Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

Bifrost przeniósł nas do Muspelheimu. Byłem tam zaledwie 2 razy, ale za każdym razem wyglądał tak samo. Lawa i rozgrzena do czerwoności skała. Gdy wyruszaliśmy cieszyłem się, bo zagrożenie przemiany w Jotuna spadało tam do zera, ale na miejscu okazało się, że się pomyliłem.
- To nie jest Muspelheim- powiedziałem oszołomiony widokiem.
- Chyba jednak jest - mruknął Thor- ale masz rację. Nie przypomina go ani trochę.
Po pierwsze, było tam chłodno. No może to nie jest odpowiednie słowo. Było około 50 stopni, a tyle na tej planecie nie ma nawet w zimę. Zmierzyłem mocą temperaturę, żeby się upewnić i...
- 54 stopnie! - krzyknąłem.
- Jak to możliwe? - spytała Sif - Tu powinno być ich co najmniej 200!
Po drugie, nie było lawy tylko czarna breja.
- To nie jest normalne - skomentował jeden ze strażników.
Po trzecie, było pusto. Planeta wyglądała na wymarłą.
- Może się spuźniliśmy - zasugerowała Sigyn.
- Dostałem wiadomość 2 dni temu. On nie mógł...- gromowładny urwał wywód.
Wszyscy wiedzieliśmy już na pewno, że przybyliśmy za późno.
- Poszukajcie ocalałych- zwrócił się do 10-ciu wojowników, którzy byli z nami - My wracamy. Wyślę wiadomość do pozostałych królestw. Ostrzegę ich i może dowiem się również, czy Garm nie zaatakował gdzie indziej.
Skinęliśmy głowami, a Asowie ruszyli na poszukiwania. Przebyliśmy spowrotem tenczowy most i się rozeszliśmy.
- Niech to! - blondyn uderzył pięścią w ścianę. Zostało wgłębienie.
Zamierzył się jeszcze raz, ale go złapałem.
- Zburzysz nam pałac- mruknąłem.
- Po co mi pałac, skoro nie zachowuje się jak król? Gdybym wyruszył wcześniej...
- Bez przygotowania, armii i planu? - prychnąłem- Zginąłbyś.
- Nie możesz tego wiedzieć.
- Mogę. Garm jest nieumarłym. Nie lubię o tym myśleć, a co dopiero mówić, ale doskonale wiesz, że nie raz się na takich natknąłem.
- Wiem. Widziałeś ich więcej w ciągu 200 Midgardzkich lat niż ja przez całe życie. Zwłaszcza...- urwał.
- Zwłaszcza, że spłodziłem 2? - dokończyłem za niego.
- Tsa...To nieprzyjemny temat.
-  Nie gniewam się. Byłem młody i głupi.
- Nie tak jak ja za młodu.
- Nie przeczę.
- Teraz też wiele lepiej nie postępuję.
- Gramy w kto poniósł większą porażkę życiową? - prychnąłem.
- Wygrałbyś - zaśmiał się.
- Ej!
Również zacząłem się śmiać.
- Nie jest łatwo zabić nieumarłego, jak sama nazwa wskazuję.
- Wystarczy mu odciąć łeb - prychnął Thor.
- Garm ma 4 metry!
Gromowładny umilkł.
- Oraz pazury i kły nasączone trucizną. Umierasz po minucie- dodałem.
- I włada magią - jęknął.
- Właśnie. Chwila...Czytałeś moje notatki?
- Proszę cię! Jesteś najlepszym strategiem w 9 królestwach i zbierasz informacje szybciej niż ja zdążę pomyśleć. Muszę się z tobą liczyć.
- Nie spodziewałem się tego po tobie bracie- wyznałem.
- Lepiej nie wspominaj o tym nikomu. Jeszcze pomyślą, że cię szanuję.
- I wrócił Thor - odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę swojej komnaty.
Zastałem w środku siedzącą na łóżku Sigyn.
- Jak tu weszłaś?
Spojrzała na mnie z kpiną.
- Zwinęłaś mi klucz prawda?
Pokiwała głową na potwierdzenie.
- Czego szukałaś?
- Sekretów.
Prychnąłem.
- Raczej ich już nie zapisuje i nie chowam pod łóżkiem.
- Pod łóżkiem nie - przyznała - Teraz w materacu.
Uniosła dłoń ze szkicownikiem.
- Oddaj go - powiedziałem łagodnie.
- Jesteś Jotunem?
Zamarłem. Widziała to.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro