarzy chłopaka, a po tym podążył za jego wzrokiem.

Obydwaj wpatrywali się w lustro wiszące na ścianie, w którym odbijały się ich sylwetki, oświetlone na żółto przez płomień migającej świecy.

- Przepraszam- wydukał Alec, wstając z łóżka i podnosząc z podłogi koszulkę, którą szybko ubrał.

- Alexandrze...- kociooki niewiele z tego zrozumiał, jednak również wstał i chwycił go za ręce.

- Przepraszam, nie jestem w nastroju- wyszeptał jeszcze ciszej, wbijając wzrok w swoje stopy.

- Kochanie... Spójrz na mnie- chwycił młodszego za brodę i delikatnie uniósł ją, by zajrzeć w jego oczy, które teraz niepewnie błądziły po różnych obiektach, zgrabnie unikając Maga- Co się dzieje?

- Nic...

- Alexandrze.

- No mówię, że nic. Po prostu nie mam ochoty.

- Ech... Co takiego tam zobaczyłeś?- wskazał na lustro.

Alec tylko pokręcił głową i cofnął się o krok.

- Proszę... Nie zachowujesz się tak normalnie. Powiedz mi, co tam zobaczyłeś.

Na policzkach Łowcy pojawiły się łzy.

- Nie chcę, żebyś mnie takiego oglądał.

- Jakiego? Nic nie rozumiem.

Ten jednak tylko drżącymi dłońmi poprawił koszulkę, nadal milcząc.

- Rozumiem, że straciłeś ochotę, by się ze mną kochać i nie zamierzam cię do tego zmuszać- otarł kciukiem jego mokry policzek- Ale twoja reakcja bardzo mnie zmartwiła. Musisz ze mną rozmawiać.

Znów nerwowe kręcenie głową.

- Jakiego nie chcesz, żebym cię oglądał?- jego głos był spokojny, choć w środku szalał z niepokoju. To nie jest normalne, że w jednej chwili twój mąż pożera cię wzrokiem, a zaraz potem z płaczem ucieka z łóżka.

Niebieskooki tylko smutno zawiesił wzrok na umięśnionym torsie czarownika, a potem znów wrócił do wnikliwej obserwacji swoich stóp, choć łzy skutecznie rozmazywały mu ich obraz.

Magnus wstał, zapiął spodnie i delikatnie dotknął młodszego w talii, chcąc pogłaskać go po boku i w ten sposób uspokoić, przekonać do mówienia. Jednak ten odskoczył, jakby dłoń parzyła go, niczym rozżarzone węgle.

Mag poczuł się zraniony, jednak postanowił zachować dystans.

- Jeśli chcesz, możemy po prostu iść spać.

Odpowiedziało mu nieme skinienie głowy.

- Zgasić świecę?

Kolejne, bardziej energiczne skinienie.

Po omacku dotarli do łóżka, gdy pokój pogrążył się w ciemności. Bane chciał przytulić się do partnera tak, jak poprzedniej nocy, jednak reakcja nie była zbyt pozytywna. By niepotrzebnie go nie stresować oddał mu kołdrę, a sobie wyczarował koc. Postanowił, że porozmawiają o tym incydencie jutro.

Tej nocy Alec nie potrafił zasnąć. Ilekroć zamykał oczy, pod powiekami widział obraz z lustra.

Zawsze był szczupły, a przez ostatnie dwa lata dorobił się wyraźnie zarysowanych mięśni i kaloryfera, którego wcześniej zazdrościł Magnusowi. W tym odbiciu zobaczył jednak po raz pierwszy tak wyraźnie swoje ciało po powrocie od Cichych Braci. Kaloryfer zniknął, a zastąpiła go warstwa tłuszczu, która była obrzydliwa.

Magnus nie może go zobaczyć w takim stanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro