XxX
Czerwonowłosy chłopak po raz ostatni przygładził kołnierz swetra, przeglądając się w dużym lustrze na korytarzu. Nie wiedział, czy jego strój był odpowiedni, jednak nie miał sił po raz kolejny się przebierać, czas go w końcu naglił, a spóźnianie się nie było kulturalne. Uśmiechnął się więc do siebie słabo, zarzucił płaszcz i szczelnie owinął szyję puchatym szalikiem, po czym wyszedł z mieszkania, kątem oka zerkając na swoje zwierzątko, smacznie śpiące w dużej klatce. Było mu szkoda króliczka, który sylwestra spędzi samotnie, nic jednak nie mógł poradzić na to, że w restauracji jedyne miejsce, w którym taki pupil mógłby się odnaleźć, to kuchnia, najlepiej pod nożem kucharza. Taehyung za bardzo kochał Ciastka, by ryzykować jego życiem. Lepsza już była chwilowa samotność, w końcu niedługo wróci, a wtedy podrapie go za uszkiem i wymizia po brzuszku. Jak zawsze.
*
Gdy przybył na miejsce, większość już tam była. Siedzieli przy dość dużym stole, rozmawiając i podjadając przystawki. Nawet nie zorientował się, kiedy opróżnili kolejną butelkę soju, podjadając kampungi i grillowaną wołowinę, na końcu racząc się pięknie zdobionymi, kremowymi ciastkami. Atmosfera każdemu dała się we znaki, mało kto ogarniał to, co się dookoła nich działo. Wlewany w siebie alkohol robił swoje, a pogadanki i plotkowanie o tyłkach ich koleżanek z pracy, było na tyle zabawne, że czas mijał szybciej. Potem szampan, kolejne kieliszki, krzywe pląsy do muzyki Beyonce i Big Bang. Impreza nie była może zbyt szalona, jednak bawił się całkiem zacnie.
Gdy Taehyung ostatni raz zerkał na zegar, wskazówki wskazywały siedemnastą, teraz zaś było już koło trzeciej i chcąc, nie chcąc, musiał się zbierać, bo butelka więcej i leżałby zarzygany gdzieś w kącie baru.
*
Rzucił klucze na szafkę, nieco gibając się przy tym na boki. Nie był mistrzem równowagi, a pochłonięte na przyjęciu procenty dodatkowo ją zaburzały, przez co ciężko było mu stać prosto. Nie przejmował się tym jednak, w końcu jakie miało to znaczenie? Był sam, nikt go nie widział i nie oceniał, więc nawet, jakby tarzał się jak dżdżownica po ziemi, to nie byłoby mu wstyd. Króliś i tak go kochał, bez względu na stan, w którym się znajdował.
Chwiejnie zsunął ze stóp buty i poczłapał do pokoju, gdzie z wielkim uśmiechem otworzył klatkę, wyciągając czarnego zwierzaczka, z którym udał się na kanapę. Delikatnie pogładził nosem miękkie futerko, spoglądając na pupila, zabawnie poruszającego noskiem.
— Tęskniłeś za mną, Ciastek? — Czerwonowłosy musnął wargami sterczące uszko, następnie wtulając twarz w zwierzaczka. — Chyba troszkę przesadziłem z alkoholem, ale wiesz, że czasami muszę. Było mi chyba smutno, bo Jimin ciągle smyrał Yoongiego po udzie i wszystko widziałem — westchnął niezadowolony, opadając ostrożnie plecami na kanapę. Posadził króliczka na klatce piersiowej, przymykając oczy. — To przykre, że każdy kogoś ma, a ja ciągle jestem sam. Przecież fajny ze mnie chłopak, nie? Czemu więc nikt mnie nie chce? To, że nie umiem gotować, ciągle bałaganię i robi mi się brzuszek od nutelli, to nic złego, nie uważasz?
Królik tylko potarł nosem o wewnętrzną stronę jego dłoni, na co chłopak stęknął, wyginając usta w podkówkę. Musiał chyba przywyknąć do tego, że jedyną istotą, która jakoś z nim wytrzymywała, był Ciastek. To cholernie frustrujące, niemiłe i nieprzyjemne, że każdy powrót do domu oznaczał kolejne chwile spędzone przy grzanym winie, chipsach oraz telewizji. No i króliku. I chociaż kochał swojego maluszka najbardziej na świecie, to jednak nie mógł on dać mu tego rodzaju czułości i miłości, jakiego potrzebował od dawna. Bądź co bądź miał już dwadzieścia trzy lata, a ostatni raz był z kimś w tak zamierzchłych czasach, że ledwo pamiętał smak czyiś ust, czy przyjemny zapach skóry, gdy zasypiał wtulony w swojego byłego chłopaka. Wprawdzie nigdy by do tamtego nie wrócił, jednak chciałby chociaż tą jedną noc w roku spędzić w towarzystwie osoby, która wzięłaby go na kolana i wyjadła wszystkie czekoladki z metalowej skrzynki.
— Jestem przegrywem, króliczku. W dodatku pijanym. Szkoda, że nie staniesz się człowiekiem chociaż na jeden dzień... — mruknął, łapiąc zwierzaka jedną ręką. Postawił go na kanapie, sam zaś wstał i podszedł do szafki, z której wyciągnął butelkę z winem, na szczęście otwartą. Nie dałby rady męczyć się z korkiem w takim stanie.
Szybko upił kilka łyków, czując przyjemne ciepło w środku. Chociaż obiecywał sobie, że ograniczy spożywanie alkoholu, to tym razem zdecydował się nagiąć te postanowienie. Był Nowy Rok, ten raz w roku może sobie pozwolić na więcej swobody. Był w końcu sam, biedny, cierpiący i niekochany. Zostało mu tylko wino. I królik.
Szybko pochłonął całą zawartość butelki, odstawiając ją na ziemię, po czym zrzucił z siebie ubrania, kierując się w stronę prysznica. Gorąca kąpiel była dobra na wszystko, a że było to jedyne, co mogło go rozgrzać, to nie zamierzał z tego zrezygnować. Przyjemnie spływająca po jego ciele woda rozluźniała go, a szumiące mu w głowie wino wszystko dopełniało. Było cudownie. Przez chwilę nie myślał o brakach w jego życiu, bo jego głowę zajmował czekoladowy płyn do kąpieli i to, by przypadkiem się nie wywrócić, co w gruncie rzeczy nie było łatwe.
— TaeTae, ty pijaku... — mruknął, sięgając po ręcznik, którym wytarł byle jak swoje ciało, by zaraz zarzucić na siebie puchaty, błękitny szlafrok. Poprawił mokre kosmyki i wyszedł z łazienki, wzdychając. Od razu lepiej.
— Ciastuś? Gdzie jesteś? — Tae uśmiechnął się leniwie, rozglądając po salonie. W momencie, gdy jego wzrok padł na kanapę, usta rozchyliły się w niemym zdziwieniu, bo zamiast słodkiego, małego króliczka, leżał tam seksowny i naprawdę duży mężczyzna. — Och!
— Mhm? — Nieznajomy stęknął, uchylając powieki i Taehyung mógł przysiąc, że zrobiło mu się jeszcze bardziej gorąco, gdy te ciemne oczy zaatakowały jego bezbronną osobę. Czarne, lśniące włosy, umięśnione uda, które opinały skórzane spodnie, do tego ciasna koszula. Bóstwo. — O, jaki śliczny...
Czerwonowłosy zasłonił usta dłonią, gdy dostrzegł zęby przybysza, tak cholernie przypominające te królicze. W tym momencie niemal zakręciło mu się w głowie.
— Ciastek? — stęknął, robiąc krok w jego stronę. Brunet uśmiechnął się, wsuwając dłonie pomiędzy krucze kosmyki i niedbale je roztrzepał.
— Jungkook, ale Kook to prawie jak ciastko, więc chyba tak... — Wzruszył ramionami, rozkładając je na boki, a z jednej dłoni wypadły mu królicze uszy na czarnej opasce. Wiele w tym momencie Kimowi nie trzeba było mówić. Chwilę później leżał już na swoim zwierzątku, wtulając się w jego ciało.
— Nareszcie! Tak długo na ciebie czekałem!
Nie bardzo rozumiał jak to się stało, że króliczek zmienił się w chłopaka, jednak nie było to istotne. Liczyło się tylko to, że jego życzenie się spełniło i jedyne stworzenie, które przy nim trwało, teraz było człowiekiem. Mógł go przytulić, dotknąć. Potrzebował tego.
— Hm, gdybym wiedział, że tak mnie pragniesz, to pojawiłbym się wcześniej. Jesteś bardzo ładny...
Tae oparł dłonie na torsie mężczyzny i nieco się uniósł, wpatrując uważnie w jego twarz. To naprawdę był Ciastek. Kolor się zgadza, imię też. W dodatku tak pięknie pachniał i czuł się przy nim bezpiecznie. Chociaż to może przez to, że przesadził z alkoholem...
Zadrżał, gdy większy uniósł się niemrawo, obejmując go w pasie silnymi ramionami. Ich twarze znalazły się naprzeciwko siebie, oddalone o jakieś dwa centymetry, przez co biedne serce czerwonowłosego mocno zabiło. Poruszył się niespokojnie na udach Jungkooka, dłońmi sunąc po jego torsie. Cała ta sytuacja była krępująca, a z drugiej strony miał jedną jedyną szansę na to, by z kimkolwiek po prostu być.
— Czy ty przypadkiem nie masz majteczek, kociaku? — Brunet zamruczał cicho, poruszając biodrami, przez co Tae poczuł otarcia na swoim nagim członku. Nie nosił bielizny po kąpieli, nie miał przed kim ukrywać swoich intymnych miejsc.
— Um, nie mam nic, poza tym. — Wskazał skinieniem na swoje odzienie, na co króliczek uśmiechnął się przebiegle, szybko przenosząc dłonie na szczupłe uda Tae. Zacisnął na nich palce, wzdychając z zadowoleniem, a czerwonowłosy chociaż czuł, że nie powinien. Lecz tak bardzo tęsknił za dotykiem, że pozwolił Ciasteczkowi pieścić wrażliwą skórę, cichutko stękając. Podobało mu się to. Brunet był władczy, męski, a to najbardziej kręciło pijanego Taehyunga, który chciał utonąć w tej stanowczości.
— To chyba najlepszy prezent, jaki mogłem otrzymać. Życie mnie kocha. — Jungkook przyciągnął mniejszego do siebie, atakując brutalnie jego usta, na co ten nawet nie próbował reagować inaczej, aniżeli odwzajemnieniem i posłusznym rozchyleniem warg. Czarnowłosy wtargnął do środka, całując go brutalnie, intensywnie, ale i niesamowicie czule, jakby i on był spragniony pieszczot. Smakował papierosami i wódką, jednak nie było to ważne. Przemiany z ludzi może miały jakieś magiczne właściwości?
Chłopak jęknął, gdy długie palce znalazły się na jego pośladkach, unosząc go zdecydowanie. Szybciutko objął większego udami, ten zaś wstał, pytająco wpatrując się w ognistowłosego.
— Gdzie mamy się kochać, piękny?
Policzki Tae momentalnie zrobiły się czerwone, jednak grzecznie wskazał na drzwi do sypialni, gdzie po chwili oboje opadli na łóżko. Ciastek szybko pozbył się jego szlafroka, odrzucając go na bok, sam zaś zdjął swoją koszulę. Oczom Tae ukazał się cudowny, wyrzeźbiony tors, a ramiona nie okryte materiałem, wydawały się być jeszcze większe i potężniejsze.
— Nie sądziłem, że króliczki są tak pięknie zbudowane...
— Króliczki? Wiesz. Jedyne, co mam królicze, to chyba libido. — Brunet puścił mniejszemu oczko, a jego spodnie w międzyczasie zniknęły. Jedynym, co teraz ozdabiało to wielkie ciało, był coraz bardziej pobudzony członek. Całkiem ładny. I nie najmniejszy.
— Um... To chyba dobrze, prawda? Wiesz, że potrzebuję czułości.
— Dam ci jej tyle, że oszalejesz, księżniczko...
Chwilę później usta Jungkooka zaatakowały te jego, całując go zaborczo i namiętnie. Każde otarcie języka było cholernie męskie i sprawiało, że członek pulsował coraz mocniej, domagając się uwagi. Mężczyzna leżał pomiędzy jego udami, napierając z każdą sekundą coraz bardziej, a jego wielkie dłonie z zachwytem badały nawet najmniejszy skrawek ciała mniejszego, znacząc go śladami po paznokciach.
Taehyung odpływał. Królik był dziki, władczy. Przy nim czuł się bezbronny i zdominowany, a jednocześnie wypieszczony jak nigdy. Brunet wiedział jak i gdzie dotykać, kiedy przycisnąć penisa, w jaki sposób go ugryźć, jakby to wcale nie był ich pierwszy raz. Może i całość prezentowała się dość chaotycznie, a Tae szumiało w głowie, jednak w tej chwili znaczyło to tyle, co nic. Pragnął odrobiny miłości, by ktoś się nim zaopiekował i naprawdę nie przeszkadzało mu to, że w jakiś sposób podchodzi to chyba pod zoofilię, dodatkowo oddaje się osobie, którą w innej formie może i znał długo, jednak dzisiaj pierwszy raz mógł zamienić z nim słówko. Nie liczyło się jednak nic. Tylko on, Jungkook i wysoka temperatura, którą nie sposób było zmniejszyć.
— C-ciastek... — sapnął czerwonowłosy, oplatając udami biodra mężczyzny, udostępniając mu tym samym swoje wejście. Ten objął mocno mniejszego, nie zaprzestając całowania lekko spoconej szyi.
— Masz coś?
— Uh... Ochotę na ciebie? — Taehyung zagryzł wargę, domagając się jeszcze większej uwagi, jednak królik tylko zaśmiał się, muskając jego usta niezwykle słodko.
— Ja na ciebie też, ale chodziło mi o lubrykant.
Mniejszy stęknął, lekko zażenowany, zaraz jednak wskazał szafkę nocną.
— W szufladzie mam wazelinę. Przecież wiesz, że jestem prawie święty i nie robię tego, uh, nigdy...
— Przepraszam, mały. — Jungkook sięgnął dłonią po małe pudełeczko i odchylił wieczko, by nabrać żółtawą maź na palce. Odstawił opakowanie i przedarł się przez jędrne pośladki, by zatopić je w wnętrzu chłopaczka, który jęknął, wtulając się w tors mężczyzny. — Cholera, jaki piękny...
— Ach! — Tae uniósł biodra, gdy Jungkook rozpoczął rozciąganie, jednocześnie całując jego wargi.
Każdy kolejny gest, najmniejszy dotyk sprawiał, że zmysły mniejszego szalały. Jungkook pieścił go ustami, językiem, nie zapominając o udach, czy przyjemnie masowanych przez ich ciała członku. Był naprawdę czułym kochankiem i Tae bardzo to odpowiadało. Nic jednak nie mogło dorównać uczuciu, gdy Jungkook rozkosznie go wypełnił.
Przez jego ciało przeszedł dreszcz, a z ust wydobyło się słodkie, przepełnione przyjemnością jęknięcie. To, w jaki sposób nakrył go, utrudniając złapanie oddechu, jak poruszył się, wymierzając zdecydowane pchnięcie. Wszystko to rozpalało jego i tak płonące wnętrze, jak i całą skórę, skropioną błyszczącymi kropelkami potu, które rozmazywały się, kiedy Jungkook wyślizgiwał się w niego raz po raz, dysząc mu wprost do ucha. To było cudowne. Podniecające. Pragnął go mocniej i głębiej, a on mu to dawał, nie szczędząc mokrych pocałunków, przez które ich brody skąpane były w przezroczystej mazi, nikogo to jednak nie brzydziło.
— C-Ciastek! — Tae wygiął swoje ciało, a przyjemna mgła spowiła jego świadomość, pozwalając na coraz to klarowniejsze odczuwanie rosnącej uciechy. Nie skupiał się już na niczym. Nie miał możliwości, bo Jungkook odkrywał coraz to wdzięczniejsze kąski, których pieszczenie odbierało mniejszemu rozum.
Było idealnie i z każdą sekundą czerwonowłosy był coraz bliżej całkowitego odpłynięcia, jak jeszcze nigdy w życiu.
***
Taehyung westchnął, przenosząc ciało na bok. Czuł nieprzyjemne 'coś' w okolicach pośladków, jednak nie było to teraz istotne. Za bardzo bolała go głowa, w dodatku zamiast do miękkiej poduszki, przytulił się do czegoś gorącego, wielkiego i śmierdzącego.
— Co? — Uchylił powieki, a jego oczom ukazał się tors. Umięśniony, seksowny, męski tors, przez który serce chłopca zabiło mocniej. Wszelkie nocne wspomnienia do niego powróciły, przez co miał ochotę pisnąć, jednak ostatkiem samokontroli się powstrzymał. Nie chciał obudzić swojego króliczka. Zamiast tego podciągnął się wyżej i pogładził dłonią lekko kujący jednodniowym zarostem policzek. Jungkook był przystojnym mężczyzną i aż dziw go brał, że zechciał w ogóle na niego spojrzeć. Co z tego, że był jego noworocznym życzeniem. Zwierzątko mogło przecież uciec. Chyba, że zwyczajnie pupilki przywiązywały się do właściciela na stałe i nie chciały go opuszczać. Ta opcja wydawała się Tae całkiem miła i kochana, bo pragnął, by ktokolwiek żywił do niego jakieś większe uczucia, aniżeli zwykła przyjaźń. Nawet, jeżeli za jakiś czas kochanek skurczy się i obrośnie futerkiem, na nowo przybierając postać Ciastka.
Nie za bardzo wiedział, czy poradzi sobie ze świadomością, że kochał się z małym futrzakiem. Patrzenie na puchatą kulkę od dzisiaj stanie się dla niego krępujące, nie cofnąłby jednak czasu. Było mu dobrze. Najlepiej.
— Mhm... — Mężczyzna ziewnął, przeciągając się, a jego wielkie ramiona oparły na ciałko Tae, które zostało przyciągnięte. — Cześć, księżniczko.
— Hej, Ciastek...
Taehyung zarumienił się, zerkając na twarz królika, który nachylił się i ucałował jego wargi krótko. Pewnie dla obu było to troszkę obrzydliwe, jednak nikt nie narzekał. Pieszczoty wygrywały z nieświeżym oddechem. Przynajmniej dla Kima.
— Trochę bałem się otworzyć oczy, wiesz? Nie chciałem, by okazało się, że przespałem się z jakimś paskudnym facetem, ale na szczęście ty jesteś śliczniutki. Aż ciężko mi uwierzyć, że wyrwałem kogoś tak pięknego.
Policzki Tae poczerwieniały jeszcze bardziej, chociaż słowa faceta go zaskoczyły. Nie miał jednak czasu na odpowiedź, bo coś zaczęło poruszać się na kołdrze, tuż obok stopy. Nieco zaskoczony uniósł się i w tej samej chwili poczuł, że jest bliski śmierci.
Królik.
Czarny królik.
Sto procent Ciastka w Ciastku.
No żesz kurwa.
— Kicuś? — Drżącymi dłońmi złapał zwierzątko i objął je, niepewnie spoglądając na osobę, która tkwiła zadowolona w jego łóżku. Skoro to nie był przemieniony w człowieka Ciastek, to kto?
— O, masz królika! Ja też, dlatego przebrałem się na imprezę do kumpla. — Jungkook wyszczerzył się, kładąc dłoń na główkę Ciastka, lekko go klepiąc. Żołądek Tae zaś podszedł mu aż do gardła. — Swoją drogą to zabawne, musiałem pomylić mieszkania, jak wychodziłem odsapnąć. Kocham takie zbiegi okoliczności. Nie mogłem trafić lepiej.
— Och... Rozumiem.
Kim miał ochotę zapaść się pod ziemię. Nie dość, że jak debil uwierzył w jakieś czarodziejskie przemiany zwierzątka w człowieka, to na domiar złego przespał się z facetem, który, jakby nie patrzeć, włamał mu się do mieszkania. Powinien nazywać się Kim Przegryw. Zdecydowanie.
— Jak masz w ogóle na imię? — Brunet uniósł się i usiadł, łapiąc Tae w pasie, by przyciągnąć go na swoje kolana. Mniejszy pozwolił na to, bo aktualnie nie miał nawet siły poruszyć ręką. Świadomość, że jest najgłupszy na świecie, nieco go przytłoczyła.
— T-Taehyung. Kim Taehyung...
— Więc Taeś... Wiesz... W sumie to skoro już tu jestem i zostałem panem królikiem, ty masz już małego zwierzaka, to od dzisiaj będziesz panią królikową, a my będziemy żyć długo i szczęśliwie, co ty na to? — Brunet głupkowato się uśmiechnął, a czerwonowłosy nieco nieśmiało wtulił się w umięśniony tors, przymykając powieki.
— W sumie mogę... Skoro już się tutaj pojawiłeś, to zostań.
~~koniec~~
// Jeszcze raz: szczęśliwego nowego roku <3 Kocham Was wszystkich i dziękuję za to, że nadal przy mnie trwacie ;____; Jesteście najlepsi!
Mam nadzieję, że szot Wam się spodobał. Nie jest to nic mądrego czy inteligentnego, ale miałam ochotę na coś cute i krótkiego. Komentarze i opinie mile widziane ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro