Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

No co za świnia...

Mag siedział na łóżku, bardzo intensywnie masując sobie skronie. Próbował przyswoić sobie wszystko to, co Alec właśnie powiedział mu o Helen, telefonie Luke'a i oddziale szpitalnym w odległym Instytucie. 

- Powiedz coś- niebieskooki przerwał panującą ciszę- Cokolwiek.

- Myślę, że powinniśmy poinformować Aline.

- To wykluczone!

- Dlaczego? Gdyby chodziło o ciebie, to wolałbym poznać nawet najgorszą prawdę od razu.

- To córka samej konsul Penhallow! Wyobrażasz sobie, co będzie, jak Gia się o tym dowie? Z resztą... Sama Aline pewnie najpierw narobi ruchu, a potem się spakuje i od razu ruszy do Idrysu.

- Alexandrze... Zatem, co chcesz zrobić?

- Nie mam pojęcia- zajął miejsce obok męża- Póki co, wiem tylko to, czego nie chcę robić.

- Jakoś rozwiążemy ten problem.

- Mówisz tak, jakbyś sam w to nie wierzył... Poczekamy na Luke'a, niech przyjrzy się tej sprawie tak, jak powiedział mi przez telefon.

Starszy otworzył usta, by coś powiedzieć, ale wtedy drzwi do pokoju otwarły się z głośnym trzaskiem. W następnej chwili Madzie wepchnęła się między nich.

- Bobas Izzy, to straszna świnia.

Lightwood w momencie zrobił się blady jak ściana.

- Nie wolno tak mówić, okruszku- Bane pogroził jej palcem.

- Ale to naprawdę jest mała świnia!

- Dlaczego tak uważasz?

- No bo... No bo...- zaczęła dziewczynka, jednak zawahała się, widząc w drzwiach Simona.

- No bo...?- nie ustępował Czarownik.

- BO CHCIAŁAM POGŁASKAĆ IZZY PO BRZUSZKU, A TEN BOBAS MNIE KOPNĄŁ.

W tym momencie szczęka Wampira opadła niemal do samej ziemi.

- Możesz powtórzyć?- powiedział słabym głosem.

Czarownica tylko wywróciła oczami, ale potem powtórzyła.

- I naprawdę to poczułaś?- dopytywał.

- No tak!- krzyknęła- Co za brak kultury i szacunku do starszych.

Milczący i pobladły Alec dla odmiany wytrzeszczył jeszcze oczy.

- No co? Magnus tak mówi, kiedy ktoś wywinie mu jakiś numer.

- Madzie, jeszcze raz- Simon wszedł do pomieszczenia i kucnął, patrząc dziewczynce w oczy- Uciekłaś od nas, bo poczułaś, że w brzuchu Izzy coś się poruszyło, tak?

- No tak. Mógłbyś te bobasy nauczyć kultury.

- Na Anioła, moje dzieci da się już poczuć...- chłopak wyglądał, jakby miał się ropłakać.

- To cudowna wiadomość!- rozpromienił się Magnus- Jednak myślę, że Izzy zasługuje na przeprosiny, pączuszku. Jej córeczka nie zrobiła tego specjalnie. Kiedy dziecko rusza się u swojej mamy w brzuszku, to zawsze jest to dobry znak.

- Dlaczego brak kultury to dobry znak?

- Och... Wytłumaczę ci to jutro, skarbie. Możesz podejść do biblioteki? Potrzebuję kilku ksiąg o magicznych zwierzętach.

- Teraz?- zdziwiła się.

Magnus - mistrz zmiany tematu.

- Tak, teraz.

- Okej- wzruszyła ramionami i pobiegła do biblioteki.

- Po co ci książki w środku nocy?- niebieskooki w końcu przerwał milczenie.

- Och, nie potrzebuję ich, głuptasie. Myślę, że powinniśmy złożyć wizytę twojej siostrze, ale gdybym powiedział to przy Madzie, to mogłaby poczuć się pominięta albo zazdrosna. 

- Ach, no tak...- poczuł się nagle zawstydzony tym, że nie pomyślał o sytuacji w ten sposób.

~~

Słoneczka, dzisiejszy wpis jest krótki, jednak zdecydowałam się go opublikować z dwóch powodów:

1) Dawno nic tu nie dodałam i najzwyczajniej w świecie mi was brakuje :(

2) Uznałam, że nie ma co zmuszać się do pisania "miliona słów" na siłę, a zamiast tego mam dla was coś bonusowego do poczytania!

* <- w tej gwiazdce mam dla was link do kolejnego Maleca! ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro