Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Powrót

- Cholera jasna.

Był późny wieczór, gdy Magnus i Simon opuszczali budynek szpitala. 

- Hm?- młodszy spojrzał na swojego towarzysza przekrwionymi od płaczu oczami.

- Zdaje się, że od kiedy tu przybyliśmy- szybko wrócił myślami do tamtego pamiętnego momentu- Czyli prawie 3 dni temu, wyłączyłem telefon.

- Och- wydusił- Mnie też dość szybko padła bateria, ale nawet nie miałem sił o tym myśleć.

- Alexander dzwonił do mnie chyba z milion razy- westchnął, przykładając komórkę do ucha.

Usłyszał sygnał nawiązywania połączenia.

Piiiik.

Piiiik.

Zaczął się denerwować.

Piiiik.

A co, jeśli stało się coś złego?

Piiik.

- Halo?- po drugiej stronie rozbrzmiał dziecięcy głos.

- Madzie?- zdziwił się Czarownik.

- Tak, ja!- w jej tonie było słychać radosną nutę- Co tam u ciebie?

- Madzie... Gdzie jest Alec?

- Hmm... Na jakimś zebraniu, okropne nuuuudy.

- I zostawił ci swój telefon?

- Noo! Dzisiaj popołudniu oglądaliśmy bajkę o takim wielkim czerwonym psie! Nazywa się Clifford i jest większy niż dom. Super, prawda?!

Oniemiał. Dzwoniąc umierał ze strachu, a teraz został wciągnięty w dziwną dziecięcą pogawędkę.

- No i Alec musiał iść na zebranie, ale zostawił mi telefon, żebym obejrzała do końca, ale ja nie chcę oglądać sama. Myślisz, że będzie mu miło, jak zobaczy, że czekałam z dokończeniem filmu dla niego?

Oczyma wyobraźni widział jak mała Czarownica uśmiecha się szeroko, była taka urocza...

- Och, oczywiście- przystanął, spoglądając na swojego towarzysza- Za parę minut ja i Simon również do was dołączymy, jeśli pozwolisz.

- NA ANIOŁA, PIŻAMA PARTY!!!!

Jej radosny okrzyk dotarł do czułych uszu Wampira, który uśmiechnął się lekko. On również polubił tę małą.

- Kocham cię- Mag cmoknął głośno w słuchawkę, imitując przesyłanie buziaka- Gdyby Alec pojawił się przed nami, to uprzedź go o moim telefonie. Na pewno się martwi.

- Jasne, jasne!

Rozłączyła się, więc starszy schował aparat do kieszeni marynarki.

- Urocza- młodszy pociągnął nosem.

- Twoje córeczki niedługo też takie będą- położył mu rękę na ramieniu.

- Oficjalnie zostałem ojcem...- przycisnął dłonie do skroni.

- Moje gratulacje- objął go i pokrzepiająco klepnął w plecy.

Brązowooki kiwnął głową w podziękowaniu, próbując ukryć wzruszenie.

- Jest taka piękna- odezwał się w końcu, gdy uspokoił oddech.

- Poczekaj...- kociooki uniósł palec wskazujący- "ona"? 

- Och, to takie pokręcone... Totalnie nie wiem jak to możliwe, ale urodziła się tylko jedna. Lekarz był wyczerpany wielogodzinnym dyżurem, więc nie objaśnił mi tego dokładnie- rozłożył ręce w geście bezradności.

- Czyli... Jedna z dziewczynek jest wcześniakiem, a dla drugiej jest szansa, że Isabelle donosi ciążę do końca?

Znów kiwnięcie głową. Zaciśnięte usta Słonecznego zaczęły drżeć, zapowiadając kolejną salwę szlochu.

- To cudowna wiadomość!- kociooki spojrzał na niego badawczo- Simonie, jeśli chcesz, to możesz płakać- otoczył go ramieniem, a potem kontynuował- We łzach nie ma nic niemęskiego, więc nie powstrzymuj ich. Właśnie zostałeś ojcem i musisz dać upust kłębiącym się w tobie emocjom.

- No cóż, nigdy wcześniej czegoś takiego nie usłyszałem- otarł oczy rękawem- Dziękuję.

- Musiałeś dorosnąć bardzo szybko- przyznał- Ale niektóre rzeczy na pewno usłyszysz po raz pierwszy o wiele, wiele za późno. Nie myśl o tym teraz.

- Ty, Alec i Madzie też w końcu będziecie mieć swoje szczęśliwe family story- odparł z uśmiechem- I myślę, że wbrew pozorom, też będziesz dla niej dobrym ojcem. Będziecie- poprawił się szybko.

- No nie, zaraz i ja się wzruszę!- zaśmiał się Mag, jednak w jego oczach wezbrały małe łezki.

- To nic złego- Wampir powtórzył jego słowa, szczerząc się.

Męską pogawędkę przerwał im dźwięk telefonu Magnusa.

- To Alexander- oznajmił, nim odebrał połączenie- Alexander?

- Magnus...- wydał z siebie głośne i świszczące westchnienie ulgi.

- Tak, to ja- uśmiechnął się bezwiednie.

- Gdzie jesteś?

- W okolicy, lada moment otworzę portal do Twojego pokoju w Instytucie, więc bądź gotowy.

- W takim razie czekamy- powiedział, a potem się rozłączył.

- No to w końcu wracamy do domu?- Lewis wykrzesał z siebie odrobinę entuzjazmu.

- Oczywiście- przytaknął- Ale nie w takich strojach. Nasz trzydniowy pot czuć pewnie w sąsiednich miejscowościach!

Dwukrotnie klasnął w dłonie, a potem ich ubrania oraz fryzury były świeże i czyste.

Magnus miał na sobie bladoróżową koszulę, czarny wisior ze srebrnym oczkiem i również czarne dopasowane spodnie. Włosy uniósł i zaczesał do tyłu, a delikatny makijaż był jedynie ledwo widoczny z bliska.

Simon z kolei skończył w obcisłych rurkach z jasnego dżinsu, czarnych kowbojkach i bordowej koszuli z rozpiętym guziczkiem. Jego lekko zakręcona grzywka opadała na czoło.

- Um... To nie mój styl, ale... uh... dziękuję?- wycedził zakłopotany.

- Czas otwierać się na nową modę, Isabelle by się spodobało- mrugnął Mag, a potem otworzył portal, do którego weszli, asekuracyjnie trzymając się za ręce.

~~

- To już!- dziewczynka zaczęła podskakiwać w miejscu i klaskać w dłonie, gdy portal otworzył się w instytutowym pokoju Aleca, a po chwili wyszli z niego dwaj mężczyźni.

- Cukiereczku!- Magnus kucnął i rozłożył dłonie, a Madzie wbiegła w niego i objęła mocno, niemal przewracając na podłogę. Potem wstał i opierając ją sobie o bok, krótko uścisnął Lightwooda.

- Nie strasz mnie tak więcej- mruknął niebieskooki, jednak na jego ustach błądził nieśmiały uśmiech.

- Nie będę, obiecuję.

- Ekhem, może ja yyy... Pójdę do siebie- zakłopotany Wampir wskazał na drzwi- Znaczy no, eee... Do Izzy...

- Zostań!- mała już ciągnęła go w kierunku łóżka za mankiet koszuli- Miałeś zostać na film o Cliffordzie!

- Madzie, myślę, że Simon jest teraz zmęczony. Przez ostatni czas robił um... ważne rzeczy z Magnusem. Myślę, że film nadrobimy jutro, a teraz daj mu odpocząć- Alec w porę postanowił ostudzić jej zapał.

- Tak w zasadzie, to nie jest źle- uśmiechnął się, nieświadomie ukazując kły- Możemy obejrzeć Clifforda w pokoju Izzy, a Magnus niech tu odpocznie w spokoju- zniżył głos, jednak mężczyźni nadal dobrze go słyszeli- Bo wiesz, on już jest starszy i mało zadyszki nie dostał przy wyjściu z portalu- mrugnął do niej porozumiewawczo, a ona w odpowiedzi parsknęła śmiechem.

Mężowie tylko z pobłażliwą dezaprobatą pokręcili głowami.

- Idę na nocowanie do Simona!- rzuciła przez ramię mała Czarownica, ciągnąc chłopaka za rękaw w kierunku drzwi.

Lewis tylko wzruszył ramionami ze śmiechem, a potem razem opuścili pokój.

- Ja mu zaraz dam zadyszkę..!

- Magnus- Alec położył dłonie na jego barkach- Przecież on tylko żartował.

- Oby- burknął starszy w odpowiedzi.

- Tak strasznie się o ciebie martwiłem... Nie wyłączaj więcej telefonu na tak długo.

- Nie będę, przepraszam- Mag rozłożył ręce i mocno go przytulił.

- Cholera, nie chcę więcej zasypiać tu bez ciebie...

- A ja bez ciebie- starszy oparł swoje czoło o jego. Przez te 3 dni ich tęsknota niewiarygodnie się nasiliła.

- Nie puszczaj mnie, kurwa, nie puszczaj mnie...- wymamrotał i pochylił głowę, wtulając się w pierś kociookiego. Czuł rytmiczne bicie jego serca i niczego już więcej nie potrzebował.

- Gdzieś ty się nauczył tak przeklinać?- z uśmieszkiem pogładził go po kruczoczarnych włosach.

- Nie zadawaj głupich pytań.

Młodszy pociągnął go w kierunku łóżka i już po chwili leżeli razem pod ciepłą kołdrą.

- Alexandrze, nie przywykłem spać w koszuli...

- To ją zdejmij. Byle szybko, bo marznę bez ciebie!

Bane westchnął i pstryknięciem palców pozbył się niewygodnej koszuli i długiego wisiora. Nie musiał długo czekać, by poczuć na swoim torsie ciepły policzek Lightwooda oraz zimny czubek jego nosa tuż przy sutku.

- Słyszę twoje serce- wymruczał Łowca z uśmiechem- Jesteś prawdziwy.

- Prawdziwie zmęczony- poprawił go, a potem czule ucałował w czoło i usta- Śpijmy już.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro