Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nienajlepszy dzień

Kolejny dzień nie był dla Jace'a  zbyt łaskawy. Obudził się z ogromnym bólem pulsującym gdzieś pod czaszką, zupełnie jakby był na najgorszym kacu w życiu. Z tą różnicą, że nic nie pił wczorajszej nocy. 

Wstał z łóżka, niedbale odrzucając kołdrę na podłogę. Po chwili podszedł do szafy, z której wyjął obcisłe czarne spodnie i szary podkoszulek. Poranek wydawał się chłodny, więc narzucił też skórzaną kurtkę, a na stopy ubrał ciemne skarpety i buty, podczas sznurowania których niemal zwymiotował. 

W niewielkiej łazience spędził niemal kwadrans na układaniu włosów, które obficie spryskał lakierem. Potem szybko przemył twarz zimną wodą i umył zęby, używając dwa razy więcej pasty miętowej niż zwykle. Liczył, że to pomoże mu w pozbyciu się nieprzyjemnych mdłości.

Gotowy (choć wolałby nie) ruszył do sali, gdzie miał trenować dzieciaki. Spojrzał na zegarek w telefonie, który wskazywał 7:30. Miał więc jeszcze pół godziny dla siebie, które poświęcił na indywidualny trening, licząc że odpowiednio go on pobudzi. Niestety, już po kwadransie był zupełnie wypompowany, a mięśnie ramion i ud niesamowicie go bolały. Postanowił odpuścić sobie resztę treningu i doprowadzić się do porządku, nim dzieciaki zobaczą go w takim stanie i do reszty straci u nich swój autorytet.

Przynajmniej moim włosom nic się nie stało- pomyślał, przeglądając się w nieco zabrudzonej okiennej szybie.

O umówionej godzinie czwórka dzieci zjawiła się w salce treningowej, pomieszczeniu przystosowanym do nauki rzeczy takich jak boksowanie, rzucanie sztyletami czy walka wręcz.

Jace czuł się nieco zbity z tropu, mając na sali zaledwie jednego chłopca oraz trzy dziewczynki, będące od niego o wiele mniejsze. Jedna z nich stała cały czas ze spuszczoną głową, jakby odbywała dziwnego rodzaju pokutę. Domyślił się, że to Anessa. Wykonał kilka poleceń, a gdy pozostali rozpoczęli trening, on ruchem ręki przywołał do siebie blondynkę.

- Co się dzieje?- spytał, walcząc z nagłym nawrotem mdłości.

- Nic- padła cicha odpowiedź.

- Pewnie martwisz się o siostrę, co?- rzekł obcesowo. Zupełnie nie umiał rozmawiać z dziećmi na trudne tematy- Magnus się nią zajął, już przecież wszystko dobrze. Za kilka dni wróci na treningi.

Ramiona Anessy zaczęły nagle drżeć, a chwilę później dziewczynka wybuchła płaczem. Herondale zupełnie nie wiedział, co powinien zrobić, a nie chciał by ktokolwiek ich usłyszał. Niezgrabnie przyciągnął młodszą do siebie, a gdy poczuł jej ręce obejmujące go w talii, sam miał ochotę się rozpłakać. 

Tamta chwila przywiodła do jego pamięci wszystkie potajemnie (i niepotajemne) spotkania z Maią, kłótnie z Nocnymi Łowcami, problemy w pracy, a nawet bardzo odległą rozmowę z Magnusem, w której bardzo go obraził.

Nawet nie usłyszał, gdy w pomieszczeniu rozległo się echo rytmicznie dudniących o posadzkę butów na obcasie. 

- Jaden Smith?- od zamglonych wspomnień oderwał go głos Izzy.

Brunetka rozpromieniona stała, w ręce trzymając kawałek pożółkłego pergaminu. Była ubrana w prostą czarną sukienkę z krótkim rękawem i kołnierzykiem, pod którą odznaczał się jej brzuszek. Szpilki, które wybrała były natomiast czerwone i od razu przyciągały uwagę.

Brunet śpiesznie podszedł do niej, kłaniając się lekko.

- Pan Lightwood oczekuje cię w swoim gabinecie- powiedziała, uśmiechając się przyjaźnie- Prosił, byś udał się do niego od razu.

Jaden spojrzał w kierunku swojego trenera, a ten dał mu znak głową, by wykonał polecenie. 

Po chwili Izzy stała już przy Jace'ie i Anessie.

- Co się stało?- spytała zdziwiona.

- Nie mam pojęcia- bezradnie rozłożył ręce. Na jego twarzy odmalowała się wyraźna ulga, gdy brunetka zajęła się pocieszaniem dziewczynki. On z kolei poszedł do swoich dwóch uczennic, które jako jedyne były w stanie odbyć swój trening.

~~

Alec siedział za biurkiem w swoim gabinecie, poprawiając granatowy sweter, gdy usłyszał pukanie do drzwi.

- Proszę- powiedział nieco zbyt oficjalnym tonem, w drzwiach widząc gościa, którego się spodziewał.

- Dzień dobry, panie Lightwood. Pańska siostra, pani Lightwood powiedziała, że chciał mnie pan widzieć- chłopiec patrzył w czubki swoich butów.

Czarnowłosy ugryzł się w język, prawie mówiąc mu, by przestał z tym "pan", "pani", w porę przypominając sobie jednak, że tak młodsi (i nie tylko) powinni się do niego zwracać.

- Jasne- spróbował minimalnie się uśmiechnąć, ale grymas na jego twarzy nie był uśmiechem, a czymś dziwnym- Usiądź- polecił, wskazując wolne krzesło.

Zielonooki szybko zajął wskazane mu miejsce.

- Czy wiesz, dlaczego cię tu wezwałem?

- Nie, proszę pana.

- Cóż... Chciałem ci pogratulować, a za razem podziękować za szybką reakcję podczas tego incydentu na jednym z ostatnich treningów. To było zachowanie godne prawdziwego Nocnego Łowcy.

- Och... Dziękuję- na twarzy chłopca pojawił się szeroki, nieco zawstydzony uśmiech.

- Mam nadzieję, że dalej będziesz służył przykładem swoim młodszym kolegom i koleżankom. Prawidłowy osąd sytuacji, to klucz do sukcesu.

- Tak jest, proszę pana.

- To wszystko- podsumował, a tym razem jego próba uśmiechnięcia się wyszła o niebo lepiej- Możesz wracać na zajęcia do pana Herondale'a. Jestem spokojny, że z takim pomocnikiem będzie czuł się bezpieczniej.

Jaden podbudowany pochwałą, niemal unosił się w powietrzu, gdy opuszczał gabinet.

Pomyśleć, że tak niewiele trzeba, by uszczęśliwić dziecko. Dorośli Łowcy pewnie byliby oburzeni samym faktem, że wezwał ich do siebie tylko po to, by powiedzieć dwa zdania, a potem kazać im wracać do swoich obowiązków. Ta wdzięczność i autentyczna radość była najlepsza podczas pracy z dziećmi.

Potrząsnął tylko głową, gdy w jego myślach pojawiła się Madzie. Dziewczynka ostatnio coraz więcej czasu spędzała z Izzy i Simonem. Praktycznie rozstawała się z nimi tylko na czas lekcji z Dot lub momentów, gdy miała ochotę zaszyć się w bibliotece. Lightwood poczuł ukłucie zazdrości. Dlaczego nagle Madzie woli jego młodszą siostrę od niego?

~~

Słoneczka, zapraszam was na moje 2 ff (tak, to też Malec!)
Przekopiujcie sobie link: https://www.wattpad.com/story/236168800-pod-naszym-niebiem-nad-naszym-piek%C5%82em-ff-malec (wstawię też w komentarzu do tego fragmentu)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro