Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

Śmiech Laufeya rozniósł się po całym pałacu.
- No proszę - powiedział- Nie sądziłem, że masz, aż tak wielką moc.
- Ja też nie wiedziałem- mruknąłem dalej przyglądając się swoim dłoniom.
- I co teraz? Zabijesz mnie? Lód to mój żywioł i nie może mnie zatrzymać - to mówiąc roztrzaskał dłonią przeszkodę.
- Każdy sprzymierzeniec może zdradzić - powiedziałem - Mój brat coś o tym wie.
Przemieniłem się ponownie i w stronę króla olbrzymów popłynęła prawdziwa lodowa burza. Szarpała go mroźnym wiatrem, a on nie nadążał za roztrzaskiwaniem brył. Jego krzyk, szum wiatru oraz trzask lodu wypełnił pomieszczenie, aż w końcu urwał się i w jego miejsce nastała ogłuszająca cisza, a Laufey zmienił się w lodową rzeźbę. Poczułem się jak nowonarodzony, a moje ciało przenikała ogromna moc. Czułem, że mógłbym teraz władać całym wszechświatem i...
- Bracie? - głos Thora przywrócił mnie do rzeczywistości.
Przemieniłem się spowrotem i podszedłem do nich.
- Wszystko wporządku? - spytałem.
- Tak - odparła Sif - Dzięki tobie. To było niesamowite, ale...
- Ale?
- Ale przerażające.
Wzruszyłem ramionami i odwróciłem się. Zobaczywszy Val leżącą na ziemi i próbującą podnieść się mimo bulu, natychmiast podbiegłem i pomogłem wojowniczce wstać.
- Co on ci zrobił?
- Nic - odparła - Tylko trochę rzucał mną po sali. Ja trafiłam go mieczem w bok, ale nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Dzięki za ratunek, ale dlaczego nie wiedzieliśmy, że jesteś tym...?
- Lodowym olbrzymem?
- Tak.
- Ukrywaliśmy to przed poddanymi - odpowiedział za mnie gromowładny- Przez większość życia również nie wiedzieliśmy. Ojciec nie chciał, by mu przez to nie ufali.
- I tak nie ufają- zauważyłem.
- Mnie ciekawi inna rzecz. Czemu nie wiedziałem, że Laufey jest twoim ojcem?
- Później bracie - mruknąłem- Najpierw się stąd wydostańmy.
- Niech będzie.
- Mam nadzieję, że rozumiecie, że to ma pozostać tajemnicą - zwróciłem się do reszty, a oni skinęli głowami.
Bifrost przeniósł nas ponownie do Asgardu i wszyscy się rozeszli. Zostałem tylko ja i mój brat.
- To? - spytał.
- Odyn powiedział mi od razu, gdy to się stało. Laufey zostawił mnie na śmierć.
- Czemu nie mówiłeś?
- Ciężko się żyje ze świadomością bycia lodowym olbrzymem, a co dopiero świadomością bycia synem ich króla - mruknąłem.
- To przecież nie robi żadnej różnicy.
- Czyżby? Powiedz jakbyś na mnie patrzył gdybyś to odkrył jak byliśmy dziećmi?
Thor się skrzywił.
- Chyba nie przyjąłbym tego najlepiej- przyznał - To jednak nie zmienia faktu, że powinieneś był mi o tym powiedzieć. Nie jesteśmy już dziećmi.
- Czasem wydaje mi się, że zachowujemy się jakbyśmy jednak byli.
Blondyn wybuchł śmiechem.
- To prawda - powiedział - W dzieciństwie ojciec karmił nas historyjkami jak złe są lodowe olbrzymy, dlatego rozumiem, że nie było ci łatwo tego zaakceptować.
- Nie zrozumiałeś mnie - odparłem - Ja się z tym nie pogodziłem.
Zostawiłem brata i wróciłem do swojej komnaty. Powoli zapadał już zmierzch, więc jedyne czego pragnąłem to cisza i spokój, ale nie było mi to jednak dane. Co rusz słyszałem głośne śmiechy i śpiewy przechodzących korytarzem opitych Asów. Zakryłem głowę poduszką, ale nic to nie dało.
- Lepiej by było jakbyś po prostu do nas zszedł- powiedziała Val opierając się o framugę.
- Nie lubię uczt - odparłem.
- Zauważyłam.
- Widzę, że już ci lepiej.
- Tak, musiałam tylko odpocząć. Wiesz czego nie mogę zrozumieć?
- Czego?
- Jesteś bogiem psot, a kompletnie nie umiesz się bawić.
Przewróciłem oczami.
- Nie wiem co jest takiego zabawnego w opijaniu się do nieprzytomności.
- Jesteśmy Asami. Ciężko nas opić i dlatego każdy chce tego doświadczyć. Zabawa jest przednia, jak się ścigają.
- Zgaduję, że z każdym wygrywasz.
- Nie z każdym. Thor dotrzymuje mi kroku.
- Aż dziwne.
- Chodź do nas. Co ci szkodzi?
- Podziękuję.
Wojowniczka westchnęła przeciągle.
- Mam nadzieję, że kiedyś zmienisz zdanie - powiedziała wychodząc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro