Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

- Chyba będzie trzeba odłożyć na trochę poszukiwania Garma - wymamrotał gromowładny.
- Czemu? - spytałem zaskoczony.
- Dostałem wiadomość od  Furiego. Do ziemi zbliża się dziwny statek. Potrzebują pomocy.
- To chyba nie ten co widzieliśmy podczas lotu na Midgard, który nagle się rozpłynął?
- Wątpię.
- Dobra leć! Jak coś się zmieni to cię zawiadomię.
- Jak?
- Mam swoje sposoby.
- Tak wiem tylko...
- No co?
- Nie chcesz mi pomóc?
- Ja? Ja i Avengers? Chyba sobie kpisz.
- Kap i Tony zawarli tymczasowy rozejm to czemu nie? 
- To co innego Thor.
- Mam wrażenie, że ostatnio nie chcesz się zgodzić na nic o co cię proszę. Nawet gdy pragnąłeś tego przez całe życie.
Powiedzieć mu, czy to przemilczeć?
- Co z tobą?
Westchnąłem.
- Mija miesiąc.
Blondyn uniósł brwi.
- Obiecałem Val, że zostanę w Asgardzie miesiąc. Ten czas powoli się kończy - wyjaśniłem.
- Czyli dalej chcesz odejść?
Przytaknąłem.
- Po tym wszystkim?
- To najlepsze wyjście.
- To kolejna ucieczka bracie, wiesz o tym.
- Muszę odejść.
- Co? - usłyszeliśmy za sobą zachrypnięty głos - Jak to chcesz odejść? Dokąd?
Sigyn.
- Lin ja...
W oczach dziewczyny dojrzałem łzy. Odwróciła się i uciekła. Spóściłem głowę, a Thor położył mi dłoń na ramieniu.
- Lepiej dobrze się zastanów co jej powiesz - poradził.

***
Nie sądziłem, że wojowniczka po prostu ucieknie. Jak byliśmy dziećmi i się pokłuciliśmy zawsze czekała aż do niej przyjdę i przeproszę, bądź wyjaśnię dlaczego coś zrobiłem. Zapomniałem, że Sigyn nie jest już dzieckiem. Jej komnata była pusta, nie było śladu po rzeczach dziewczyny i po niej. Od razu udałem się do Heimdalla, by sprawdzić czy jej nie widzi, ale tak jak 17 lat temu, jego oczy nie były w stanie jej dostrzec.
- To niemożliwe- stwierdził Thor - Jakim cudem Heimdall jej nie widzi?
- 17 lat temu było tak samo - mruknąłem.
- To ma coś wspólnego z tym twoim zaklęciem?
Uderzyłem się ręką w czoło.
Jak mogłem wcześniej o tym nie pomyśleć?!
Sięgnąłem po księgę czarów i otworzyłem na stronie z ,,zaklęciem dwóch serc". Stało jak wół:
Mogą wystąpić skutki uboczne.
Opadłem na łóżko.
- Jak mogłem być tak głupi?!
- O co ci chodzi? - spytał gromowładny. 
- To zaklęcie łączy, a jest tylko jedna osoba, która potrafi skryć się przed wzrokiem strażnika.
- Ty - zrozumiał.
- To dlatego wtedy też nie mógł jej dojrzeć. Z zaklęciem przekazałem jej również zdolność kamuflażu.
- Zaraz. Czyli to nie jest zaklęcie?
- Nie do końca.
- Jak to?
- I tak byś nie zrozumiał. Chodzi o to, że żeby ją znaleźć...
- Sam musiałbyś przestać chronić się przed wzrokiem Heimdalla - podsumował.
- Nie chcę jej znowu stracić.
Brat położył dłoń na moim ramieniu.
- Zanajdziemy ją - obiecał.
Spojrzałem na niego smutnym wzrokiem.
- Chciałbym w to wierzyć- odparłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro