Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 47

O dziwo armia Garma zrobiła coś całkowicie sprzecznego z logiką. Zamiast gonić wycofujące się oddziały Asgardczyków i elfów, również się wycofali. To było tak bardzo bez sensu, że nawet nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Następne wieści od szpiegów jeszcze bardziej mnie zdezorientowały, bowiem oddziały syna Heli zniknęły.
- Najpierw nie atakują, a następnie rozpływają się w powietrzu. To bez sensu! - stwierdził Thor.
- Mnie to mówisz?- prychnąłem.
- Korzystają przecież z twoich zdolności- przypomniał.
- Co nie znaczy, że rozumiem wszystko co robią.
- Może chcą zaatakować, gdy już wrócimy do Asgardu? - podsunęła Sif.
- Nie, to nie to. Z łatwością mogliby nas pokonać.
- A więc czemu uciekli? - spytała Valkiria.
- Może...
- Co?
- Thor, mogę z tobą porozmawiać w cztery oczy? - poprosiłem.
Wyszliśmy z namiotu i odeszliśmy kawałek.
- Co wymyśliłeś? - spytał.
- Jeśli masz rację i ta wojna jest również uderzeniem w moją osobę to chyba wiem dlaczego się wycofali.
- Dlaczego?
- To tylko teoria, ale wydaje mi się, że ta bitwa to było przedstawienie.
- Przedstawienie?
- Widziałem Sigyn.
- Co?
- Chciała mnie zabić.
- Dlaczego?
- Ktoś rzucił na nią czar. Cała ta bitwa była tylko po to bym utwierdził się w przekonaniu, że ona jest pod ich kontrolą.
- Zabili tylu naszych, żebyś się w tym utwierdził? - niedowierzał blondyn.
- Innej teorii nie mam.
- Powiedzmy, że to prawda. Jaki tego cel?
- Taki, że teraz wiem, że mogę być zmuszony z nią walczyć- odparłem.

***
Zostaliśmy w Alfheim jeszcze 2 dni by się upewnić, że armia Garma na pewno nie wróci i Heimdall przeniósł nas spowrotem do Asgardu. Zamknąłem się w komnacie i próbowałem poukładać myśli. Przerwało mi pukanie, co w tym pałacu było nadzwyczajne. Otworzyłem drzwi i ujrzałem Val.
- Hmm?
- Mogę wejść?
Skinąłem głową i przepuściłem wojowniczkę.
- Pierwszy raz ktoś puka do moich drzwi, a nie po prostu wchodzi bez zgody - powiedziałem- Co cię sprowadza?
- W czasie twojej krótkiej walki z Sigyn, zobaczyłam na jej nadgarstku znamie.
- Ma je od urodzenia- odparłem.
- Aha - dziewczyna spóściła wzrok.
- Val? Co się stało?
- Zanim dołączyłam do Valkiri musiałam złożyć przysięgę, między innymi, że zapomnę o swoich bliskich. Mój ojciec zginął w walce, a z matką nie byłam blisko więc nie stanowiło to dla mnie problemu.
- Ale?
- Ale usłyszałam raz, że matka wyszła ponownie za mąż i oczekuje dziecka. Zmierzam do tego...Podejrzewam, że...
- Że Sigyn może być twoją siostrą - dokończyłem za nią.
- Mam identyczne znamię.
- Jej mama miała na imię Tamora - powiedziałem.
- Tak. To moja siostra. Szkoda, że dopiero teraz się o tym dowiaduję.
Zasmuciła się.
- Przykro mi.
- Myślisz, że możemy ją odbić? - spytała..
- Nie wiem, ale zrobię co w mojej mocy.
- Dziękuję.
Zamierzała już wyjść, ale coś sobie przypomniała.
- Loki?
- Tak?
- Co ty do niej czujesz? Tak naprawdę.
Kochasz ją?
Zmieszałem się.
- Jest mi droga, ale to raczej nie to uczucie.
- Raczej? Już wszystko wiem.
Po tych słowach wyszła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro