Nie bądź naiwny
Poprawił włosy, odchrząknął i wyciągnął koszulę, którą do tej pory miał wpuszczoną w spodnie. Po chwili namysłu rozpiął również dwa guziczki pod szyją. Tak przygotowany pchnął drzwi pokoju.
W nozdrza uderzył go zapach dzikiej róży. Owionął wzrokiem pomieszczenie pogrążone w półmroku. Rolety były zasłonięte, firany zasunięte, a światła zgaszone. Kilka czerwonych świec ułożonych na komodzie naprzeciw łóżka dawało nikłe światło.
- Nie musiałem czekać na ciebie długo- Mag z zadowoleniem klasnął w dłonie.
- Już i tak skończyłem pracę- wzruszył ramionami.
Podszedł do męża i wymienił z nim długie, intensywne spojrzenie.
- Masz piękne oczy, Alexandrze.
Alec uśmiechnął się na ten komplement, czując palce starszego głaszczące jego policzek.
- Ty też- przygryzł wargę, czując jak dłoń partnera zsuwa się na jego ramię. Nadal nie przerwali kontaktu wzrokowego.
- Uwielbiam też twój uśmiech- znów powrócił do gładzenia policzka, a potem przesunął kciukiem po dolnej wardze młodszego- I usta- przysunął się bliżej, tak, że ich ciała niemal przylegały do siebie- Ciebie całego.
- Magnus...
Lightwood nie wytrzymał napięcia i spuścił wzrok. "Przegrał" w ich małej grze, więc następny ruch należał do starszego.
- Jesteś ostatnio taki nieśmiały- Bane chwycił go za podbródek i znów skrzyżowali spojrzenia- Taki niewinny... Przypomina mi to trochę ciebie sprzed naszego ślubu.
- Och, nie zaczynaj...- niebieskooki uniósł ręce w obronnym geście.
- Powstrzymaj mnie.
Łowca na chwilę zamarł, ale potem pochylił się i pocałował męża. Na jego policzki wstąpił lekki rumieniec, co ostatnio było dosyć częste.
Czarownik oddał pocałunek, jednocześnie pogłębiając doznanie, przez zaczepne przygryzienie wargi młodszego.
- Uwielbiam, kiedy nosisz koszule- kontynuował kociooki, rozpinając kolejny guziczek- Ale wiesz co jest jeszcze lepsze? Moment, w którym je z ciebie zdejmuję.
Po chwili poczuł mokry pocałunek na swojej szyi, a po nim kolejne, przesuwające się na odsłonięty fragment klatki piersiowej. Wstrząsnął nim delikatny dreszcz, gdy starszy polizał jego wrażliwy sutek. Westchnął cichutko i nagle zdał sobie sprawę, że od dobrej chwili miał zamknięte oczy. Otworzył je i po paru sekundach jego wzrok na nowo przywykł do ciemności.
Skupił wzrok na pierwszej rzeczy, którą zobaczył, a było nią lustro. Dojrzał w nim dwa ciemne kształty, którymi zapewne byli on i jego partner. Automatycznie odepchnął starszego od siebie. W jego głowie pojawiły się wspomnienia z ich ostatniego nieudanego zbliżenia.
- Alexandrze?- Mag wyglądał na zaskoczonego- Zrobiłem coś nie tak?
Młodszy pokręcił tylko głową, a potem usiadł na łóżku, ukrywając twarz w dłoniach. Nie płakał, ale zdecydowanie był przytłoczony. Wziął kilka głębokich wdechów, a potem poczuł skrzypienie materaca i parę silnych ramion, oplatających go w pasie.
- Co się dzieje? Powiesz mi?- nie dawał za wygraną.
- Sam nie wiem- zdezorientowany pokręcił głową, a potem oparł się o bark Bane'a- Chyba nie mam dziś nastroju, przepraszam.
- Chodzi o lustro? Mogę je zdjąć, jeśli cię rozprasza.
- Uch, nie o to chodzi...
- To o co?- odgarnął grzywkę z oczu Aleca i pocałował go w czoło.
- Po prostu... No wiesz, nie wyglądam tak, jak dawniej- westchnął, czując zażenowanie własnymi słowami- Gdzieś mi wcięło te wszystkie mięśnie, na które poleciałeś i w ogóle- ironicznie zaśmiał się z własnego żartu.
- Och, Alexandrze...- położył dłoń na kolanie młodszego, masując je lekko- Twoje ciało jest piękne- znów pocałował go w czoło- Nie musisz niczego się obawiać, ponad wszystko kocham twoje wnętrze.
Lightwood poczuł, że jeśli jego mąż powie jeszcze jedno zdanie, to on sam zaraz wybuchnie płaczem.
- Nie umiem się pogodzić z faktem, że wyglądam tak, jak wyglądam- odruchowo położył dłoń na brzuchu.
- Jesteś PIĘKNY- Mag nakrył jego dłoń swoją- Kilka tygodni i wrócisz do dawnej formy. Poza tym dla mnie przez cały czas jesteś seksowny- mruknął mu na ucho.
- Magnus...
- Tak myślę- wzruszył ramionami- Ale jeśli nie jesteś w nastroju, to możemy po prostu zjeść pizzę i poprzytulać się pod kocem. Co ty na to?
- Kocham cię.
~~
Następnego dnia Alec obudził się w pustym łóżku. Na szafce nocnej stał kieliszek, co mogło znaczyć, że Magnus wypił już swoje poranne martini i ruszył do pracy.
Nocny Łowca wstał, przebrał się i po kilku minutach siedział już w swoim gabinecie, przeglądając dokumenty.
Około dziesiątej usłyszał pukanie do drzwi, a chwilę później stał przed nim rudowłosy mężczyzna.
- O co chodzi?- spytał Lightwood, obrzucając nowo przybyłego przelotnym spojrzeniem.
- Co to jest?- zdenerwowany rzucił zwitkiem jakichś papierów na biurko.
Czarnowłosy wziął je do ręki i zaskoczony odczytał nakaz przeniesienia do Idrysu.
- Skąd go masz?
- Był w mojej poczcie.
- Nie mam z tym nic wspólnego- rozłożył bezradnie ręce.
- Cholerne Clave- mruknął rudy pod nosem.
~~
- Alec? Tu Luke, jesteś sam?
- Tak.
Szef Nowojorskiego Instytutu zupełnie nie spodziewał się telefonu od Luciana. Był jednocześnie przerażony i podekscytowany.
- Mam nowe wiadomości na temat Helen. To jeszcze nic pewnego, tylko moje przypuszczenia, ale...
- Każda informacja jest na wagę złota, nawet twoje przypuszczenia.
- Zatem widziałem ją dwa razy. W tutejszej bibliotece przez jedno z okien jest widok na okno szpitalne w sali, w której leżała przez kilka dni. Trzeba się nieźle wychylić, by cokolwiek zobaczyć. Nie chciałem wzbudzać podejrzeń, więc widziałem ją tylko przez ułamek sekundy. Leżała z zamkniętymi oczami, trudno powiedzieć czy spała, czy to śpiączka farmakologiczna.
- Jaka?- Alec zmarszczył brwi.
- Poddaje się jej ludzi podczas operacji, żeby nie czuli bólu i tak dalej- wyjaśnił- Kiedy widziałem ją drugi raz, również spała. Z tą różnicą, że jej skóra wydawała się lekko fioletowa, a runy jakby nieco wyblakłe. Myślę, że coś na niej testują, ale za cholerę nie mam pojęcia co.
- Na Anioła! To straszne.
- Wczoraj zniknęła. Pewnie ją gdzieś przenieśli.
- Musimy coś zrobić, nie dam rady dłużej ukrywać tego przed Aline. Nie myślisz, że jej matka dałaby radę jakoś wpłynąć na władze w Idrysie? W końcu jest konsulem.
- Nie bądź naiwny, Alec. Muszę kończyć, wzywają mnie.
W słuchawce dały się słyszeć dziwne trzaski.
- Powiedz mi tylko, co z mamą?
Pytanie Aleca zawisło w powietrzu, a odpowiedzią na nie był sygnał rozłączonego połączenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro