Mobilizacja
Czarownik przechadzał się w tę i z powrotem po salonie, nie mogąc usiedzieć na miejscu. Alec miał ogromną ochotę wstać i złapać go za ramię, uświadomić, że powinien się zatrzymać i zacząć mówić, bo tylko w ten sposób pozbędzie się palących go nerwów i stresu. Nie mógł jednak tego zrobić, ponieważ pomimo olbrzymich postępów w rehabilitacji nadal był przykuty do wózka i nie mógł samodzielnie stanąć na nogach.
— Ej, dziurę w dywanie wydepczesz — odezwał się w końcu Jace, za co Maia posłała mu karcące spojrzenie. Zbył ją wzruszeniem ramion.
— Magnus? — na dźwięk głosu dziewczyny starszy zatrzymał się, a potem zwrócił wzrok ku niej. — Dlaczego wezwaliście tu Jace'a?
— Och, mamy niemały kłopot.
— Nie wy jedyni — parsknął Herondale.
— Jace! — krzyknęli z wyrzutem Alec i Maia jednocześnie.
— No co? — wzruszył ramionami, jakby nie zrobił nic złego.
— Problem dotyczy Clary, jak zdążyliśmy już nadmienić przez telefon — kontynuował mag, nie zważając na ich przepychankę słowną. — W ostatnim czasie miała kilka nieciekawych epizodów.
— Co masz na myśli? — dziewczyna była coraz bardziej zaintrygowana.
— Ma na przedramieniu sporych rozmiarów ranę, która co jakiś czas sama się otwiera i mocno krawi. W tym momencie nie działają na nią runy lecznicze ani moje zaklęcia. Musieliśmy założyć jej zwyczajny opatrunek, bo inaczej mogłoby się to dla niej skończyć tragicznie. Z początku sama stosowała iratze, jednak kiedy sytuacja stała się krytyczna, sama przyszła do mnie i Alexandra z prośbą o pomoc.
— Nie zrozumcie mnie źle, ale w jaki sposób my, a właściwie Jace — znacząco spojrzała na blondyna. — Mielibyśmy wam pomóc w tej sprawie o piątej nad ranem?
Lightwood klasnął w dłonie, próbując zwrócić na siebie uwagę zebranych, w ręce nadal kurczowo ściskał komórkę, bombardując sms-ami na przemian Isabelle i Simona.
— Niedługo planuję wrócić do kierowania Instytutem w pełnym wymiarze moich dawnych obowiązków, a Magnus nie może cały dzień siedzieć w lofcie i pilnować czy czasem Clary nie wykrwawia się właśnie na śmierć. Przetransportowanie jej do Instytutu jest obecnie zbyt ryzykowne, zawsze kończyło się to tragedią w przeszłości. Nie możemy pozwolić na to, żeby demoniczne siły na nowo ją przechwyciły i wykorzystywały jako broń przeciwko nam. Nie możemy więc zwlekac, trzeba obmyślić jakiś plan i wcielić go w życie najlepiej od zaraz.
— Nie ma takiej możliwości, żebyś w tym stanie wrócił do pełnienia 100% obowiązków — oświadczył Jace, a jego twarz ogorzała ze złości. — Jeśli chodzi ci o pieprzony tytuł Głowy Instytutu to możesz go sobie wziąć, ja takim papierkiem sobie co najwyżej dupę podcieram, ale nie ma szans, żebyś wrócił na dawnych warunkach.
— W tej sytuacji zgadzam się z moim zięciem — wtrącił Bane. — Ale myślę, że moglibyśmy podzielić się i pełnić dyżury w czuwaniu nad Clary, jak miało to miejsce kiedyś.
Maia odruchowo położyła ręce na brzuszku.
— My... Bardzo chcielibyśmy wam pomóc, ale nie możemy ryzykować...
Niebieskooki zmarszczył brwi.
— Maia jest w ciąży, a obecność demonów może jedynie przynieść nieszczęście w jej stanie.
—CO, ZNOWU? — Alec niemal podskoczył w miejscu.
— Tym razem chciałabym je zatrzymać... — powiedziała cicho dziewczyna, wbijając wzrok w czubki swoich butów.
— POWAŻNIE, CZY WY NIE WIECIE, CO TO JEST ANTYKONCEPCJA?!
***
Brunetka oderwała się od partnera dysząc ciężko, a na ustach miała szeroki uśmiech.
— Byłeś cudowny — powiedziała, kładąc mu dłoń na torsie.
— Nie mniej niż ty — odparł, nakrywając ją swoją. — Mogę jeszcze jednego buziaka? Malutkiego.
Izzy przewróciła oczami, a potem pocałowała go kilka razy. Ot, żeby było w zapasie, gdyby znów postanowił poprosić o więcej.
W tym samym czasie schowana pod poduszką Simona komórka znów zaczęła wibrować.
— Odbierz, bo nie dadzą nam spokoju — jęknęła dziewczyna.
Wampir sięgnął po komórkę i pobladł jeszcze bardziej niż zwykle.
— Magnus i Alec, ze sto nieodebranych połączeń.
- O cholera — skwitowała.
— Lepiej oddzwonię, a ty narzuć na siebie jakiś sweter.
— O ile nie jest jeszcze za późno.
— Oby.
Chłopak szybko wybrał numer Aleca i po kilku sekundach zebrał srogie kazanie od Łowcy i pilny nakaz odwiedzenia loftu Magnusa. NATYCHMIAST.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro