Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Wyszedłem z pałacu i przechodząc zobaczyłem jak Asowie kłaniają mi się w pas. Westchnąłem przeciągle. Z początku mi to nie przeszkadzało, ale po pewnym czasie zaczęło mnie nurzyć. Ile można?
Usiadłem na ławce w ogrodzie i rozkoszowałem się pięknym dniem, gdy poczułem, że ktoś rzuca mi się na szyję.
- Miałeś zaczekać - zaśmiała się białowłosa bawiąc się moimi włosami, a diament na jej palcu odbijał promienie słoneczne.
- Moja narzeczona powinna już wiedzieć, że nie mam w zwyczaju na nią czekać jeśli uprzednio mnie nie powiadomi.
Uśmiechnąłem się pod nosem i przeciągnąłem ją do siebie.
Oświadczyłem się tydzień temu, ale jeszcze nie planowaliśmy ślubu. Niedawno się zeszliśmy, a ja nie chciałem się spieszyć.
- Dobra, dobra - zaśmiała się.
- Co robiłaś? Nie widziałem cię od rana.
- A niiic.
Oho.
Znałem Lin jak własną kieszeń, więc mogłem być być pewien, że gdy zaczyna przyciągać słowa to znak, że chodzi o mnie.
Westchnąłem.
- Co znów wymyśliłaś?
- Skąd pomysł, że ja...?
- Znam cię - przerwałem jej - Co wymyśliłaś?
- Wieeesz...
- No wykrztuś to z siebie.
- Tylko się nie złość - poprosiła.
- Uhm.
- Szukałam tak trochę jakiś informacji o no wiesz..O twojej mamie.
Moje oczy na moment przybrały odcień czerni.
- Nie nazywaj jej tak - warknąłem.
Przewróciła oczami.
- Loki daj spokój! Po tylu latach odkrywasz, że ona żyje i nie jesteś ani trochę ciekaw?
- Czemu się tak na to uparłaś? - spytałem.
- Moi rodzice nie żyją Lok.
- Moi też. Zarówno biologiczni jak i zastępczy.
Ponownie przewróciła oczami.
- Nie rozumiem cię - mruknęła.
- A to ciekawe, bo ja ciebie też.
Siedzieliśmy jeszcze chwilę w ciszy rozkoszując się słońcem, gdy usłyszeliśmy krzyki i natychmiast zerwaliśmy się z miejsca. Ku nam zbliżał się Thor.
- Bracie?
- Musisz to zobaczyć - powiedział.
Ruszyliśmy za blondynem w kierunku pałacu gdzie na schodach leżała znajoma kobieta.
- Zjawiła się z nikąd - odezwał się jeden ze strażników - Po prostu się pojawiła i od razu osunęła na ziemię.
Skinąłem głową i podszedłem bliżej, by lepiej się jej przyjrzeć. Była bledsza niż powinna i wychudzona, ale to nie to zwróciło moją uwagę. Na policzku czarnowłosej widniał ślad wypalony przez czyjąś dłoń.
- Zabiję tego kto to zrobił - warknąłem.
- Spokojnie Loki - gromowładny położył mi dłoń na ramieniu.
- To moja...matka - mruknąłem.
- Wiem. Wnieście ją do środka - polecił słóżbie - A co do ciebie- wskazał mnie palcem - Idziesz ze mną.
Skinąłem tylko głową i ruszyłem za bratem.

***

Nie wiedziałem dokąd mnie prowadzi, ale odchodzenie od kobiety nagle wydało mi się złe. Mimo wszystko poszedłem za nim.
Weszliśmy do komnaty, w której jeszcze nigdy wcześniej nie byłem, co było niezwykłe zważywszy na to jak ciekawskim jestem bogiem. Było to pomieszczenie bez okien. Ciemne, zimne, wyposażone w szafę, stół i 2 krzesła, oraz ze ścianami pokrytymi bordowymi zasłonami.
Dziwne miejsce.
Na stole, przy świecy, leżała potężna księga z czarną okładką na której połyskiwały srebrzyste litery.
- Księga stróżów nocy - odczytałem, a Thor wytrzeszczył oczy.
- Znasz tę litery?
Zmarszczyłem brwi.
- O co ci chodzi? - spytałem.
- Tytuł jest w innym języku. Próbowałem dowiedzieć się w jakim, ale bez skutku. Żaden uczony z Asgardu nie jest w stanie tego rozszyfrować.
- Ja tu widzę...- zawahałem się- Zwykłe litery. Chociaż...może jednak nie?
Zdziwiłem się. Na początku litery wyglądały jak te Asgardzkie, ale teraz gdy się przyjżałem nie przypominały ich wcale. Mimo to dalej mogłem je zrozumieć.
- To dziwne - powiedziałem - Co to za księga?
- Z tego co zrozumiałem po obrazkach...To księga o twojej rodzinie.
Zamarłem, a po chwili odsunąłem się od niej.
- Skąd to masz? - wysyczałem.
- Haimdall - odparł - ukrywał ją.
- Czyli Odyn wiedział kim jestem - zacisnąłem dłonie w pięści- Nawet po śmierci drwi sobie ze mnie.
- Uspokój się- polecił blondyn chłodno - Otwórz ją.
- Nie. Czemu nie możecie uszanować tego, że nie chcę znać prawdy? Ostatnio cierpiałem i nie zamierzam ponownie przez to przechodzić.
- Loki - powiedział stanowczo - Otwórz ją i czytaj.
Rozejrzałem się. Brat zasłonił swoim ciałem jedyne wyjście z pomieszczenia, ale ja nie potrzebowałem wyjścia, by znaleźć się zdala od tego miejsca. Mimo to coś trzymało mnie w środku. Ciekawość.
Choćbym nie wiem jak silną miał wolę moja ciekawska natura nie pozwalała mi wyjść gdy przed nosem miałem odpowiedzi na wszystkie pytania.
- Nie chcę tego wiedzieć - wychrypiałem.
- Chcesz, tylko się boisz.
- Dobra tak, boję się - warknąłem- Mam do tego prawo, więc czemu wszyscy uparli się, żebym poznał prawdę?
- Bo na nią zasługujesz bracie- odparł Gromowładny podchodząc do księgi i otwierając ją na pierwszej stronie - Czytaj.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro