Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Samotność

Od momentu, w którym Jace zdecydował się na poinformowanie najbliższych o tym, że wkrótce zostanie ojcem, minęło już kilka dni. Blondyn nadal oswajał się z tą myślą. Potrafił budzić się w nocy, wstawać z łóżka i przy filiżance mocnej kawy rozmyślać nad tym, co zmienić w swoim życiu. 

Nie miał zbyt wielu nałogów, ale gdyby trzeba było jakiś nadmienić, to pierwszy na myśl wysuwał się pracoholizm. Zawsze musiał robić więcej, szybciej i efektywniej, niż inni. Odkąd zastępował Aleca na stanowisku Szefa Instytutu, założył nawet ranking wydajności i skuteczności dla Nocnych Łowców. Mimo, że od początku w nim prowadził (obecność demonów była stosunkowo niewielka, a on brał udział w niemal każdej misji), to uważał, że może jeszcze wiele rzeczy poprawić i udoskonalić. Niemal obsesyjnie dążył do tego, by być jeszcze lepszym.

Izzy nadspodziewanie dobrze przyjęła wiadomość o ciąży. Herondale obawiał się, że może to spowodować kolejne załamanie u brunetki, ale okazało się zupełnie inaczej. Dziewczyna uśmiechała się zdecydowanie częściej, była pogodna i chętna do działania. Bardzo chciała opiekować się Maią, mimo, że ta w pierwszych tygodniach pomocy nie potrzebowała. Z biegiem czasu Isabelle podjęła decyzję o tym, że może na stałe wrócić do Instytutu i brać udział w misjach. Jace przyjął tę informację z obawą, postanawiając, że będzie miał na nią oko.

Wyprowadzka Izzy spowodowała, że Simon również opuścił loft Magnusa. Wspierał swoją dziewczynę w codziennych treningach i przygotowaniach do kolejnych wyzwań.

~~

— Bardzo tu cicho, nie sądzisz? — zagaił Magnus, siadając na krańcu łóżka nakrytego różową narzutą.

— To chyba dobrze. Ja bardzo lubię ciszę — Alec wzruszył ramionami, wpatrując się w męża. Ten wyglądał na smutnego, choć nie miał ku temu wyraźnych powodów — Co cię gryzie?

Mag tylko machnął ręką, jakby odganiał natrętną muchę. Potem westchnął i ułożył się obok młodszego, kładąc głowę na jego piersi. Uśmiechnął się do siebie, słysząc rytmiczne bicie serca.

— Mieliśmy nie mieć przed sobą tajemnic, pamiętasz? — Lightwood nie zamierzał odpuścić tak łatwo — Widzę, że coś jest nie tak. Od kilku dni snujesz się z nieszczęśliwą miną. Jesteś jakiś taki... przygaszony? Nie rzucasz swoich ulubionych żartów ani nic... Znowu zrobiłem coś źle?

— Nie, Alexandrze, oczywiście, że nie — starszy od razu uniósł się na łokciu i delikatnie pocałował partnera — Jesteś dla mnie bardzo dobry, zawsze byłeś. Poza tym ostatnio robisz duże postępy w leczeniu, co bardzo mnie cieszy.

— W takim razie nie owijaj w bawełnę i powiedz, o co ci chodzi.

— To nie takie proste... Chyba przywykłem do towarzystwa. Przez ostatnie miesi—ące było tu tłoczno, twoja mama i Luke wpadali z wizytą... Czasami zabierali też Madzie, a dzień z nią to zawsze masa przyjemnych wspomnień. Poza tym Isabelle, Simon i Jace mieszkali z nami przez pewien czas... Mieliśmy swoje wzloty i upadki, czasami było gorzej, a czasami lepiej, ale w większej grupie było tu inaczej. Teraz, gdy przemierzam niemal puste mieszkanie... Czuję się bardzo samotny. Tu nie chodzi o to, że twoja obecność mi nie wystarcza, wręcz przeciwnie - kocham cię i każda chwila razem jest dla mnie na wagę złota, ale czasami... Chciałbym, by w domu znów było więcej dusz do towarzystwa. Mam wrażenie, że teraz jest tu tak cicho i smutno.

— Wiesz, że wszyscy tutaj są dorośli, prawda? Choćbym nie wiem jak bardzo chciał zatrzymać tu moją siostrę, to nie jestem w stanie tego zrobić. Ona właśnie układa sobie życie z... no cóż, z chłopakiem, którego sobie wybrała, choć miała wielu lepszych kandydatów — obydwaj mimowolnie parsknęli śmiechem na ten komentarz — A Jace... chciałbyś, żeby ściągnął tu jeszcze Maię i gromadkę małych wilkołaków, które pogryzłyby zasłony z Mediolanu i potłukły drogocenny japoński serwis do herbaty? A nawet, jeśli te rzeczy straciły już dla ciebie wartość, w co szczerze wątpię, to nie możemy trzymać tu nikogo jak w klatce. Musimy dać im wolność i pozwolić na popełnianie błędów, nie sądzisz?

— I kto by pomyślał, że to ty będziesz prawić morały mnie, staremu wyjadaczowi? Wiem, że masz rację, ale łapie mnie niesamowita nostalgia.

Alec dotknął jego policzka i pogładził go kciukiem.

— Jeśli bardzo chciałbyś się kimś zaopiekować, to możesz mi pomóc ze skorzystaniem z łazienki, a potem sprawdzisz co u Clary. Wieczorem wpadniemy do Instytutu i zobaczymy, jak Jace i Izzy sobie radzą, co ty na to?

Oczy czarownika zabłysły, a usta rozciągły się w szerokim uśmiechu.

— Oczywiście, Alexandrze, tak właśnie zrobimy — pokiwał głową, a potem wziął młodszego na ręce.

~~

Już zmierzchało, Jace odliczał minuty do końca swojej zmiany w sali komputerowej, po której miał udać się bezpośrednio do mieszkania Mai. Było to dla niego wyjątkowo ważne, bo dziewczyna pierwszy raz od dawna sama zaproponowała, by został u niej na noc. Ich relacja nadal była nieco dziwna - niby czuli coś do siebie, ale niekoniecznie umieli to nazwać. Lubili spędzać czas razem, ale nie ciągnęło ich do nadmiernego okazywania sobie uczuć. Blondyn miał nadzieję, że będą w stanie wyjaśnić sobie to wszystko. Chciał mieć wszystko poukładane, w końcu za kilka miesięcy zostanie ojcem. I tym razem jest tego świadom, więc od początku zrobi wszystko najlepiej jak potrafi.

Równo dwie minuty po tym, jak zaczął się zbierać, odebrano informację o wzmożonej aktywności demonicznej na przedmieściach. 

Zająć się tym czy pozwolić działać komuś innemu?

Westchnął, a potem zrezygnowany pokręcił głową i wybrał numer do Isabelle. Odebrała po trzecim sygnale.

— Co się dzieje? — spytała, a jej głos był wyraźnie zaspany. Czyżby drzemka po wieczornym treningu?

— Zbieraj się, mamy misję do wykonania — rzucił krótko — Mało czasu i sporo syfu do ogarnięcia, także ubierz się odpowiednio. Czekam przy tylnym wyjściu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro