Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 40

- Co to było? - spytał Thor otwierając drzwi z taką siłą, że omal nie wyrwał ich z zawiasów.
Uniosłem wzrok znad książki.
- Bo zepsujesz - powiedziałem obojętnie.
- Mam to gdzieś. Mów natychmiast co zrobiłeś na statku porywacza!
Westchnąłem, odłożyłem książkę na bok i poprawiłem się na łóżku.
- To była moc naturalna- odparłem- A to znów znaczy...
- Wiem co to moc naturalna- mruknął - Chcę wiedzieć dlaczego nic o tym nie wiedziałem?
- Bo nikt nie wiedział- odparłem- Frigga zakazała mi o tym mówić.
- Matka wiedziała?
Skinąłem głową.
- Nie sądziłem, że jesteś, aż tak potężny.
- Byłbym potężny jakbym potrafił to kontrolować- mruknąłem.
- Jak to?
- To, że nie zniszczyłem tam również was to zwykłe szczęście. Nie panuję nad tym i gdy jej używam często to ta moc mną żądzi. Dlatego Frigga zakazała mi jej używać, a przez głupią improwizację blaszaka już 2 raz złamałem złożoną jej obietnice.
- Drugi? Czyli to tak uciekłeś ostatnim razem- domyślił się.
- To był przypadek. Moc uaktywnia się jak działają na mnie silne emocje i jednocześnie jestem w sytuacji bez wyjścia. Można powiedzieć, że to ostatnia deska ratunku.  
- Silne emocje? Jakie na przykład?
- Furia? Bezsilność?
- A wtedy, gdy cię złapał po raz pierwszy?
- Chyba furia - odparłem.
- Chyba?
- To było wieki temu. Już nie pamiętam.
- Pamiętasz.
- Nie miałeś czekać na wieści od Hugina i Munina?
Gromowładny przewrócił oczami.
- Dobra, już sobię idę - powiedział i wyszedł.

***
Stałem oparty o barierkę i patrzyłem jak mój brat rozmawia z Sif. To był niecodzienny widok. Obok mnie stała Val i również się im przyglądała. Wojowniczka i Thor przez jakiś czas byli w związku, ale gdy pojawiła się Sif, dziewczyna zrozumiała, że nie są z blondynem sobie przeznaczeni i szybko to zakończyła.
- Coś nowego- odezwała się w końcu.
- Nawet nie wiesz co mówisz- zaśmiałem się - Sif podkochuje się w moim bracie od dziecka, a on nigdy tego nie widział.
- Jak można być tak ślepym? Od razu widać, że dziewczyn jest po uszy zakochana.
- Zawsze widział w niej tylko przyjaciółkę - wzruszyłem ramionami.
- Trochę jak z tobą i Sigyn?
- Co masz na myśli?
Valkiria przewróciła oczami.
- Przecież jak tylko tu przybyła nie odstępowała cię na krok.
- Słuchaj Val. Cały Asgard twierdził, że kiedyś weźmiemy ślub- odparłem- ale my zawsze tylko się przyjaźniliśmy.
- Czy słyszę żal w twoim głosie?
- Coś sobie wmawiasz.
- Tak?
- Z resztą co to ma za znaczenie? Sigyn zniknęła. Znowu.
- Znajdziemy ją.
- Po kolejnych 17-tu latach? To nie ma sensu. Najwyraźniej pisane jest by była daleko.
- Myślałam, że nie wierzysz w przeznaczenie?
- To prawda, ale czasem po prostu nie umiem znaleźć innego wytłumaczenia.
- Lok co między wami było? - spytała- Jesteście bardzo zżyci.
Westchnąłem.
- Sigyn to pierwsza i ostatnia osoba, której w pełni zaufałem. Zawsze będzie mi bliska.
- Ty dla niej znaczysz tyle samo.
- Nie miała innych przyjaciół- odparłem.
- Jak to?
- Przez klątwę.
- Jaką klątwę?
- To długa historia.
- Mam czas.

***
- Loki?
- Tak?
- Czemu się ze mną przyjaźnisz?
- Bo cię lubię.
- Ale nie martwisz się klątwą?
- Nie wierzę w klątwy.
- Głupi jesteś.
- Sama jesteś głupia.
Zaśmiałem się, a dziewczynka położyła głowę na moich kolanach.
- Nikt nie chcę się ze mną zadawać - westchnęła.
- Ja ci nie wystarczam?
- Wystarczasz, tylko trochę mi przykro.
- Opowiesz mi o tej klątwie?
- Ale obiecasz, że dalej będziesz moim przyjacielem?
- Daje słowo.
Mała podniosła się i spoważniała.
- Moja mama nie mogła zajść w ciążę, więc rzuciła zakazane zaklęcie. Po moim urodzeniu dowiedziała się o tym jedna ze strażniczek. Powiedziała matce, że jestem przeklęta i że zrobię w przyszłości coś złego dla Asgardu, a zwłaszcza dla najbliższych.
- To jakieś brednie. Jak możesz wyżądzić zło planecie skoro nie umiesz nawet dobrze czytać.
Czarnowłosa pokazała mi język, a ja zacząłem się śmiać.
- Uwierz Lin, klątwy nie istnieją.

  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro