Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24

Widziałem twarze. Obce, ale jednocześnie znajome. Bałem się, ale nie miałem pojęcia dlaczego.
- Jego nie powinno tu być - warknął jakiś chłopak.
Miał na oko 12 lat, czarne, długie włosy i niebieskie oczy. Był wysoki i miał białą skórę. Był podobny do mnie.
- To co robi ta rodzina jest chore, ale on to już za wiele. Jakim cudem jego matka dalej może tu być po tym co zrobiła.
- To nie była jej wina! - krzyknąłem.
Strach uleciał ze mnie w mgnieniu oka, zastąpiony przez potworną wściekłość. Nie wiedziałem dlaczego tak się czułem, ale słowa nieznajomego musiały uderzyć w słaby punkt.
- Co..co ty...- zająkał się.
Poczułem wzbierającą we mnie ogromną moc, która przepływała z krwią do każdego miejsca w ciele, by rozgrzać je i wzmocnić.
- Nie - wyszeptałem - Nie teraz...

***

Otworzyłem oczy. To był kolejny z tych dziwnych snów, które nawiedzały mnie ostatnio. Tych wspomnień z wydarzeń, które nigdy się nie wydarzyły. Chyba? Tak.
Nie?
Eh.
Podniosłem się z łóżka i przeszedłem do łazienki, by opłukać twarz i spojrzeć w lustro. Miałem podkrążone oczy, byłem bledszy niż zazwyczaj i co najdziwniejsze, lekko drżałem.
Nie lubię nie wiedzieć co się dzieje, a przez te sny miałem taki mętlik w głowie, że powoli popadałem w obłęd.
A raczej powracałem do dawnego szaleństwa, co nie wróżyło niczego dobrego.
Ubrałem się, rozczesałem włosy i podpierając się ścian doszedłem do jadalni.
- Wszystko wporządku? - spytał Thor grzebiąc łyżką w talerzu- Nie wyglądasz najlepiej.
- Ty też - odparłem - więc chyba mogę spytać cię o to samo.
Gromowładny tylko westchnął cicho i odsunął od siebie talerz. Coś musiało być na rzeczy, bo mój brat nigdy nie odmawia jedzenia.
Usiadłem obok i spojrzałem do niego znacząco.
- Zostało półtora miesiąca - wyszeptał - Sif wybrała imie.
Zamrugałem kilkakrotnie.
Przez to wszystko co się do tej pory wydarzyło, kąpletnie zapomniałem, że blondyn już za chwilę ma zostać ojcem.
- To..to chyba dobrze. Nie cieszysz się? Powinieneś się cieszyć.
- Cieszę, ale...
- Boisz się - domyśliłem się.
- Trochę - przyznał.
Skinąłem głową i napiłem się wina.
- Jakie imie wybrała?
- Magni - odparł, a ja uniosłem brwi.
Nie wiedziałem skąd kobieta wzięła ten pomysł, ale najbardziej dziwiło mnie, że Thor nie protestował.
- Dziwne imię - mruknąłem - Jak to będzie brzmieć? Wielki Magni..współczuję dzieciakowi.
Gromowładny parsknął śmiechem, a ja uśmiechnąłem się lekko. Nie jestem osobą, która potrafi pocieszać, ale gdy jakimś cudem mi się to uda czuje się usatysfakcjonowany.
- Skąd to imię? - spytałem podając bratu półmisek, który przyjął z wachaniem, ale przyjął.
- Miała wizje - wyznał.
Ponownie zamrugałem.
- Jaką wizje? Sif?
- Też tego nie rozumiem, ale we śnie widziała go jako maga. Stąd to imie.
- Maga? - moje brwi podjechały do góry - Ciekawe.
- I nierealne - dodał Thor - Większe prawdopodobieństwo otrzymania mocy byłoby u twoich dzieci i...
Blondyn urwał i spojrzał na mnie przepraszająco. Westchnąłem przeciągle.
- Nic nie szkodzi - mruknąłem - Odzyskamy ją. Nie umrze.
- Oczywiście, ale...
- Wiesz może co u Desi? - zmieniłem szybko temat pragnąc przestać wreszcie myśleć o Sigyn jak o zmarłej.
Thor przewrócił oczami, ale mimo wszystko odpowiedział.
- Ten potwór cały dzień siedzi w stajni i karmi twojego konia jabłkami.
Zmarszyłem brwi.
- Chyba lepiej tam pójdę. Jak za bardzo mi go rozochoci to Sleipnir będzie się mnie potem o nie prosił.
Podniosłem się z krzesła ignorując fakt, że praktycznie nic nie zjadłem ( znowu ) i ruszyłem ku drzwiom, ale brat mnie zatrzymał.
- Znowu masz koszmary? - spytał niespodziewanie, a ja się skrzywiłem.
- Nie tak bym to nazwał - mruknąłem.
- A jak?
- Jak się dowiem to będziesz pierwszą osobą, której to powiem - odparłem znikając za drzwiami.

Okay nie wiem czy ten rozdział się wam spodoba, bo praktycznie nic się tu nie dzieje, ale mam nadzieję, że dacie mi znać co o nim myślicie 😉 Do następnego! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro