Prolog
Od zawsze pragnąłem, żeby ludzie mnie podziwiali i czczili. Teraz jednak kiedy to osiągnąłem nie czuję się dobrze. Ich podziw wziął się ze strachu i mimo że kiedyś dałbym wszystko za taki stan rzeczy, obecnie czuję się pusty. Ciężko jest cieszyć się z tego, że lud się boi, jak samemu odczówa się strach przed samym sobą. Moje moce połączyły się w jedną. Panuje teraz nad nimi bez problemu, ale mimo to, zawsze pozostaje obawa, że to się zmieni. Na domiar złego w Asgardzie jest podejrzanie spokojnie, a że moje przeczucia jeszcze nigdy mnie nie zawiodły jestem pewien, że stanie się coś złego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro